Macie jakieś swoje wspomnienia z dzieciństwa, odnośnie swoich wniosków z obserwacji rzeczywistości.
Ja mam takie jedno, kiedy pierwszy raz usłyszałem słowo "trumna". Wtedy nie wiedziałem co to jest i jak wygląda, bo wtedy byłem jeszcze tak mały, że nie widziałem nawet cmentarza na oczy. Kiedy powiedziano mi, że człowieka po śmierci chowają do trumny, myślałem że oznacza to wciśnięcie ciała nieboszczyka do wielkiej...
...trąby, bo w tamtym czasie słowo "trumna" kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z trąbką.
Ja też chciałam spróbować chmury. W jednym "Koziołku Matołku" koziołek je chmurę, która smakuje, jak lody śmietankowe. Czasem jak są takie chmury apetyczne to do tej pory mam ochotę ich spróbować
kiedyś na wsi wpieprzyłem zielonej trawy jak krowa i leżałem na brzuchu...a potem próbowałem doić mleko z cycków i kurczaczki nie miałem mleka jak krowa... (... a potem miałem sraczkę...
A ja modliłam się o znalezienie Niebieskiego Koralika albo jeszcze lepiej Niebieskiej Kredki (można by nią narysować dużo koralików), bo wtedy nie zawracałabym głowy Panu Bogu. Ale On to chyba lubi
Myślałam, że wieczność trwa tyle godzin, ile minut w godzinie (z wiadomej pieśni). A "w górę serca" rozumiałam tak, że jest jakieś megaserce i chodzi o przemieszczanie się w górę w jego wnętrzu. B.interesowało mnie, co się dzieje na ołtarzu i podejrzewałam, że sposób, w jaki ksiądz podnosi Najświętszy Sakrament ma związek z fazą księżyca. A, i myślałam, że z faktu, iż jestem uczennicą np.trzeciej klasy wynika, że powinnam szczególnie przestrzegać trzeciego przykazania.
Myślałam, że Bóg ma wielką maszynę przy której siedzi na stołku obrotowym, na której sobie odnotowuje kto się modlił danego dnia - bo inaczej jak by spamiętał kto się modlił a kto nie?
kiedyś na wsi wpieprzyłem zielonej trawy jak krowa i leżałem na brzuchu...a potem próbowałem doić mleko z cycków i kurczaczki nie miałem mleka jak krowa... (... a potem miałem sraczkę...
Ja długo myślałam ze moja mama ma cały czas 36 lat, jak potem sie dowiedziałam ze ma 40 to ta wiadomość zachwiała moim światem .. a w sumie byłam juz dosc spora, no ale tak sobie ułożylam w głowie ze 36 i koniec.
A jesli chodzi o przedszkole, to długo byłam przekonana ze mama zabrała mnie z jednego przedszkola do drugiego z powodu pewnego incydentu ( dZieci śmiały sie ze mnie i przezywaly Murzyn....) a jakiś czas temu wspominając stare czasy dowiedziałam sie ze tamto było po prostu za daleko. I mama takiej sytuacji nie pamięta..
miałam starszego brata i koniecznie chciałam mieć siostrę, więc jak mojej koleżance z przedszkola urodziła się siostra, to marudziłam mamie: "Mama! A Agnieszce to mama urodziła siostrę, a ty mi nie chcesz!"
Że liczba 40 to jest największa możliwa liczba (na tym numerze kończyły się skrzynki pocztowe na naszej klatce). I jak mnie tata odprowadzał do przedszkola (a wyłam tak, że tata był co najmniej tak samo przerażony perspektywą zostawienia mnie tam, jak ja), to zawsze prosiłam, zeby odebrał mnie tak szybko "jak 40 taksówek i lwów".
Zastanawiałam się też często, że może tak naprawdę nie jestem dzieckiem moich rodziców, tylko że mnie adoptowali.
ja myślałam, że kasza rośnie, że katolik to ten co mieszka w Katowicach (łaj?? nie wiem), że jeśli wystarczająco długo potrzymam jajko w cieple to wykluje się kurczak, i pewnie jeszcze cos by się znalazło.
natomiast NIGDY nie wierzyłam, że jak zjem gorące ciasto albo skosztuję surowego ciasta to będzie mnie bolal brzuch. sprawdzone wielokrotnie in vivo - NIE boli!
Chociaż w naszej rodzinie nie było nikogo kto by odsiadywał jakiś wyrok byłam pewna że wszyscy mężczyźni idą kiedyś na jakiś czas do więzienia. Myślałam że to coś w stylu wojska i nie rozumiałam czemu tacie było przykro jak wypaliłam "to Ty nie byłeś w więzieniu?" przy jego koledze.
