Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Świętość to coś więcej niż bycie dobrym

edytowano czerwiec 2008 w Arkan Noego
logo2.png

Świętość to coś więcej niż bycie dobrym

Rz: Ksiądz Adam Boniecki powiedział, że istnieją przesłanki do zastanowienia się nad wyniesieniem na ołtarze siatkarki Agaty Mróz. To dobry pomysł?

ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski: Jan Paweł II, mówiąc o powszechnym wezwaniu do świętości, miał na myśli świętość takich zwykłych osób. Pamiętajmy jednak, że świętość to coś więcej niż bycie dobrym człowiekiem. Oznacza otwarcie się na kontakt z Bogiem, na Jego łaski i działanie, na to, by Chrystus towarzyszył nam w życiu. Często, kiedy umiera osoba młoda i znana, zostaje okrzyknięta heroiczną. Zazwyczaj jest to jednak heroizm wyłącznie z punktu widzenia ludzkiego, niezasługujący na świętość. I tak w Argentynie domagano się, by beatyfikować Evitę Peron, w Ameryce Łacińskiej mówiono nawet o beatyfikacji Che Guevary. Po wypadku Lady Di także rozgorzała dyskusja, by uczynić ją świętą, choć ona nie była nawet katoliczką. Dlatego istnieje przepis mówiący, że przed rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego musi upłynąć co najmniej pięć lat od śmierci danej osoby â?? po to by opadły emocje i by nie podejmować ważnych decyzji pochopnie.

Czyli mówienie o beatyfikacji Agaty Mróz jest przedwczesne?

Świętość polega na zawierzeniu swojego życia Chrystusowi za pośrednictwem Kościoła. Święty to ten, w którym da się odkryć obecność Jezusa. Nie wiem, czy Agata Mróz spełnia te warunki.

Zatem media narobiły niepotrzebnego szumu?

Media zadają różne pytania, stawiają różne problemy. Dobrze, że pojawiają się też takie pozytywne przykłady jak Agata Mróz. Przecież Jan Paweł II czy Matka Teresa są tak znani w dużej mierze także dzięki mediom.

A może polski Kościół potrzebuje dziś takich wzorców jak Agata Mróz â?? młoda kobieta, która zdecydowała się urodzić dziecko, wiedząc, że może przypłacić to życiem?

Polski Kościół potrzebuje jak najwięcej przykładów osób świeckich, które przez wypełnianie swoich obowiązków potrafiły okazać, że chrześcijaństwo nie jest sprawą nieuchwytną, lecz że może być kwestią codziennego życia. I może owocować heroicznymi decyzjami â?? w przypadku Agaty Mróz była to decyzja o heroicznym macierzyństwie.

A czy to, że Agata Mróz wzięła udział w rozbieranej sesji dla męskiego magazynu, może ją zdyskwalifikować?

Na pewno będzie jakąś przeszkodą, którą trzeba będzie wyjaśnić â?? czy była to naiwność, chwilowa słabość, oszustwo ze strony mediów czy w pełni świadoma decyzja. Temu służy proces beatyfikacyjny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że im osoba bardziej znana, tym większy ma obowiązek dawania dobrego przykładu. Bo zły przykład może gorszyć.

Co trzeba uczynić, by została wszczęta procedura beatyfikacyjna?

Jeśli przez najbliższych pięć lat nadal będą pojawiać się prośby i apele ludu o to, by uczynić ją świętą, to diecezja, w której zmarła Agata Mróz, powinna zgłosić to do Watykanu. Ewentualnie Watykan, w odpowiedzi na sygnały, sam może poprosić biskupa diecezji, aby taką procedurę podjął.
«1

Komentarz

  • Czekałam na taką propozycję:confused: No bo czemu nie, zrobiła przecież coś niesamowitego, czego normalny człowiek by nie zrobił...

    Oczywiście saczę ironię. Myślę, że to, co zrobił mąż pani Agaty z orderem prezydenckim, dobrze pokazuje, co wszyscy pozostali powinni zrobić z resztą odznaczeń, jakie chętnie wręczyliby Agacie Mróz.

