Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Sodium Laureth Sulfate

1235

Komentarz

  • Hmmm.....Wklejam opis z Wikipedii. Wiem, że nie jest to super wiarygodne źródło informacji, ale ogólnie nie brzmi zachęcająco:
    A laundry ball or washing ball is a product that is promoted as a substitute for detergent used in laundry. Producers of laundry balls usually make pseudoscientific claims about how these balls work and exaggerate the extent of their benefits. [1][2] The product is often sold by participants in multilevel marketing schemes.[1][3]
    While many people report that these balls work, the results are similar to or less effective than washing in water without any detergent.[4][5] Most of the effect can be attributed to the mechanical effect of the ball or to using hot water instead of cold water.[4][6] The Federal Trade Commission has taken action against some of the manufacturers of these products because of their misleading claims.
  • A! Bo ja to mowilam o orzechach pioracych, ktore nazywam kulami.
  • Kusicie tymi kulami/orzechami :wink:
  • Ja uzywam orzechow do pieluch, srodka dezynfekujacego i sody do prania pieluch i jestem zadowolona. Sa zolte plamy po kupce, ale mysle, ze jak bede je suszyc na sloncu to tych plam juz nie bedzie! Takze polecam! I mam wrazenie, ze ciuchy sa bardziej miekkie niz normalnie jak pralam...
  • Marcelina - wspomniałaś coś o Weledzie - z tego co się orientuję, to (jeżeli to ta Weleda) nie jest wskazana....

    http://adonai.pl/zagrozenia/?id=6
  • IrenoB :)
    Mozesz poczytac o kulach i indyjskich orzechach do prania na stronie pieluszkarnia.pl, nie moge wkleic linka bezposrednio bo pisze z telefonu, komputer poki co nieaktywny. Znajdziesz je w dziale akcesoria do prania. Kule jonizujac wode wytracaja z tkanin brud, a granulki ktorymi sa wypelnione dzialaja odkarzajaco, przeciwbakteryjnie. Mysle ze to dobra alternatywa dla proszkow i plynow. Pranie jest zmiekczone dzieki tej jonizacji. Wiec nic sie juz nie dodaje. Jedynie zapach :) Polecam olejek pomaranczowy. Pranie pachnie cudownie.
    Ja mam orzechy, nie kule. Choc musze zrobic do nich drugie podejscie. Za pierwszym razem sie nie przekonalam i odstawilam na polke. Jest to tez dobra rzecz dla tych ,ktorzy albo mysla o ekologii albo nie moga stosowac normalnych proszkow. Wg mnie bardziej zabrudzone pranie nie bylo doprane, ale nie dodawalam sody, ktora podobno ten problem rozwiazuje. Przy lekko zabrudzonych rzeczach sa fajne. Na pewno dam im druga szanse.
    Kule stosuje bratowa Malza mojego, i stosuje z powodzeniem do prania wszystkiego.
    Ps. Olejek pomaranczowy polecam tez dodac do mycia podlogi. Bedzie pieknie pachnialo w mieszkaniu :)
    I jak ktos juz napisal wyzej, nie kupujcie raczej tanszych olejkow niz 8zl. Polecam albo dr beta albo ze strony ecospa.pl
  • Annabe, a gdzie bratowa kupiła kule? bo wcześniej spotykałam się z opinią, że w Polsce sprzedają takie chińskie podróbki i ludzie nie byli zadowoleni. Chętnie bym kiedyś wypróbowała...
  • Aniu to kup w jakims niemieckim sklepie internetowym- w PL juz kilku znajomych mi mowilo o podrobkach,jak nie da sie to daj znac,ja Ci tutaj kupie i jakos wysle:)
  • Tez lemongrass olejek jest cudny do prania i w ogole do kominka ze swieczka i rozany:)
  • Ja obstawiam ze kupila wlasnie w pieluszkarni albo w ekomaluchu.pl Jutro zadzwonie i zapytam.
  • Bardzo dziękuję za ten wątek. Wychodzę z pod prysznica z malinowymi plamami, często z pokrzywką. Od kilku lat jako alergik i chora na łuszczycę myję się Ivostinem żelem, ale ostatnio i wobec niego mam podejrzenia... do mycia włosów tylko szampony apteczne, ale są b wydajne. Koszulki, to, co dotyka skóry ramion (jakoś bardziej wrażliwej), piorę w płatkach mydlanych...
    albo ręcznie albo rozpuszczone na płyn płatki wlewam bezpośrednio do automatu

