Na razie mam to 10 dni zobaczymy co będzie się działo pewnie nic. Mam dziwny organizm. Może wynegocjuje cos jeszcze. Napiszcie mi proszę coś na pocieszenie . Nikt ze mną nie chce tym.rozmawiac ani mąż ani siostra nikomu więcej nie mówiłam.
gigi, bardzo mi przykro. A w którym tygodniu ciaża się przestała rozwijać? Nie chcę się mądrzyć, bo jeśli ufasz lekarzowi, to dobrze. Ja miałam dwa poronienia zatrzymane, pierwsze w 8 tc, drugie w 12 tc i w obu przypadkach czekalam na samoistne poronienie, w pierwszym przypadku dwa tygodnie i macica się sama oczyściła, za drugim razem trzy tygodnie i po tym czasie zarodek nadal był, więc się zgodziłam na przyjęcie do szpitala i ostatecznie zabieg. Nie jest łatwe takie czekanie, ale mając porównanie z wywoływanym poronieniem i zabiegiem, to wolę jednak czekac. Tylko trzeba bardzo się obserwować czy nie ma wskaźników stanu zapalnego (gorączka, podwyższone crp) i w razie mocnego krwawienia też od razu reagować no i co drugi dzień chodziłam na usg. Można pić napar z liści malin, on działa naskurczowo, no i karmienie piersią też może pomóc w oczyszczeniu się macicy. Karmienie piersią byłoby dla mnie chyba kolejnym argumentem za poczekaniem, bo każda ingerencja w szpitalu wiąże się z podaniem jakichś leków. Albo poronnych w przypadku wywoływania poronienia samoistnego, albo znieczulenia w przypadku zabiegu. Więc też informuj, że karmisz piersią, żeby dostosowali postępowanie.
Lekarka była przychylnie nastawiona o na dłuższe czekanie Ale po konsultacji z przełożonym zaczęła mowic o zabiegu . Ja będę czekać. To puste pecherzyk i zatrzymane na wczesnym etapie nie nastawiam się na nic, bo krawilam w czwartek np. Ale to ustalo A niedzielne usg pokazało że nic się w moim wnętrzu nie "ruszylo".Ja już mam 2 poronienia za sobą 2 zabiegi . Ja wiem jaka jazda psychiczna czeka mnie po...nie mam na to sily. Jest mi źle
Gigi przytulam. Nie wiem jak z możliwością pochówku w takiej sytuacji-mi bardzo pomógł równieZ w sytuacji o której mówisz. Poza chrześcijańskim obowiązkiem, i ulga która przynosi matce, To zmusza do uznania przez otoczenie ze było dziecko i masz prawo do żałoby. Ja tego bardzo potrzebowałam a nie tych gadek kurtuazyjnych zamykających krótko temat. 'Ze się nie udało, Ze młodam itp'Rozumiem i współczuje.
@gigi bardzo Ci współczuję, do mnie trafiły i dały ukojenie słowa " I w życiu więc i w śmierci wszyscy należymy do Pana", są wyryte na grobie moich dzieci. Zadawałam sobie pytanie: Dlaczego płaczę, kogo mi szkoda, czy dziecka, czy siebie samej?
Jeżeli żałuję dziecka to nie mam powodu bo jest w miejscu do którego wszyscy dążymy. A jeżeli płaczę, bo szkoda mi samej siebie, to powinnam przestać użalać się nad sobą, bo to trąci pychą. Nie jest tak, że nie tęsknie, jestem matką kwoką, chciałabym mieć wszystkie moje dzieci przy sobie, z częścią z nich tylko czas nas dzieli.
Co do poronienia, ja również zdecydowanie lepiej wspominam samoistne w domu. Wręcz bardzo żałuję, że pierwsze dwa razy nie mając właściwej wiedzy zgodziłam się na zabieg. Możesz kontrolować bHCG żeby zobaczyć czy spada.
Hcg z soboty było na poziomie 27000. Będę kontrolować. Czy najpierw ono spada A potem zaczyna się proces oczyszczania czy najpierw musi być krwawienie żeby hcg spadło. ?
Ja chowalam dwójkę. Teraz też raczej zamierzam choć pecherzyk byl pusty.Czy przy pustym pęcherzyku da się określić np. Płeć i czy wogole zarodek był .Czy to wszystko za małe?
To nie jest dzien Dziecka utraconego. Dla mnie ja ochbnie stracilam. Dalam zycie Bog jebpowolal i nami sie posluzyl Wielka radość... Odvjakiego czasu wielka radosc Piekny dzien.. Ale nie jestvto dziecko utracone. Dla mnie nie... Dla mnie zysk Wielki zysk
Nasz synek urodził się żywy w 14 tc i zdążyłam go ochrzcić, więc jest w Niebie i wstawia się za nami. Też nie patrzę na to, jak na stratę, a jak na zysk. Myślę, że tu na ziemi nie zobaczymy wszystkich owoców tego zdarzenia ani nie uświadomimy sobie wszystkich łask, jakich dostąpiliśmy za jego przyczyną. Ale kiedyś, kiedyś, się spotkamy i się dowiemy.
Na tym samym co wstawiennictwo innych świętych. Nam ksiądz w czasie mszy pogrzebowej powiedział, że możemy dołączyć naszego Jasia do litanii świętych i po modlitwie wieczornej mówić: nasz święty Jasiu, módl się za nami. Tak robimy.
Nasze dziecko zmarło przed narodzeniem w 20tc. Mi ksiądz powiedział, że "cieszy się co najmniej szczęśliwością naturalną". " Co najmniej " ponieważ limbus nie jest dogmatem.