    A beatyfikacja to nie odznaczenie - ale o tym dokładnie w artykule.
  • Ostatnio w radio usłyszałam jak to nasza Agata Mróz jest podobna do św. Joanny Molla :devil:

    Krew mnie zalała ......
    No po prostu uderzające podobieństwo......
    Myślę, że takie myślenie to niestety pokłosie modnych opinii pt. świętość zwykłych osób.
    Osoby święte, proszę państwa, nie są ZWYKŁE!
  • "Rz": A czy to, że Agata Mróz wzięła udział w rozbieranej sesji dla męskiego magazynu, może ją zdyskwalifikować?

    ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski: Na pewno będzie jakąś przeszkodą, którą trzeba będzie wyjaśnić â?? czy była to naiwność, chwilowa słabość, oszustwo ze strony mediów czy w pełni świadoma decyzja. Temu służy proces beatyfikacyjny. Trzeba jednak mieć na uwadze, że im osoba bardziej znana, tym większy ma obowiązek dawania dobrego przykładu. Bo zły przykład może gorszyć.
    Jeśli "Rz" podała dokładnie to co ks. Moszoro-Dąbrowski powiedział, to dziwię się trochę tej wypowiedzi - przecież to jest oczywiste, że to była świadoma decyzja.
  • Widzę Maćku, że czytujesz... Jakieś dla mnie niestosowne jest mówienie o tym i rozpamiętywanie - nie chcę wnikać dlaczego to zrobiła, nie wiem, czy żałowała tego później, ale wywlekanie tego po jej śmierci wydaje mi się niesmaczne.
    Myśląłm, że przez osoby prorodzinne i jak najbardziej za życiem jej osoba i postawa zostanie inaczej potraktowana...

    Ciekawe czy wy od urodzenia żyliście zawsze zgodnie z przykazaniami?
  • Jak najbardziej szanuję i podziwiam jej decyzję o urodzeniu dziecka.

    Ale tu jest mowa o świętości - a to coś całkiem innego. Kim był Jezus w jej życiu? Jakie było jej życie religijne przed śmiercią?
  • [cite] Anka:[/cite]wywlekanie tego po jej śmierci wydaje mi się niesmaczne.
    Tylko, że niektórzy chcą chyba ośmieszyć Kościół Święty "propozycjami" takiej beatyfikacji.
    [cite] Anka:[/cite]Ciekawe czy wy od urodzenia żyliście zawsze zgodnie z przykazaniami?
    Ależ skąd; a nasze rozbierane zdjęcia możesz nabyć w najbliższym kiosku...

    Jeszcze coś - nikt nie odmawia nikomu możliwości zbawienia, natomiast jest zupełnie czymś innym kwestia wyniesienia kogoś na ołtarze.
  • Agulcu, jakkolwiek doceniamy Twoje zasługi to jednak nasze kompetencje nie sięgają tak daleko; ale zwróć się do ks. Bonieckiego i kto wie! :bigsmile:
  • Odczytałem aluzję oczywiście :wink:
  • Żeby natrafić na rozebrane zdjęcia pani Mróz wystarczy wpisać jej imię i nazwisko do Googli.
  • No właśnie, więc sugestia Anki jest nietrafiona.
  • odniosłam się jedynie do wklejenia zdjęć i pisanie o A.M. jedynie w kontekście tych zdjęć. ja uważam, że nagłasnianie takich postaw jest bardzo ważne, bo choć nam może wydawac się naturalne, że matka niezależnie od swojego stanu zdrowia decyduje się urodzić dziecko, to jednak - sądząc po niektorych komentarzach - pod artykułami wiele osób myśli jednak naczej. Sam mąż Agaty podkreślal, że przez to że była znana dawała wsparcie innym, anonimowym osobom, które były w bardzo podobnej sytuacji.

    Piszesz Agulcu, że to taka bułka z masłem, pamiętaj jednak dodatkowo, że cala ciąża dla Agaty była niezwykle trudnym z fizycznego punktu widzenia doświadczeniem, on stop potrzebowała krwi, nie mogła łagodzić bólu itp. mam nadzieję, że w jej sytuacji postąpilaby tak samo, ale nie umniejsza to faktu, że jej postawa (niezależnie od tego ile razy się rozebrała) zasługuje na szacunek i nagłośnienie.
    A co świętości się zgadzam - nie wiemy jakie były jej relacje z Bogiem, kim był w jej życiu itp.

