Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Odkrywca ADHD przyznaje, że to fikcyjna choroba......Upssssssssssssss

edytowano czerwiec 2013 w Ogólna

ADHD (ang. Attention Deficit Hyperactivity Disorder) tłumaczy się jako zespół nadpobudliwości psychoruchowej z zaburzeniami koncentracji uwagi. O ADHD słyszymy już od dawna. Nadpobudliwe dziecko, które w nadmiarze energii „skacze po ścianach” doprowadzając tym samym swoich opiekunów do kresu wytrzymałości, szybko otrzymuje etykietkę „ADHD”. Za przyczynę ADHD podaje się uwarunkowania genetyczne (jeśli trudno ustalić wyraźną przyczynę, najłatwiej zrzucić na geny), osoby z ADHD według powszechnej wersji mają specyficzne wzorce pracy mózgu. Jednak czy aby na pewno? Artykuł, który jakiś czas temu wpadł w moje ręce (link do artykułu na końcu tekstu) zburzył moje dotychczasowe wyobrażenie o ADHD – „odkrywca” ADHD, Leon Eisenberg, kilka miesięcy przed śmiercią (2009 r.) wyznał, że ADHD to fikcyjna „choroba”.

„ADHD to fikcyjna choroba”

głosi cytat z ostatniego wywiadu z „ojcem ADHD” na okładce niemieckiego pisma „Der Spiegel” – wydanie z dnia 2 lutego 2012 roku. Po co „tworzyć” chorobę? Jak pokazuje przykład chociażby nowotworu – na chorobie można całkiem nieźle zarobić. Najpopularniejszym sposobem „leczenia” ADHD jest farmakoterapia z lekiem Ritalin na czele. Tylko w samych Niemczech sprzedaż leków na ADHD wzrosła z 34 kg (w 1993 roku), do 1760 kg (w 2011 roku) – co oznacza 51 krotny wzrost sprzedaży (!). W Stanach Zjednoczonych co dziesiąty  chłopiec wśród dziesięciolatków codziennie zażywa leki na ADHD. A jest to tendencja rosnąca.

Szwedzka Narodowa Komisja Doradcza w sprawie Bioetyki* (NEK) skrytykowała użycie Ritalinu. W opinii NEK z 22 listopada 2011 roku czytamy, że środki farmakologiczne zmieniają zachowanie bez żadnego wkładu ze strony dziecka. Doprowadziło to do ingerencji  w wolność i prawa człowieka, ponieważ środki farmakologiczne wywołują zmiany w zachowaniu, ale nie uczą dzieci jak samodzielnie osiągnąć te zmiany. W ten sposób dzieci są pozbawiane umiejętności uczenia się na doświadczeniu, ich wolność jest ograniczona, a rozwój zablokowany. Zadaniem psychologów, nauczycieli i lekarzy jest bycie mądrym przewodnikiem dla dziecka w jego naturalnym rozwoju.

Kariera Leon’a Eisenberg’a

Amerykański psychiatra „stworzył” ADHD w 1968 roku. Jego naukowe badania nad ADHD miały niewątpliwie jeden sukces – przyczyniły się do wzrostu sprzedaży leków. Eisenberg zajmował znaczące stanowiska: w latach 2006-2009 zasiadał w Komisji do klasyfikacji chorób DSM V i ICD X Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego, otrzymał nagrodę Ruane Prize za badania psychiatryczne dzieci i nastolatków. A przede wszystkim – był liderem w dziecięcej psychiatrii przez ponad 40 lat.

Może to brzmieć nieprawdopodobnie, ale „stworzyć” chorobę nie jest trudno – wystarczy sięgnąć do źródła, czyli do zespołu decydującego o klasyfikacji chorób (DSM – klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub ICD – Międzynarodowa Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych). Na takiej klasyfikacji opiera się później reszta świata. Amerykańska psycholog Lisa Cosgrove odkryła finansowe powiązania między przemysłem farmaceutycznym a zespołem członkowskim, który miał decydować o klasyfikacji chorób DSM-IV. Według Lisy i jej współpracowników, 56% zasiadających w zespole członkowskim DSM miała owe powiązania, jeszcze gorzej wyglądała sytuacja w przypadku zespołu do „Zaburzeń Nastroju” i „Schizofrenii i Innych Zaburzeń Psychicznych” – tu 100% członków czerpało korzyści finansowe ze współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Powiązania są szczególnie wyraźne, gdy pierwszą „linią leczenia” są leki. W kolejnej edycji (DSM-V) sytuacja jest podobna.

