Maćku, już nie mogę. Zaczynasz błazenadę. Masz mantrę, ja mam właśnie dzieci z mieszanego małżeństwa. Masz uprzedzenia, ja zyję tu na miejscu i z JA mam do czynienia np. jako osoba, która niedługo będzie rodziną zastępczą. Zapominasz, że decyzje wydają sądy, a nie JA. Zapominasz też widać, że ani palikociarze ani rodzina z Rybnika mieszanymi małżeństwami nie są. Wplatasz niepotrzebne złośliwości i mieszasz fakty, tak że nie wiadomo już, o kogo pytasz. Przedstawisz akta, będzie można podyskutować. Bez wiedzy o przebiegu tej sprawy, nie można rzetelnie wydać opinii, więc nie wiem, czego ode mnie oczekujesz.
Bardzo się cieszę Ago, że żyjesz szczęśliwie. Jednocześnie zupełnie nie rozumiem okazanego w tym wątku braku empatii i zrozumienia dla małżeństwa, któremu się tak nie poszczęściło i któremu państwo niemieckie zabrało dzieci. Całe Twoje zaangażowanie w tym wątku idzie na to, aby tych ludzi ośmieszyć, podobnie jak i organizację, która im pomaga. Mam bardzo dziwne odczucia kiedy czytam, jak stajesz po stronie urzędu, który w przypadku jakiejkolwiek kontrowersji w kwestii wychowania Twoich dzieci natychmiast pozbawi Ciebie, jako Polkę, praw rodzicielskich. Takich historii z udziałem JA są dziesiątki.
ROTFL, mamy na forum proroka, jak widać. Tak przy okazji, to gdzie staję po czyjejkolwiek stronie? Możesz zacytować? Bo na razie dziecinne teksty o majtkach, ale konkretów żadnych nie podajesz. I w jaki sposób to opiewane przez Ciebie stowarzyszenie cwaniaków pomaga? Poproszę przykłady konkretnego zaangażowania w konkretnych sprawach. Co zrobili, gdzie i kiedy. I te fakty dotyczące rodziny z Bytomia... Na razie nie wiemy nawet, czy oni wg niemieckiego prawa nie są przypadkiem Niemcami. Dawaj konkrety, to bedzie można dyskutować, bo na hare hare i wróżenie z fusów szkoda mi czasu. Na tym poziomie, na którym próbujesz rozmawiać, to można na onecie. A ja wybieram styl orga.
Dobrze , niech sobie jugendcośtam sprawdzają swoich obywateli na swoim terenie. Myślę , że Niemców jest trochę patologicznych ( sami o sobie przyznają w sondażach - że nie potrafią zająć się dziećmi i dużo ich umiera w wyniku niewłaściwej opieki)- choć pewnie to nie do końca prawda, może nawet więcej niż Polaków ( którzy pojechali tam właśnie po to aby zapewnić swoim dzieciom lepszy byt, godniejsze życie !), więc może faktycznie ich rząd musi ich trzymać za mordę i zastraszać aby się chociażby pofatygowali z dziećmi na szczepionki bo inaczej by olali. Nie wiem. Ale po chorobę oni się pchają na nasze podwórko i chcą zabierać polskie dzieci z polskich rodzin na polskiej ziemi? Czy u nas nie ma służb, które by sprawdzały podejrzane rodziny i dopilnowywały aby dzieci były jako tako traktowane? No Heloł.
Chyba nie zrozumiałyśmy się. Myślę, że JA są potrzebne dla swoich rodaków bo widać to już taka natura, że władza musi trzymać krótko. Ale oni wychodzą z założenia, że na pewno wszyscy Polacy to patologia więc ich urzędasy nie mają litości dla naszych jak widać już nie tylko żyjących tam ale w... się tu. Mi się wydaje, że państwo powinno chronić swoich obywateli, co najwyżej poobserwować ich lub pomóc jeśli są jacyś niezbyt idealni ale nie pozwolić na rozwalenie polskiej rodziny w dodatku w Polsce i wywiezienie dzieci bez rodziców licho wie gdzie i kto wie w jakie bagno. Przecież tam rodzinami zastępczymi mogą być najróżniejsze patologie co w Polsce jeszcze nie jest dopuszczalne.
Ale oni wychodzą z założenia, że wszyscy Polacy to patologia więc ich urzędasy nie mają litości dla naszych rodaków
Mam wielu znajomych w Niemczech, Polaków którzy wyjechali całą rodziną , tam żyją pracują i nie myślą o powrocie, mieszane małżeństwa a i takich, którzy mieszkają już tyle, ze wpadają na stere śmieci z wnukami.
