Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Myśli Misyjne dla niewiast

edytowano styczeń 2008 w Arkan Noego
1) Kochaj męża miłością Bożą, choć nieraz nie zasługuje na to; kochaj, że Bóg tego żąda, że mu tę miłość ślubowałaś, że to twój obowiązek.
2) Uczyń dom miejscem świętym, a nie miejscem przekleństw.
3) Bądź dla męża aniołem i dobrocią serca przywiąż go do siebie i domu.
4) Miłość twoja musi być ofiarna, wszak małżeństwo to zakon krzyżowy.
5) Milczenie i łagodność żony, to broń, która zdobędzie najbardziej złego męża.
6) Bądź wierną mężowi, choć on niewierny; unikaj wszelkich niebezpiecznych okazyj.
7) Pogrzebana wierność â?? pogrzebane szczęście doczesne i wieczne, rany stąd powstałe już się nie zagoją.
8) W stanie małżeńskim obowiązuje czystość małżeńska.
9) Dusze pomordowanych dziateczek przeklną cię na Sądzie.
10) Święta i katolicka matka, to najdroższy skarb, jaki ziemia posiada.
11) Święte matki świętych niebu dają.
12) Czy dziecko twe chlubą, czy przekleństwem będzie, od ciebie zależy.
13) W wychowaniu dziecka nikt cię nie zastąpi.
14) Zaniedbasz dziecko, wychowa je ulica i szatan.
15) Módl się za dziecko, wykorzeniaj wady od młodości, zaszczepiaj cnoty.
16) Przystępuj często do Komunii św., a z ręki twej niech nie wypada różaniec: stawaj często pod Krzyżem.


Źródło

Komentarz

  • A ja jednak mam nadzieję, że co nieco się zmieniło...
  • a co według ciebie powinno się zmienić?
  • Że aż tak strasznym zakonem krzyżowym małżeństwa już nie są, a mężowie bardziej pobożni i szanujący sakrament.
  • "4)Miłość twoja musi być ofiarna, wszak małżeństwo to zakon krzyżowy.
    5) Milczenie i łagodność żony, to broń, która zdobędzie najbardziej złego męża.
    6) Bądź wierną mężowi, choć on niewierny; unikaj wszelkich niebezpiecznych okazyj."

    Jak dla mnie te punkty stanowią kwintensencję patriarchatu, który zasadniczo mi się nie podoba. Jezeli taka jest wizja małżeństwa katolickiego, to chyba nie dla mnie.
  • @ Anka: Nie będę pytać, czy brałaś ślub kościelny, ale mogę domniemywać, że znasz treść przysięgi małżeńskiej. "Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci." Niczym to się nie różni od punktów, które zacytowałaś. Jeżeli to jest ten wstrętny patriarchat, to zdecydowanie go popieram :bigsmile:
  • Ok, zgadzam się że przymioty podane przez Marię to cnoty dobrej żony, ale jak dla mnie i dobrego męża. Tekst przysięgi małżeńskiej szczęśliwie jest ten sam dla obojga. Mam jednak nieodparte wrażenie, że wklejony tekst, choc pochodzi z czasów przedwojennych, odzwierciedla sposób myślenia nt roli żony i tylko żony, częsci środowiska katolickiego. Może sie mylę i jestem przeczulona...
  • Ano, zgadzam się z Marią, że bez wymienionych wyżej cnót ciężko stworzyć trwały i szczęśliwy związek. I wszystkie te pouczenia kryją głęboka prawdę, że gdy w związku kobieta straci nadzieje i miłość - nie ma on szans na przetrwanie. Nie umiem tego wytłumaczyć. Stąd ta nasza większa odpowiedzialność.

