Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Atopowe zapalenie skóry

edytowano maj 2012 w Ogólna

jak leczyć? 

Dla mnie to temat całkiem nowy, żadne dziecko wcześniej nie miało. Dermatolog stwierdziła to u Hani, jak miała swędzące zaczerwienienie w zgięciu łokcia. Przepisała maść - advantan bodajże. Po smarowaniu kilka dni zeszło ale teraz od nowa się pojawia, tym razem w zgięciach obydwu łokci i pod kolanami. Co robić mam?

«1345

Komentarz

  • mama-asia,nie jestem pewna, ale chyba jest już oddzielny wątek, na pewno Taja dużo wie już na ten tmat. Może ktoś Ci wrzuci linka,ja nie wiem jak szukać.
  • no właśnie ja też nie umiem :-(
  • Jukaa jest ekspertem, bo walczy już od lat u swojego dziecka.
    Ja bym na początek przyjrzała się diecie Hani. Takie AZS nie bierze się od niczego.
  • U nas starsza córka też miała w zgięciu rączki,pomogła msza o uzdrowienie nigdy więcej to już sie nie pojawiło. http://www.odnowa.jezuici.pl/
  • nam sprawdza się dermovit F - trzeba zwrócić uwagę na dietę dziecka. Bierzemy też syrop aerius. Poza pupą nogami i buzią to zimą kąpie dziecko raz na tydzień - kapiel nie może być długa i z emolientem, albo wyciągiem z płatków owsianych. Stosowaliśmy też kąpiele z wyciągiem z siemienia lnianego, z dodatkiem parafiny czy olejów. Dziecko je dużo olejów nienasyconych i tran, dieta przeciwzapalna - dużo pestek dyni, probiotyki.
  • Ja z tym badziewiem walczę od dawna. I rzeczywiście dieta sporo zmienia. I stres ;) Akurat tego ostatniego nie da się tak łatwo wyeliminować ;)
  • edytowano maj 2012
    Moja Ł. ma AZS potwierdzone już u 3 lekarzy ;) Tak się akurat złożyło... Ta choroba ma to do siebie, że często nie wiadomo co do końca ją powoduje i często dlatego ciężko ją wyleczyć. 

    Dieta:
    U nas jest tak: trzymam dietę bez mleka (białka krowiego w tym też cielęciny, wołowiny i kurczaka), bez jajek wszystkich, cytrusów (jak się da to też wszystkiego co ma kwas cytrynowy lub inny regulator kwasowości) warzyw i owoców nie naszych i pędzonych, i generalnie jak najmniej żywności przetworzonej. (idzie się przyzwyczaić). Zasada jest generalnie taka: dużo chemii w składzie - out. Jak warzywo lub owoc jest w hurtowni od polskich gospodarstw czyli tylko sezonówki to biorę i jem. 

    I jeśli wprowadzam coś nowego: jem mało, czekam 3 dni na reakcję. Reakcji brak: jem więcej i znów czekam 3 dni. Jak brak reakcji to zajadam już na luzie. :D Teraz testuję tak pomidor. Bo już są polskie. :D Potem truskawki! mniam!

    Pielęgnacja:
    Co lekarz to teoria więc tu ciężko doradzać. Sama musisz metodą prób i błędów sprawdzać co dziecku służy a co nie... 
    Część lekarzy jest za oliwą i natłuszczaniem, ale u nas to pogarsza sprawę. Więc idziemy w kierunku teorii drugiej czyli nawilżanie. Jest dużo drogich emolientów ale one akurat nam nie służa :D tzn m.in.naszym kieszeniom, ale też i Łuśka słabo toleruje np. oliatum i oliam, więc próbujemy tańszych u nas się sprawdza balsam (balsam ma najlepszą konsystencję) dexeryl ale wiem, że od pierwszych dni życia cetaphil jest polecany, Emolium czy inne takie. Najlepiej wziąć od lekarza próbki i sprawdzać. :D 
    Czyli nie natłuszczać oliwką ale balsamem 2 x dziennie. Rączki i buźkę częściej. 

    Jak się dziecko mocno drapie dajemy rano i wieczorem fenistil w kroplach (były kryzysy jak Ł. się drapała do krwi i w nocy się budziła z tego powodu). 

    Jeśli chodzi o kremy z faktorami to lekarz powiedziała nam że najlepiej faktor 20 lub 30 żeby vit. D się wchłaniała, możemy kupić taki z niższej półki - my nie stosujemy póki co :) 

    Na kryzysy i zgięcia mamy krem z hydrokortizonem używamy aż się poprawi i przestajemy. Obecnie to: pimafucort. Ale były też maści robione z hydrocortizonem i witaminami. 