    Przymykanie oczu na gorszące fakty - dlatego trzeba pokazywać jej zdjęcia? Nie przypominam sobie aby tutaj na forum po jej śmierci ktoś wspomniał, bądź zapalił wirtualną święczkę (jeżeli się mylę to b. przepraszam), a jedyny wątek ktory powstał to z jej rozbieranymi zdjęciami.

    Maćku przeciez wiesz, że nie podejrzewam ciebie o prenumeratę CKMu...

    Agulcu, prawdziwa z ciebie bohaterka, ta folia mogła wylatując z buzi dziecka np obwiązac ci szyję i smierć murowana.
  • Agulcu nie chodzi mi o bicie pokłonów, ale o szacunek, tylko, albo o aż tyle. Do reszty Twojej wypowiedzi pozwolisz nie ustosunkuje się...
  • Bolko i właśnie o to chodzi. Czytając niekóre komentrze - przyznaje, że na gazecie - przeraziło mnie to, dla jak wielu osób postawa Agaty była nieodpowiedzialnościa i głupoty. Nie powtarzam jak mantrę, że o zmarłych nie należy mówić źle, ale jezeli ktoś zrobił wiele dobrego to można sobie darować przypomninanie jego upadków. Agata, chorowała od 17 roku życia, mogła się poddać bardzo szybko, a ona nie dosyć, że śmiała życ normalnie to jeszcze wyczynowo uprawiała sport - myślę, że to wiele znaczyło dla innych chorych. Potem ciąża, wielka akcja zbiórki krwi, nie tylko dla niej ale i dla innych potrzebujących - to też dobro.

    A swoją drogą, nie wydaje Wam dziwne, że wyborcza nazwała tę biedną 14 latkę właśnie Agata - może chodzi o to, żeby imię to przestało kojarzyć się z piękną (upieram się przy tym) postawą Agaty Mróz, a aferą aborcyjną?
  • My też jesteśmy Kościołem. :smile:
  • Dla mnie decyzja o urodzeniu dziecka przez Agatę była wielka i heroiczna, myślę też o decyzji wspólnej małżonków, chyba najtrudniejszej, bo matka zawsze "więcej" ryzykuje. I tu wielki pokłon i szacunek, co do reszty dyskusji, to chyba "sztucznie wywołany problem". I jak się dowiedziałam o śmirci pani Mróz to było mi smutno najbardziej ze względu na dziecko, takie małe potrzebujące mamy i całej rodziny, dla której to jest największy smutek.

    Kingo, a co zrobił mąż z orderem bo nie wiem.
    Agnieszko, to wielkie rzeczy uratować dziecko, chyba codzienjie przez opiekę nad tymi najmłodszymi w jakiś sposób je chronimy I Ratujemy, bo same nie są w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwa (choć przykład z balkonem jest przemawiający). Ale jednak to coś innego podjąć decyzję o urodzeniu dziecka wiedząc, ze wiąże się to z narażeniem własenego życia, i to jest ten heroizm (uratowanie dzieci nie wiązało sie z własnym zagrożeniem). Trochę mi to przypomniało artykuł bodajże zamieszczony na tym forum o rodzicach, którzy zdecydowali się na urodzenie dziecka wiedząc, ze ono chwilę po tym umrze. to też zderzenie narodzin i śmierci.
  • A ja mysle i wierze w to,ze Agata razem z Pavla sa u Jezusa i zadna z nich nie potrzebuje procesow,oskarzen,pochwal czy medali.Jesli sa u Jezusa to sa swiete tak czy siak i na pewno czuwaja i wypraszaja laski dla swoich najblizszych.
  • Anetko, przeklejam z Onetu:

    Przedstawiciel prezydenta RP przekazał rodzinie Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, przyznany Agacie Mróz pośmiertnie. Mąż siatkarki Jacek Olszewski powiedział jednak, że nie może go przyjąć, a jego zdaniem należy się on tym, którzy ratują życie, czyli lekarzom z kliniki hematologii. Zebrani w kościele i przed świątynią przyjęli to oklaskami.

    - Uważam, że Agata nie powinna być wykorzystywana w taki sposób, że dopiero w chwili śmierci dostała ten order. Ja jako mąż, może ktoś powie, że jestem niewdzięczny, ale nie mogę przyjąć tego orderu, ponieważ złamałabym w dniu pogrzebu Agaty po pierwsze moje przekonania, a po drugie - zdradziłbym ideały Agaty - mówił podczas pogrzebu Jacek Olszewski.