    Ale nie trwałabym w milczeniu i łagodności przy mężu, który jest namiętnym alkoholikiem używającym pięści i zdradzającym mnie na prawo i lewo. myślę, że sięgnęłabym do najbardziej skrajnych środków, by przeszkodzić mu w krzywdzeniu ludzi wokół. Z całą miłością bym to zrobiła.
  • Anko, widzę, że należysz do klubu tropicielek myślozbrodni :bigsmile:

    Przez dziewiętnaście wieków istnienia sakramentu małżeństwa przysięga była niesymetryczna, bo żona dodatkowo przysięgała mężowi posłuszeństwo. W latach dwudziestych ubiegłego stulecia słowa o posłuszeństwie skasowano, moim zdaniem niesłusznie. Należało raczej wprowadzić opcję wyboru, kto komu posłuszeństwo przysięga. Para by się dogadała przed ślubem, czy ma być patriarchat, czy matriarchat i wszyscy by byli zadowoleni :wink:
  • [cite] adelajda:[/cite]a co według ciebie powinno się zmienić?

    Stopniowanie przymiotników. Nie mówi się "najbardziej złego", mówi się najgorszego". :tongue:
  • jeśli to ma być małżeństwo to gdzie tu jest miejsce dla ojca i męza?wyglada na to ,że odpowiedzialność za życie obecne i doczesne mąża i dzieci ponosi li i jedynie matka. musi negować swoje uczucia ,funkcjonować jak niewolnik i żyć w ciągłym strachu czy aby dopełniła wszystkich obowiązków, bo jak nie to jej biedne dzieci i mąż PRZEZ NIĄ trafia w ogień piekielny.miłości tu nie ma ani śladu.bardziej mi to przypomina instrukcję dla niegodziwych mężów pt:jak wytresować żonę ,żeby Ci nie przeszkadzała w uzywaniu życia.
  • Myślę, że istotę ujęła Yenna. Masz rację Bolka, jesteśmy odpowiedzialni za najbliższych, ale oni równiez są odpowiedzialni za nas. Niestety jak trafnie spostrzegła Yenna, te rady brzmią jakby były kierowane do kobiety, która nie wybrała za dobrze i teraz poucza się ją jak ma nieść swój krzyż.

    Ja w przeciwieństwie do Marcysi, cieszę się, że treść przysięgi małżęnskiej została zmieniona...
  • Zeszło nam na dyskusję o posłuszeństwie, chociaż we wklejonym tekście nic o nim nie ma :cool:
  • A ja mam wrażenie, że każdemu z nas Bóg zwrócił uwagę na to, co przychodzi nam z większym trudem - mężczyznom na to, by miłowali swoje żony, kobietom, by były im posłuszne. Bo my z miłowaniem problemu nie mamy, a mężczyźni chyba bardziej skłonni są do dyskusji, a tym samym do posłuszeństwa wobec decyzji żony...
  • Czy ja wiem, czy nie ma? Opisany jest przypadek małżeństwa, w którym mężczyzna chyba daleki jest od ideału, a wskazówki dotyczą tego, jak wbrew wszystkiemu zachować uległą i poddaną postawę wobec niego.
  • No cóż, jak się ślubowało "i cię nie opuszczę aż do śmierci" to raczej trudno inaczej postępować względem współmałżonka.
  • Tylko co to znaczy, że nie opuszczę? Może że będę walczyć do ostatnich sił, abyśmy byli razem i nie poddam się w tym? Znam mężczyznę, który się opamiętał dopiero gdy żona zabrała dzieci i poprosiła o separację. Znam innego mężczyznę, który z dziećmi mieszka w ośrodku opiekuńczym, bo w domu ma melinę urządzoną przez żonę. Bolko - Twoje zdanie bliskie sentencji "widziały gały, co brały" jest takie sobie do zastosowania w obu tych sytuacjach. Człowiek, który kocha i chce małżeństwa, kieruje się nadzieją i wiarą. Walka o drugiego człowieka to nie tylko uległość i milczenie wobec jego nieprawości.