Artykuł, który wpadł w moje ręce odsłania inną twarz ADHD – choć fakt istnienia takiej „choroby” już „wrósł” w naszą świadomość i być może trudno będzie przyjąć inny punkt widzenia, na pewno warto spróbować spojrzeć inaczej. Jeśli jednak ktoś z czytelników ma w rodzinie/szkole/wśród bliskich osobę nadpobudliwą i święcie wierzy w to zaburzenie, gdyż ma na to dowody, proszę pamiętać o trzech rzeczach:

- żyjemy w czasach, gdzie chociażby w żywności znajdują się dodatki, które oddziałują na całe nasze ciało, w tym i układ nerwowy, wywołując zaburzenia zachowania, problemy z koncentracją i szereg innych dolegliwości. Wśród kilku „winowajców” jest cukier rafinowany, nadmiar węglowodanów prostych, barwniki spożywcze;

- system edukacji pozostawia wiele do życzenia – głównym zarzutem jest to, że nie zapewnia odpowiednich warunków do rozwoju osobowości. Tłumiąc rozwój jednostki możemy spodziewać się wszystkiego, tylko nie „normalnego” zachowania;

- istnieje wiele czynników, których wpływ nie jest do końca zbadany, a które weszły na stałe do naszego życia – np. promieniowanie elektromagnetyczne, nanododatki do żywności;

Zainteresowanych odsyłam do oryginalnego artykułu – „Inventor of ADHD: ADHD is a fictitious disease

*tłumaczenie własne, tak więc mogą być błędy;)

(http://www.samouzdrawianie.pl/odkrywca-adhd-przyznaje-ze-to-fikcyjna-choroba/)

«13456716

Komentarz

  • edytowano czerwiec 2013
    Przecudnie... tylko facet powiedział to parę lat temu, a psychologowie dalej stwierdzają tę jednostkę chorobową... bo tak dla wszystkich jest wygodniej, walnąć lekiem, zamiast wychowywać i wymagać
    e: ortografia
  • Ja znam świetny lek na ADHD, który nie ma żadnego związku z farmakologią. Nazywa się: ojcowski pas.
  • za dealerkę tym "lekiem" ojciec może pójść siedzieć, Greg
  • edytowano czerwiec 2013
    @mader "durni rodzice nie potrafią wychować dziecka" - ja tak nie napisałam, ani nawet nie pomyślałam. Jeśli to było ad moja wypowiedź, to byłaby to nadinterpretacja. Miałam na myśli ogólnie system, że dziecko trudne - to mu łatkę ADHD i najlepiej "wyciszyć lekami". To raczej nie rodzice są chętni, żeby dzieciaka szprycować, ale np. szkoły, która lubi mieć grzeczne i bezproblemowe dzieci i ma w nosie dociekanie przyczyn, najlepiej od razu wysłać na siłę do terapeuty. A przyczyn też za bardzo szukać nie trzeba, bo najczęstsze są opisane powyżej.
  • @Gregorius, @Winda, zobaczcie ze nawet w tym artykule jest wyraznie napisane, co wplywa negatywnie na zachowanie dzieci: np nieodpowiednia dieta. Nikt nie pisze, o tym, ze to po prostu rozwydrzenie i trzeba dzieciakowi przylacć.
  • Mąż mój co jaki czas jest na zajęciach z psychologiem, który na ostatnim spotkaniu właśnie na ten temat mówił.
  • @Anka no ba! Jaglanka lepsza od pasa ;)
  • ale że co, że Ty uważasz, iz taka choroba istnieje?
    to dlaczego nie istniała za naszych czasów, albo za czasów naszych rodziców...
    nie to, że nie była nazwana, ona nie istniała... zdarzały się dzieci chore i te otaczano szczególną troską (tudzież traktowano bardziej pasem, takie czasy...), ale nie była to plaga
    a teraz co, wszystko co nie tak, to zaraz ADHD, coraz więcej tego, więc ta choroba przenosi się drogą kropelkową? Na logikę widać, że raczej chodz o to, że jest więcej PRZYCZYN zewnętrznych, które oddziałują na zachowanie.
    To ciekawe jest, choć obok tematu, ale ostatnio ktoś "odkrył", że toksoplazma zmienia nie tylko zachowanie myszy, która przestaje się bać kota, ale także zachowanie ludzi. Padła teza, że zmiany osobowości typu dwubiegunowe... moga być powodowane przez tego pierwotniaka, a może i przez innych lokatorów np. A skąd je mamy? a np. z diety
  • Prawdopodobnie poważniejsze zaburzenia ma garstka dzieci, a resztę po prostu rozsadza energia, co jest jak najbardziej normalne. Chyba lepsze od Twojego sposobu @Gregorius jest umożliwić odpowiednio spożytkować tę energię przez sport albo sprzątanie czy inną pracę...
  • Ja szczerze mówiac obstawialabym sztuczna diete z cukru, E ilestam i gazowanych napojów zagryzanych chipsami. No i wydaje mi sie, ze u nas jednak rodzice nie zaczynaja od farmakologii w "leczeniu" ADHD. 
  • Ergo: oczywiście, tylko, ze ta praca powinna być wcześniej, zanim nabędzie "ADHD"

