Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

ROZWAŻANIA O WIERZE, ks. T. Dajczer

edytowano sierpień 2012 w Polecamy
Jakoś dziś mnie natchnęło,żeby taki wątek założyć.
Zacznę od tego,że za studenckich czasów byłam w Ruchu Rodzin Nazaretańskich(tak,tak, wiem, różnie się w ruchu działo) i właśnie wtedy teksty z powyższej książki poznałam. Nie ukrywam-łatwe to nie było...
Ale: zaglądam do książki od czasu do czasu i pomyślałam,że tutaj będę zamieszczać co jakiś czas krótki fragment,może akurat ktoś na duszy skorzysta. A jakby ktoś chciał się podzielić czymś w związku z tekstem, to też fajnie :)


"Im bardziej człowiek pozwala na bycie ogałacanym z własnego JA i swoich własnych zabezpieczeń, tym bardziej Bóg może w nim zamieszkać i być Jedynym, na którym może polegać."
«13

Komentarz

  •  A możesz więcej napisać,potrzeba mimądrych myśli .
  • Świetny pomysł!!! =D>
  • super, pisz jak najwiecej a najlepiej to przepisac cala ksiazke bo na kazdej stronie cos jest ;-)
  • Idusia, specjalnie dla Ciebie ;)
    poza tym dziś niedziela,więc niech będzie podwójna dawka ;)

    "Bóg chce, abyśmy patrzyli oczami wiary na wszystkie doświadczenia, a szczególnie te trudne. [...]
    Ewangeliczne myślenie jest jak odwrócenie naszego światowego, czysto ludzkiego myślenia  do góry nogami. To jest również sedno przypowieści o talentach. Chrystus obdarowując cię talentami, ufa ci i czeka, że zrobisz z nich odpowiedni użytek. Talentem jest nie tylko otrzymanie czegoś, ale również brak czegoś."

    ps. mam ang. wersję książki, stąd język inny niż w polskim oryginale.
  • Yyyy, brnęliśmy przez tę książkę w minionym roku na kręgu DK... Jak kto mądry, to mu posłuży, ale poszukującym to ja bym tego nie polecała. Dość pokrętna, co widać w tym ostatnim czerwonym cytacie. Talentem jest nie tylko otrzymanie czegoś, ale również brak czegoś...
  • Nawet bym nie powiedziała, że jak mądry, tylko...no właśnie nie wiem jak to ująć. Spotkałam się z nią ileś lat temu,ale wydawało mi się to ,sorry,bełkotem bez sensu, jakbym po chińsku czytała. Po iluś latach znowu w RRN i nagle:no tak, przecież rzeczywiście tak jest.
    Może to jest związane z konkretną łaską chwili, to zrozumienie, odniesienie do siebie?
    Tak jak z rozważaniem Pisma Św.-walkujesz i nic i nagle pewnego dnia: a no taaaak ! :)

    ps. np. dla mnie to zdanie w ogóle nie jest pokrętne ;)

  • ps. 2 ale rozumiem co masz na myśli!
  •  Nic pokrętnego,ja to odbieram tak że brak czegoś pomaga nam rozwjać w sobie jakąś cnotę co w końcu jest darem. :-) 

       Dziękuję Agnieszkomamo!

