5, 6 lat, to późno? Zależy chyba też ile owych dzieci jest. Pierwsze zaczyna najpóźniej...
A u mnie odwrotnie. Pierwsza córka zaczęła najwczesniej mówić, pisać i liczyć. Druga i bliźniaki nie mówili do 4 roku zycia. Prawie nic. Potem sie odblokowali. W piątym roku życia córka próbuje czytać i liczy do stu za to jej brat bliźniak ma problemy z liczeniem do dziesieciu i nie rozpoznaje żadnej litery. Gdzie tu reguły?
5, 6 lat, to późno? Zależy chyba też ile owych dzieci jest. Pierwsze zaczyna najpóźniej...
A u mnie odwrotnie. Pierwsza córka zaczęła najwczesniej mówić, pisać i liczyć. Druga i bliźniaki nie mówili do 4 roku zycia. Prawie nic. Potem sie odblokowali. W piątym roku życia córka próbuje czytać i liczy do stu za to jej brat bliźniak ma problemy z liczeniem do dziesieciu i nie rozpoznaje żadnej litery. Gdzie tu reguły?
Pewnie nie ma żadnych reguł. Tak sobie głośno (?) rozmyślam...
Nie wiem, ale nie sadze, zeby czytanie dziecku bylo czyms, co opoznia nauka czytania. Zreszta przez to dziecko duzo moze sie nauczyc (czytamy teraz o wulkanach, wczesniej bylo o katastrofach naturalnych, wiec syn juz wie co nieco co robic w razie tsunami ). Mysle, ze to zaciekawia dzieci, pokazuje im, ze poprzez czytanie moga dojsc do wielu ciekawych informacji.
A gdyby Twój pięciolatek przyszedł i Ci opowiadał rewelacje przyrodnicze o których nigdy nie słyszałaś? Bo sobie sam przeczytał, bo mama nie miała czasu mu poczytać maluchami się zajmując... Myślisz, mniej by się nauczył?
A ja mam inne doświadczenia. Zegar biologiczny. Starsza córka typowa sowa młodsza skowronek. Starsza zanim zasnęła wysłuchała siedmiu bajek, nauczyła się na pamięć wierszy Brzechwy i Tuwima. Dalej nie spała. Młodsza zasypiała i zasypia zanim pierwsza bajka się skończy. Za to bliźniaki po środku a mimo to takie różne. Naprawdę nie widzę żadnych zależności.
Maciejka proste doświadczenie na to co niewidzialne... bierzesz pilota takiego od tv i patrzysz na jego przód (tam gdzie taka nieświecąca żaróweczka jest) przez wyświetlacz aparatu.
Moje bajki oglądają, kilka razy w tygodniu, po kilkanaście do pół godziny, po angielsku, w ramach nauki. O ile Big Muzzy'ego mozna nazwac bajką. Natomiast mają 0 zero, dostępu do komputera na jakiekolwiek gry, czasami, czasami jakiś program posłuży nam do sprawdzenia wiadomości (raz, dwa razy do roku) Namor może poświadczyc, razem byliśmy na spotkaniu z człowiekami od google z tym że nie wiem jak namora ale mnie nastawił dosc sceptycznie do internetu itp. a niby mówił dobrze.
A gdyby Twój pięciolatek przyszedł i Ci opowiadał rewelacje przyrodnicze o których nigdy nie słyszałaś? Bo sobie sam przeczytał, bo mama nie miała czasu mu poczytać maluchami się zajmując... Myślisz, mniej by się nauczył?
No nie, byloby super. Ale jakos ta nauke czytania wspomagac trzeba, chocby odpowiadajac po raz tysieczny na pytanie co to za litera. Jakos trudno zgodzic mi sie z opinia, ze czytanie dzieciom rozleniwia je, bierze im motywacje do nauki, bo zawsze znajdzie sie ktos, kto przeczyta.
