@Katarzyna i inni - czy po poronieniu mogę brać nospę? Boli mnie nerka, chyba znów piasek mi schodzi (pewnie macica uciskała nerkę, teraz się obkurczyła i piasek spływa - przerabiałam już to). Biorę urosept, piję, kupię sobie jeszcze żurawinę, ostatnio jeszcze nospę brałam, tylko nie wiem czy mogę?
Ola, medykiem nie jestem, ale No-Spa ma tez dzialanie rozkurczajace, a Tobie macica ma sie obkurczyc. Na pewno mozna brac klasyczne przeciwbolowe, bo pamietam, ze mi takie dawali (nie bralam, bo nie musialam, ale dostalam na wszelki wypadek).
@OlaOdPawla - nie widziałabym przeciwwskazań. Jeśli masz doświadczenie, że no-spa pomaga Ci na tę nerkę, to może warto brać. EDIT: Gdyby po tej no-spie nasiliło się krwawienie to lepiej nie brać. Ale raczej się nie spodziewam.
Wyniki histopatologii ok, mimo że ordynator już na usg widział zaśniad (well...)
Beta jeszcze nie spadło do zera, ale już mam 263 (2 tyg przed zabiegiem było 44tyś i rosło) więc też chyba ok.
I mam pytanie do tych, które były w takiej sytuacji lub się znają - jeden lekarz powiedział mi, że po 3 cyklach spokojnie możemy rozpocząć starania o dziecko, a drugi powiedział, że po minimum sześciu... Co Wy na to?
Siostra moja zaszła w ciążę. Ósma ciąża. Czwarty miesiąc. Oczywiście nikogo nie zawiadamia. Powiedziała o tym mamie. Żyje w lęku że kolejne dzieciątko straci, przecież zmarła jej pierwsza córeczka w ósmym miesiącu ciąży. Noce ma nieprzespane. Udaje że wszystko dobrze.
Wyniki histopatologii ok, mimo że ordynator już na usg widział zaśniad (well...)
Beta jeszcze nie spadło do zera, ale już mam 263 (2 tyg przed zabiegiem było 44tyś i rosło) więc też chyba ok.
I mam pytanie do tych, które były w takiej sytuacji lub się znają - jeden lekarz powiedział mi, że po 3 cyklach spokojnie możemy rozpocząć starania o dziecko, a drugi powiedział, że po minimum sześciu... Co Wy na to?
Jeśli wyniki badań są OK i nie dzieje się nic niepokojącego, to, z perspektywy fizjologii, nie ma powodu czekać dłużej niż do pierwszego cyklu po poronieniu. Z perspektywy psychologii - sami musicie ocenić, kiedy będziecie gotowi. Ginekolodzy lubią przystopować te starania - stara szkoła na 6 miesięcy, nowsza szkoła na 3 miesiące. Uzasadnienie fizjologicznego to nie ma. Pomijając powikłane przypadki.
Woźna jest za tym, żeby jak najszybciej. Jak poszłam do niej w drugim cyklu po poronieniu, to pytała czy się staraliśmy, jak powiedziałam, że jeszcze nie, to spytała na co czekamy.
@Olesia - w Twoim przypadku sama sugerowałabym odczekanie. Minimum 6 miesięcy. Ale rok też nie brzmi przesadnie. Jak napisałam powyżej, nie ma potrzeby czekać, jeśli nie ma konkretnych wskazań.
Obaj lekarze twierdzą, że gdyby nie było zabiegu to nie trzeba by czekać, a skoro sama nie doczekałam się poronienia, to czekać trzeba ... U Ciebie Emilia było samoistne poronienie, nie? W całym nieszczęściu, to o wiele lepsze rozwiązanie - pomijając fizjologię, to jeszcze ominął Cię szpital. Szpitala przy poronieniu nie życzę:/
@OlaOdPawla - jeśli zabieg łyżeczkowania przebiegał bez powikłań, to, z punktu widzenia fizjologii, należy odczekać do pierwszej miesiączki po zabiegu. Po tej miesiączce należałoby się skonsultować z ginekologiem, żeby ocenił, czy wszystko jest OK. Jeśli uzna, że tak, to nie ma przyczyn fizjologicznych, by czekać z poczęciem. Śluzówka macicy (jeśli jest zdrowa, tzn. np. bez zmian nowotworowych) odnawia się w każdym cyklu.
Komentarz
EDIT: Gdyby po tej no-spie nasiliło się krwawienie to lepiej nie brać. Ale raczej się nie spodziewam.
Ósma ciąża. Czwarty miesiąc. Oczywiście nikogo nie zawiadamia. Powiedziała o tym mamie. Żyje w lęku że kolejne dzieciątko straci, przecież zmarła jej pierwsza córeczka w ósmym miesiącu ciąży. Noce ma nieprzespane. Udaje że wszystko dobrze.
W niebie ma już pięć aniołków.
Proszę o modlitwę za nią i za dzidziusia.
Osobiście nie wiem jak jej pomóc i wspierać...
Jeśli wyniki badań są OK i nie dzieje się nic niepokojącego, to, z perspektywy fizjologii, nie ma powodu czekać dłużej niż do pierwszego cyklu po poronieniu. Z perspektywy psychologii - sami musicie ocenić, kiedy będziecie gotowi.
Ginekolodzy lubią przystopować te starania - stara szkoła na 6 miesięcy, nowsza szkoła na 3 miesiące. Uzasadnienie fizjologicznego to nie ma. Pomijając powikłane przypadki.