    Onet.pl
  • Madry czlowiek z tego Jacka.
  • A może po prostu głosował na Tuska? :wink:
  • Nie podoba mi się mieszanie Pavli do tego tematu. Pavla nie pozowała do zdjęć pornograficznych i uważam, że takie zestawienie jest niestosowne.

    Co zaś się tyczy pani Mróz, to nie muszę się bawić w domysły, skoro Pismo Święte mówi jasno: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli" (1Kor 6:9).
  • A np. dobry łotr?....
  • A tak o Agacie pisze najnowszy Tygodnik Powszechny:

    "Ostatni mecz Agaty"

    Nie znamy reguł tego Bożego igrzyska, jakim jest świat i nasze życie. Wbrew temu, co może się nam niekiedy wydawać, nie jesteśmy graczami w tej grze (tym bardziej pionkami!). To Bóg gra za nas i za nas wygrywa. Na tym polega Jego chwała.

    Wszystko było na dobrej drodze. Znalazł się odpowiedni dawca. Przeszczep szpiku kostnego przeprowadzony został bez operacyjnych komplikacji. Pozostała ostatnia niewiadoma: czy nowy szpik podejmie normalną pracę. Niestety, wieczorem dwunastego dnia od operacji stan Agaty Mróz gwałtownie się pogorszył.

    Nad ranem, 4 czerwca, jedna z najbardziej utytułowanych siatkarek zmarła w Klinice Transplantologii we Wrocławiu. Miała zaledwie 26 lat. Zmagając się z chorobą, mówiła: "Będę walczyć do końca. Tak jak na boisku, gdzie też walczy się do końca". Jeden z komentatorów sportowych powiedział: "Agata przegrała najważniejszy mecz swego życia". Czy rzeczywiście przegrała?

    Ryzyko

    Kiedy miała siedemnaście lat, zdiagnozowano u niej mielodysplazję â?? chorobę niszczącą komórki krwi. Musiała przerwać rozpoczętą dopiero co karierę sportową. Po trzech latach wróciła jednak na boisko. Rozpoczął się złoty okres w jej karierze. Grając w barwach BKS Stal Bielsko--Biała, zdobywała w 2003 i 2004 r. mistrzostwo kraju, a w latach 2004 i 2006 Puchar Polski. W kadrze narodowej trenera Andrzeja Niemczyka dwukrotnie sięgnęła po złoto na Mistrzostwach Europy (2003 i 2005 r.). Była jedną z tych dziewczyn, które cała Polska nazywała Złotkami. Mało kto wówczas wiedział, że sukcesy okupione są cierpieniem i ciągłym ryzykiem utraty zdrowia â?? choroba wykluczała np. uśmierzanie bólu za pomocą środków przeciwbólowych. Po śmierci Agaty trener Niemczyk powiedział, że mimo choroby stała się jedną z najlepszych na świecie grających na pozycji środkowej.

    Przełom w jej życiu nastąpił rok temu. Choroba dała o sobie znać z nową siłą. We krwi Agaty lekarze doliczyli się jedynie jednej trzeciej z liczby płytek krwi stanowiącej normę. Kuracja lekowa nie przynosiła spodziewanych rezultatów. Przeszczep szpiku kostnego okazał się konieczny.

    Ale były też radosne chwile: 9 czerwca 2007 r. wyszła za mąż (dziś już wiemy, że dokładnie rok przed swoim pogrzebem). Ponieważ po przeszczepie nie mogłaby zajść w ciążę, postanowiła na ile się da odsuwać jego termin. Bardzo chciała mieć dzieci, choć zdawała sobie sprawę, że przy jej stanie zdrowia szanse są niewielkie. We wrześniu miała się odbyć komisja lekarska kwalifikująca do przeszczepu. Rutynowe badanie wykazało na teście ciążowym nieoczekiwanie "dwie kreski", co wywołało nieopisaną radość u młodej mamy, a konsternację wśród lekarzy. Pojawiły się sugestie usunięcia ciąży, które Agata kategorycznie odrzuciła. Od tej chwili rozpoczęła się walka o życie dziecka i matki.

