Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

O. Kosacz: "W Wielkim Poście nie wolno odmawiać sobie słodyczy i seksu"

edytowano marzec 2008 w Arkan Noego
Rz: Czy dzisiejsza kultura zabija Wielki Post?

image

O. Marek Kosacz: Nie, ona jest bardzo hałaśliwa, dlatego Wielki Post staje się mniej widoczny. Ale na szczęście zmienia się rozumienie postu.

Na szczęście?

Wielki Post kojarzył się dotąd głównie z kulturystyką duchową. Odmawianiem sobie przyjemności, głównie jedzenia. A ja za moim mistrzem dominikańskim o. Józefem Puciłowskim powtarzam, że w Wielkim Poście nie wolno odmawiać sobie dwóch rzeczy: słodyczy i seksu, bo wtedy ludzie chodzą ponurzy i smutni. A przecież w Wielkim Poście nie o to chodzi.

A o co?

Modlitwa ma nas przybliżyć do Boga, jałmużna â?? do drugiego człowieka, a post â?? do poznania siebie. Dlatego zamiast odmawiania sobie słodyczy może należałoby odjąć trochę chamstwa? Zamiast dodatkowej pracy znaleźć czas dla bliskich? Chodzi o to, by w moim życiu było mniej zła, a więcej dobra. Więcej słodyczy, a mniej głupoty.

A jak ojciec spędza Wielki Post?

Chodzę wcześniej spać, więcej się modlę za uczniów.

â??rozmawiała Ewa K. Czaczkowska

Komentarz

  • Dzięki seksowi i słodyczom zakon kaznodziejski rośnie w siłę z dziada pradziada :wink:
  • No tak bo co to za ojciec co sobie seksu odmawia...:wink:
  • pacierzy i seksu nie odmawiam
  • Ja jestem od jakiegos czasu wlasnie takiego zdania,ze lepiej nie odmawiac sobie ale poswiecic wiecej czasu na cos,zwlaszcza jak wymaga to duzo wysilku,wiecej korzysci mam z tego,choc czasem boli bardzo.Nie chce pisac konkretnie bo to umowa miedzy B a mna,ale czasem zaciskam zeby:shamed:
  • Znam osobiście i Puciłowskiego i Kosacza, są to ludzie wybitnie uzdolnieni i cieszący się olbrzymim powodzeniem duszpasterskim, ale rzeczywiście o orientacji nieco liberalnej i lubiący intelektualne prowokacje. W tym drugim jestem do nich podobna i dlatego na niektórych wątkach spotykam sie z inteligentnym odbiorem ("głupia jesteś"). Więc chyba zgodzę sie z postulatem Kosacza co do odmawiania sobie raczej chamstwa niż słodyczy. A o seksie nie sądzę by myślał pozamałżeńsko (w średniowieczu praktykowano wstrzemięźliwość małżeńską w W.Poście, ale czy teraz ktoś z was ja praktykuje albo czy nadal Kościół do tego zachęca??).

    Kosacz chrzcił moją trzecią córkę, moje dzieci (3 szt) wychowały sie na jego mszach i katechezach w przedszkolu. Jest typem showmana ale przyciągał tłumy do kościoła. Teraz wyjechał i wszystko zdechło, mszy rodzinnych dla rodzin z małymi dziećmi już nie ma.
  • Nie znam Kosacza, Puciła owszem - szacuneczek. Ale i tak abstrahując od osób - naprawdę wydaje się Wam, że niejedzenie słodyczy to post godny dorosłego człowieka? Jak z seksem - zależy. Jak ktoś uzależniony, to może i powinien odstawić:wink:

    Mam znajomą, która nie jes słodyczy, ale całą kwotę, jaką by wydała na nie (przy każdej zachciance), oddaje na jałmużnę.

    Ja poszczę inaczej, wg klucza podanego przez Kosacza. Bo nie jest to jego liberalny wymysł, ale mądrość Kościoła.

    Frywolne żarciki na temat moralności wspomnianych ojców - tak swoją drogą - wydają mi się niegodne.
  • [cite] Agniesia:[/cite] Jest typem showmana ale przyciągał tłumy do kościoła. Teraz wyjechał i wszystko zdechło, mszy rodzinnych dla rodzin z małymi dziećmi już nie ma.