Nigdy nie słyszałam, zeby ktokolwiek się do nich "dowalał" tylko dlatego, ze są Polakami " a Polak jak wiadomo pijak i złodziej " , żyją uczciwie, spokojnie.
Znam też przypadek z własnej dzielnicy, gdzie sąsiedzi donosili, ze za ścianą źle się dzieje i zero reakcji, były sytuacje , ze policja była wzywana i to samo , aż matka porzuciłą dziecko ( ok 6 m-cy malutka miała ) mając wszystko w dupie ( pierwsze jej odebrali wcześniej ) twierdząc, ze zawsze moze zrobić sobie nowe.
Tylko jak jej odebrali to drugie to znaleźli się tacy co to lamentowali, ze aż taką złą matką ona nie byłą, była tylko młoda nie wyszalała się wcześniej i że jak matka widziała, ze córka sobie nie radzi z własnym dzieckiem to właśnie ona powinna pomóc , ze teraz to matka z rozpaczy się załamie i jakieś głupstwo zrobi.
Tak to mniej więcej wygląda, źle się dzieje , ktoś zgłasza - zero reakcji - źle , bo jak tak mozna olać. Jak ktoś zgłosi, ze coś złego się dzieje i reakcja jest to też źle bo się rodziny rozbija.
nie pisalam o obowiazkowych szzepieniah, tylko o badaniach okresowyh, a to roznica. Pod wzgledem szczepien w Niemczech jest akurat zupelna swoboda: nie ma ani jednego obowiazkowego szczepienia.
Reszte wpisu o patologii wsrod Niemcow, lub ocenie Polakow przez nich ciezko nawet komentowac, bo sa to opinie i osady wyssane z palca, niemajace nic wspolnego z rzeczywistoscia.
Czy to nie dziwne, ze ludzie, ktorzy jakis kontakt z JA mieli calkiem dobrze go oceniaja, a ci, ktorzy informacje z trzeciej reki maja twierdza cos odwrotnego?
To zupełnie jak z policją. Ci, którym uprzejmy policjant wskazał drogę na dworzec będą pełni zachwytu, a ci, którzy dostaną kopniaka w twarz, jak u nas na Marszu Niepodległości, niekoniecznie. Oczywiście, tych pierwszych jest liczbowo o wiele więcej. Skoro jednak wątek dotyczy patologii funkcjonowania systemu opieki społecznej, który w tym przypadku krzywdzi dzieci, zamiast im pomagać, to nie bagatelizujmy tego.
I zauwaz, ze najwiecej na JA narzekaja Polacy mieszkajacy w Polse, tacy, ktorzy w zyciu nie mieli, ani miec nie beda kontaktu z tym urzedem. Jakos nie slyszalam nigdy skarg od osob tu zyjacych. Absurd, prawda?
I jeszcze jedna bajka: po rozwodzie dzieci zawsze trafiaja do niemieckiego rodzica, obcokrajowiec jest z gory przegrany. Znam przypadki, gdzie dzieci zostaly przy zonie (raz byla to Polka, raz Tajka), chociaz mezowie byli Niemcami, na dodatek naprawde bogatymi, a one nic nie mialy, bo byly z ziecmi w domu.Obie dostaly bezplatna opieke prawna, mieszkanie, wsparcie, by moc samodzielnie zyc.
Myślę, że artykuł cytowany przez Maćka jest kiepskim dowodem faktycznej sytuacji nadopiekuńczości państwa niemieckiego.
Z tą nadopiekuńczością należy się liczyć wyjeżdżając tam - jeśli państwo płaci na utrzymanie dzieci, to potem też chce kontrolować na co pieniądze wydaje.
Artykuł jest bardzo mglisty, ale z krótkiego przeglądu neta w tej sprawie wynika, że rodzice odebranych dzieci z pomocy JA korzystali, musieli się więc też godzić z zasadami udzielania tej pomocy. Poza tym zdania: "Dawid i Daniel ostatnio znów trafili do ośrodka wychowawczego, tym razem na Śląsku. Według pełnomocnika, ma to najprawdopodobniej związek z pismem z Jugendamtu." zaciemniają obraz jeszcze bardziej.
Osobiście, przy naszym podejściu do naszego prawa decydowania o naszych dzieciach, zaczynam obawiać się też polskich OPSów i do Niemiec ze wzgl na JA bym na pewno się nie przeprowadził, tak samo jak do Szwecji.
