Akurat to Ty napisałaś, że Agnieszka Graff, Magdalena Środa oraz nieżyjąca już Izabella Jaruga Nowacka są tak paskudne, że tylko zboczeniec może się nimi zainteresować.
Ty napisałeś o tym, że feministki są tak paskudne, że żaden facet prócz zboczeńca się nimi nie zainteresuje. Chyba że zaraz napiszesz, że to tylko te zgwałcone są takie paskudne.
Ponawiam pytania: powiedziałbyś to zgwałconej feministce? Naprawdę uważasz, że gwałt jest przyjemny?
[cite] Maciek:[/cite]A co do bloga, to wybacz, ale osoba, która sprzeciwia się zabijaniu zwierząt, a popiera mordowanie dzieci ma dużo poważniejsze problemy, niż nadwaga.
Kłania się czytanie ze zrozumieniem. To nie jest tekst autorki bloga, ona go tylko przetłumaczyła.
Stare rzymskie prawo mówi, że chcącemu nie dzieje się krzywda. Dlatego jeżeli jakaś pani będzie celowo chodzić w spódnicy wbrew zaleceniom policji, celowo narażając się na atak, to będę mógł jedynie ubolewać nad jej głupotą.
A może feministki celowo prowokują los, bo są tak paskudne, że jak nie trafią na zboczeńca to żaden inny facet się nimi nie zainteresuje?
W zestawieniu z wpisem Bogny, ze obecnie 99 % ofiar gwałtów to panny, które chciały wczesniej wyrwać faceta, robi się naprawdę niesmacznie, a dyskusja potrafiła być miejscami bardzo ciekawa...
[cite] Maciek:[/cite]Stare rzymskie prawo mówi, że chcącemu nie dzieje się krzywda.
Więc niczego nie wyniosłeś z tych dziewięciu stron dyskusji i nadal powtarzasz, że jakakolwiek kobieta na świecie chce gwałtu. Smutne.
I smutne, że w rozmowie na tak poważny i złożony temat, po tym, jak już wyraźnie i wielokrotnie podkreślano, z jakim brakiem empatii i zrozumienia, z jak wysokim stopniem obwiniania spotykają się ofiary gwałtu, wyskakujesz z pseudo-żartami o paskudnych feministkach, które chcą być gwałcone, i z gwałconymi, którym nie dzieje się krzywda.
[cite] Maciek:[/cite]Normalnie, rodzą się. Taką mają orientację seksualną i trzeba to uszanować.
No niektórzy lubią jeść jabłka to pewnie mają orientację owocową .
[cite] Maciek:[/cite]"Jest w tym ukryty jakiś subtelny szantaż, że ktoś inny dyktuje mi warunki pod jakimi zasługuję na szacunek."
To niesamowite, jak bardzo feministki wstydzą się tego, że są kobietami. Bez przerwy to wychodzi, one nie potrafią być dumne z tego, że są kobietami, tylko nieustannie mają za złe mężczyznom, że nie są takie same, jak oni. Dlatego feministka gardzi macierzyństwem i wspiera aborcję, ale za to z dumą nosi w torebce tekturowy lejek, który pozwoli jej sikać do pisuaru. Oczywiście da się to wytłumaczyć, bo przecież rdzeniem ruchu feministycznego są lesbijki, które w ogóle nie wiedzą, na czym polega kobiecość.
Wtrącę się i zapytam : jak to się ma do reszty postu który cytowałeś? Wymyślasz jakieś teorie i osądy które nie odnoszą się nawet do konkretnych wypowiedzi nie wspominając o rzeczywistości.
Aluzje o paskudnych feministkach których nikt by nie tknął poza zboczeńcami wyjątkowo denne.
Ofiarami przemocy bywają również mężczyźni. Rozumiem, że koleżanki z racji swojego zafiksowania ideologicznego tego nie dostrzegają, ale bywają akty bandytyzmu dużo gorsze w skutkach. Ludzie tracą wzrok, zostają kalekami na całe życie. Nikt normalny nie powie, że jeżeli ktoś postępował ryzykancko, to nie wolno mu tego wypomnieć. Ale tutaj dowiaduję się, że wobec kobiet obowiązują inne zasady, że trzeba je traktować jak święte krowy. Wybaczcie, ale ja jestem zwolennikiem równości płci, a nie traktowania kobiet jako nadludzi, jak chcą feministki.