  • Ewangelia mówi, że nie można dwom panom służyć. Słowo douleuein
    [służyć] w języku greckim oznacza taką służbę, jaką niewolnik pełnił
    wobec swojego Pana. Niewolnik nie miał czasu dla siebie. Pan dysponował
    jego czasem w pełni i zawsze. Bogu trzeba dać wszystko, trzeba umieć oddać Mu to, co jest Jego - i to jest program naszego nawrócenia. Trzeba też przyjąć Jego zazdrosną miłość, przyjąć Go jako jedyną wartość i jedyną miłość.
    W wyrażeniu "zazdrosna miłość" jest cała głębia miłości Boga, bo jest
    to miłość zazdrosna nie dla siebie, ale dla ciebie, zazdrosna o to,
    żebyś się nie zagubił w służbie fałszywym bogom
  • edytowano sierpień 2012
    Właśnie coś podobnego było w niedzielę na kazaniu... że Matce Bożej nie należy powierzać, tylko oddać w niewolę i to całkowicie. Ze powierzyć komus można dziecko, i potem odebrać, więc to jest takie no, szczere, ale może być tymczasowe i takie częściowe...A tutaj trzeba po prostu całego siebie oddać.... Inaczej to nie działa :P 
  • Jeśli wejdziesz w osobową relację z Chrystusem obecnym w tekście natchnionym, tekst ten będzie cię przenikał, a ty zaczniesz wsłuchiwać się w Słowo Boże,
    wgłębiać się w myśli i pragnienia Jezusa, zaczniesz Go coraz lepiej
    poznawać. "Nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością Chrystusa" -
    ostrzega św. Hieronim. To wsłuchiwanie się w Boże słowo będzie miało
    wpływ na twoje wybory i decyzje. Będziesz chciał, by były one zgodne
    z Jego nauką i Jego pragnieniami. Lektura Pisma świętego to podstawowy czynnik twojego wzrostu w wierze, a tym samym twojego uczestnictwa w życiu Boga,
    patrzenia na siebie i otaczającą cię rzeczywistość jakby oczami Boga.
    Bóg objawia się nam za pośrednictwem Słowa, prowadząc nas poprzez
    poznanie ku miłości. Objawia się po to, byśmy wierząc Jego Słowu mogli
    przylgnąć do Niego i Jemu się powierzyć.
  • tak czytam ten tekst któryś raz dziś i nurtuje mnie:skoro to wiem,doświadczyłam,to
    dlaczego ciągle tak mi nie po drodze z Pismem św.,choćby codziennym czytaniem z dnia.............  :(
    nie mam siły na siebie
  • Po prostu zacznij. Ja zaczęła kiedyś czytać po kolei Nowy Testament w intencji naszego małżeństwa. Codziennie tyle, ile dam rady, mam chęć, ale systematycznie. Ciągle odkrywam więc zdania, które kiedyś umknęły mojej uwadze. Po kilku latach mogę stwierdzić, że to m.in. przyczyniło sie do tego, że ciągle trwamy. Może chwilowo obok, ale to jest etap konieczny. 
  • Bardzo Ci dziękuję za to świadectwo. Nigdy nie wpadłam na to,że mozna czytać Pismo św. w intencji...
  • Święty Maksymilan był człowiekiem sukcesu - tak wiele mu się udawało.
    Założył Niepokalanów pod Sochaczewem, który stał się zdumieniem dla
    całego Kościoła, zakładał Niepokalanowy na innych kontynentach. Ten
    niewątpliwy sukces był jednak okupiony środkami ubogimi, o czym świadczy
    sam Maksymilian. "Gdy już wszystkie środki zawiodły - zwierzał się -
    gdy uznano, żem stracony i przełożeni uznali, żem do niczego, wówczas
    Niepokalana wzięła w ręce to narzędzie, które nadawało się tylko na
    szmelc" (M. Winowska, Szaleniec Niepokalanej, 71). To Maryja,
    której on oddał się całkowicie, wzięła to jego małe "nic", aby
    posługiwać się nim w szerzeniu chwały Bożej i zdobywaniu dusz.
    Skuteczność apostolstwa i pracy w służbie Niepokalanej zaczęła się
    u niego wówczas, gdy ciężko zachorował, tak że współbracia i przełożeni
    stwierdzili, iż z powodu zaawansowanej gruźlicy nie nadaje się do pracy;
    gdy zwątpili w niego wszyscy, gdy został zupełnie ogołocony - na
    podobieństwo ziarna, które obumiera, by wydać owoc. To jest ten Boży
    paradoks. Człowiek, który, patrząc po ludzku, nie nadaje się już do
    niczego, staje się najskuteczniejszym narzędziem w rękach Pana, bo to On w nim żyje i On w nim działa, to Bóg osiąga w nim sukces.
  • "Bóg, chcąc uczynić Abrahama ojcem naszej wiary, musiał go wykorzenić.
    Abraham stał się pielgrzymem poruszającym się jakby w ciemności, bo
    przecież nie wiedział, dokąd idzie. Zostawiając własny kraj i swój dom,
    staje się człowiekiem ogołoconym, takim, który poza Bogiem nie ma
    niczego. Musi więc ciągle liczyć na Boga i do Niego się odwoływać.
    Wolność od własnego systemu zabezpieczeń zdobywa się na pustyni, która
    ogołaca człowieka."
  • Dla mnie bardzo ważna książka. Trudna, bo wymaga radykalnego oddania się Bogu. Od tego jednak nie uciekniemy - albo zimny albo gorący jestem.