Podsumowując - dyskusja o artykule powinna być zupełnie odrębna od dyskusji o prawdziwych nadużyciach JA.
Komentarz
Masz mantrę, ja mam właśnie dzieci z mieszanego małżeństwa. Masz uprzedzenia, ja zyję tu na miejscu i z JA mam do czynienia np. jako osoba, która niedługo będzie rodziną zastępczą.
Zapominasz, że decyzje wydają sądy, a nie JA. Zapominasz też widać, że ani palikociarze ani rodzina z Rybnika mieszanymi małżeństwami nie są. Wplatasz niepotrzebne złośliwości i mieszasz fakty, tak że nie wiadomo już, o kogo pytasz. Przedstawisz akta, będzie można podyskutować. Bez wiedzy o przebiegu tej sprawy, nie można rzetelnie wydać opinii, więc nie wiem, czego ode mnie oczekujesz.
Tak przy okazji, to gdzie staję po czyjejkolwiek stronie? Możesz zacytować? Bo na razie dziecinne teksty o majtkach, ale konkretów żadnych nie podajesz.
I w jaki sposób to opiewane przez Ciebie stowarzyszenie cwaniaków pomaga? Poproszę przykłady konkretnego zaangażowania w konkretnych sprawach. Co zrobili, gdzie i kiedy.
I te fakty dotyczące rodziny z Bytomia... Na razie nie wiemy nawet, czy oni wg niemieckiego prawa nie są przypadkiem Niemcami.
Dawaj konkrety, to bedzie można dyskutować, bo na hare hare i wróżenie z fusów szkoda mi czasu. Na tym poziomie, na którym próbujesz rozmawiać, to można na onecie. A ja wybieram styl orga.
Myślę , że Niemców jest trochę patologicznych ( sami o sobie przyznają w sondażach - że nie potrafią zająć się dziećmi i dużo ich umiera w wyniku niewłaściwej opieki)- choć pewnie to nie do końca prawda, może nawet więcej niż Polaków ( którzy pojechali tam właśnie po to aby zapewnić swoim dzieciom lepszy byt, godniejsze życie !), więc może faktycznie ich rząd musi ich trzymać za mordę i zastraszać aby się chociażby pofatygowali z dziećmi na szczepionki bo inaczej by olali. Nie wiem.
Ale po chorobę oni się pchają na nasze podwórko i chcą zabierać polskie dzieci z polskich rodzin na polskiej ziemi? Czy u nas nie ma służb, które by sprawdzały podejrzane rodziny i dopilnowywały aby dzieci były jako tako traktowane?
No Heloł.
Myślę, że JA są potrzebne dla swoich rodaków bo widać to już taka natura, że władza musi trzymać krótko.
Ale oni wychodzą z założenia, że na pewno wszyscy Polacy to patologia więc ich urzędasy nie mają litości dla naszych jak widać już nie tylko żyjących tam ale w... się tu.
Mi się wydaje, że państwo powinno chronić swoich obywateli, co najwyżej poobserwować ich lub pomóc jeśli są jacyś niezbyt idealni ale nie pozwolić na rozwalenie polskiej rodziny w dodatku w Polsce i wywiezienie dzieci bez rodziców licho wie gdzie i kto wie w jakie bagno. Przecież tam rodzinami zastępczymi mogą być najróżniejsze patologie co w Polsce jeszcze nie jest dopuszczalne.
Z tą nadopiekuńczością należy się liczyć wyjeżdżając tam - jeśli państwo płaci na utrzymanie dzieci, to potem też chce kontrolować na co pieniądze wydaje.
Artykuł jest bardzo mglisty, ale z krótkiego przeglądu neta w tej sprawie wynika, że rodzice odebranych dzieci z pomocy JA korzystali, musieli się więc też godzić z zasadami udzielania tej pomocy. Poza tym zdania: "Dawid i Daniel ostatnio znów trafili do ośrodka wychowawczego,
tym razem na Śląsku. Według pełnomocnika, ma to najprawdopodobniej związek z pismem z Jugendamtu." zaciemniają obraz jeszcze bardziej.
Osobiście, przy naszym podejściu do naszego prawa decydowania o naszych dzieciach, zaczynam obawiać się też polskich OPSów i do Niemiec ze wzgl na JA bym na pewno się nie przeprowadził, tak samo jak do Szwecji.
Podsumowując - dyskusja o artykule powinna być zupełnie odrębna od dyskusji o prawdziwych nadużyciach JA.
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8740
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=8741
http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=10608