Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Kard. Castrillon Hoyos: Ta Msza to dar dla całego Kościoła

edytowano maj 2008 w Arkan Noego
image

Kościół od ponad tysiąca lat sprawował Mszę św. w rycie zwanym Mszą św. Piusa V. Ryt ów przyniósł jedność wiary i stał się jednolitym i jednakowym sposobem wyrażania uwielbienia Pana Boga, uobecniając na ołtarzu w sposób bezkrwawy Ofiarę Krzyżową. Nasza katolicka wiara uczy nas, że Msza św. jest Ofiarą Krzyżową. Odwieczny, klasyczny ryt pielęgnuje świętość ciszy, kontemplację i co więcej, jednocześnie uobecnia w pięknie bogactwa liturgii Pana Jezusa Chrystusa, Jego zwycięstwo nad śmiercią i grzechem.

Dlatego właśnie Ojciec Święty daje w darze Kościołowi Świętemu nie w sposób obligatoryjny, lecz tak po prostu, skarb dawnego rytu, poprzez który Kościół może się uświęcać. W całym swoim bogactwie liturgicznym, całym bogactwie duchowym, we wszystkich modlitwach, tak doskonale zachowanych na przestrzeni wieków, wszystko to jest ofiarowane dziś przez Rzym wszystkim, jako dar dla wszystkich.

Nie jest to jedynie dar dla tzw. "tradycjonalistów"â?? nic podobnego â?? jest to dar dla całego Kościoła Katolickiego. A ponieważ jest on darmo dany przez Ojca Świętego, Ojciec Święty udziela go poprzez cudowną strukturę Kościoła, obejmującą parafie, kapłanów i kapelanów w kaplicach, w których sprawują oni Eucharystię, a ci, na mocy woli Wikariusza Chrystusa, muszą spełnić prośby i żądania wiernych dotyczące sprawowania tej właśnie Mszy i mają obowiązek im ją zapewnić.

I nawet jeżeli wierni się o nią specjalnie nie starają ani nie dopominają, duszpasterze winni ją udostępnić, tak aby wszyscy mieli dostęp do skarbu starej liturgii Kościoła. To jest właśnie nadrzędny cel Motu Proprio â?? duchowe i teologiczne bogactwo. Ojciec Święty pragnie, aby ta forma Mszy św. stała się w parafiach formą powszechną, aby w ten sposób młode pokolenia mogły poznać ten ryt.


kard. Castrillon Hoyos

Komentarz

  • - kto zna dzisiaj łacinę?
    - czy w trakcie słuchania niezrozumiałej językowo mszy wracamy do odmawiania w tym czasie różańca?
    - cisza, czy żywe uczestnictwo?
    - kapłan odwrócony plecami, czy bliższy kontakt wzrokowy i eucharystia w centrum
    - śpiewy współczesne, czy gregoriańskie?
    - msza dla dzieci, czy dzieci w domu lub gdzieś po kątach?
    - słuchanie czytań po polsku, czy po łacinie?
    - częsta komunia, czy tylko od wielkiego święta?
    - kościół jako muzeum, czy miejsce spotkania z Bogiem?
    - kapłan na dystans, czy bliski nam?
    - bierny udział świeckich, czy żywy (czytania, wprowadzenia, śpiew)?
    - kobiety po prawej, mężczyźni po lewej, czy nie ma to znaczenia?
    - ....?
  • Sprawa jest generalnie prosta. Stary ryt był stosowany przez ponad tysiąc lat. Gdyby przynosił złe owoce, to już dawno byśmy o nim zapomnieli, bo Kościół by go odrzucił. Tymczasem nikt nigdy go nie podważył, nawet Paweł VI wprowadzając w 1969 roku Novus Ordo Missae wyrażał się z szacunkiem o starej liturgii.