    Na twarz stosujemy alantan delicate. I w ogóle serie alantan na wszystko. Tzn. na ciałko, rączki itd. alantan maść, krem, delicate co pod ręką ;)

    Na naczyniaka (ma z tyłu główki), miejsca większej potliwości alantan zasypka ale to przy mega upałach.

    Rady:

    Ubieraj przewiewnie. Pocenie zaostrza stany zapalne więc trzeba pilnować żeby dziecko się nie grzało. Ja wolę jak mi Łuśka zmarznie niż się spoci... Brzmi strasznie no ale.... Ubieraj i dbaj by dziecko nie miało kontaktu z materiałami drażniącymi skórę no i sztucznymi. Dlaczego? Może mieć 1. uczulenie a 2. mogą podrażniać. 

    Uważaj na jazdę samochodem. Klimatyzacja i gorąc w samochodzie sprawiają że dziecko może się przegrzać i ... stan zapalny się pogłębia... 


    Kąpiele:

    My kąpiemy w mące ziemniaczanej (sypiemy na oko, nie gotujemy wcześniej) z dodatkiem sody oczyszczonej (2 łyżki) lekarz zalecał raz na jakiś czas korę dębu, płatki owsiane lub siemię lniane (nie wiem czy dobrze odmieniam???).My nie kąpiemy długo. Nie wycieramy tylko tak.. osuszamy a potem szybko wcieramy krem :D No i nie kąpiemy często. 


    Słońce i lato to dobry czas i w ogóle czas dzieła na korzyść AZSowych dzieci ;) także się nie przejmuj, tym bardziej,  że nie jesteś w stanie wyeliminować alergenów: bo np. stresu nie dasz rady wytępić w życiu dziecka ;) 

    Będzie dobrze!

    Jak coś to się dziel doświadczeniami. Mi się też wszystko przyda. Raczkuję w tym temacie. :D




  • Do rad "ubraniowych" dorzucam: unikaj ciemnych kolorów, ja nie wiedziałam i katowałam córkę ciemnymi rajstopkami, a barwniki też mogą bardzo pogarszać stan skóry!
  • A jak problemy skórne pojawiają się na starość?
    Od ok 2 lat biorę zyrtec, najpierw wystarczał co drugi dzień- teraz od roku MUSZĘ codziennie, bo wszytsko mnie swędzi, skóra głowy, ręce, nogi, twarz...jak się drapię  zostają mi czerwone ślady albo takie "pręgi" np na dekolcie.
    Kilka dni temu zaczęło mnie swędzieć pod kolanami, a na nogach pojawiły mi się setki czerwonych , bardzo drobnych kropeczek bardziej przypominające mini wybroczyny niż krostki....
    Czy wiecie z czym powinnam to wiązać? Dodam, że trudno dostać się do alergologa państwowo, a na prywatne akcje nie mam kasy.

  • może powinnaś zmienić zyrtec na alertec lub coś innego? Z czasem organizm się uodparnia na pewne leki... tzn. wiem, że u mnie (moja rodzinna ma alergie, astmy i inne azsy ;)  ) czasem zmieniają leki...

    Nie zmieniłaś proszku, diety? 



    Jeśli chodzi o lekarzy to ja zrobiłam tak: zapisałam się dostając termin na za 3 miesiące, a poszłam sobie w między czasie do lekarza z NFZ i mówię do pani w recepcji. Że ja chciałabym się dostać dziś do lekarza. No ale dziś się nie da się i inne pitu, pitu. Ja mówię może ktoś nie przyjdzie to ja wejdę, może być? No jeśli ktoś nie przyjdzie to dam pani wejść. Ok. Poczekałam jakąś godz czy 1,5 i weszłam... gdybym się nie dostałą wtedy, poszłabym na drugi dzień i tak do skutku. Ale ja jestem z tych upartych i zdenerwowanych płaceniem za lekarza prywatnie  no siedzącą na wychowawczym więc "mam czas" :D 
  • Znalazłam w jednym z blogów coś takiego, więc dzielę się informacją :)
  • U męża w rodzinie, na Śląsku, jest dziewczyna co to AZS ma i tak silne, że jak zaczęła dorastać to nie chciała t-shirta włożyć, bo ręce całe w ranach. I kiedyś napatoczył im się szczeniak. Dziewczyna uparła się by trochę go potrzymać w domu, choć dotychczas wszelki zwierzyniec mieszkał na podwórku. Co się okazało? Otóż to psisko zaczęło jej wylizywać rany i te się goiły. Teraz skórę ma czystą. Jak tylko jest nawrót to psisko zaczyna działalność i problem znów przycicha.