    Nie wiadomo, czy siatkarka żyłaby, gdyby nie ciąża. Wiadomo natomiast, że bardzo jej pragnęła. Po śmierci mąż Agaty powie dziennikarzom: "Agata nigdy nie zamieniłaby własnego zdrowia na życie córki. Gdyby miała jeszcze raz wybierać, czy decydować się na własne zdrowie, czy życie córki, nigdy nie zmieniłaby zdania. Liliana jest czymś najwspanialszym, co ją w życiu spotkało".

    Tym samym Agata Mróz dołączyła do matek, które ryzykowały własne życie dla życia dziecka. W 2004 r. Jan Paweł II kanonizował Joannę Berettę Molla (1922-62) â?? włoską lekarkę, która z powodu ciąży odmówiła leczenia raka macicy. Jej kult rozwija się coraz szerzej także w naszym kraju. Rok temu w maju polskie media obiegła wiadomość o śmierci 27-letniej Polki, która stanęła przed podobnym dylematem. Anna Radosz z Żarek o złośliwym nowotworze dowiedziała się w szóstym miesiącu ciąży, przebywając w Wielkiej Brytanii. Odmówiła poddania się chemioterapii. Zmarła pół roku po porodzie. Miejscowy proboszcz wraz z grupą parafian rozpoczął starania o jej beatyfikację. Czy podobny pomysł pojawi się w przypadku Agaty?

    Zuchwałe marzenie

    Nawet jeśli się pojawi, nie jest pewne, czy ludzie tego potrzebują. Na pytanie internetowej ankiety sprzed roku: "Czy matka, która poświęciła życie dla dziecka, powinna zostać świętą?", negatywnie odpowiedziała aż połowa internautów. Za beatyfikacją było jedynie 35 proc. spośród trzech tysięcy uczestników ankiety. To tak jakby internauci powiedzieli: "Nie zabierajcie jej na ołtarze, niech zostanie wśród nas". "Moja siostra była mądrą, dobrą i kochającą dziewczyną. Ale całkiem zwyczajną, nie czuła się wyjątkowa. I taką chcę ją pamiętać" â?? mówił wówczas brat Anny, Łukasz Radosz. To ważny sygnał dla Kościoła: w powszechnym odczuciu świętość jakby oddala od codziennego życia i jego zmagań. W świadectwach przyjaciół Agata też była mądrą, dobrą, kochającą dziewczyną, choć wiedzieliśmy, że obdarzoną nadzwyczajnym talentem i siłą charakteru.

    By utrzymać ciążę, Agata Mróz potrzebowała częstych transfuzji. Ponieważ jednak miała rzadką grupę krwi, rodzina i przyjaciele zorganizowali akcję medialną. Włączyły się w nią środowiska sportowe, różne przedsiębiorstwa, organizacje pomocowe oraz prywatne osoby. Akcja przerosła oczekiwania: zorganizowano wiele zbiórek krwi, szpiku kostnego oraz pieniędzy na leczenie. Dzięki Agacie uratowano dotychczas wielu chorych. Akcja sięgnęła poza granice kraju â?? dawca szpiku dla Agaty pochodził z Niemiec.

    Okres ciąży spędziła w szpitalu. Po siedmiu miesiącach â?? 4 kwietnia tego roku â?? na świat przez cesarskie cięcie przyszła zdrowa Lilianka â?? jako wcześniak wymagała jednak dalszej opieki lekarskiej. Agata śmiała się, że dziewczynka jest dzieckiem nie tylko jej i jej męża, "ale także narodu": "Przecież w trakcie ciąży i porodu korzystałam z krwi oddanej przez Polaków". Nie mogła doczekać się, kiedy wreszcie weźmie ją w ramiona. Przez ostatni rok żyła â?? jak ktoś powiedział â?? "zuchwałym marzeniem o nowym życiu".

    W Szeolu

    Dlaczego odeszła tak wcześnie? Dlaczego akurat wtedy, kiedy macierzyństwo otwierało przed nią nowe perspektywy? Takie pytania pojawiają się od wieków. Zmagał się z nimi Hiob. Z powodu ich ciężaru Kohelet doszedł do pesymistycznego wniosku, że wszystko w życiu jest marnością. Czy rzeczywiście wszystko?