    Dodam tylko, że poruszamy tu absolutnie awaryjny i dramatyczny wariant małżeństwa, sugerowany przez niektóre z tych wyżej myśli misyjnych. Bo tak na co dzień, w przeciętnej rodzinie - to zgadzam się ze wszystkim.
  • Bolko to kto wkleił tekst dla mnie nie ma żadnego znaczenia.niestety nie jest tak jak wielu z nas uważa :>>widziały gały co brały.<<.ano czasem nie koniecznie widziały, bo niosły ze soba zbyt wiele obciążeń i skrzywień wyniesionych z domu rodzinnego.czasem myślały te nieszczęsne gały,bardzo naiwnie ,ze zmienia swoja miłością i oddaniem tego >>nieszczęśnika<<,który sie pogubił.a >>nieszczęśnik<< ani myśli się zmienić ,bo po co?żeby można od niego było wymagać?

    natomiast co do odpowiedzialności nie mogę się zgodzić z Toba.jako dorosły ,zdrowy psychicznie człowiek, jestem odpowiedzialna za siebie i swoje dzieci-też do pewnego momentu ich życia.skoro Bóg obdarował każdego z nas wolnością wyboru jakie ja mam prawo by ją odbierać drugiemu-zakładm że zdrowemu psychicznie-człowiekowi?!:shocked:
    pewnie,ze jsteśmy wszyscy powołani do świętości i powinniśmy robić wszystko,żeby nasze życie było piękne i pełne samych pozytywnych rozwiązań.o tym nauczał Jesus:przestańcie sie krzywdzić uczcie sie kochać.
    ale uwazam ,ze najgorszą naszą ludzka cechą jest przekonanie ,ze my,właśnie my wiemy najlepiej co jest dla drugiej osoby najlepsze.a przeciez wystarczy skupić sie na tym,zeby samemu stać się świętym.pokochać najpierw siebie tak jak nas kocha Bóg.takie proste a takie trudne.:wink:
  • Czyli można opuścić mimo przysięgi, że się nie opuści? Ciekawe, czy są podobne patenty na słowa dotyczące zachowania wierności :devil:
  • Maćku ale co odpuścić?jestem cały czas żona ,jestem mojemu mężowi wierna, nie wiążę się z nikim.tyle ,ze mówię stop.nie pozwalam niszczyć swojego życia ani zycia naszych dzieci tylko dlatego że mojemu mężowi sie tak podoba sie tak podoba.
  • Myślę, Maćku, że, jeśli to już naprawdę konieczne, można odejść (fizycznie, na nogach), ale małżeństwem nie przestaje się być, a to oznacza, że również między nami nie przestaje być Jezus. I tego trzeba się trzymać. Trwać w modlitwie i być gotowym do powrotu. Do tego samego człowieka. Być gotowym wybaczyć, żądać poprawy, walczyć o duszę męża/żony.
    Małżonek nie jest dla nas Bogiem. I gdy od Boga odchodzi w straszny sposób, gubi się, niszczy życie - nie sądzę, by należało iść za nim w to piekło dosłownie. Razem z dziećmi.
  • Zerknijmy do słownika języka polskiego:

    opuścić â?? opuszczać
    4. Â?zerwać łączący kogoś z kimś związek i przestać się z nim kontaktowaćÂ?


    Czyli przysięga małżeńska nakłada na małżonków obowiązek tworzenia związku aż do końca życia. Nie wspomina o wyjątkach od tej zasady.
  • Maciek>>opuścić â?? opuszczać
    4. Â?zerwać łączący kogoś z kimś związek i przestać się z nim kontaktowaćÂ?
    <<

    czyli wystarczy czuć sie z kimś związanym i od czasu do pory zadzwonić :rolling:
  • Ale przecież przysięga małżeńska jest dobrowolna. Jak ktoś nie chce ryzykować związku z potencjalnym pijakiem, to nie musi brać ślubu :shocked:
  • [cite] Maciek:[/cite]
    9) Dusze pomordowanych działeczek przeklną cię na Sądzie.

    Co to za dzałeczki ?
  • Proszę się nie śmiać z oceera :cool:
  • Bolko, w nałogi przecież popada się przez całe życie. Ludzie się załamują, zmieniają środowiska. Różnie się w życiu plecie i różnych dokonujemy wyborów na swojej drodze. Czasem takie, których nawet współmałżonek nie powinien podzielać - w imię jedności i wzajemnej miłości właśnie.
  • kazdy jest potencjalnym alkoholikiem
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.