    temat swędzący

    podejrzane są też prodykty spożywcze. Mój Tato jest ciężkim alergikiem, po spożyciu ryb b chory, krtań puchnie.
    U mnie pokrzywka i duszność. Podejrzana jest czekolada. Od pewnego czasu nie dotykam. Podejrzewam, że może wołowina, bo pokrzywka wędrująca też po rosole wołowym. A może i tak chodzi o proszki do prania...:sad:
  • Acha, jeszcze się nie dostałam do lekarza POZ z NFZ, co by poprosić o skierowanie do poradni alergologicznej na testy :sad:
  • załamka - SLS we wszystkim co stoi na półkach w okolicznych sklepach a najbliższy Rossmann mam w Gdańsku :sad:
  • Żartujesz...??? Jutro będę przechodzić obok Rossamana, co Ci kupić? Mogę przekazać tak, jak Ty mnie przekazywałaś ubranka - przez Twoją koleżankę którąś.:bigsmile:
    Lub wysłać.:cool:
  • Albo przyjedź tutaj, wypijemy kawkę i pójdziemy na zakupy, o.:bigsmile:
  • Przyjechać?
    No, to przyjedź. :bigsmile:
  • :hugging::hugging::hugging::kissing:
  • Olesia - ja się w końcu wybiorę - mam dwie paki dla tych z Tczewa, a nie wiem kiedy Sylwia będzie jechać, bo ma we wtorek iść z dzieckiem do szpitala.

    Tylko jeszcze nie wiem kiedy.
  • Pax, dziękuję bardzo. Nie pomyślałam o niemieckim sklepie, faktycznie można stamtąd. Pogadam z mężem, on zna dobrze niemiecki, ale to na spokojnie, za kilka tygodni.
  • Nie chcę studzić Waszego entuzjazmu włożonego w wyrzucanie wszystkich kupionych wcześniej kosmetyków, ale wydaje mi się, że wkradł się do tego wątku spory błąd:

    SLS, przed którym ostrzega tyle osób, to Sodium LAURYL Sulfate, którego się już na szczęście praktycznie nie stosuje w kosmetykach. W każdym razie jego trzeba tropić w składzie.

    Sodium LAURETH Sulfate to inny związek chemiczny, o skrócie SLES. Różnica kilku liter, a jednak spora, bo oznacza inną substancję, o innych właściwościach.

    Sodium LAURETH Sulfate jest rzeczywiście wszechobecny w kosmetykach, bo jest skutecznym surfaktantem (czyli środkiem czyszczącym). Zagrożenie jakie ze sobą niesie, to możliwa obecność zanieczyszczeń, które są szkodliwe. Jeżeli jednak producent nie jest firmą-krzak, to dostawca podlega rygorystycznemu procesowi kontroli jakości, który eliminuje to ryzyko.

    SLES nie jest więc toksyczny. Może powodować podrażnienie skóry i oczu, szczególnie jeśli pozostaje w kontakcie ze skórą przez dłuższy czas. Ale wiele innych "niewinnych" naturalnych składników też może działać w ten sposób.

    SLES może też być uczulający, jak wiele innych składników, nawet tych naturalnych, ECO. Zdarza się to jednak dosyć rzadko. Wtedy, oczywiście, należy go unikać. Ale myślę, że tylko dlatego, że ktoś jest uczulony na orzechy, nie oznacza iż wszystkim radzimy zaniechać ich jedzenia, prawda?

    Mój wniosek jest następujący: jeżeli nie obserwuję żadnych problemów, to nadal mogę spokojnie używać kosmetyki z SLES. Jeśli problemy występują, to podobnie jak przy alergiach pokarmowych, staram się sprawdzić metodą eliminacji, co jest powodem tej alergii i unikać alergenu.