    Z listy Twoich wątpliwości część tylko dotyczy rytu jako takiego, inne to odniesienia do obyczajowości, do której nikt nie musi wracać. Zapraszam Cię w niedzielę o 9:30 do św. Benona na Nowym Mieście w Warszawie. Zobaczysz i dużo dzieci i aktywnie uczestniczących w liturgii wiernych i księdza, który razem z nami zwraca się w stronę Pana. :bigsmile:
  • image

    Według kard. Castrillóna Hoyosa trzeba na nowo odkryć zarówno bogactwo łaciny jako samego języka, jak i treści teologicznych związanych z jej semantyczną precyzją. Komisja "Ecclesia Dei" organizuje dla księży kursy łaciny m.in. we Francji, Niemczech, Brazylii czy USA. Wobec braku kapłanów kardynał proponuje, by przedsoborowa liturgia była sprawowana nie osobno dla zamkniętej grupy, ale jako jedna z parafialnych Mszy niedzielnych. Odpowiedziałoby to na potrzeby wiernych ceniących ten ryt, a zarazem pozwoliłoby odkryć jego bogactwo całej wspólnocie Kościoła. (za Radiem Watykańskim)

    Co byś powiedział na to, Bogdanie, aby w tym zbożnym dziele pomogły wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej? Chodzi przecież o powrót do korzeni :thumbup:
  • Bolka, mam nadzieję, że nie stawiasz wyżej mszy trydenckiej od posoborowej? Reforma liturgiczna przeprowadzona z tego co pamiętam w 1970 roku miała nam wszystkim pomóc lepiej przeżywać liturgię i nie tylko w moim odczuciu tak się napewno stało. Kościół wie co robi i zmiany które przeprowadza są dobre na czasy w których żyjemy. Dobra też jest msza dla dzieci (krótsza, z dwoma czytaniami tak jak w mszy trydenckiej), krótką homilią skierwaną dla dzieci i śpiewami takimi jakie dzieci chętniej śpiewają. Myślę, że zmiany które się dokonały dają większe możliwości i większe bogactwo uczestnictwa dla każdego. Msza trydencka wymaga wprowadzenia i przygotowania i jest dla tych którzy znajdują w niej również bogactwo. Neokatechumenat zostawmy tu w spokoju - ma trochę inny charyzmat i zadanie. Korzenie były przecież jeszcze trochę inne (liturgia, język hebrajski lub greka i tradycja bardziej żydowska.). Msza trydencka to dopiero XVI wiek.:wink:
  • Bogdanie, XVI wiek to co najwyżej skodyfikowanie rytu, który obowiązywał od stuleci. Kard. Castrillon Hoyos mówi, że ta forma była praktykowana od ponad tysiąca lat! Co więcej, fragmenty Kanonu pochodzą wprost z czasów apostolskich. Trudno znaleźć w Kościele liturgię, która by w podobny sposób spinała wszystkie wieki Jego historii. Dlatego właśnie widzę dużą szansę dla Drogi, aby nawiązując do pierwotnego chrześcijaństwa sięgnąć po to bogactwo. Bo jeżeli spojrzymy historycznie, to II Modlitwa Eucharystyczna, choć luźno nawiązuje do starożytnego Kanonu Hipolita, jest dziełem całkowicie współczesnym.

    Jeżeli chodzi o porównywanie jednej Mszy z drugą, to Ty zacząłeś pierwszy :bigsmile: A przecież jak naucza nas Ojciec Święty, obie formy rytu rzymskiego - i ta zreformowana i ta nadzwyczajna - stoją obok siebie na jednakowym poziomie.
  • Owszem, lepsza ale dla mnie. Dla Ciebie Bolka może być odwrotnie. Prawo wyboru, prawo też subiektywnej oceny. Po to jest forum by trochę się spierać, dyskutować ale nie oceniać innych. Może faktycznie powininem się wybrać na mszę trydencką i zobaczyć wszystko z bliska. Jeżeli ma takich zagorzałych zwolenników......
  • Ciekawi mnie , co bys powiedział Bogdanie o Eucharysti we wspólnotach neokatechumenalnych? Ryt też inny.
  • Odpowiada mi szczególnie bogactwo znaków (ryt przecież ten sam, posoborowy), duża dynamika (śpiew, instrumenty), bliskość i poczucie wspólnoty (wszyscy zgromadzeni wokół jednego stołu). Rodziny najczęściej wielodzietne z małymi dziećmi. Dla mnie przedsmak nieba i "naładowanie akumulatorów" na kolejny tydzień.
  • To zupełnie tak samo jak u nas :bigsmile:

    Z tą może różnicą, że zgromadzenie jest wspólnie zwrócone w stronę Wschodu. Ołtarz nie jest barierą między kapłanem a wiernymi, lecz wyznacza punkt, do którego wszyscy dążymy. Natomiast stosowane w liturgii znaki mniej dotyczą ludzi i relacji między nimi, a bardziej Boga utajonego w Najświętszym Sakramencie, któremu oddajemy cześć.
  • Chyba plany Ojca Świętego są bardziej odważne. Zobacz: "Ojciec Święty pragnie, aby ta forma Mszy św. stała się w parafiach formą powszechną, aby w ten sposób młode pokolenia mogły poznać ten ryt". A potem: "kardynał proponuje, by przedsoborowa liturgia była sprawowana nie osobno dla zamkniętej grupy, ale jako jedna z parafialnych Mszy niedzielnych."

    Benedykt XVI jeszcze przed wyborem na Stolicę Piotrową kreślił wizje popularyzacji rytu klasycznego jak remedium na różne bolączki, które trapią liturgię zreformowaną w wyniku niewłaściwej kreatywności duchownych. Kiedyś ojciec Tomasz Kwiecień porównał w Radiu Józef nowy mszał do pudełka z klockami, z którego można na każdej Mszy układać inną kombinację elementów. Chodzi o to, aby te układanki służyły wzrostowi pobożności wiernych, a nie były sztuką dla sztuki. Dziś przeczytałem, że we Francji na Msze chodzi 7% osób deklarujących się jako katolicy. Wcale się temu nie dziwię, skoro tamtejsi księża wpadają na tak dzikie pomysły, jak Msza na arenie cyrkowej, w której w charakterze ołtarza wykorzystuje się podest dla słoni. Trzeba naprawdę wielkiej wiary, aby po takim pokazie nie zwątpić w sens Mszy św.
  • Myślę, że Ojcu Świętemu chodzi także o "zszycie" historii Kościoła. Nie może być tak, że chociaż należymy do tego samego Kościoła, który założył sam nasz Pan Jezus Chrystus dwa tysiące lat temu, to wymyślamy wszystko od nowa, jakby to była jakaś sekta bez korzeni i tradycji. Papież zdiagnozował problem, który nazwał "hermeneutyką zerwania", czyli zanegowanie wszystkiego, czym żył Kościół przed Soborem Watykańskim II. Ojcowie Soborowi chcieli poprzez ostrożne reformy otworzyć nieco Kościół na świat, a tymczasem wiele osób uznało Sobór za początek Kościoła w ogóle. To całkowite nieporozumienie. W historii było dwadzieścia kilka soborów powszechnych. Gdyby tak po każdym wszystko zerować, to nic by z naszej religii nie zostało.
  • Wnioskuje, Bogdanie, że jesteś na Drodze?
  • [cite] Bogdan:[/cite]Odpowiada mi szczególnie bogactwo znaków (ryt przecież ten sam, posoborowy), duża dynamika (śpiew, instrumenty), bliskość i poczucie wspólnoty (wszyscy zgromadzeni wokół jednego stołu). Rodziny najczęściej wielodzietne z małymi dziećmi. Dla mnie przedsmak nieba i "naładowanie akumulatorów" na kolejny tydzień.
    A czy Twoja wspólnota już zaprzestała notorycznego łamania przepisów liturgicznych w sprawie sposobu przyjmowania Komunii św.?
  • Myślę Torquemada, że sie (przepraszam za okreslenie) czepiasz.
  • Nie wiem czy łamiemy. Liturgiom przewodniczy często proboszcz i zdajemy się na jego wolę. Czekamy też na nowe statuty, które rozwieją wątpliwości tradsów. Marzy mi się Msza "ekumeniczna" z tradsami, w sobotę o północy, po łacinie i z pieśniami neo - to byłby przełom.
    :tongue:
  • [cite] Bogdan:[/cite]Nie wiem czy łamiemy. Liturgiom przewodniczy często proboszcz i zdajemy się na jego wolę.
    Fakt. Papież zabronił, ale proboszcz pozwala. Nie mam więcej pytań.
  • Pozwolę sobie przerwać te neo-tradsowe rytuały, bo oto pojawił się ciekawy wywiad z kard. Noe, papieskim mistrzem ceremonii pontyfikatu Pawła VI i początku Jana Pawła II. Blogi cytują jego wypowiedź dotyczącą słynnych słów Pawła VI z 29 czerwca 1972 roku: "Dym szatana wdarł się przez jakąś szczelinę do świątyni Boga". O co chodziło z dymem szatana? Włoski tekst odpowiada tak:

    â??Voi di â??Petrusâ?? avete fatto un bel colpo, perch?? sono in grado di rivelare, per la prima volta, cosa intendesse denunciare Paolo VI con quella affermazione. Ecco, Papa Montini per Satana intendeva classificare tutti quei sacerdoti o vescovi e Cardinali che non rendevano culto al Signore mal celebrando la Santa Messaa causa di una errata interpretazione e applicazione del Concilio Vaticano II. Parl?? di fumo di Satana perch?¨ sosteneva che quei preti che della Santa Messa facevano paglia in nome della creativit? , in realt?  erano posseduti dalla vanagloria e dalla superbia del Maligno. Dunque, il fumo di Satana altro non era che la mentalit?  che voleva stravolgere i canoni tradizionali e liturgici della cerimonia Eucaristica".

    Nie znam niestety włoskiego, a tłumacz Google proponuje taką wersję:

    Wy z "Petrusa", trafiliście tutaj w dziesiątkę, bo jestem w stanie ujawnić, po raz pierwszy, co Paweł VI pragnął wypowiedzieć w tym oświadczeniu. Tutaj to jest. Papa Montini przez szatana rozumiał tych wszystkich księży, biskupów i kardynałów, którzy nie starali się oddać pokłonu Panu, źle celebrując Mszę Świętą ze względu na błędną interpretację i realizację Soboru Watykańskiego II. Mówił o dymie szatana, bo uważał, że ci kapłani, którzy psuli Mszę św. w imię kreatywności, w rzeczywistości robili to z próżności i pychy Złego. Tak, dym szatana to nic innego jak mentalność, która chciała zniekształcić tradycyjne kanony liturgiczne uroczystości eucharystycznej.
  • W skrócie tak:

    Otóż kardynał Noe wyjaśnia, że Paweł VI miał na myśli całe duchowieństwo, nawet biskupów i kardynałów, którzy źle celebrowali świętą liturgię w efekcie błędnej interpretacji orzeczeń Soboru Watykańskiego II, i którzy wypaczali w ten sposób liturgię Kościoła.

    http://katolicy.net/dym-szatana-wdarl-sie-do-swiatyni-panskiej-co-mial-na-mysli-pawel-vi-rn143.html
  • Ciekawe jest zakończenie rozmowy:

    Wasza Eminencjo, na zakończenie, czym jest prawdziwa liturgia?

