Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dlaczego Polacy nie chca/nie moga miec dzieci? - z rebelki

edytowano październik 2012 w Ogólna
«1

Komentarz

  • Obstawiam wygodnictwo.I nie uznaję tlumaczenia się brakiem mieszkania i kasy.Z mojego doświadczenia brakiem kasy i mieszkania tłumaczą się ci,którzy to mają.Mamy czasy,kiedy głośno sie krzyczy,że kobieta to nie inkubator,zacofaniem jest przyznanie sie do niekorzystania z antykoncepcji.

  • Bo to jest wygodne i już
  • Mysle ze bez wiary nie sposob zdecydowac sie na dzieci - lub jak kto woli powiedziec Panu Bogu tak. 
    =====================================================

    żeniąc się byłem niewierzącym, a zawsze chciałem mieć dużo dzieci :)
  • Mysle ze bez wiary nie sposob zdecydowac sie na dzieci - lub jak kto woli powiedziec Panu Bogu tak. 
    =====================================================



    żeniąc się byłem niewierzącym, a zawsze chciałem mieć dużo dzieci :)
    chcieć a wychować z porządnym skutkiem to nie to samo
  • chcieć a wychować z porządnym skutkiem to nie to samo
    ========================================
    u mnie poszło lepiej, niż myślałem :)
  • wychować z porządnym skutkiem to też nie to samo dla jednego co dla drugiego
  • chcieć a wychować z porządnym skutkiem to nie to samo
    ========================================
    u mnie poszło lepiej, niż myślałem :)
    u mnie też, a nie myślałem
  • no tak, przy najstarszej się różnimy :)
  • u mnie też, a nie myślałem
    =======================

    ja właściwie też nie,chciałem je tylko kochać i im służyć
    dać im oparcie
  • Dyskusji nie czytałam, ale odniosę się ;) ostatnio dużo czasu spędzam z dziewczynami 20 latkami... i One są bardzo otwarte na to co się do nich mówi problem, że mówi się, że dzieci to kłopot i ograniczenie - tyle.
     I tak przechodzą słuchając przez 5 najważniejszych lat o tym kłopocie, a potem już same zaczną się tłumaczyć innym tłumacząc jaki to kłopot.
  • edytowano październik 2012
    No żesz kurde, jak młodzi Polacy mają chcieć mieć dużo dzieci, jak większość rodziców(czyli potencjalnych dziadków) im tłucze do głowy o studiach,mieszkaniu, pracy,niepewnych czasach i "odpowiednich"przerwach między dziećmi.........
    edit:w nawiasie było rodzicow zamist dziadków)
  • Co do tytułu - nie mogą, bo mają problemy medyczne :)
    A nie chcą - bo, sorry, ale głupi (nie twierdzę, że wszyscy)
    Mysle ze bez wiary nie sposob zdecydowac sie na dzieci - lub jak kto woli powiedziec Panu Bogu tak. 
    =====================================================

    żeniąc się byłem niewierzącym, a zawsze chciałem mieć dużo dzieci :)
    Pioszo, byłeś oryginałem :D
  • Przed wojna byly ciezkie czasy, zero zusow, zasilkow a jednak rodzily sie dzieci i byly skarbem.
    Otóż to. Kiedy nie ma ZUS-u ani zasiłku, każdy wyczuwa, że taką będzie miał przyszłość, jaką sobie sam zapewni, czyli chce mieć dużo dzieci, bo są one inwestycją, więc prawie każdy chciał mieć dużo dzieci. Jeżeli, jak myśli, emeryturę daje mu państwo, to uważa, że dzieci mu niepotrzebne i traktuje je jako koszt, pewien luksus, a biednych na luksus nie stać. Piszę skrótowo i oczywiście, że nie jest to jedyna motywacja, ale wspierała ona wiarę. Generalnie jak zwykle socjalizm niszczy wszystkie pozytywne ludzkie odruchy. Oczywiście, głupota polega na tym, że emerytura jest wypłacana ze środków rabowanych pracującym, a skoro nie będzie dzieci, nie będzie miał kto pracować, więc albo piramidka się zawali, albo będzie eutanazja dla wszystkich (czytajcie powieści Zajdla, facet nie żyje od 30 lat, a przewidział różne rzeczy, m.in. przydzielanie maksymalnego wieku do przeżycia), albo wiek emerytalny podniosą do 90 lat, żeby prawie nikt nie dożywał do emerytury.
  • Zajdel rządzi!
  • edytowano październik 2012
    Przed wojna byly ciezkie czasy, zero zusow, zasilkow a jednak rodzily sie dzieci i byly skarbem.
    Otóż to. Kiedy nie ma ZUS-u ani zasiłku, każdy wyczuwa, że taką będzie miał przyszłość, jaką sobie sam zapewni, czyli chce mieć dużo dzieci, bo są one inwestycją, więc prawie każdy chciał mieć dużo dzieci. Jeżeli, jak myśli, emeryturę daje mu państwo, to uważa, że dzieci mu niepotrzebne i traktuje je jako koszt, pewien luksus, a biednych na luksus nie stać. Piszę skrótowo i oczywiście, że nie jest to jedyna motywacja, ale wspierała ona wiarę. Generalnie jak zwykle socjalizm niszczy wszystkie pozytywne ludzkie odruchy.
    Przed wojną był ZUS. Polski ZUS w polskim państwie uczciwie przez Polaków płacony. Bo nikt nie oszukuje samego siebie.

