Mam może dość banalne pytanie, jednakowoż opinie są podzielone. Niedawno usłyszałam, że w ciąży, zwłaszcza na początku nie należy pić za dużo herbat, ziół w ogóle, generalnie żadnych mieszanek liściastych. Jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii? Czy np. herbata jaśminowa może jakoś zaszkodzić?
Komentarz
Z ziołami to jest tak, że lepiej odmówić sobie jakiejś ziołowej herbatki, niż sobie nieświadomie zaszkodzić. Na ziołach się po prostu trzeba znać, żeby je stosować.
Mnie w ciąży pasuje jedynie woda z cytryną, albo, raczej- cytryna z dodatkiem wody.
Jem i piję w zasadzie wszystko, korzystam teraz, bo przy karmieniu różnie bywa :cool:
Rezygnuję z papryki (zgaga), sera pleśniowego i niepasteryzowanego mleka.
No i procentowych trunków (piwo,wino)
No i ostrożnie z zachciankami, jak są związane z codziennym jedzeniem McDonalda czy coś...bo człowiek po pierwszym trymestrze będzie wyglądał jak na finiszu :ag:
Ale tez patrząc na rożne, wielodzietne mamy - ciąża ciąży nie równa
Bez coca-coli w ciąży, to bym się chyba zażygała kompletnie (za przeproszeniem), ale słodyczy prawie nie jadłam.
mnie teściowie ostatnio straszyli, że mam nie jeść śliwek, bo "coś tam" :bigsmile:
Układ trawienny ciężarnych działa chyba inaczej
I jemy ten makaron, sos z torebki i parmezan.
Do tego cola - nie mogę bez niej żyć
Moje dziecko się załamie jak już się wydobędzie na świat
sery z niepasteryzowanego mleka,
salami,
tiramisu,
losos,
.....
Nigdy jakoś specjalnie jakoś nie ciągnęło mnie do mleka ( Mama mówiła, że "obraziłam" się na mleko jakoś w okolicach szóstego m-ca życia ) i mam tak do dziś , mleko tak ale do kawy, po za kawą mogłoby dla mnie istnieć - zresztą co to mleko UHT zaw. tł 0% :bigsmile:
Ale będąc w ciąży jakoś na tę chwilę z tym mlekiem mi się odwróciło i piłam go dużo tylko właśnie takie prosto od krowy z pianką , jogurtów wszelkiej maści zjadłam tyle, że teraz jak mam w jakiejś diecie jogurt to dla mnie udręka.
Frytki jadłam w hurtowych ilościach na zmianę z czekoladą , a tej też potrafiłam zjeść duuużo:bigsmile:
Makarony ( moja miłość ) w ilościach "niebezpiecznych", pierogi ruski podobnie, ryby wędzone również , tatarem też się obżerałam .
Jadłam w ogóle duuuużo :bigsmile: i w dzień w nocy
Z takich "hardkorów" ciążowych mogę podać brzoskwinie z koncentratem pomidorowym i śledzie z rodzynkami owinięte w watę cukrową :bigsmile:
Cheeseburgery z McDonalda pochłaniałam jak gąbka wodę , 10 szt to norma , ale z tym śmieciowym miałam tylko "epizod" przez jakieś 2 miesiące
Przytyłam 9 kg , które zeszły wraz z Młodym .
Ale to było dawnooo i teraz mam już trochę więcej kg :bigsmile:
I wiecie, wtedy było to dla mnie normalne, dziś jak patrzę na siostrę w dwupaku i to co je to zazwyczaj mówię " powaliło Cię ?!" jak można takie mieszanki jeść :bigsmile:
nie mialam nigdy takich jazd w ciazy, zadnych zachcianke, bardziej mnie odrzuca od jedzenia (mam strasznie wyostrzony wech i nie moge juz nawet lodowki otworzyc).
A rzeczy typu coca-cola, frytki, hamburgery.... to chyba nie jest zdrowa dieta dla matki w ciazy. Te wszystkie konserwanty, tluszcze-trans, barwniki,... Nawet jakbym chciala, to i tak nie moge, bo w ciazy maz baaardzo pilnuje co jem :cool:
:il:
Padłam!!!
Ale wtedy ..............smakowało wyśmienicie :bigsmile:
Maciejko ale ja sobie zdaję sprawę i wtedy też zdawałam , ze żarełko z McDonalds'a i temu podobne nie ma w sobie nic wartościowego, wręcz przeciwnie.
Ale jak masz taką zachciankę , że wariujesz to raczej nie patrzysz na etykiety.