    Ciekawe co psy mają w ślinie?
  • W jakim czasie u Waszych dzieci objawia sie atopówka? U mojej córy od końca listopada do marca.
  • edytowano grudzień 2012
    Czy w moim wieku też jest możliwa...? :/
    Kiedyś coś mi doktorka dermatolog mówiła, że mam skórę atopową... Ale zignorowałm...
    Będę musiała jakiegoś psa poszukać... :/
    A chciałam napisać, że z tym psem, to takie... Hmmm...
  • edytowano grudzień 2012
    Czy w moim wieku też jest możliwa...? :/

    AZS jest dziedziczna i ma się ją do końca życia. Zaognia sie szczególnie przy osłabieniu organizmu i czynnikach sprzyjających.

    Mój ojciec ma. Okazało się, że dziadek miał - mówił mój tata, że dziadek czasem miał coś takiego w zgieciach łokci jak liszaje, ale to nie były liszaje (oni tam ostro dbali o higienę, był rajcą miejskim, mieli służbę...). Moja jedna siostra też ma - w chwili ostrego osłabienia pęka jesj skóra w zgięciach.
  • Dziedziczne, powiadasz... 
    Ciekawe, kto mnie to przekazał w takim razie, Mama tego nie ma...
    Ale mnie załamalaś - już tyle różnych przypadłości mogłam dzieciom przekazać a tu jeszcze problemy skórne... Ech...
  • Dziedziczne, powiadasz... 
    Ciekawe, kto mnie to przekazał w takim razie, Mama tego nie ma...
    Ale mnie załamalaś - już tyle różnych przypadłości mogłam dzieciom przekazać a tu jeszcze problemy skórne... Ech...
    A może tata?? :P
  • Zapewne.
    Ale tego już nie sprawdzę... :(
    Zresztą, teraz to bez znaczenia.
  •  U nas czy z lekami, czy bez - zawsze tak samo. Nasilenie okołozimowe, a latem skóra idealna. Więc leków nie daję żadnych. I mam to w dupie.

    Natłuszczamy i przede wszystkim - staram się w miarę zdrowo żywić.

    AZS ma córa od dziadka, a syn (od tegoż samego dziadka) ma język geograficzny. A co! Dziadziuś hojny jest :P
  • a nasza zarla wszystko i juz bylo ok..( my w zgieciach czasem steryd uzywamy)  no a od tygodnia nie jest ok... to jest czas zmniejszonej wilgotnosci zwiekszonego grzania i oslabienia organizmu... u nas babka mowila ze  z jedzeniem to nie ma nic wspolnego, ale troche jej nie wierze... najgorsze ze mala pozera razem ze mna cytrusy....  od przeszlo miesiaca... pogorszylo sie tydzien temu...
  • nad morzem skora idealna.. po powrocie zdwojony efekt... takze wystarczy nad morze emigracja :)
  • 2/3 moich dzieci też ma.
    I my z mężem nabawiliśmy się po trzydziestce. Tzn pewnie objawiło się po trzydziestce.
    Ja mam łagodną formę - łapie w maju i pomaga zwykła taka maść VITELLA ICTAMO. Zalecona przez dermatologa, pomogła od razu (tzn po kilku dniach). Jedyna podobno na PL rynku maść z jakimś... białym ichtiolem.
    Ale bez recepty i chyba raczej tania.

    Mąż ma bardzo ostrą formę AZS. I nie działa NIC. Jest rozpacz i tyle. Mąż ma do tego różowaty i okropniastą alergię na słońce (był na badaniach na Koszykowej i nie mieści się w żadnej skali). Było już spore zagrożenie czerniakiem, ale udało się przeleczyc aknenorminem.
    U męża objawy jedynie delikatnie łagodzi: nawilżanie i chłodzenie. potwornie zaognia się w cieple.

    U jednego syna działa jedynie dieta. Jak trzymamy to jest dobrze. Jak się napił kilka łyków mleka krowiego (ukradł w lodówki) to całe ciało miał jakby go ktoś tarką do warzyw potraktował.

    U starszego syna zaczyna się jak się pojawi błąd w diecie, ale potem nawet jak dieta jest wzorcowa - to ustąpić nie chce. Pomaga PROTOPIC.

    Tak chyba jest w AZSie - każdy przypadek inny.

    Sterydy są bardzo niebezpieczne. To słowa naszego dermatologa - który leczył męża tak "trudymi" lekami jak aknenormin. Leczył go też lekami p. malarycznymi.
    Sterydów ten dermatolog nie zaleca, a jeśli już to w baaardzo dużym rozcieńczeniu.