    Dla dzieci, jak już od dawna wiadomo, najlepsza jest czysta woda, ewentualnie jakieś delikatne neutralne mydełko.
  • Jeszcze jedna ciekawostka: wprawdzie dokładny skład chemiczny kosmetyków i środków czystości jest rzeczywiście tajemnicą firmową, to jednak każdy producent jest zobowiązany do podania dokładnego składu w kolejności, która oznacza jego koncentrację w danym produkcie. Można więc sprawdzać na którym miejscu w składzie znajduje się dany związek, aby w przybliżeniu znać jego koncentrację (przynajmniej w sensie komparatywnym).

    Jeżeli więc w składzie jest podane: aqua, Sodium LAURETH Sulfate, ...., to można wnioskować, że może być go w tym produkcie sporo.... choć ile dokładnie, nie wiadomo
  • PowołAnia, Ty to jesteś miszcz, mam przyklęk przed Tobą jak przed Katarzyną...
  • tośmy piany nabiły...:tooth:
  • Badania na University Medical College of Georgia, wskazały, że SLS po wniknięciu do organizmu, kumuluje się w tkankach. Badanie pokazało również, że SLS dostając sie do oczu małych dzieci może powodować ich uszkodzenie, a u osób dorosłych rozwój zaćmy.

    SLS jest szkodliwy dla skóry i włosów. Czyści przez niszczenie warstwy lipidowej skóry i przez to działa wysuszająco, co przy cerze trądzikowej może powodować nadmierne tłuszczenie sie skóry, która â?broni sięâ? wydzielając łój. Otrzymuje się w ten sposób skutek odwrotny do zamierzonego.

    Oczywiście w kosmetykach jest niewielki procent tych substancji, ale mogą się one kumulować w organizmie osiągając niebezpieczną ilość.
    http://e-naturalna.pl/2010/05/sodium-lauryl-sulfate-sls-sodium-laureth-sulfate-sles/
  • SLS, przed którym ostrzega tyle osób, to Sodium LAURYL Sulfate, którego się już na szczęście praktycznie nie stosuje w kosmetykach. W każdym razie jego trzeba tropić w składzie.

    W H&S są oba i w szamponie, którego ostatnio używam (pantene) też...
    Jeżeli więc w składzie jest podane: aqua, Sodium LAURETH Sulfate, ...., to można wnioskować, że może być go w tym produkcie sporo.... choć ile dokładnie, nie wiadomo

    W większości kosmetyków właśnie taka jest kolejność- jest to druga lub trzecia pozycja, ponieważ jest to ich główny składnik myjący.


    A tak w ogóle mój młodszy brat (20 lat) ma duży problem z wypadaniem włosów. Nie jest to raczej dziedziczne, bo w rodzinie po żadnej stronie nic takiego nie było.
    Ostatnio używa jakiejś 'terapii regenerującej', strasznie drogiej (200zł/miesiąc), na którą pracuje nocami w hipermarketach.
    Jeszcze z nim o tym nie rozmawiałam, ale możliwe, że coś w tym jest- gdzieś na internecie znalazłam, że wypadanie włosów może być objawem podrażnienia przez SLS.
    Wśród rodzeństwa to właśnie ja i on jesteśmy najbardziej podobni (włosy, karnacja) więc możliwe, że mamy wspólną nadwrażliwość.
  • SLES trujące/toksyczne nie jest, ale ja wychodzę z założenia że z kosmetykami tak jak z jedzeniem, najlepiej jak najprościej i najbardziej naturalnie, w końcu przez całe życie sporo tego na siebie wylewamy.
  • [cite] hipolit:[/cite]
    [cite] Madika:[/cite]O, świetnie, wobec tego pytam:

    Czy mleko w butelce (np Łowicz), takie z krótkim terminem ważności, jeśli ma napisane na etykiecie, że jest pasteryzowane, to może być także homogenizowane, chociaż nie zostało to podane? Są mleka w butelkach, gdzie producent pisze, że jest homogenizowane i pasteryzowane. A są takie, gdzie piszą tylko o pasteryzacji.
    Czy mam wtedy pewność, że nie było homogenizowane, czy teżÂ po prostu nie muszą, bądź nie chcą tego pisać, a homogenizacja jest.

    To samo dotyczy śmietan. Są takie, gdzie piszą tylko o pasteryzacji. Czyli homogenizowane nie są na pewno?