  • Dla mnie bardzo ważna książka. Trudna, bo wymaga radykalnego oddania się Bogu. Od tego jednak nie uciekniemy - albo zimny albo gorący jestem.

    uderzaja mnie te slowa bardzo... jak czasem wygodnie byc letnim...
    :(
  • Można zostawić wszystko i pójść za Panem, a później poczuć się
    wielkim, lepszym od innych, to znaczy przyjąć truciznę faryzeizmu.

    Tak też stało się z Apostołami. Widzimy jednak, że dopóki są oni tak
    faryzejscy, dopóki tak wiele sobie przywłaszczają, Duch Święty nie może
    na nich zstąpić. A przecież byłoby to najprostsze, gdyby już na samym
    początku Duch Pocieszyciel, Ten, który uświęca i prostuje ścieżki
    w duszach ludzkich, Ten, który jest światłem, zstąpił i wyjaśnił całą
    naukę Jezusa. Duch Święty nie zstąpi jednak na człowieka bogatego duchem, o którym Jezus powie: "biada wam, bogaczom" (Łk
    6, 24). Nie może zstąpić na człowieka, który jest pewny siebie, który
    jest bogaty duchem, bo taki człowiek jest zamknięty na Jego moce, na
    moce Ojca ubogich.
  • No dla mnie ten tekst jest bardzo na czasie...
    Ja ciągle chcę "używać" religii,Pana Boga do stania się super, lepszą od innych, tak, żebym była z siebie zadowolona.

    A w rzeczywistości jestem naprawdę biedakiem, zwłaszcza w niektórych aspektach mojego życia, zwł. w relacjach z bliskimi:bieda z nędzą-egoizm do kwadratu.
  • Agnieszka? Dawno Cię nie było:)
  • Zapoczątkowane przy chrzcie umieranie z Chrystusem czyni nas
    uczestnikami owoców Jego zmartwychwstania na podobieństwo ziarna, które
    rzucone w glebę obumiera, aby zaowocować nowym życiem. Przez chrzest dokonuje się podstawowa konsekracja - poświęcenie osoby ludzkiej Bogu na własność.(...)

    Postęp w życiu wewnętrznym polega na coraz silniejszym pragnieniu
    realizowania łask chrztu św., łask upodobniania się do Chrystusa przez
    życie w duchu ośmiu błogosławieństw. "Kto straci swe życie z Mego
    powodu, znajdzie je" - mówi Chrystus (Mt 16, 25). To "tracenie życia" rozpoczyna się już w sakramencie chrztu i ma realizować się w całym naszym życiu.

  • Człowiekiem wielkiej wiary, rozpoznającym wszędzie ślady Boga, jest św.
    Franciszek z Asyżu. Jaka niesamowita wiara przebija z postawy
    Franciszka, który modli się słowami: Pochwalony bądź, Panie, przez brata
    naszego księżyc i nasze siostry gwiazdy. Pochwalony bądź, Panie, przez
    brata naszego wiatr i przez powietrze. Czy zdarzyło ci się kiedy, że gdy
    szedłeś łąką czy lasem, owiewany przez wiatr, dostrzegłeś w tym wietrze
    dotknięcie Boga. Jeśli tak, to jest w tobie coś z wiary św. Franciszka
    z Asyżu, który wszędzie widział przejaw działania Boga. - Pochwalony
    bądź, Panie, przez brata naszego wiatr; pochwalony bądź, który jesteś
    w tym wietrze. Pochwalony bądź przez orzeźwiające nas powietrze, którym
    możemy oddychać, bo Ty jesteś naszym oddechem i naszym powietrzem.
    Wszystko jest od Pana, i czas pogodny, i pochmurny; brzydka pogoda też
    jest Jego pogodą. Żywa wiara umożliwia nam dostrzeganie Bożych cudów
    w otaczającym nas świecie i w naszej zwykłej codzienności.
  • @Agnieszkomamo, mam nadzieję, że się nie obrazisz, że dołączę mój cytat ks. Tadeusza Dajczera z książki "Nieodkryty Dar".