Moim zdaniem tło tej sprawy jest takie. Oskarżenia o gwałt należą do żelaznego repertuaru załatwiania porachunków między paniami, a panami. I wielu facetów, którzy poszli z babką do łóżka dowiadywało się następnego dnia, że ją zgwałcili. O ile do tej pory mężczyzna miał jakieś możliwości obrony przed takim oskarżeniem, to kampania feministek ma doprowadzić do tego, że mieć jej nie będzie. Chodzi więc jedynie o uzyskanie przewagi nad mężczyznami i możliwość szantażowania ich w takich wypadkach. Bo o prawdziwe ofiary gwałtów feministki dbają tyle, co o dziewczynki zabijane w aborcjach.
[cite] prowincjuszka:[/cite]Feministki jeśli chcą walczyć o prawa kobiet to powinny dążyć do ochrony kobiet przed wyzyskiem, współczesnym niewolnictwem, przemocą fizyczną i ekonomiczną różnych instytucji, prostytucją, przedwczesną inicjacją seksualną oraz molestowaniem ( nie mam na myśli np. oskarżania chłopaka o gwałt bo mu spadła guma :shocked:) tylko autentyczną krzywdę. Także o prawo kobiet do spokojnego wychowywania dzieci i aby miały za co te dzieci wychowywać. A tak? Do doopy z aktualnym feminizmem.
Poczytaj jakiś portal feministyczny, znajdziesz tam wszystko, o czym piszesz. I urlopy dla ojców też.
Być może, tylko lataniem w kaberetkach lub bez stanika na manifie się tego nie osiągnie. Szlachetny cel się gdzieś ulatnia.
[cite] Namor:[/cite]
Czy nie uważasz jednak, że:
1. marsz dziwek (niezależnie jak ubranych) w środku miasta ma negatywny wpływ na szacunek mężczyzn do kobiet?
Nie przepadam za określeniem "szacunek mężczyzn do kobiet". Wolałabym, żebyśmy się szanowali wzajemnie za bycie ludźmi, a nie za to, że się ma macicę. Jest w tym ukryty jakiś subtelny szantaż, że ktoś inny dyktuje mi warunki pod jakimi zasługuję na szacunek.
[cite] Maciek:[/cite]Nikt normalny nie powie, że jeżeli ktoś postępował ryzykancko, to nie wolno mu tego wypomnieć. Ale tutaj dowiaduję się, że wobec kobiet obowiązują inne zasady, że trzeba je traktować jak święte krowy.
Szkoda, że nie dowiedziałeś się, co naprawdę jest ryzykanckim zachowaniem w przypadku gwałtu oraz jaki skutek przynoszą źle dobrane wyrzuty.
Moim zdaniem tło tej sprawy jest takie. Oskarżenia o gwałt należą do żelaznego repertuaru załatwiania porachunków między paniami, a panami. I wielu facetów, którzy poszli z babką do łóżka dowiadywało się następnego dnia, że ją zgwałcili.
Karty na stół: ilu? Śledząc sprawy sądowe o gwałt trudno oprzeć się wrażeniu, że taka droga zemsty jest wyjątkowo nieskuteczna i wymagałaby od kobiet aby conajmniej po seksie porwały na sobie ubranie i rzuciły się ze schodów.
[cite] prowincjuszka:[/cite]
[cite] camelot:[/cite]
[...]
Poczytaj jakiś portal feministyczny, znajdziesz tam wszystko, o czym piszesz. I urlopy dla ojców też.
Być może, tylko lataniem w kaberetkach lub bez stanika na manifie się tego nie osiągnie. Szlachetny cel się gdzieś ulatnia.
Przecież tych innych rzeczy nie osiągają kabaretkami, tylko "zwyczajnie", szkoleniami, wolontariatami, plakatami, wykładami, NGO-sami, książkami, badaniami itp.
(swoją drogą, to ilustruje, jaka byłaby społeczna świadomość akcji, gdyby ją robiono bez prowokującej nazwy i formy marszu -- zerowa; wiedziałyby osoby zainteresowane feminizmem, a reszta by dalej twierdziła, że te feministki to poza parytetami niczym się nie zajmują)
[cite] agga:[/cite]Kobieta kobiecie gotuje ten los -noś się jak dziwka, wymagaj szacunku jak królowa
Nie jak królowa, ale jak człowiek. Nie trzeba kogoś szanować jak królową, żeby go nie gwałcić.