    Pytam, bo syn ze względów zdrowotnych nie powinien jeść tych produktów homogenizowanych, a sama nie wiem, czy mam wierzyć etykietkom... :smile:


    Większość mlek, które sa w butelkach ( w kartonach to wszystkie ) są homogenizowane.
    Najbardziej "chamskie" mleka te w woreczkach nie podlegają homogenizacji
    A najlepszą próbą na sprawdzenie czy mleko było homogenizowane i pasteryzowane jest data przydatności do spożycia, jeśli data jest powyżej trzech dni przydatności, to takie mleko było na pewno spasteryzowane i poddane homogenizacji.
    W mleku homogenizowanym nie powstaje nigdy kożuch podczas gotowania !!
    Mleka, śmietany z Łowicza, Sieradza, Piątnicy, Mlekpolu są homogenizowane i pasteryzowane.
    Śmietany - w 99% homogenizowane.
    Śmietanę mozesz z powodzeniem zastępować naturalnym jogurtem, bo ten nie jest homogenizowany

    Jest jeszcze jeden proces - mikrofiltracja i ten wydaje się tym "najzdrowszym"
    produkty po mikrofiltracji nie są już homogenizowane !!!!
    Z tych wiadomych to tylko ( póki co ) ROBICO ma przetwory i samo mleko po procesie mikrofiltracji

    edit: ja mleka nie piję, chyba że do kawy dolewam, ale jej też piję mało :wink:


    i ja dziekuje!
  • brak biotyny w organizmie terz objawia sie wypadaniem włosów
  • OT o mleku:

    Kupiłam to Robico "ale mleko", syn surowego nie chciał wypić bo stwierdził, że śmierdzi cycusiami krowy:smile: tak, samo śmierdzi mu to surowe ze wsi.

    mam nadzieje, że jest względnie dobre. przynajmniej w porównaniu do innych.
  • @Krzysztof12: SLS rzeczywiście jest ryzykowny, ale nie jest zakazany. Jest dozwolony tylko przy NIECZĘSTYM i KR??TKOTRWAŁYM stosowaniu, z zaznaczeniem że musi być bardzo dokładnie spłukany - wtedy ogranicza się ryzyko jego akumulacji w organizmie i toksyczności. Niewielu producentów podejmie ryzyko stosowania tego składnika, bo tendencja jest taka by produkować kosmetyki, które mają być używane często (np. codziennie) i przez dłuuuugi czas (najlepiej, żeby klient był lojalny przez całe życie). To po prostu się nie opłaca. Ale należy ten składnik tropić i unikać, jak najbardziej.

    Co do SLES, nie wykazano jego toksyczności.

    @Milagro: jeśli Ty i Twój brat rzeczywiście macie takie problemy, to jak najbardziej sugerowałabym odstawienie SLES (nie mówiąc już o SLS), bo mimo iż nie jest one toksyczne, tak jak powiedziałam może powodować podrażnienia i alergie u osób szczególnie podatnych. Może właśnie do takich należycie (w Waszej rodzinie może być taka genetyczna skłonność). Spróbuj bez SLES i zobacz czy się polepszy.

    @Kasia_M: jak najbardziej się z Tobą zgadzam. Ja bym nawet powiedziała, że należy zacząć od tego, żeby wszystkich kosmetyków stosować tylko tyle ile jest konieczne. Czyli ograniczać. Ja na przykład nie rozumiem, dlaczego niektórzy myją sobie i dzieciom włosy codziennie (są osoby które tego potrzebują, ale nie wszyscy, a na pewno nie dzieci). W drugiej kolejności wybierać kosmetyki, które mają jak najmniejszą zawartość ryzykownych substancji (a więc gdzie SLES pojawia się możliwie najdalej na liście składników). Ale też nie panikowałabym, jeżeli raz w tygodniu umyje się włosy szamponem z SLES - większości osób to nie zrobi różnicy. Dlatego dla dzieci najlepsza jest czysta woda i tylko ewentualnie delikatne mydełko (na pewno nie antybakteryjne).

    Pamiętajcie, że przemysł EKO jest bardzo prężny i nie zawsze zależy im na obiektywności, tylko na zachęceniu klientów do ich produktów. Nie zawsze jest to uczciwe, bo grają na ludzkich emocjach, obawach.

    A więc zachować umiar i zdrowy rozsądek. No i im prościej, tym lepiej.

    edit: literówki
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.