No np. Mszy pogrzebowej nie odprawia się w intencji takiego dziecka tylko za rodziców bo ono jest święte bez grzechu. Tak nam tłumaczono w parafii. Benedykt XVI , który dla mnie był dużym autorytetem choć trudno mu przypiąć łatkę nowinkarza, tez wypowiedział się w temacie ze ufając Miłosierdziu Bożemu możemy mieć nadzieje ze dzieci te są w Niebie.
W 10tc dowiedziałam się, że ciąża obumarła Ok 7tc...było to prawie 11 lat temu. Już zawsze będę miała przed oczami ten straszny widok w szpitalnej toalecie i wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam nic by godnie pochować szczątki... usprawiedliwiam się, że byłam za młoda, nieświadoma wielu spraw a personel szpitala okropny / to również inna historia! Mówimy o nim Aniołek - takie jakby imię, bo nigdy nie miałam poczucia czy to chłopiec czy dziewczynka. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy a wtedy będę mogła go przytulić i podziękować bo dzięki niemu mam dzisiaj wspaniałą rodzinę. To dziecko jest w mojej świadomości każdego dnia, po prostu czuje, że jest! Brakowalo nam jego grobu dlatego wybrałam opuszczony stary grób na cmentarzu, na którym kładę znicz i dzięki temu trochę mi lepiej....
Mielismt rozmowe z ksiedzem.. Nazwal to chrzest krwi i pragnienia I tyle... Wierze w to. Nie musze czytac dogmatu aby sie utwierdzic Wiele nas zaskoczy po smierci I to bedzie wspaniale
Ty nie musisz czytać ale ksiądz musiał ta wiedze posiąść żeby ją przekazać I mnie osobiście ciekawi źródło
Ja rozumiem, że można coś podciągnąć pod pocieszenie kobiety ale niekoniecznie jest to poparte "naukowo" I nie wiem czy tak się powinno rozpowiadać bo powstaje kolejny kult
Komentarz
A w którym tygodniu ciaża się przestała rozwijać?
Nie chcę się mądrzyć, bo jeśli ufasz lekarzowi, to dobrze. Ja miałam dwa poronienia zatrzymane, pierwsze w 8 tc, drugie w 12 tc i w obu przypadkach czekalam na samoistne poronienie, w pierwszym przypadku dwa tygodnie i macica się sama oczyściła, za drugim razem trzy tygodnie i po tym czasie zarodek nadal był, więc się zgodziłam na przyjęcie do szpitala i ostatecznie zabieg. Nie jest łatwe takie czekanie, ale mając porównanie z wywoływanym poronieniem i zabiegiem, to wolę jednak czekac. Tylko trzeba bardzo się obserwować czy nie ma wskaźników stanu zapalnego (gorączka, podwyższone crp) i w razie mocnego krwawienia też od razu reagować no i co drugi dzień chodziłam na usg. Można pić napar z liści malin, on działa naskurczowo, no i karmienie piersią też może pomóc w oczyszczeniu się macicy. Karmienie piersią byłoby dla mnie chyba kolejnym argumentem za poczekaniem, bo każda ingerencja w szpitalu wiąże się z podaniem jakichś leków. Albo poronnych w przypadku wywoływania poronienia samoistnego, albo znieczulenia w przypadku zabiegu. Więc też informuj, że karmisz piersią, żeby dostosowali postępowanie.
nie nastawiam się na nic, bo krawilam w czwartek np. Ale to ustalo A niedzielne usg pokazało że nic się w moim wnętrzu nie "ruszylo".Ja już mam 2 poronienia za sobą 2 zabiegi . Ja wiem jaka jazda psychiczna czeka mnie po...nie mam na to sily. Jest mi źle
A jeżeli płaczę, bo szkoda mi samej siebie, to powinnam przestać użalać się nad sobą, bo to trąci pychą. Nie jest tak, że nie tęsknie, jestem matką kwoką, chciałabym mieć wszystkie moje dzieci przy sobie, z częścią z nich tylko czas nas dzieli.
Możesz kontrolować bHCG żeby zobaczyć czy spada.
Czy najpierw ono spada A potem zaczyna się proces oczyszczania czy najpierw musi być krwawienie żeby hcg spadło. ?
nie wiem czy zyskałam "aniołka"...
przykro mi do teraz i nie rozumiem tego...
Oboje przypomnieli nam, że życie jest darem i że jesteśmy tu na chwilę..
Są jakieś dokumenty, pisma o tym traktujące?
Też nie patrzę na to, jak na stratę, a jak na zysk. Myślę, że tu na ziemi nie zobaczymy wszystkich owoców tego zdarzenia ani nie uświadomimy sobie wszystkich łask, jakich dostąpiliśmy za jego przyczyną. Ale kiedyś, kiedyś, się spotkamy i się dowiemy.
Gdzie można o tym przeczytać?
Nam ksiądz w czasie mszy pogrzebowej powiedział, że możemy dołączyć naszego Jasia do litanii świętych i po modlitwie wieczornej mówić: nasz święty Jasiu, módl się za nami. Tak robimy.
Mówimy o nim Aniołek - takie jakby imię, bo nigdy nie miałam poczucia czy to chłopiec czy dziewczynka. Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy a wtedy będę mogła go przytulić i podziękować bo dzięki niemu mam dzisiaj wspaniałą rodzinę.
To dziecko jest w mojej świadomości każdego dnia, po prostu czuje, że jest!
Brakowalo nam jego grobu dlatego wybrałam opuszczony stary grób na cmentarzu, na którym kładę znicz i dzięki temu trochę mi lepiej....
I mnie osobiście ciekawi źródło
http://www.teologia.pl/m_k/kkk1k07.htm
I nie wiem czy tak się powinno rozpowiadać bo powstaje kolejny kult