"swoją drogą, to ilustruje, jaka byłaby społeczna świadomość akcji, gdyby ją robiono bez prowokującej nazwy i formy marszu -- zerowa;"
Ależ cała dyskusja się toczy właśnie o prowokującej nazwie i formie. Bo co więcej z tego marszu wynika? Nic.
"Nie jak królowa, ale jak człowiek. Nie trzeba kogoś szanować jak królową, żeby go nie gwałcić."
To jest urocze w tej dyskusji, że gwałcenie przedstawia się jako zwyczajną czynność podejmowaną przez mężczyzn. Tak, jakby każdy z forumowiczów płci męskiej, wyskakiwał wieczorem z domu zgwałcić sobie kogoś przed snem. To bardzo ciekawe wiedzieć, że w kręgu kulturowym, w którym obraca się Camelot, taka wizja funkcjonuje. Tłumaczy to jednocześnie, czemu to całe nastawienie jest tak oderwane od rzeczywistości.
Sprawdziłem na stronie policji statystyki za 2009 rok. Odnotowano wówczas 1.800 gwałtów i 12.500 pobić.
3/4 gwałtów popełnili znajomi ofiar, podobny odsetek przypadków miał miejsce w domach, a nie w lasach, czy parkach.
Co więcej, 135 gwałtów miało miejsce w szkołach podstawowych i gimnazjach.
Co z tego wynika? Ano to, że skromność i wstydliwość najlepiej zabezpieczają przed takim czynem, zarówno kobietę jak i mężczyznę. Natomiast propagowanie rozwiązłości i hedonizmu będzie tylko nakręcało spiralę przemocy.
[cite] Maciek:[/cite]
Co z tego wynika? Ano to, że skromność i wstydliwość najlepiej zabezpieczają przed takim czynem, zarówno kobietę jak i mężczyznę. Natomiast propagowanie rozwiązłości i hedonizmu będzie tylko nakręcało spiralę przemocy.
Ale z czego to dokładnie wynika? Bo raczej nie z podanych przez Ciebie danych.
:shocked:
No to jeszcze raz. Statystyczna ofiara gwałtu została zaatakowana przez swojego znajomego w swoim bądź w jego domu. Bynajmniej nie przez "wampira" czatującego na rzadko uczęszczanej ścieżce przez park.
To oznacza, że ofiara i sprawca byli ze sobą w pewnej relacji. I że oboje mieli - do pewnego momentu - kontrolę nad tym, ile w niej będzie erotyzmu. Pewne zachowania mogli wyciszać, albo nakręcać. Dlatego właśnie jestem przekonany, że gdyby oboje mieli świadomość, gdzie są nieprzekraczalne granice, to do większości z tych gwałtów by nie doszło.
Cały drugi akapit to twoje domysły. Fakt, że ofiary się znały oznacza, że miały kontrolę nad swoją relacją i że była to od początku relacja o charakterze erotycznym?
Camelot juz w jednym z pierwszych wpisów napisała, że ofiara bardzo często znała wcześniej sprawcę. Tyle, że jak można z tego wnioskować, że ona sprowokowała swoim nieskromnym zachowaniem?
Tylko że nie wziąłeś pod uwagę, ile z tych 'znajomych' to rodzina zgwałconej- ojcowie, teściowie, wujkowie itd. Może to być znajomy z widzenia chłopak jak i 'przyjaciel rodziny'. Może to też być sam mąż.
Zwyczajnie nie wierzę w to, aby wujek przyjechał do rodziny na Wigilię i z marszu zgwałcił jedną z domowniczek.
Sytuacja, kiedy ma to miejsce w kręgu znajomych, czy rodziny jest bardzo specyficzna i sprawca ma dużo więcej do stracenia, niż gdyby napadał anonimowo. Co za tym idzie, także jego determinacja musi być większa. Dlatego wyobrażam to sobie, jako rodzaj fascynacji erotycznej jedną ze znajomych kobiet, która narasta i która w którymś momencie staje się nie do opanowania.
Czy kobieta jest na pewno ślepa i głucha na oznaki takiego zainteresowana? Czy nigdy nie odpowie flirtem, czy choćby oznakami zadowolenia płynącymi z próżności? Czy na pewno sprawca by planował gwałt w świadomości, że został bezwarunkowo odrzucony?
Kluczem do problemu są reakcje mężczyzny, a te nigdy nie istnieją w próżni.
[cite] Maciek:[/cite]Zwyczajnie nie wierzę w to, aby wujek przyjechał do rodziny na Wigilię i z marszu zgwałcił jedną z domowniczek.
