ja trwam. Kawa z mlekiem kozim zaczyna mi smakować, co mnie martwi. Ale jem dużo suszonych owoców - żeby cos robić jak godzinami tkwię przy kompie. Dziś od 10.30 i zanosi się do rana. Ech. Zjadłabym banana
Olesiu, nie jem slodyczy od jakiegos czasu, zrezygnowalam z kolacji. Ale: zjadlam lody, w zeszlym tygodniu pieklam ciasto porzeczkowe i oczywiscie zjadlam i to nie jeden kawalek...
Czeka mnie trudny weekend: w sobote festyn w przedszkolu, na ktory pieke brownie, w niedziele idziemy na grila, na ktory pieke niesamowicie dobry sernik z masa kajmakowa. Juz wiem, ze polegne
Odwyk był łatwy przy chemii, wtedy wszystko, co miało odrobinę słodkawy smak, nawet kęs pszennej bułki budziło we mnie tak ogromny wstręt, że niezjedzenie słodkiego to był raczej plus a nie wyrzeczenie :-*
I teraz staram się sobie przypomnieć to uczucie...
:P
ale wtedy czułam się podtruta w całości i słodkie nie wchodziło
a tera chwilami "cukier krzepi" zwłaszcza, gdy trzeba wykonać jakąś żmudną pracę pisaninowo-intelektualną
OT
Serce znów zaczyna boleć - burze, powtórka z rozrywki?
wlasnie zjadlam ostatni ocalony kawalek sernika z wczorajszego grilla
U mnie podobnie, jak u Ciebie AgoMario: to raczej ograniczenie, niz odwyk calkowity. No bo jak tu nie sprobowac ciasta, ktore sie pierwszy raz pieklo? Za to nic, a nic slodkiego nie kupuje, no moze poza lodami dla syna (a i mi sie czasem jakis kasek trafi ).
@mama_asia, a jak Ci podeszły ksylitol i stevia? Jakoś dają radę. Może na początek faktycznie ograniczyć słodkie do jednego dnia w tygodniu? My sobie zrobiliśmy takie rodzinne ograniczenie i później z odwykiem cukrowym było mi łatwiej, niż jakbym schodziła z wysokiego pułapu zacukrzenia.
Syndrom "od jutra" - dobre określenie, AgoMario. Ja przegrywam przez owoce. No jak nie jeść czereśni, skoro są tak krótko? A jak się nie odetnie cukru całkowicie, również w owocach, to łaknienie nie spada. Właśnie mój syn kręci się po kuchni i piecze ciasto. Coś z Nigelli. Pierwszy raz upiekł całkiem niedawno, na Dzień Ojca. Ciasteczka piekł w przeddzień późnym wieczorem. A z samego rana w Dzień Ojca, kiedy jeszcze spaliśmy, wstał i usmażył pancakes, czyli naleśniki. Dziś stwierdził, że się nudzi i że upiecze ciasto. Jak mam nie spróbować?!
Komentarz
)
A kawkę to sobie kupiłam jakąś Orkiszową
;;)i piję !
Ale jem dużo suszonych owoców - żeby cos robić jak godzinami tkwię przy kompie. Dziś od 10.30 i zanosi się do rana.
Ech. Zjadłabym banana
Poszukuję bratniej duszy do odwyku od zaraz :-)
eeee bez mleka, jajek, cukru, białej mąki, alkoholu - co to za życie ;/
ja się trzymam bez słodyczy poza niedzielą, ale za jakieś 2 tygodnie ronimy tę dietę dla całej rodziny. Mogę się przypomnieć
Hejka, u mnie niestety syndrom "od jutra", dodatkowo małż, by się podładować kupuje coś słodkiego i wtedy ulegam choć trochę
ale jest postęp - sama nie kupuję drożdżówek - nie lubię, lodów - nie przepadam, czekolady - boję się, że uczuli itp.
Najtrudniej w gościach, choć sobotnią imprezę u cioci opuściliśmy przed deserem...
:P
cóż...dostaliśmy do domu i wczoraj pożeraliśmy
:P
Generalnie jest trudno, ale cieszy mnie każdy krok, każde małe zwycięstwo, każde powstrzymanie się przed kupieniem / zjedzeniem czegoś słodkiego
a nie odwyk na zasadzie wszystko albo nic
Odwyk był łatwy przy chemii, wtedy wszystko, co miało odrobinę słodkawy smak, nawet kęs pszennej bułki budziło we mnie tak ogromny wstręt, że niezjedzenie słodkiego to był raczej plus a nie wyrzeczenie :-*
I teraz staram się sobie przypomnieć to uczucie...
:P
ale wtedy czułam się podtruta w całości i słodkie nie wchodziło
a tera chwilami "cukier krzepi" zwłaszcza, gdy trzeba wykonać jakąś żmudną pracę pisaninowo-intelektualną
OT
Serce znów zaczyna boleć - burze, powtórka z rozrywki?
%-(X_X
nie patrzę na błyskawice za bardzo
@Predikata - ksylitolem słodzę kawę i jest ok.
Już sama nie wiem co zrobić. nie mam na tyle silnej woli ani motywacji żeby całkiem odstawić te cholerne słodycze.
nie sądziłam, że to będzie takie trudne...
Ja przegrywam przez owoce. No jak nie jeść czereśni, skoro są tak krótko? A jak się nie odetnie cukru całkowicie, również w owocach, to łaknienie nie spada.
Właśnie mój syn kręci się po kuchni i piecze ciasto. Coś z Nigelli. Pierwszy raz upiekł całkiem niedawno, na Dzień Ojca. Ciasteczka piekł w przeddzień późnym wieczorem. A z samego rana w Dzień Ojca, kiedy jeszcze spaliśmy, wstał i usmażył pancakes, czyli naleśniki.
Dziś stwierdził, że się nudzi i że upiecze ciasto. Jak mam nie spróbować?!
O, to, to!
I co gorsza.............
bez wyrzutów sumienia
) )