    To znaczy, że przyciągał ludzi do siebie, a nie do Boga. Całkowita klęska.
  • Wielki Post jest obchodzony na pamiątkę 40-dniowego pobytu Jezusa Chrystusa na pustyni. Pustynia to samotność, pustka, niewygody. I dodatkowo głód, bo Chrystus przez ten czas nic nie jadł. Nie rozumiem, co jest złego w tym wzorcu umartwienia, dlaczego o. Kosacz stara się go przerobić na zupełne przeciwieństwo? Mam wrażenie, że stara się osiągnąć pewne cele na skróty, posiłkując się amatorsko psychologią, zamiast Biblii. I dlatego nie wierzę, aby jego rady były trafne. :confused:
  • Nie widzę w poradach O. Kosacza przerabiania Postu na jego przeciwieństwo. W niejedzeniu słodyczy przez dorosłych najczęściej wyłazi totalne zbanalizowanie wyrzeczenia. Kosacz raczej pokazuje, w zabawny owszem sposób, że często trudniejsze a czyniące nas lepszymi w oczach Pana i bliźnich są te wyrzeczenia, które wyraża się w pozytywny sposób. Że post to nie tylko "nie będę", ale też "będę robił...". To jest praca nad sobą, by wyrzec się gorszej części siebie. Znam ludzi, dla których to bardzo trudne.
    Był czas, że przez Wielki Post codziennie rano chodziłam na mszę i to było dla mnie takie coś - co podobnie jak Jezusa głód i pragnienie - przygotowywało mnie na przyjście Pana.
    Tymi słodyczami mogłam kogoś urazić - przepraszam. Fakt, że sami wiemy, co jest najtrudniejsze dla nas. Ale warto czasem wysilić się na coś nowego, coś co głębiej dotyka duszy i relacji z Bogiem.
  • Kingo, jednak post - jeszcze od czasów Starego Przymierza - polegał właśnie na wyrzeczeniu. Z jakiegoś powodu uważano, że tą drogą człowiek udoskonali się najskuteczniej. O. Kosacz mówi: "nie ma co się umartwiać, po prostu się poprawcie i gotowe". Gdyby to było takie trywialne, to ludzie by to odkryli dawno temu. I Pan Jezus by nie siedział niepotrzebnie na pustyni, tylko rachu-ciachu załatwił sprawy z Szatanem i poświęcił ten czas dla bliskich. Skoro jednak postąpił inaczej, to ciekawi mnie, skąd u o. Kosacza przekonanie, że taki styl postępowania jest niewłaściwy. Skoro nie Ewangelia, to co? Może też na E - Eichelberger?
  • Modlitwa ma nas przybliżyć do Boga, jałmużna â?? do drugiego człowieka, a post â?? do poznania siebie - mówi o. Kosacz.
    Jak na razie post większości służy odchudzaniu, a o jego pierwszych dwóch elementach nie wspomina się w ogóle.
    Kosacz nigdzie nie mówi, że nie ma się co umartwiać. Proponuje tylko robić to inaczej - rezygnując z części siebie, jakichś słabości charakteru etc.

    Mam wrażenie, że wpisujesz Kosacza w nurt, którego nie lubisz i wkładasz mu w usta coś dziwnego.
  • Brzmi fajnie, ale jak to zrobić? Jak zwykły człowiek ma "zrezygnować z części siebie", jak ma określić swoje słabości charakteru i jak się ich pozbyć? Zapisać się na psychoterapię? Już nie wspominam o tym, aby czynił to po zaspokojeniu potrzeb seksualnych i najedzeniu się słodyczy. Wszystko można wtedy o kimś powiedzieć, tylko nie to, że jest skłonny do głębokiej refleksji i przemian wewnętrznych. Dopóki nie spadnie mu poziom endorfin we krwi buja w obłokach i nie ma ochoty z nich zejść.
  • [cite] Teofil:[/cite]
    [cite] Agniesia:[/cite] Jest typem showmana ale przyciągał tłumy do kościoła. Teraz wyjechał i wszystko zdechło, mszy rodzinnych dla rodzin z małymi dziećmi już nie ma.

    To znaczy, że przyciągał ludzi do siebie, a nie do Boga. Całkowita klęska.

    Przede wszystkim nie było chętnego do kontynuowania mszy dla rodzin z małymi dziećmi. I o to się wszystko rozbija. Nie każdy dominikanin musi lubić rodziców małych dzieci i ich pociechy ;)
  • [cite] Kinga:[/cite]Jak na razie post większości służy odchudzaniu, a o jego pierwszych dwóch elementach nie wspomina się w ogóle.

    Jakie odchudzanie? Pościmy z Bolką wg przepisow przedsoborowych (post ilościowy cały tydzień, ścisły w piątki i soboty) i przez większą część tygodnia (oprócz niedziel i krótkiego czasu poobiedniego w tygodniu) chodzimy głodni. Efekt odchudzający - u mnie zero, u Oli na początku waga spadła o 2 kg i się zatrzymała.

    Z kolei czytałem kiedyś artykuł o kamedułach, którzy z powodu ostrych postów (mięsa nie jedzą w ogóle przez cały rok) - TYJĄ, bo ich dieta składa się głównie z dań mącznych :-)

    Zaryzykuję więc stwierdzenie, że efekt odchudzający postu jest znikomy.
  • Zwracam uwagę aby nie pisać : ja poszczę...

