Dzis (11-13 i 14-16) w szkole Weroniki bedzie szkolenie prowadzone przez pedagoga specjalnego dla jej nauczycieli pod kątem jej potrzeb edukacyjnych i sposobach pracy z nią- szkola bardzo zyczliwie podeszła do Weroniki. Tez na nim będe. I sie nieco stresuję. Westchnijcie o jak najlepsze owoce!
I za tych wszystkich zyczliwych i pomocnych ludzi poproszę- niech Bog im obficie wynagrodzi!
Małgosiu, przepraszam, że w twoim wątku, ale po prostu muszę to napisać. W niedzielę najbardziej uwierały mi słowa: "Niczego mi nie braknie", bo od dawna zmagam się z tym, że tak być powinno, ale ciągle mi czegoś brakuje. W niedzielę także "zdrowej" pralki. Ciągle ubolewam nad tym, czego nie mam. Jednak w tę niedzielę jakoś szczególnie mnie to uwierało. I wieczorem, już w łóżku, otwieram te wątek i patrzę na Weronikę. jej niczego nie braknie. Wbiło mnie to w łóżko po prostu i dosłownie. Jeszcze nie mogę tego ogarnąć. Tym bardziej boli, że brakuje mi naprawdę głupich, małych rzeczy. sprawę pralki oddałam w ręce Boga. Dziękuję.
@mamababcia nie ty jedna doszłas do podobnych wniosków Ja wczoraj miałam kiepski dzien. Wielkie rozczarowanie w sercu i ogolnie do kitu. Ale caly czas brzmiały mi w uszach słowa tego psalmu. Caly dzien podswiadomie nuciłam. Wbrew sobie... No przykleiły sie do mnie te słowa...
Nie chce, aby to zabrzmiało górnolotnie, ale mysle, ze W. ma tu tez jakąs "misje", ze mimo woli robi "dobrą robotę"- tu w tym. konkretnym miejscu, w tym srodowisku. Bo nagle sie okazuje, ze w szkole, gdzie w wiekszosci chodzą dzieci dyplomatow tez są problemy. Tez sa dzieci dysfunkcyjne czy z innymi "defektami", choc system tego nie przewidział. Bo ta szkola jest niejako "poza systemem". Piszę to tez w kontekscie dzisiejszego spotkania. Było burzliwe i troche poza kontrolą. Tak sie zlozyło, ze w szerszym gronie niz zakladano. Byli tez nauczyciele z innych sekcji jezykowych, ktorzy ucza dzieci z roznymi dysfunkcjami. Ciekawe wnioski. Jako, ze watek ogolny nie chce wchodzic w szczegóły. W kazdym razie jest potrzeba pewnych zmian. Moze nawet zmian w przepisach na poziomie Brukseli- prawdopodobnie raport dotrze do odpowiednich władz. Bo dobrej woli nie brakuje, ale są pewne problemy wynikające z obwarowan prawnych. Niewykluczone, ze W. przetrze droge innym dzieciom w podobnej sytuacji. Odkąd pojawila sie w tej szkole sporo zmian Na początku jej niepelnosprawnosc budziła spory strach.
Ze spotkania jestem zadowolona, choc tak naprawde trzeba bedzie poczekac na owoce.
Poza tym walczymy z systemem w temacie rehabilitacji. Codziennie cos nowego. A przeciez jestesmy w zjednoczonej Europie, czyz nie? Nie powinno byc problemów.
Tu tez jestem spokojna. Bo przecież "Pan jest moim pasterzem...Niczego mi nie braknie" Jest pasterzem Weroniki. Jest pasterzem kazdego z nas.
Z pozytywów: W dostala wczoraj bardzo dobrą ocene ze sprawdzianu z matematyki, ktorej nie lubi i ktora nie jest jej mocną stroną. Trzeba bylo widziec jej "minę zwyciezcy"
A w temacie rehabilitacji po dwoch udalo nam sie wywalczyc 60 sesji z dobrym terapeutą, ktory codziennie bedzie cwiczyl z nią w domu. Dzis wieczorem przychodzi po raz pierwszy
A na ten psalm to tez Pan wybrał czas. A raczej odpowiedni psalm wybrał dla Weroniki To było dosc spontaniczne. I od początku do konca to byla jej decyzja.