    Ponad trzydzieści lat temu Joseph Ratzinger pisał w książce "Śmierć i życie wieczne", że ludzkie życie nie polega na prostym istnieniu: "Życie we właściwym sensie jest tam, gdzie nie ma cierpienia, samotności, izolacji, gdzie jest natomiast obfitość spełnienia, miłość, wspólnota, gdzie człowiek doznaje dotknięcia Boga". Nietrudno zauważyć, że w naszej codzienności z powodu jej kruchości doświadczamy jedynie przebłysków prawdziwego życia. Przyszły papież wskazywał także na moment narodzin myśli, która uchwyciła fundament życia: to dramatyczne zmaganie się autora Psalmu 73. z pytaniem, dlaczego grzesznikom się powodzi, a sprawiedliwi cierpią. "Bez jakichkolwiek zapożyczeń z zewnątrz, bez schematów filozoficznych czy mitologicznych, wprost z głębi doświadczenia wspólnoty z Bogiem rodzi się w modlącym pewność, że więź z Bogiem mocniejsza jest niż rozpad ciała" â?? zauważa Ratzinger. Doświadczenie tej pewności pozwoli później zrozumieć sens śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Bóg wcielony umiera, by zejść do Szeolu â?? miejsca przeklętego, bo pozbawionego Bożej obecności. Wypełniając je swoją Boską obecnością, Chrystus niszczy przekleństwo śmierci.

    Możemy jednak wciąż pytać: po co to wszystko? Czy życie nie mogłoby przebiegać inaczej â?? bez tych wszystkich udręk, porażek i nieuchronności?

    Nie znamy ostatecznej odpowiedzi. Objawienie daje jednak wskazówkę. Na pytanie: "po co został stworzony świat?", Katechizm z pozoru enigmatycznie odpowiada: "dla chwały Bożej" (p. 293). To zagadkowe pojęcie na pewno wskazuje na Bożą bezinteresowność â?? nie zostaliśmy stworzeni jako środek dla jakichś Boskich celów. Wbrew temu, co głosił Hegel, Bóg nie potrzebuje świata, by móc przejrzeć się w nim jak w lustrze. W tym sensie chwała ma znaczenie bliskie miłości, o której św. Bernard powiedział, że "poza sobą nie szuka dla siebie uzasadnienia ani korzyści". Ale także, podobnie jak miłość, chwała nie jest czymś statycznym â?? nie odbiera się chwały za bezruch. Ma zatem ona związek z jakimś Boskim zmaganiem, o którym niewiele wiemy. Wiara podpowiada, że widocznie na tyle to zmaganie jest ważne, że warto cierpieć, aby mieć w nim udział.

    Boże igrzyska

    Ciekawe, że to tak ważne dla religii pojęcie pojawiło się także u zarania sportowych zmagań. Starożytni Grecy zmagali się podczas igrzysk olimpijskich nie dla jakichś korzyści, tylko dla chwały. Zwycięzca otrzymywał jedynie wieniec z nietrwałych liści. Istota sportu pozostała ta sama, bez względu na to, jak bardzo dzisiaj potrafimy ją zbrukać komercją. To bezinteresowne zmaganie się z innymi i ze sobą samym było dla Greków tak ważne, że na czas olimpiady przerywano wszelkie działania wojenne. W świetle tego faktu boleśnie widać nasze barbarzyństwo, skoro nam nie udaje się to, co było dla starożytnych oczywiste.

    Joseph Ratzinger na innym miejscu w najgłębszej istocie sportowych zmagań doszukuje się tęsknoty za... rajem. "Taki jest bowiem cel zabawy: działanie, które jest całkowicie wolne, pozbawione celu i przymusu, a przy tym jeszcze angażuje i wypełnia wszystkie siły człowieka. W tym sensie gra byłaby pewnego rodzaju próbą powrotu do raju: wyjściem ze zniewalającej codzienności i troski o życie do wolnej powagi tego, co nie musi być i właśnie dlatego jest piękne. (...) Gra symbolizuje samo życie i antycypuje je niejako w dowolnie kształtowanej formie" ("Szukajcie tego, co w górze").

    Nie znamy reguł tego Bożego igrzyska, jakim jest świat i nasze życie. Wbrew temu, co może się nam niekiedy wydawać, nie jesteśmy graczami w tej grze (tym bardziej pionkami!). To Bóg gra za nas i za nas wygrywa. Na tym polega Jego chwała.