  • i trzeba jasno dziecku pokazywać, co ma robić, pilnować je, kontrolować jak cos tam robi, a nie za dzieckiem podążać
  • "a na drugim ocenianie że rodzice są nieudolni wychowawczo"
    ---------------------------
    rodzice stają się nieudolni wychowawczo, gdy wmówi im się, że dziecka nie wolno do niczego zmuszać, że nie wolno mu niczego kazać, aby sie nie zbuntowało
  • edytowano czerwiec 2013
    że trzeba mu cos tam delikatnie sugerować, podsuwać itd, a dziecko, które rozpiera energia ma to wszystko zwyczajnie w nosie  :)
  • Ja znam osobiście ludzi któży wyprowadzili dziecko ze stwierdzonym "ADHD" właśnie dietą i nastąpiła wyraźna poprawa w koncentracji i zachowaniu, ale zgadzam się też z opinią iż zbyt często usprawiedliwia się złe zachowanie takimi zaburzeniami.

  • Podobnie dieta to pół sukcesu w terapii autyzmu.
  • a ja czytam "przepisy Adh. D zebrane z forum"
  • Myślę, że podąrzając za dzieckiem, za jego indywidalnymi zainteresowaniami, mając na uwadze jego temperament, zdolnosci, zainteresowania, mozna nawet nadpobudliwe dziecko skierowac na właściwe tory :).

    @Agnieszka63, jak to jest, ze po tylu wpisach osob, ktore bardzo szczegolowo pisaly o tym co nalezy i co one rozumieją pod pojęciem "podążania za dzieckiem", ty nadal interpretujesz to jako jakąś wolną Amerykankę i dzialanie na zasadzie "rob co chcesz".

    Przedziwne naprawde...
  • @Anka: jest to po części uzasadnione, bo termin "podążanie za dzieckiem" faktycznie w pedagogice wiąże się z wychowaniem "wolnościowym"
  • edytowano czerwiec 2013
    Ojciec w rodzinie jest recepta na 85% problemow

    Nie musi miec pasa, wystarczy, ze jest silny i zdecydowany i jasno okresla zasady w domu/rodzinie. Nie jest "ciepłym kluchem" , a  JEST (obecność), a nie widzi dziecko od święta.

    Matka która sama wychowuje dzieci, NIGDY nie osiągnie takich efektów jak ojciec - jego obecnosc, troska i stanowczosc.

    Dlatego dzis zabiera sie ojców od rodzin - by zamiast wychowywali - spalali się w pracy.

  • Dlatego dzis zabiera sie ojców od rodzin - by zamiast wychowywali - spalali się w pracy.
    Za pół godziny kończę się spalać w pracy - na dziś ;)
  • :x

    Czekamy :) 