    Mąż mój leczył się kiedyś u innego dermatologa który niemal spalił mu twarz sterydami. Pomagały na chwilę, a potem było dużo gorzej. Na szczęście to "spalenie" sterydami udało się w ostatniej chwili wyleczyć. Długotrwałe stosowanie sterydów grozi mim powstaniem fioletowo sinych plam na skórze - nieodwracalnych. Chodzi tu głównie o skórę twarzy i skórę całego ciała u dzieci.
  • edytowano grudzień 2012
    u nas babka mowila ze  z jedzeniem to nie ma nic wspolnego, ale troche jej nie wierze... najgorsze ze mala pozera razem ze mna cytrusy....  od przeszlo miesiaca... pogorszylo sie tydzien temu...
    a ja mam przekonanie, że to nie jedzenie (przynajmniej u nas) tylko osłabienie + sprzyjające warunki (więcej ubrań na sobie i skóra tak dobrze się nie wietrzy). Moja córa znakomicie reaguje na słońce. Może na ferie zimowe zawsze powinniśmy jeździć do Tunezji dla podreperowania zdrowia? :D
  • kurcze... no z tymi sterydami... na twarzy nie stosujemy ale w zgieciach raczek nic innego nie pomaga...  troche sie martwie bo juz widze miejsca gdzie kolor skory mi sie nie podoba... a pierwsza wizyte pani jedyna w tor derm-aler dzieciecy rozpoczela peamem na czesc sterydow i zeby sie nie bac mimo ze ja nic nie mowilam ze boje... mlodej uruchomilo sie ok. pomidorowki tez.... i nie schodzi... no ale twarzy niczym nie lecze..
  • A, czasem stosuję do mycia mydełko z nanosrebrem.
  • U mnie na razie tylko łokcie i swędzenie pleców... Ale wnuczka chyba ma już po mnie... :( 
    Wrrr...
    Żadnych specjalnych leków ani maści do tej pory nie stosowałam, choć przypomina mi się, że lekarka kazała czymś smarować i kąpać się z czymś tam...
  • edytowano grudzień 2012
    ja też niestety atopowiec. @Savia nie wiem czy nasilenie jest związane z osłabieniem organizmu. atopowcy raczej są "zbyt odporni" tzn układ odpornościowy jest tak przeczulony, że atakuje i złe i dobre rzeczy (np. z jedzenia). nie wiem czy tak jest u wszystkich ale u mnie ta teoria się potwierdza: nie choruję prawie wcale, od jakiś 20 lat miałam kilka razy katar i kilka razy gorączkę przez góra 2 dni i nic mnie nie łapie. no i te wskażniki IGg mam baaardzo wysokie 2000 do 4000

    na mnie nie działają juz w tej chwili ani sterydy ani protopic ani nic. dieta eliminacyjna to dla mnie katorga bo podjeść to ja sobie lubię, niestety. jak urodzę to mam postanowienie znów zacząć stosować dietę.

    pies jako sposób na azs? brzmi kusząco bo u nas w domu zawsze jakieś psiaki są ale niestety dla mnie to zabójstwo. może to związane z tym, że ja akurat mam uczulenie na sierśc a dziewczynka, której pies pomógł nie ma.

    raz lekarz przepisał mi jakieś leki immunosupresyjne, nazwy nie pamiętam, ale to była cyklosporyna. dawka mała i wtedy pomogło. dzieciom pewnie nie przepisuja bo skutki uboczne są nieciekawe.

    kąpiele w płatkach owsianych, siemieniu i innych śmieciach, o których juz tu pisano, to na skóre azs najlepsze. no i nieprzegrzewać. jak ja sie choćby odrobinę spocę to jesień średniowiecza mi się robi na skórze i jestem się gotowa zadrapać na śmierć. dla dorosłego to koszmar a co dpiero dla małego dziecko, które nie wie co sie z nim dzieje.

    w podobnym wątku juz o tym pisałam: o smyraniu :D jak mnie swędzi i nie umiem tego opanowac to pomaga jak maż mnie opuszkami palców głaszcze po plecach. nie wiem na jakiej zasadzie to działa ale swędzenie łagodnieje. po plecach albo po rękach. podobnie polewanie się woda z prysznica ale po pierwsze bym sie nie wypłaciła jakbym godzinami siedziała pod przysznicem a po drugie jak za długo skórę mocze to też się robi kaszana.
    jak dziecko jest niespokojne (np w nocy i wiadomo ze to od swędzenia) to można takie delikatne g laskanie po całym ciele wypróbować (ale samymi opuszkami, u mnie jak by mi mąż przykładał całą rękę to juz mnie to za bardzo "parzy" i skóra raczej boli niż sie uspokaja)
  • @jukaa - to może jednak z psem spróbować, skoro na nic nie uczulona?
  • edytowano grudzień 2012
    jukaa - i pewnie nie kazdy pies by wylizywał.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.