    Chwała jest zatem odporna na pytanie "po co?". Jeżeli sądzimy, że powinniśmy żyć dobrze po to, by się zbawić, by odebrać nagrodę w niebie, nie pojęliśmy jeszcze najgłębszego sensu życia. Nasze życiowe mecze, bez względu na wynik, są już uczestniczeniem w wygranej Pana Boga â?? w Jego chwale. Różnica jest taka, że w życiu i śmierci jednych osób blask tej chwały jest widoczny mniej, a w życiu i śmierci innych jest widoczny bardziej. Sensem życia jest to, by tego blasku było jak najwięcej.

    Dlatego jestem przekonany, że Agata Mróz, która mimo stopniowej utraty wszystkiego umiała cieszyć się życiem i tę radość przekazywać innym, z pewnością nie przegrała swojego najważniejszego meczu.

    O Agacie Mróz pisze też Wojciech Bonowicz w felietonie.

    http://tygodnik.onet.pl/32,0,10973,artykul.html
  • [cite] Tygodnik Powszechny:[/cite]Nie znamy reguł tego Bożego igrzyska, jakim jest świat i nasze życie.
    Nic straconego, możecie się jeszcze nawrócić i poznać zasady gry. :thumbup:
  • [cite] Maciek:[/cite]Co zaś się tyczy pani Mróz, to nie muszę się bawić w domysły, skoro Pismo Święte mówi jasno: "Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli" (1Kor 6:9).

    Zachęcam, Maćku, w takim razie do powściągliwości w ogłaszaniu prywatnych objawień na temat p. Mróz. Bo jakkolwiek nie ma wątpliwości, że zdjęcia w CKM to spora rozwiązłość, to jednak o tym, czy była rozpustnicą, nie nam decydować.
    No i trochę biblijnych rozpustnic znamy - rozumiały więcej z Ewangelii niż apostołowie.

    Myślę, że o jej świętości czy nie, jak i o stanie sumienia, powinien wypowiadać się przede wszystkim Kościół.
  • [cite] Kinga:[/cite]jakkolwiek nie ma wątpliwości, że zdjęcia w CKM to spora rozwiązłość, to jednak o tym, czy była rozpustnicą, nie nam decydować.
    Ach, ta poprawność polityczna Cię trzyma i nie puszcza, choćbyś miała oczywistą bzdurę napisać. Walcz, walcz dziewczyno!

    :thumbup:
  • Samo oddanie życia za kogoś nie oznacza zaraz męczeństwa za wiarę. "A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć." /Rz 5,7/ Zresztą nie wiadomo czy Agata Mróz by żyła gdyby to dziecko nawet nie było poczęte, więc kwestia oddania życia jest, moim zdaniem, trochę dyskusyjna.
    Gdyby nawet był heroizm to przecież nie zawsze ludzie dokonują czegoś heroicznego ze względu na Chrystusa.

    O relacji Agaty Mróz do Chrystusa nawet zwolennicy "beatyfikacji" nie są w stanie wiele powiedzieć. A za to wiadomo o czymś co świadczy o braku takiej relacji.

    Św. Joanna Beretta Molla nie została wyniesiona na ołtarze tylko z powodu swojej śmierci - jej śmierć była ukoronowaniem jej całego życia. Porównania tych dwóch osób to, moim zdaniem, spore nadużycie.
  • Fajne i wygodne jest to określenie: poprawność polityczna, prawda? A jakie zabawne...

    Proszę Cię po prostu o więcej powściągliwości w ferowaniu wyroków. W Piśmie o takich, co wiedzą wszystko o drugich najlepiej, też jest wyraźnie napisane: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni - i co z tego, nie?... :wink:
  • Sama ferujesz wyroki, osądzasz i pouczasz. Jakie więc masz prawo do tego, aby zabraniać tego samego innym? :bigsmile:
  • Nie osądziłam Cię ani słowem, zwracam uwagę, owszem. Wydaje mi się przesadą, żeby z powodu rozebranych zdjęć odsądzać zmarłego od Królestwa Bożego. Sądzisz, że możliwe jest posiadać wiedzę na ten temat wobec kogokolwiek?


    Nie podoba mi się pomysł z beatyfikacją tej kobiety, czyn uważam po prostu za szlachetny i - co tu kryć - tak po prostu powinno być. Dziwi mnie, że TP rozdaje świętość jak tytuł Miss Polonia, to jakaś marna próba kampanii społecznej.
    Ale czy ona zbawiona będzie czy nie - to już naprawdę nie nasza broszka.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.