  • Za pół godziny wracam wychowywać ;)
  • @ProMama, moze sobie to wydrukuję w wielu egzemplarzach i dam moim znajomym....
  • że trzeba mu cos tam delikatnie sugerować, podsuwać itd, a dziecko, które rozpiera energia ma to wszystko zwyczajnie w nosie  :)
    W nosie..zbyt kulturalnie to określiłaś. :) ja jestem pewna, że gdzie indziej co ma czasem faktyczne powiązanie z owsikami.
  • edytowano czerwiec 2013
    @Anka: jest to po części uzasadnione, bo termin "podążanie za dzieckiem" faktycznie w pedagogice wiąże się z wychowaniem "wolnościowym"
    Albo z byciem służącą swoich okropnych bachorków, bo tak to jest gdy dziecko staje się bogiem i wszyscy muszą mu usługiwać.
    To jest polityka odgórna po to aby rodzice dali się zniszczyć stłamsić, byli jak zwierzęta hodowlane, które urodzą, wyżywią i całkiem się wyeksploatują, ulegając stracą autorytet i KTOŚ wtedy będzie musiał sądownie przejąć władzę i wychowanie nad takim niesfornym, bezstresowym bobasem. A KTO ? Odpowiedzcie sobie wszyscy.
  • Eh, moglabym dlugo o tym pisac ile czasem sie "inwestuje" w dziecko, a ile z tego wraca jako tzw. "dobre zachowanie". Dla jednych sukcesem wychowawczym bedzie to, ze dziecko jadac w metrze tylko glosno gada, piszczy itp, a nie biega po wagonie i rzuca sie na ziemie, dla innych, postronnych bedzie to oczywiscie rozwydrzony bachor z nieudolnymi rodzicami ( bo jak to, zeby dziecko zachowywalo sie glosno).
    Niestety istnieja dzieci z roznymi "niedociagnieciami", jak zwal to, tak zwal, ale takie latwe ocenianie innych jest nie w porzadku i przychodzi latwo, jesli sie ma w miare normalne, zdrowe, poukladane dzieci.

  •  @Agnieszka63, jak to jest, ze po tylu wpisach osob, ktore bardzo szczegolowo pisaly o tym co nalezy i co one rozumieją pod pojęciem "podążania za dzieckiem", ty nadal interpretujesz to jako jakąś wolną Amerykankę i dzialanie na zasadzie "rob co chcesz".

    Przedziwne naprawde...
    A gdzie te wpisy o podążaniu za dzieckiem , bo ich nie czytałam  @-)
  • edytowano czerwiec 2013
    "a na drugim ocenianie że rodzice są nieudolni wychowawczo"
    ---------------------------
    rodzice stają się nieudolni wychowawczo, gdy wmówi im się, że dziecka nie wolno do niczego zmuszać, że nie wolno mu niczego kazać, aby sie nie zbuntowało

    Pełna racja Agnieszko, mojego komentarza pewnie nie zdążyłaś przeczytać, bo po namyśle uznałam że za dużo w nim szczegółów osobistych, w związku z czym rozwijać nie będę. Ja jedynie zwracam uwagę na to, że ocenianie rodziców wszystkich jak leci trudnych wychowawczo (małych!) dzieci, jako "nieudolnych wychowawczo", bo na pewno olewają, nic nie robią, albo tak jak piszesz, niczego od dziecka nie wymagają, to jest rozpuszczonym bachorem i cała filozofia - taka ocena może być bardzo niesprawiedliwa.
    Przez czynniki somatyczne rozumiem zaburzenia np. w gospodarce hormonalnej, czego, dopóki się nie odkryje i nie wyrówna, to nie da się przeskoczyć.
    Dziecko zaczyna współpracować z rodzicami kiedy jego organizm jest zdrowy i w stanie równowagi, tyle napiszę, wtedy normalnymi metodami wychowawczymi (wymagania, konsekwencje itd.) osiąga się efekty nawet z dzieckiem bardzo żywym i niepokornym (a mam takiego jednego na stanie to wiem o czym piszę).
    Jedno wiem po wszystkim co przeszliśmy, ze nigdy nie ocenię rodziców widząc "źle wychowane dziecko", jeśli nie będę ich znała, ich sytuacji, nie będę mogła ich naprawdę rzetelnie ocenić.
    I podkreślam że nie piszę o żadnym ADHD, o żadnym wyciszaniu lekami które wyłączają wolę dziecka, tylko o problemach zdrowotnych, pozornie bez związku z psyche, które jak najbardziej mogą mieć wpływ na zachowanie. Niestety.
    A że są na świecie rozwydrzone dzieci i olewający albo zbyt "miękcy" rodzice, którzy, jak to nazywasz, "podążają za dzieckiem", nie stawiając mu przy tym wymagań - pełna zgoda. Ja tylko proszę żeby nie oceniać jak leci. Też tak kiedyś myślałam, ze porządne wychowanie i wymagania się sprawdzają w najoporniejszym przypadku. I owszem, ale pod warunkiem że na dziecko nie wpływają inne czynniki. Życie mnie nauczyło pokory.
    Przecież ja piszę tylko o dzieciach zdrowych. Tych chorych jest znaczna mniejszość i one wychodzą poza "konkurencję".
    Jak ktoś chory zwyczajnie potrzebuje szczególnej opieki.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.