Ciepłe letnie noce są zachętą, aby wyjść przed dom i posłuchać. U mnie słychać dudnienie samochodów dobiegające z pobliskiej drogi wylotowej. Koty urządzają sobie nocne schadzki i czasem gadają do siebie, a czasem się nawalają krzycząc donośnie. Mieszkańcy osiedla śpią, bo rano trzeba iść do pracy. Czasem tylko zapłacze jakieś dziecko (moje?)
Komentarz
idzie Pan Dzień po ogródku.
Trąci kwiaty, dotknie liście,
w staw popatrzy powłóczyście...
Zdejmie z nieba Nocy płaszcze,
uroczyście świat pogłaszcze,
rozkołysze i rozjaśni
nim opowie tysiąc baśni.
Słońce wygna na nieboskłon,
by oddało ziemi pokłon.
Ptakom z gniazd każe wyfrunąć,
lasom i potokom szumieć...
Zanim zajdzie za horyzont,
miłość w sercach ludzi wzbudzi.
Potem cicho Noc zaprosi
- Pani Noc nie da się prosić,
przejdzie chętnie ponad światem,
rozwinie nad nim swe szaty,
otuli szalem ciemności,
wyprosi spóźnionych gości.
Ziemię weźmie w snu władanie,
do rana tu znów zostanie...
(16 czerwca 2005 r.)
A tak mi się skojarzyło.