    Wyraża ona chwałę Boga. Liturgia musi trwać zawsze i jej kształt nie jest bez znaczenia: nawet źle wykonany znak krzyża jest oznaką lekceważenia i niechlujstwa. Niestety, powtarzam, po Soborze Watykańskim II uwierzono, że wszystko, lub prawie wszystko, jest dozwolone. Teraz jest to niezbędne, aby jak najszybciej odzyskać poczucie sacrum w ars celebrandi, zanim dym szatana całkowicie przesiąknie cały Kościół. Dzięki Bogu, mamy Papieża Benedykta XVI: jego Msza i jego liturgiczny styl są przykładem poprawności i godności.
  • Do kolekcji cytatów dodam jeszcze wyżej wspomniane słowa Pawła VI z 26 listopada 1969 r. o wartości liturgii łacińskiej:

    Dla każdego, kto zna piękno i siłę łaciny, oraz jej szczególną zdolność do wyrażania spraw świętych, zastąpienie jej językiem narodowym będzie z pewnością wielką ofiarą. Tracimy język wieków chrześcijaństwa, stajemy się jakby intruzami i laikami w dziedzinie literackiej ekspresji spraw świętych. W ten sposób w dużym stopniu tracimy też to wspaniałe i niezrównane bogactwo artystyczne i duchowe, jakim jest chorał gregoriański. Z pewnością nie bezpodstawnie czujemy z tego powodu żal i zmieszanie.
  • "Poznacie ich po owocach" ... i tą zasadą kieruję się będąć w neo. Widzę liczne powołania kapłańskie, a także zakonne, rodziny wielodzietne, powracają oddaleni od kościoła, nawracają się nieochrzczeni, misje, katechezy, pomoc w parafiach, małżeństwa się nie rozwodzą .... Można to wszystko przekreślić dla faktu siedzenia przy przyjmowaniu komunii? Czekam na statuty, które ostatecznie uregulują tę kwestię.
  • Bogdan, przecież to absurdalne. Odkąd to statuty jakiejś wspólnoty są nadrzędne wobec ogólnych praw liturgicznych Kościoła? Tu właśnie jest pies pogrzebany. Nie fakt przyjmowania Komunii św. na siedząco stawia pod znakiem zapytania ważne osiągnięcia Drogi, ale jawne nieposłuszeństwo Stolicy Apostolskiej. Ja tego osobiście nie potrafię zrozumieć. Skoro przywódcy Waszej wspólnoty nie reagują na upomnienia Watykanu, to dlaczego sami nie możecie tego zmienić? Nawet Ty Bogdanie możesz jutro zademonstrować wierność i posłuszeństwo Ojcu Świętemu wstając podczas przyjmowania Komunii. Namów inne osoby, żeby postąpiły podobnie. Jak jeszcze długo można postępować według zasady "na złość babci odmrożę sobie uszy"?
  • Macie pewnie rację. Posłuszeństwo jest bardzo ważne. Czas pokaże jakt ten problem zostanie ostatecznie rozstrzygnięty. Mnie on też niepokoi i chciałbym by został wreszcie zażegnany.
  • [cite] Bogdan:[/cite]Macie pewnie rację. Posłuszeństwo jest bardzo ważne. Czas pokaże jakt ten problem zostanie ostatecznie rozstrzygnięty. Mnie on też niepokoi i chciałbym by został wreszcie zażegnany.
    Podejrzewam, że większość neonów tak to traktuje jak Bogdan i nie mieliby nic przeciwko innej postawie, choćby klęczącej, czy przyjmowaniu Ciała Pańskiego do ust, bo przecież kochają Pana Jezusa i Kościół jak inni ( pewnie niektórzy i więcej).
    Pytanie dlaczego "wierchuszka" z uporem maniaka trzyma się praktyk odstajacych od ogółu Kościoła Powszechnego, twierdząc, że postawa przecież nie ma takiego znaczenia. Czy rzeczywiście dla nich nie ma?
  • Gdyby postawa nie miała znaczenia, to by się nie upierali przy siedzeniu. Widać więc, że ma znaczenie, i to tak duże, że nie wahają się w obronie postawy siedzącej olewać polecenia Ojca Świętego.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.