Przez jakiś czas nie chciałam karmić ptaków zbożem bo mama powiedziała mi że noworodki biorą się z malutkiego czegoś , troche jak ziarenko, i pół tego ziarenka daje mama, pół tata. Ja oczywiście od razu stwierdzilam że dzieci biorą się z ziarenek a konkretniej pszenicy (nie wiem czemu akurat pszenicy). Gdyby ktoś mi wtedy powiedział że chleb jest ze zboża wpadłabym w histerie Miałam około 4 lata.
szokiem było dla mnie, kiedy się dowiedziałam, ze babcia mojej najlepszej koleżanki mieszka w mieście................na dodatek...........w bloku !!!!!!! Przeciez wszystkie Babcie mieszkają na wsiach, mają pola z ziemniakami, zbożem dla zwierząt, ogródki warzywne, mają kury, kaczki, gęsi, perliczki, świnie no krowę! Kązda babcia mieszka w domku przed którym w ogródku rosną kwiaty!!! na dziwacznych (dziwczane kształty) rabatach obowiązkowo malwy )
Do Babci jeździ się na wakacje ..autobusem, pociągiem a nie idzie pieszo kilka ulic dalej co to za wakacje bez wyjazdu do dziadków ) na wieś
My z siostrą miałyśmy obie patriotyczne wymysły - ja jeszcze na początku podstawówki myślałam ze wszyscy wielcy ludzie świata np. wynalazcy byli Polakami, przecież to oczywiste -siostra że ci co nie mówią po polsku musieli sobie wymyśleć jakieś prymitywne języki bo po prostu nie umieli się nauczyć
Ja myslalam, ze koniec swiata (byla piosenka "zabiore brata na koniec swiata") to mur z czerwonej cegly, za ktorym juz nic nie ma.
Tam gdzie mieszkalismy byly tory kolejowe i po obu ich stronach byla ulica (byla TA i TAMTA strona torow) i jak jechalismy gdzies, gdzie rowniez byly tory, to sie dziwilam, ze wzdluz nich nie ma ulicy po obu stronach.
Ja współczułam dorosłym, że muszą SAMI wychodzić z domu, uważałam samotne chodzenie po polu za przerażające Myślałam, że swietlica to to samo co latarnia morska Długo uważałam, że faceci są do niczego na świecie niepotrzebni bo przecież to kobiety rodzą dzieci Moja mama myślała, że ludzie w telewizji ją widzą, więc poprawiała ubranie i czesała się zanim siadła przed tv
Jak byłam mała, to wszystkie miejsca, gdzie dojeżdżała kolej wydawały mi się bardzo cywilizowane. Pewnie dlatego, że z mojej rodzinnej wsi do najbliższych torów było ze 30 kilometrów, czyli odległość poza zasięgiem, bo naszym najbardziej zaawansowanym środkiem lokomocji była furmanka. Mój świat się kończył na dwóch najbliższych miasteczkach (na południe 5 km i na północ 6 km), a do żadnego z nich nie dojeżdżała kolej. Jedynie PKS. Myślałam, że elektrownia, mieści się w studzience na naszym ugorku za stodołą i siedzą tam tacy złośliwi panowie (trochę jak dwa diabełki mi się widzieli), którzy kombinują, kiedy i komu wyłączyć światło.
skrzynka pocztowa połączona tunelem z pocztą żeby listy dolatywały
uważałąm sie za gorszą w szkole i na podwórku bo mieszkałąm z babcią i dziadkiem nie byli oni ze wsi a 2 września nie opowiadałam na lekcji polskiego- że spedziąłm wakacje na wsi tylko jakieś wczasy nad jeziorem czy cuś )
wyjazd za granicę to dziwowisko wielkie jedna jedyna koleżanka była w Niemczech
a na niektóre rzeczy techniczne typu ogranicznik do drzwi wejsciowych w bloku taki metalowy pręt zamykajacy samoczynnie drzwi mówiło sie "wichajster" długo myślałąm ze to wichajster ten przyrząd hahahahaha
a to pochodzi od niemieckiego "Wie haist der?" )
nie wolno było brać listka zerwanego z łąki bo starszyli dorosli ze dostanie sie promienicy czyli puchniecia i czerwienienia twarzy i szyji - potajemnie rzuliśmy jakieś zielsko, patyczek a najczęściej szczawik
Dziękuję za wątek! Na razie nic sobie nie przypominam co myślałam jak byłam małym dzieckiem, bo daaawno temu było, ale jak coś mi się przypomni, to wpiszę.
Że cmentarze dzielą się na prawdziwe i nieprawdziwe. Na prawdziwych widać nieboszczyków przez szybki, a na nieprawdziwych nie widać... Dziwiłam się, że my chadzamy tylko na nieprawdziwe...
Komentarz
Zawsze chciałam mieć małpkę, taką malutką, wesołą.
Zawsze chciałam dotkąć/spróbować chmury.
I też marzyłam o zaczarowanym ołówku.
A z kościelnych klimatów: "Z wojskiem aniołów......", moja wesja "swojskie Anioły "
...trąby, bo w tamtym czasie słowo "trumna" kojarzyło mi się tylko i wyłącznie z trąbką.
Myślałam, że wieczność trwa tyle godzin, ile minut w godzinie (z wiadomej pieśni). A "w górę serca" rozumiałam tak, że jest jakieś megaserce i chodzi o przemieszczanie się w górę w jego wnętrzu.