A mąż , cóż raczej spełniał moje zachcianki ciesząc się , że ciąża trwa tylko 9 m-cy :bigsmile:
I jeździł nocami co bym już Mu nie truła głowy
Ciekawi mnie to rozgraniczenie u wiekszosci ludzi: smieciowe jedzenie tak, jak najbardziej, przeciez nie przezyje jak nie zjem, ale ci sami ludzie nie napija sie piwa w ciazy, bo przeciaz dziecku zaszkodzi.
Dlaczego widza jedno (to, ze alkoholu nie nalezy w ciazy pic), a nie widza drugiego (ze konserwanty itp. jak najbardziej szkodza dziecku, tylko w inny sposob niz alkohol)?
Ale idąc tym tropem , musiałybyśmy przed zajściem w ciążę , kupić zwierzynę i założyć ogródek , żeby potem jeść bez chemii .
Ja nie pochwalam śmieciowego jedzenia w ogóle, nie namawiam nikogo aby jadał takie rzeczy.
Fajnie jak ktoś ma możliwość jeść tylko żarełko "eko" cokolwiek to znaczy , ale nie wszyscy mamy takie możliwości.
A co nam sprzedają w sklepach to nie trzeba nikomu specjalnie tłumaczyć.
Ale też nie zawsze każdy ma wybór ( finanse ) i wtedy zjada to na co go stać i cieszy się , że w ogóle wystarcza na to żeby każdego dnia zjeść "normalny" obiad.
tu nie chodzi o to, zeby wszystko bylo eko i prosto od krowy Wiadomo, ze ciezko jesc na 100% dobrze, ale przynajmniej trzeba probowac.
Poczytaj wpisy Ani D., jak dla mnie niedoscigniony wzorzec zdrowego jedzenia. Wcale nie trzeba miec kupe pieniedzy, zeby dobrze sie odzywiac (to jeden z mitow), a zeby wlasnie nie kupic MCCostam wystarczy tylko swiadomosc, ze to truje.
o ile moge domyslac sie, czy dana marchewka jest eko, czy nie, to na pewno wiem, ze cola zdrowa nie jest. Wystarczy wyrzucic to, co truje, to juz duzo daje.
Czytam wpisy AniD z ogromną przyjemnością i dodam, że dzięki Jej wpisom wiele zmieniłam jeśli chodzi o żywienie.
Po części też zgadzam się Tobą, że nie trzeba "majątku" aby zjeść zdrowo, ale do tego potrzeba trochę wiedzy.
Ale z drugiej strony patrząc co ludzi mają w wózkach sklepowych, widać nie jednokrotnie , że to właśnie z musu wybierają najtańsze produkty, nie mówię przez to , że coś co kosztuje 100zł jest lepsze i zdrowsze niż coś za 10 zł, bo mozna kupić makaron za 25 zł , mozna też 1,99 zł a można jak najbardziej kupić mąkę i zrobić samemu.
Wiem , wiem pokrętne te moje pisanie ( czas mnie goni ) .
Ale wracając do meritum wątku.
Uważam, że ciąża rządzi się swoimi prawami i w tym czasie miałam naprawdę spore problemy , żeby odmówić sobie tego na co akurat miałam tak ogromną ochotę , że byłabym w stanie oczy komuś wydrapać
Podziwiam kobiety, które potrafią będąc w ciązy odmówić tego czy owego.
Uciekam, bo mnie już poganiają , zajrzę tu później
Póki co miłego dnia Wszystkim
to taka moja zachcianka ciazowa
Dla mnie zdrowe jedzenie nie musi byc eko, chodzi o to, zeby samemu przygotowywac posilki od podstaw, bez gotowcow, polproduktow itd. Wtedu na pewno jest to zdrowsze i tansze. Nie wiem ile kosztuje zestaw w McDonaldzie (20zl? 30?), ale wlasnie zjadlam talerz zupy, zrobiona prawie w calosci z eko-skladnikow. Wielki gar kosztowal mnie okolo 4 euro. Zamiast kupowac slodycze pelne barwnikow, konserwantow, cuku itd sama pieke. I zdrowiej i taniej. Wiec prosze tu nie pisac, ze zdrowe jedzenie jest drozsze i nie dla kazdego.
BTW: pamietacie watek, w ktorym Klarcia przyznala sie, ze jej (chyba) 1,5-letni wnuczek w McDonaldzie sie stoluje? Ile wtedy bylo oburzenia, mowiania o patologii, niedojrzalosci. A tu prosze: niektorzy duzo mlodszym dzieciom zapodaja zestawik hamburger + frytki, popijaja cola i nie widza w tym nic, a nic zlego.
Naprawde ciekawe, selektywne postrzeganie swiata.