    "Moje życie ma być nawracaniem się. Żeby w codzienności kierować się ku najświętszej obecności Jezusa Eucharystycznego, by czuwać, powinienem nawracać się do życia chwilą obecną, a w niej do modlitwy czynnością właśnie wykonywaną. Powinienem przypominać sobie o niej, wciąż na nowo próbować nią żyć. Bo przecież wartość ma jedynie taka moja czynność, która jest przeniknięta jego obecnością.
    Jezus miłujący mnie w Eucharystii będzie mnie do tej modlitwy czynnością w różny sposób "przymuszał", posługując się w tym również moim egoizmem. Bo kiedy o niej zapomnę, to po prostu będzie mi gorzej, trudniej, źle. Może będę napięty, zestresowany, zagoniony, ulegający pokusie smutku. A powrót do modlitwy czynnością wykonywaną "wyluzuje" mnie uspokoi. Napięcie, pośpiech czy smutek będą mi pokazywać, że przestałem modlić się czynnością. I w ten bardzo skuteczny sposób Pan Bóg mi o niej przypomni."

  • ale świetne-dla mnie niedościgniony ideał życia............
  • Mogę jeszcze jeden? Z tej samej książki. 

    A brak pokory zawsze zakłada brak wiary, czyli brak miejsca dla Boga. Na ile jestem nie pokorny, na tyle jestem napełniony sobą, swoimi sprawami, doczesnością. Na tyle nie zaparłem się jeszcze siebie, swojego życia. Jestem dla siebie ważny. Dopiero, kiedy pozwolę Panu Bogu uczynić mnie pokornym, nastąpi ogołocenie z siebie, któe zrobi we mnie miejsce dla Eucharystii."



  • "Rozważania" to jedna z moich najukochańszych książek :) Czytałam pewnie ze 20 razy.






    Tylko nie pytajcie, czy widać skutki :P
  • Twojej osobistej wiary, której źródłem jest chrzest, nie możesz budować
    i pogłębiać jedynie poprzez prywatny dialog z Jezusem, bo wiara ma wymiar komunii i również
    w tym wymiarze ma ona rodzić się i rozwijać. Sakrament chrztu to bardzo
    ważne wydarzenie dla całej parafii. Najbliższa wspólnota wierzących
    winna towarzyszyć przyjmującemu ten pierwszy sakrament Kościoła swoją
    modlitwą i postawą wiary. Przez ten sakrament bowiem Bóg obdarowuje
    niezwykłymi łaskami nie tylko nowo ochrzczonego, ale również przyjmującą
    go wspólnotę - otrzymuje ona nowego, uświęconego członka wspólnoty.
    Ważne jest więc, byśmy wszyscy przyjmowali ten wielki dar Boga w duchu
    głębokiej wiary i wdzięczności.
  • Nigdy na to w ten sposób nie patrzyłam, np. będąc na Mszy z chrztem, że to dziecko jest darem dla całej wspólnoty,że uświęca ją w jakiś sposób...
    Łączy mi się to z czymś, co mi jedna Siostra na rekol.ignacjańskich powiedziała:
    że opiekując się ochrzczonym dzieckiem naprawdę opiekujemy się osobą świętą(dopóki dziecko nie jest na tyle duże,by zgrzeszyć).
    Dla mnie to było bardzo mocne i cieszę się,że mi się teraz przypomniało, będę miała świętą w domu niedługo!!! :)
  • "Co to szkodzi, Jezu drogi, jeżeli upadam co chwila - pisze św. Teresa -
    widzę wtedy słabość moją, a to dla mnie wielki zysk. Ty, Jezu, widzisz
    wówczas, jak słaba jestem i nic nie potrafię uczynić, a wtedy tym
    skłonniejszy jesteś, by nieść mnie w swoich ramionach" (L. Cel. 26 IV
    1889).
    [...]
    Jeżeli czujesz się grzeszny i słaby, masz szczególne prawo do Jezusowych ramion,
    ponieważ On jest Dobrym Pasterzem, który szuka owiec zaginionych i tych
    słabych, bezradnych, nie nadążających za stadem. Pozwól się Jezusowi
    brać na ramiona, pozwól Mu kochać, uwierz w Jego miłość.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.