Dla nas ma to tez inny aspekt. Weronika pokonała pewna dla siebie barierę. Wystapiła publicznie. Choc obawy i swoje leki miała. To dobrze, ze nie zamyka sie z powodu swojej niepełnosprawnosci, ale wychodzi do ludzi...
Nie wiem czy prawdziwa. Ale bardzo mnie poruszyla w kontekscie tego, ze Bog sie troszczy. Że wie lepiej...Że planuje nasze życie i patrzy na nie z szerszej perspektywy...
Takze w odniesieniu do zycia Weroniki. Do zycia kazdego z nas. Czy Weronika bylaby ta samą odobą, gdyby nie wypadek? Czy miałaby taką wiarę? Czy tak by poruszała serca ludzi i skłaniała do refleksji? Czy ja gdybym nie doswiadczyła straty wielu dzieci przed urodzeniem odkryłabym droge otwartosci na zycie i piekno wielodzienosci? Czy inna matka doceniłaby ddar macierzynstwa gdyby nie walka o zycie dziecka?
@mamababcia sporo czasu mi zajeło dojscie do pewnych wniosków. Ale z czasem patrze z coraz wiekszej perspektywy. Szerzej. Co nie znaczy, ze wszystko jest haapy.
Inna sprawa, ze czesto tez inni (obcy) ludzie mowią mi, ze kontakt z Weroniką stawia ich do pionu.
@Małgorzata32@mamababcia bardzo Wam dziękuję za ostatnie wpisy.... Jakie to banalne, ale zazwyczaj nie dostrzegamy, tego, co mamy i wciąż chcemy więcej.
-Mamo a jak myslisz ile czasu bedzie jeszcze trwała moja rehabilitacja? Ja myslę, ze tak jeszcze 3/4 roku. Bo pół roku to chyba za szybko i nierealne...
@M_Monia masz rację! Dlatego nie skupiaj sie na tym co straciłas, ale spróbuj dostrzec to co masz. Masz Maciusia- wielki skarb. On potrzebuje teraz twojego czasu i twojej miłosci. Masz córkę, ktora takze potrzebuje Ciebie Masz Rodzinę.
Moniu kochana, przytulam! Chetnie bym chciała pogadac w realu. Za tydzien bedę w Warszawie.
Komentarz
Wczoraj zaspiewała.
Z trudem, ale przede wszystkim z radoscią
Tez na nim będe. I sie nieco stresuję.
Westchnijcie o jak najlepsze owoce!
I za tych wszystkich zyczliwych i pomocnych ludzi poproszę- niech Bog im obficie wynagrodzi!
W niedzielę najbardziej uwierały mi słowa: "Niczego mi nie braknie", bo od dawna zmagam się z tym, że tak być powinno, ale ciągle mi czegoś brakuje. W niedzielę także "zdrowej" pralki. Ciągle ubolewam nad tym, czego nie mam. Jednak w tę niedzielę jakoś szczególnie mnie to uwierało.
I wieczorem, już w łóżku, otwieram te wątek i patrzę na Weronikę. jej niczego nie braknie. Wbiło mnie to w łóżko po prostu i dosłownie. Jeszcze nie mogę tego ogarnąć. Tym bardziej boli, że brakuje mi naprawdę głupich, małych rzeczy.
sprawę pralki oddałam w ręce Boga.
Dziękuję.
Ja wczoraj miałam kiepski dzien. Wielkie rozczarowanie w sercu i ogolnie do kitu.
Ale caly czas brzmiały mi w uszach słowa tego psalmu. Caly dzien podswiadomie nuciłam. Wbrew sobie... No przykleiły sie do mnie te słowa...
Nie chce, aby to zabrzmiało górnolotnie, ale mysle, ze W. ma tu tez jakąs "misje", ze mimo woli robi "dobrą robotę"- tu w tym. konkretnym miejscu, w tym srodowisku. Bo nagle sie okazuje, ze w szkole, gdzie w wiekszosci chodzą dzieci dyplomatow tez są problemy. Tez sa dzieci dysfunkcyjne czy z innymi "defektami", choc system tego nie przewidział. Bo ta szkola jest niejako "poza systemem". Piszę to tez w kontekscie dzisiejszego spotkania. Było burzliwe i troche poza kontrolą. Tak sie zlozyło, ze w szerszym gronie niz zakladano. Byli tez nauczyciele z innych sekcji jezykowych, ktorzy ucza dzieci z roznymi dysfunkcjami.