    Nie było natomiast korwinistycznego obłędu, tego pokłosia PRLu, powtarzającego jako mantrę że państwo to zuo.
  • mieć dużo dzieci żeby sie na starośc ustawić? ..reczywiście mocne uproszczenie :D 
  • Kto dziś wierzy w emeryturę?


    mieć dużo dzieci żeby sie na starośc ustawić? ..reczywiście mocne uproszczenie :D 
    Raczej naturalna kolej rzeczy. Opieka i pomoc rodzicom na starość wiązałaby się nie z tym, że po to te dzieci rodzili, ale jako coś normalnego, że rodzica się nie oddaje do domu starców ani nie usypia. Dziś faktycznie to może tak wyglądać, że ludzie po to tylko rodzą dzieci, bo po co, skoro mogliby życia użyć? Ale nikomu nie przyjdzie do głowy, że są cele wyższe, zarówno w rodzeniu dzieci, jak i opiece nad starymi rodzicami. Jedno i drugie wymaga wyrzeczeń. I jedno i drugie jest jakoś wpisane w nasze życie.
  • Przed wojną był ZUS. Polski ZUS w polskim państwie uczciwie przez Polaków płacony. Bo nikt nie oszukuje samego siebie.
    -------------------------------------------------------------------
    hehe co nie zmienia faktu, że i tak bił w rodzinę... akurat skutki takich rozwiązań widać po kilku pokoleniach...
  • A nawet się zastanawiałem - pojawi się ten "argument", czy nie :)
  • Nikt dziś w zus nie wierzy,a dzieci nie przybywa.
  •   Bo może posiadanie dzieci jako susbstytut ubezpieczenia to kiepska motywacja?

  • Odpowiedzi na pytanie zadane w wątku są oczywiste:
    1. Polacy nie chcą mieć dzieci, bo ich nie stać na taki luksus jak posiadanie potomstwa.
    2. Polacy nie mogą mieć dzieci, bo in vitro nie jest refundowane i też ich nie stać przez to.
    MSPANC
  •  No to dzietność ma szanse wzrosnąć od Częstochowy zaczynając.
  • edytowano listopad 2012
    Jak ludzie są zewsząd spamowani ideą ,, odpowiedzialnego rodzicielstwa", zastraszani, pozbawiani możliwości zarobienia na utrzymanie rodziny albo dostaną wp... na porodówce już przy pierwszym dziecku to co się dziwić ?



  • Taw nie zgadzam się. Przed wojną ZUS płacili wszyscy. To było 3% poborów do kasy ubezpieczeniowej.
    Z tego wypłacane były świadczenia po osiągnięciu wymaganego wieku, wykonywanego zawodu i lat opłacania składek.
    Niemniej emerytura nie była głodowa. Musiała bowiem utrzymać i ubezpieczonego i jego żonę.
    Składki za żonę opłacał zakład pracy, ubezpieczony zaś za siebie samego.

    Inaczej nieco zaś rozwiązany był problem rent. Ubezpieczonemu niezdolnemu do pracy nie wypłacano renty chorobowej. Państwo, jak by go nie zwał, opłacało (umarzało) delikwentowi wymaganą liczbę miesięcy składki na ubezpieczenie po czym dalej jw. o emeryturze.

    To tak po krótce zasada działania.