Nie rozumiem po co takie generalizowanie. My np. jestesmy wysoce skomputeryzowani (bo stosunek ilosci osob do ilosci mniej lub bardziej zużytych komputerów wynosi chyba z 1:1 - my pracujemy na kompach, to i dzieci dostaja w spadku lub np. z okazji komunii) a dzieci naprawde duzo czytaja. Moze u Was jest wiecej, ale u nas jest to jedna , dwie powiesci tygodniowo, nie liczac róznych encyklopedii, ksiazek o zwierzetach itp. Jedno nie wyklucza drugiego. DO tego dzieci sa usportowione, co zalatwia szkola sportowa i zajecia karate. TV zreszta tez mamy, choc w tygodniu jest najmniej uzywany ze wszystkich "atrakcji" - dla moich dzieci atrakcja sa i ksiazki. A co do wczesnej nauki czytania - tylko jeden - nauczyl sie sam w wieku lat okolo 5-ciu, reszta przebrnela przez to w zerówce (starej) i pierwszej klasie i jakos na pozniejsze zamilowanie do ksiazek im to nie zaszkodzilo. A pamietam jak mój ogolnie inteligentny najstarszy syn meczyl sie nad pierwszymi literkami. Zreszta pamietam tez jak ja sie meczylam, kiedy mama przed moja pierwsza klasa usilowala mnie wdrozyc do czytania, - ile bylo awantur i placzów, bo mialam czytac mruczanki z Kubusia Puchatka, kiedy mama czytala reszte. A kilka lat pozniej przeczytalam np. calego Sienkiewicza, Tolkiena itp.
Znacie może urządzenie, na którym można czytać książki w wersji elektronicznej, a jednocześnie słuchać audiobooków, muzyki w mp3? I coby było proste w obsłudze. Chodzi oczywiście o Weronikę...
Przyjeciele z międzynarodowej szkoły w Maastricht zrobili zrzutkę i chcieli coś Weronice kupić. Pomyślałam o czymś takim. Tylko, ze ja laik jestem...
Jeżeli znajomi z Holandii by byli skłonni sfinansować dobry model, to warto wybrać iPada. Jeżeli zamocuje się go na stabilnym uchwycie, Weronika będzie mogła go obsługiwać ołówkiem trzymanym w ustach.
Dodam jeszcze, w kontekście wpisu otwierającego wątek, że tańsze odpowiedniki mają inną konstrukcję ekranu dotykowego i wymagają mocniejszego nacisku na ekran. Przez to w Waszym przypadku mogą okazać się bezużyteczne.
jesli ma przede wszystkim sluzyc do czytania, to chyba najlepszy jest Kindle Touch. W odroznieniu od innych modeli Kindla ma ekran dotykowy, mozliwosc grania mp3, no i wyswietlacz, ktory nie meczy oczow. Dodatkowy plus to cena: okolo 1/4 tabletu.
Jesli bylby brany pod uwage tablet, to proponuje poogladac tez Eee Pada od Asusa.
Pasuje mi do imagu Całe życie uwielbiałam jabłka Zjadam je kilogramami
Służy mi do wileu rzeczy Ostatnio jako książka kucharska , mam w nim trochę przepisów Kładę na stół , i jedynym czystym palcem sunę po kolejny przepis Ty wiesz jaka to przyjemność?
No wiem, wlasnie sama jestem nowoczesna pania domu
Ale wiesz, jak sie ma meza informatyka, to nie wypada iPada kupowac, to takie mainstreamowe , wiec poszedl Assus.
A, no i myslalam, ze to dla Weroniki, a jak ona ma to rzeczywiscie do czytania uzywac, to chyba jednak Kudnel milszy dla oka niz wyswietlacze.
Komentarz
A może oswaja się widząc, że książki są ważne/interesujące dla otaczających je osób? Bardziej niż przez to, że jemu się w kółko czyta?
Moje bajki oglądają, kilka razy w tygodniu, po kilkanaście do pół godziny, po angielsku, w ramach nauki. O ile Big Muzzy'ego mozna nazwac bajką.
Natomiast mają 0 zero, dostępu do komputera na jakiekolwiek gry, czasami, czasami jakiś program posłuży nam do sprawdzenia wiadomości (raz, dwa razy do roku)
Namor może poświadczyc, razem byliśmy na spotkaniu z człowiekami od google z tym że nie wiem jak namora ale mnie nastawił dosc sceptycznie do internetu itp. a niby mówił dobrze.
Jeżeli znajomi z Holandii by byli skłonni sfinansować dobry model, to warto wybrać iPada. Jeżeli zamocuje się go na stabilnym uchwycie, Weronika będzie mogła go obsługiwać ołówkiem trzymanym w ustach.