    Można ale lepiej brzmi : Ja sikam...:bigsmile::bigsmile::bigsmile:
  • Tak Torquemado, św. Teresa jak poszła do karmelu gdzie była dieta bezmięsna to przytyła i zrobiła się "papuśna":cool:

    co do tego że Kosacz przyciągał tłumy do kościoła - nie bądźmy obłudni...każdy utalentowany duszpasterz przyciąga "do siebie" swoim talentem, i wielu ludzi odkrywa dzięki takim duszpasterzom Boga, ożywia swą religijność, odkrywa nowego "ducha" religijności. Gdy takiego "lidera" zabraknie i jego miejsca nie zajmie nikt, albo jakiś "drętwy", przynudzający i niekontaktowy kaznodzieja - ludzi ubywa, bo kościelne nudy nie zachęcają ich do przyjaźni z Bogiem.

    Święci kapłani, kaznodzieje nie funkcjonowali ani nie funkcjonują na innych zasadach - tacy ludzie jak św. Franciszek albo o. Pio też byli "showmanami" swoich czasów, charyzmatycznymi przewodnikami, za którymi szło wielu. Co prawda wydają sie mniej megalomańscy niż współcześni znani i lubiani, tacy jak o. Góra - ale mechanizm był podobny. Gdyby Franciszek nie był atrakcyjny dla Klary, nie doszłaby do powołania...

    Wiele razy w życiu widziałam upadek wspólnot po odejściu liderów. Czy to znaczy że członkowie "nie doszli do Boga"? czasem może bardziej to, że przywództwo także religijne jest darem, charyzmatem, talentem...można być najpobożniejszym, ale nie umieć "przyciągać" innych do Boga, gromadzić ludzi... rozsypuje sie wspólnota, niektórzy bez przykładu i dopingu lidera dają sobie spokój z praktykowaniem zaangażowanej wiary, inni pozostają pobożnymi ale każdy sobie, nie ma zwornika dla nich jako wspólnoty. Tak to już jest.
  • [cite] Agniesia:[/cite]
    Święci kapłani, kaznodzieje nie funkcjonowali ani nie funkcjonują na innych zasadach - tacy ludzie jak św. Franciszek albo o. Pio też byli "showmanami" swoich czasów...
    O.Pio showman :shocked::shocked::shocked: zwłaszcza w konfesjonale...
  • Nie wyobrażam sobie Wielkiego Postu bez rezygnacji z telewizji, słodyczy, dogadzania sobie, imprez, słuchania głośno muzyki. Po prostu w Wielkim Poście ma panować duch wyrzeczenia i pokuty, aby wyciszyć się, przygotować się na Święta Zmartwychwstania Pańskiego. Wielki Post ma się odróżniać od okresu zwykłego.

    Rezygnować z części siebie, określić swoje słabości charakteru i starać się ich pozbyć â?? wydaje m się, że to zadanie dla każdego chrześcijanina na co dzień.
  • Istnieje taka opinia, że odmówienie sobie w Wielkim Poście przeklinania czy ..(nie pamiętam czego) to żaden post, bo powinno się odmówić sobie czegoś dobrego, dla czegoś jeszcze lepszego, czyli dla zbliżenia do Boga. Mówił to ksiądz w audycji w radiu Józef, ale niestety nie pamiętam jaki ksiądz i kiedy.
  • Jeśli chodzi o seks to faktem jest, że współżycie zbliża małżonków do siebie. Zbliżenie to przybliża nas również do Boga, więc nie wolno tego odmawiać sobie i współmałżonkowi.
    Należy ścieśniać więź, a nie ją rozluźniać.
    To tak jakby ktoś czas jaki do tej pory spędzał aktynie z rodziną zaczął spędzać w Kościele lub na osobistych medytacjach, a zaniedbywałby rodzinę - czy byłoby to słuszne?

    Zresztą nakładanie na kogoś przymusowo "postu", nie jest raczej słusznym postępwaniem.
    (Żona Taw)
  • ja to widzę tak: post jest po to abyśmy się ćwiczyli się w nieuleganiu pokusom. To dotyczy głównie naszego ciała. Każdy ma problemy z czymś innym i jeśli upada przez to że nadmiernie obżera się słodyczami to post jest doskonałą okazją do ćwiczenia się w zwalczaniu tej pokusy. Można powiedzieć oczywiście, że jak nagle musimy się zmusić żeby poświęcić nasz czas na coś chlubnego zamiast na coś przyjemnego tylko dla nas to też jest rodzaj wyrzeczenia, ale jakoś to co proponował o. Kosacz wydaje mi się mało wymierne i trudno weryfikowalne.
    Jeśli ktoś kto jest słodyczowym łakomczuchem postawi sobie na biurku paczkę ptasiego mleczka i przez cały post wytrwa i go nie tknie, to jest prawdziwe ćwiczenie woli. Pan Jezus na pustyni mógł w każdej chwili powiedzieć jedno słowo i kamienie stałyby się chlebem jednak on powiedział coś innego...
    Tylko trzeba pamiętać znowu, żeby ćwiczenie woli nie przerodziło się w ćwiczenie swojej pychy - oto jaki jestem super, bo to łaska i z łaską trzeba współpracować podczas postu.
    Ale się wymądrzam - przepraszam
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.