Ciekawe wnioski.
Jako, ze watek ogolny nie chce wchodzic w szczegóły.
W kazdym razie jest potrzeba pewnych zmian. Moze nawet zmian w przepisach na poziomie Brukseli- prawdopodobnie raport dotrze do odpowiednich władz. Bo dobrej woli nie brakuje, ale są pewne problemy wynikające z obwarowan prawnych.
Niewykluczone, ze W. przetrze droge innym dzieciom w podobnej sytuacji.
Odkąd pojawila sie w tej szkole sporo zmian
Na początku jej niepelnosprawnosc budziła spory strach.
Ze spotkania jestem zadowolona, choc tak naprawde trzeba bedzie poczekac na owoce.
Codziennie cos nowego.
A przeciez jestesmy w zjednoczonej Europie, czyz nie?
Nie powinno byc problemów.
Tu tez jestem spokojna.
Bo przecież "Pan jest moim pasterzem...Niczego mi nie braknie"
Jest pasterzem Weroniki.
Jest pasterzem kazdego z nas.
A w temacie rehabilitacji po dwoch udalo nam sie wywalczyc 60 sesji z dobrym terapeutą, ktory codziennie bedzie cwiczyl z nią w domu. Dzis wieczorem przychodzi po raz pierwszy
No...Pan sie troszczy...
To było dosc spontaniczne.
I od początku do konca to byla jej decyzja.
Dla nas ma to tez inny aspekt. Weronika pokonała pewna dla siebie barierę. Wystapiła publicznie. Choc obawy i swoje leki miała.
To dobrze, ze nie zamyka sie z powodu swojej niepełnosprawnosci, ale wychodzi do ludzi...
https://m.deon.pl/pro-life/adopcja/art,39,nie-mogli-miec-dzieci-mysleli-ze-bog-ich-nie-kocha.html
Nie wiem czy prawdziwa. Ale bardzo mnie poruszyla w kontekscie tego, ze Bog sie troszczy. Że wie lepiej...Że planuje nasze życie i patrzy na nie z szerszej perspektywy...
Takze w odniesieniu do zycia Weroniki.
Do zycia kazdego z nas.
Czy Weronika bylaby ta samą odobą, gdyby nie wypadek?
Czy miałaby taką wiarę?
Czy tak by poruszała serca ludzi i skłaniała do refleksji?
Czy ja gdybym nie doswiadczyła straty wielu dzieci przed urodzeniem odkryłabym droge otwartosci na zycie i piekno wielodzienosci?
Czy inna matka doceniłaby ddar macierzynstwa gdyby nie walka o zycie dziecka?
Pytania i przyklady mozna mnożyc...
Co nie znaczy, ze wszystko jest haapy.
Inna sprawa, ze czesto tez inni (obcy) ludzie mowią mi, ze kontakt z Weroniką stawia ich do pionu.
I limo pod okiem- W. spadla z kilku schodków.
Ale...na koniec dnia przyszla do mnie i skwitowała:
- Wiesz, muszę Ci cos powiedziec: Czasami musimy upasć, zeby móc się podniesć.
Jakie to banalne, ale zazwyczaj nie dostrzegamy, tego, co mamy i wciąż chcemy więcej.
Siniaki po upadku nie tylko na twarzy ale tez ogromny na ramieniu.
Przy okazji westchnijcie za Ewe- asystentke Weroniki w szkole. Bo sie rozlożyła chorobowo i nikt jej nie zastąpi.
To się nazywa mieć wiarę!
Dlatego nie skupiaj sie na tym co straciłas, ale spróbuj dostrzec to co masz.
Masz Maciusia- wielki skarb. On potrzebuje teraz twojego czasu i twojej miłosci.
Masz córkę, ktora takze potrzebuje Ciebie
Masz Rodzinę.
Moniu kochana, przytulam!
Chetnie bym chciała pogadac w realu.
Za tydzien bedę w Warszawie.