B.interesowało mnie, co się dzieje na ołtarzu i podejrzewałam, że sposób, w jaki ksiądz podnosi Najświętszy Sakrament ma związek z fazą księżyca.
A, i myślałam, że z faktu, iż jestem uczennicą np.trzeciej klasy wynika, że powinnam szczególnie przestrzegać trzeciego przykazania.
To, że stwarzałam światy, to raczej normalka
B-)
A jesli chodzi o przedszkole, to długo byłam przekonana ze mama zabrała mnie z jednego przedszkola do drugiego z powodu pewnego incydentu ( dZieci śmiały sie ze mnie i przezywaly Murzyn....) a jakiś czas temu wspominając stare czasy dowiedziałam sie ze tamto było po prostu za daleko. I mama takiej sytuacji nie pamięta..
Zastanawiałam się też często, że może tak naprawdę nie jestem dzieckiem moich rodziców, tylko że mnie adoptowali.
natomiast NIGDY nie wierzyłam, że jak zjem gorące ciasto albo skosztuję surowego ciasta to będzie mnie bolal brzuch. sprawdzone wielokrotnie in vivo - NIE boli!
A tak w ogóle był już taki wątek.
Ja oczywiście od razu stwierdzilam że dzieci biorą się z ziarenek a konkretniej pszenicy (nie wiem czemu akurat pszenicy).
Gdyby ktoś mi wtedy powiedział że chleb jest ze zboża wpadłabym w histerie
Miałam około 4 lata.
szokiem było dla mnie, kiedy się dowiedziałam, ze babcia mojej najlepszej koleżanki mieszka w mieście................na dodatek...........w bloku !!!!!!!
Przeciez wszystkie Babcie mieszkają na wsiach, mają pola z ziemniakami, zbożem dla zwierząt, ogródki warzywne, mają kury, kaczki, gęsi, perliczki, świnie no krowę!
Kązda babcia mieszka w domku przed którym w ogródku rosną kwiaty!!! na dziwacznych (dziwczane kształty) rabatach
obowiązkowo malwy )
Do Babci jeździ się na wakacje ..autobusem, pociągiem
a nie idzie pieszo kilka ulic dalej
co to za wakacje bez wyjazdu do dziadków ) na wieś
miny rodziców, cóż.
- ja jeszcze na początku podstawówki myślałam ze wszyscy wielcy ludzie świata np. wynalazcy byli Polakami, przecież to oczywiste
-siostra że ci co nie mówią po polsku musieli sobie wymyśleć jakieś prymitywne języki bo po prostu nie umieli się nauczyć
Tam gdzie mieszkalismy byly tory kolejowe i po obu ich stronach byla ulica (byla TA i TAMTA strona torow) i jak jechalismy gdzies, gdzie rowniez byly tory, to sie dziwilam, ze wzdluz nich nie ma ulicy po obu stronach.
Myślałam, że swietlica to to samo co latarnia morska
Długo uważałam, że faceci są do niczego na świecie niepotrzebni bo przecież to kobiety rodzą dzieci
Moja mama myślała, że ludzie w telewizji ją widzą, więc poprawiała ubranie i czesała się zanim siadła przed tv
Napisałam w pierwszej klasie takie zdanie w wypracowaniu: "Czasami chodzę do domu publicznego pograć na komputerze" i czytałam je przed całą rodziną )
Chodziło o Gminny Ośrodek Kultury i wydawało mi się oczywiste, że skoro budynek dla całej gminnej społeczności, to wiadomo że publiczny )
Myślałam, że elektrownia, mieści się w studzience na naszym ugorku za stodołą i siedzą tam tacy złośliwi panowie (trochę jak dwa diabełki mi się widzieli), którzy kombinują, kiedy i komu wyłączyć światło.
uważałąm sie za gorszą w szkole i na podwórku bo mieszkałąm z babcią i dziadkiem
nie byli oni ze wsi
a 2 września nie opowiadałam na lekcji polskiego- że spedziąłm wakacje na wsi
tylko jakieś wczasy nad jeziorem czy cuś )
wyjazd za granicę to dziwowisko wielkie
jedna jedyna koleżanka była w Niemczech
a na niektóre rzeczy techniczne typu ogranicznik do drzwi wejsciowych w bloku taki metalowy pręt zamykajacy samoczynnie drzwi mówiło sie "wichajster"
długo myślałąm ze to wichajster ten przyrząd hahahahaha
a to pochodzi od niemieckiego "Wie haist der?"
)
nie wolno było brać listka zerwanego z łąki bo starszyli dorosli ze dostanie sie promienicy czyli puchniecia i czerwienienia twarzy i szyji -
potajemnie rzuliśmy jakieś zielsko, patyczek a najczęściej szczawik
Na razie nic sobie nie przypominam co myślałam jak byłam małym dzieckiem, bo daaawno temu było, ale jak coś mi się przypomni, to wpiszę.