Ale to nie jest kwestia wiary tylko danych. Poza tym to dobrze, że sobie tego nie wyobrażasz, bo rzeczywiście normalnemu zdrowemu mężczyźnie trudno to pojąć. I dlatego też motywacje gwałciciela mogą być inne niż by się na 'chłopski rozum' wydawało.
P.s. Raczej nie sądzę, aby gwałty w rodzinie odbywały się przy przypadkowej wizycie 'wujka'. Raczej myślę, że bardziej dotyczą takich ciągle dochodzących 'przyjaciół rodziny', często odwiedzających wujków (a czasami nawet mieszka się w jednym domu z innymi 'gałęziami' rodziny).
Tak czy inaczej przydałyby się dokładniejsze dane.
OK, dla mnie gwałt jest zwyrodniałą formą nieczystości. Jeżeli ktoś radzi sobie z nieczystością, to o gwałcie nie ma mowy. Rozwiązania problemu należy szukać w przyczynach.
Według feministek nie ma w ogóle takiej normy i każdy może się z bzykać z każdym, byle oboje wyrazili na to zgodę. Ale ustalenie tego wymaga sprawnej komunikacji. Tymczasem - tak uważam - w większości przypadków, gwałt jest skutkiem wadliwej komunikacji, błędnego odczytania intencji. Facetowi się wydaje, że kobieta też tego chce, ale się tylko wzbrania. Widać z tego, że pomysł feministek jest zupełnie chybiony, bo oczekują od głuchego, że będzie słyszał, jak się do niego szepcze.
Komentarz
Słowem - strzał w stopę.
Ponawiam pytania: powiedziałbyś to zgwałconej feministce? Naprawdę uważasz, że gwałt jest przyjemny?
Kłania się czytanie ze zrozumieniem. To nie jest tekst autorki bloga, ona go tylko przetłumaczyła.
W zestawieniu z wpisem Bogny, ze obecnie 99 % ofiar gwałtów to panny, które chciały wczesniej wyrwać faceta, robi się naprawdę niesmacznie, a dyskusja potrafiła być miejscami bardzo ciekawa...
[b]O co walczy Marsz Puszczalskich[/b]
No właśnie o co?
P.[/quote]
O to!
Więc niczego nie wyniosłeś z tych dziewięciu stron dyskusji i nadal powtarzasz, że jakakolwiek kobieta na świecie chce gwałtu. Smutne.
I smutne, że w rozmowie na tak poważny i złożony temat, po tym, jak już wyraźnie i wielokrotnie podkreślano, z jakim brakiem empatii i zrozumienia, z jak wysokim stopniem obwiniania spotykają się ofiary gwałtu, wyskakujesz z pseudo-żartami o paskudnych feministkach, które chcą być gwałcone, i z gwałconymi, którym nie dzieje się krzywda.
No niektórzy lubią jeść jabłka to pewnie mają orientację owocową .
Wtrącę się i zapytam : jak to się ma do reszty postu który cytowałeś? Wymyślasz jakieś teorie i osądy które nie odnoszą się nawet do konkretnych wypowiedzi nie wspominając o rzeczywistości.
Aluzje o paskudnych feministkach których nikt by nie tknął poza zboczeńcami wyjątkowo denne.
Podpisuję się pod postami camelot.
A nie ?
Być może, tylko lataniem w kaberetkach lub bez stanika na manifie się tego nie osiągnie. Szlachetny cel się gdzieś ulatnia.
Szkoda, że nie dowiedziałeś się, co naprawdę jest ryzykanckim zachowaniem w przypadku gwałtu oraz jaki skutek przynoszą źle dobrane wyrzuty.
Karty na stół: ilu? Śledząc sprawy sądowe o gwałt trudno oprzeć się wrażeniu, że taka droga zemsty jest wyjątkowo nieskuteczna i wymagałaby od kobiet aby conajmniej po seksie porwały na sobie ubranie i rzuciły się ze schodów.
Przecież tych innych rzeczy nie osiągają kabaretkami, tylko "zwyczajnie", szkoleniami, wolontariatami, plakatami, wykładami, NGO-sami, książkami, badaniami itp.
(swoją drogą, to ilustruje, jaka byłaby społeczna świadomość akcji, gdyby ją robiono bez prowokującej nazwy i formy marszu -- zerowa; wiedziałyby osoby zainteresowane feminizmem, a reszta by dalej twierdziła, że te feministki to poza parytetami niczym się nie zajmują)
Nie jak królowa, ale jak człowiek. Nie trzeba kogoś szanować jak królową, żeby go nie gwałcić.