    ZUS wówczas był największym dobrem i nowością, z której przykład brał cały świat. Zamiast kilkuset ubezpieczalni powstała jedna centralna, która nie oszukiwała bo była monopolistą. A pracownika nie wolno było zatrudniać bez ubezpieczenia. Zresztą pewnie i tak nikt nie chciałby narażać się na problemy i niebezpieczeństwo.
    hehe a ja się z Tobą zgadzam w 100%
  • Nikt dziś w zus nie wierzy,a dzieci nie przybywa.
    Bo się zmieniła norma... ale nawet tacy wielodzietni.org mają wpływ na dzietność, a przynajmniej na to, że część społeczeństwa nie czuje się wyalienowana.
  • A tak z innej nie ekonomicznej beczki. Mi sie wydaje, że podniosły się wymagania do rodziców. Nie wiem jak to jasno napisać i odnoszę to absolutnie tylko do siebie, że kiedyś miano powszechnie po 5-10 dzieci, ale innaczej trochę sobie z nimi radzono. Nie było takiego "cackania", dzieci dużo były na powietrzu, od małego pomagały w pracach głównie polowych, brały odpowiedzialność za rodzinę, były posłuszne, spały mocno i bez zbędnych usypiań, pozwalano im się wypłakać , towarzyszyły rodzicom w pracy przez co widziały pracę a nie pieniądze, nie liczne się kształciły, nie wymagały od rodziców bawienia się z nimi. Dziś daleko posunięta psychologia każe nam zasypiać z dzieckiem, nie lekceważyć  żadnego płaczu płaczu, dzieci widzą pieniądze a czasem plastikową kartę a nie pracę rodziców, każdemu staramy sie poświęcić indywidualnie czas, każde wykształcić itd.

    Zawsze podpytuję znajome starsze wielodzietne rodziny jak u nich było i zgodnie wszyscy opowiadają np. zero lub tylko w niedzielę zabaw z dziećmi, żadnych problemów z samodzielnym zasypianiem dzieci, pracowitość dzieci itd..

    Nie mówię że to wszystko co jest żle a dawniej było super, ale nie było chyba tylu ADHd - owców  i problemów wychowawczych co dziś i sfrustrowanych rodziców że nie dadzą rady. Ja sama sobie tłumaczę, że godząc sie na wielodzietność, po części godzę się na obniżenie współczesnych standardów wychowania i opieki nad dziećmi  i jak mi się włącza poczucie winy że wygoniłam starszaków ze swojego łóżka, albo któremuś odmówiłam wspólnej zabawy to stawiam sobie przed oczami rodziny moich babć.

  • hehe ostatnio myślałem załatwić sobie certyfikat od Cejrowskiego na temat chodzenia na bosaka bo jakaś baba siadła na Taw'ową, że to juz nie pierwszy raz widzi dziecko boso. Ciekawe co by powiedziała na oblewanie zimna wodą niemowlaka po kąpieli albo żucie czosnku... zamiast szczepień...
  • kasia24
    czyli norma się zmieniła... teraz matka jedynaka mówi Tobie o wychowywaniu dzieci, a ta co posyła do szkoły o uczeniu dzieci...
  • edytowano listopad 2012
    Ja bym nie jechała po młodych ludziach , że  NIE CHCĄ MIEĆ dzieci, bo myślę, że większość by chciała tylko jw.  żyjemy w porąbanych czasach gdzie z jednej strony jest walka z powoływaniem dzieci do życia z drugiej jakiś dzieciowy terror. Psychologia która wymusza na ludziach ciągłe poczucie winy, że albo nie zapewnią dziecku dóbr materialnych albo odpwiedniej ilości czasu. Mówię o dziecku bo dzieci w liczbie mnogiej to już w ogóle jest jakiś kosmos dla tej filozofii ,, bo dziecko jest najważniejsze" .Kiedyś nikt nie robił tragedii, że dziecko będzie miało traumę bo matka musi na chwilę je odłożyć i ugotować zupę, albo urodzi mu się rodzeństwo czy jak jest starsze, że każe mu się wziąć miotłę w garść i pozamiatać swój pokój.
    Młodzi się boją , że będą złymi rodzicami bo nie mają zabezpieczenia finansowego ( a tego się nie doczeka ani nasze pokolenie ani następne) oraz nie będą w stanie non stop zajmować się każdym dzieckiem indywidualnie a to przecież ,, krzywda dla dziecka",bo tak piszą w poradnikach i to się wtłacza młodzieży na wdż , że lepiej nie mieć dzieci niż by się miało wyprodukować nieszczęśliwych ludzi , którzy nie mogą mieć wszystkiego naraz i wyrosną z nich osobniki pokrzywdzone nieszczęśliwym dzieciństwem.Przepisy też zaczynają wchodzić takie, że człowiekowi będzie trudno wychować dzieci bo one mają prawo na głowę wejść matce i ojcu.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.