Ależ cała dyskusja się toczy właśnie o prowokującej nazwie i formie. Bo co więcej z tego marszu wynika? Nic.
"Nie jak królowa, ale jak człowiek. Nie trzeba kogoś szanować jak królową, żeby go nie gwałcić."
To jest urocze w tej dyskusji, że gwałcenie przedstawia się jako zwyczajną czynność podejmowaną przez mężczyzn. Tak, jakby każdy z forumowiczów płci męskiej, wyskakiwał wieczorem z domu zgwałcić sobie kogoś przed snem. To bardzo ciekawe wiedzieć, że w kręgu kulturowym, w którym obraca się Camelot, taka wizja funkcjonuje. Tłumaczy to jednocześnie, czemu to całe nastawienie jest tak oderwane od rzeczywistości.
3/4 gwałtów popełnili znajomi ofiar, podobny odsetek przypadków miał miejsce w domach, a nie w lasach, czy parkach.
Co więcej, 135 gwałtów miało miejsce w szkołach podstawowych i gimnazjach.
Co z tego wynika? Ano to, że skromność i wstydliwość najlepiej zabezpieczają przed takim czynem, zarówno kobietę jak i mężczyznę. Natomiast propagowanie rozwiązłości i hedonizmu będzie tylko nakręcało spiralę przemocy.
Ale z czego to dokładnie wynika? Bo raczej nie z podanych przez Ciebie danych.
:shocked:
To oznacza, że ofiara i sprawca byli ze sobą w pewnej relacji. I że oboje mieli - do pewnego momentu - kontrolę nad tym, ile w niej będzie erotyzmu. Pewne zachowania mogli wyciszać, albo nakręcać. Dlatego właśnie jestem przekonany, że gdyby oboje mieli świadomość, gdzie są nieprzekraczalne granice, to do większości z tych gwałtów by nie doszło.
Camelot juz w jednym z pierwszych wpisów napisała, że ofiara bardzo często znała wcześniej sprawcę. Tyle, że jak można z tego wnioskować, że ona sprowokowała swoim nieskromnym zachowaniem?
Także te dane niczego nie dowodzą.
Sytuacja, kiedy ma to miejsce w kręgu znajomych, czy rodziny jest bardzo specyficzna i sprawca ma dużo więcej do stracenia, niż gdyby napadał anonimowo. Co za tym idzie, także jego determinacja musi być większa. Dlatego wyobrażam to sobie, jako rodzaj fascynacji erotycznej jedną ze znajomych kobiet, która narasta i która w którymś momencie staje się nie do opanowania.
Czy kobieta jest na pewno ślepa i głucha na oznaki takiego zainteresowana? Czy nigdy nie odpowie flirtem, czy choćby oznakami zadowolenia płynącymi z próżności? Czy na pewno sprawca by planował gwałt w świadomości, że został bezwarunkowo odrzucony?
Kluczem do problemu są reakcje mężczyzny, a te nigdy nie istnieją w próżni.
Ale to nie jest kwestia wiary tylko danych. Poza tym to dobrze, że sobie tego nie wyobrażasz, bo rzeczywiście normalnemu zdrowemu mężczyźnie trudno to pojąć. I dlatego też motywacje gwałciciela mogą być inne niż by się na 'chłopski rozum' wydawało.
P.s. Raczej nie sądzę, aby gwałty w rodzinie odbywały się przy przypadkowej wizycie 'wujka'. Raczej myślę, że bardziej dotyczą takich ciągle dochodzących 'przyjaciół rodziny', często odwiedzających wujków (a czasami nawet mieszka się w jednym domu z innymi 'gałęziami' rodziny).
Tak czy inaczej przydałyby się dokładniejsze dane.
Według feministek nie ma w ogóle takiej normy i każdy może się z bzykać z każdym, byle oboje wyrazili na to zgodę. Ale ustalenie tego wymaga sprawnej komunikacji. Tymczasem - tak uważam - w większości przypadków, gwałt jest skutkiem wadliwej komunikacji, błędnego odczytania intencji. Facetowi się wydaje, że kobieta też tego chce, ale się tylko wzbrania. Widać z tego, że pomysł feministek jest zupełnie chybiony, bo oczekują od głuchego, że będzie słyszał, jak się do niego szepcze.