Ja coś nie kumam tu:) Pierwszy raz czytam coś takiego, szczerze:) Ale zaznaczam, że nie przeczytałam całych 11 stron:) Stosuję NPR od 15 lat. Przecież prawda jest taka że coś się musi stosować, bo jeśli ktoś nie chce (a chyba nie powinien chcieć....) całkowitej abstynencji w małżeństwie, to jeśli para jest zdrowa i płodna to można być co roku w ciąży. Ja jestem po ślubie 15 lat, a do menopauzy jeszcze mam nadzieję daleko "> Jestem w tej chwili w trzeciej ciąży (w czwartej jeśli liczyć jedno wczesne poronienie), z bliźniętami. Nigdy nie mieliśmy podejścia do dziecka jakoś kategorycznie na nie, zawsze mamy świadomość że dzieci "nieplanowane" też są wokół nas, (jestem takim między innymi) i że jeśli pojawi się dzieciątko z zaskoczenia, to cóż, dostosujemy się do nowej sytuacji. Nigdy ani przez myśl nam nie przeszło że moglibyśmy zastosować coś w stylu pigułki po czy w jakikolwiek sposób zaingerować w powstałe już życie. Ale "coś" się musi stosować, bo gdybym ja nie stosowała NPR a nie chciała stosować antykoncepcji np z przyczyn wiary czy nawet i zdrowotnych, to przez ostatnie 6 lat a conajmniej 5 musielibyśmy stosować szklankę wody chyba zamiast...... Bo inaczej nigdy bym nie zdobyła po dwójce starszych dzieci kwalifikacji które umożliwiły mi zmianę pracy na lepszą i spokojne staranie się o trzecie dziecko, wiedząc że mam możliwość je wychować i utrzymać. Trzecie dziecko pojawiło się z braciszkiem gratis, i tak Pan Bóg w prosty sposób zamiast "planowanej" trójki dał nam czwórkę Ja zawsze mówiłam że jak Pan Bóg daje, to w obfitości
Więc ja dalej nie zakumałam co mają robić te małżeństwa które nie chcą stosować antykoncepcji, jeśli NPR jest "złe".....
A jeżeli chodzi o skuteczność , to u nas 100% , przy wcale nie super restrykcyjnym przestrzeganiu , przy 10 latach pracy na noce itp, więc jeśli ktoś chciałby coś o tym to ja się chętnie doświadczeniem podzielę:) No oczywiście spotykam ludzi którzy nie wierzą że rodzice czwórki mogą mieć 100% skuteczne NPR ale właśnie tak jest:)
@Ania77 ale dlaczego chrzescijanskie malzenstwo musza cos stosowac??
regula powinno byc otwarcie na zycie malzonkow, wyjatki malzenstw w trudnosciach nie do udzwigniecia moga z waznych przyczyn odkladac poczecie kolejnego dziecka stosujac npr.
no ja rozumiem, ale w praktyce oznaczać to będzie wielomiesięczną a może wieloletnią abstynencję, a uważam że to dla małżeństwa jest złe. Bo jeśli wtedy małżonkowie nie zdecydują się na abstynencję (zakładamy że wogóle nie obserwują płodności, tylko współżyją obojetnie kiedy tak?) to mogą mieć przy normalnej płodności nawet co roku dziecko. Mam kochanego szefa ale w takiej sytuacji nawet on szybciutko by mnie zwolnił, a moje dzieci muszą jeść,kredyt na dom sam się nie spłaci, no- same wiecie, życie poprostu. Poza tym ja powiem szczerze, że o ile kocham dzieci, naprawdę, kiedyś myślałam nawet że jeśli nie zajdę w ciąże z trzecim to bym chciała adoptować pomimo że miałam dwoje, każde jest moim skarbem to.....samej ciąży nie znoszę teraz jestem w siódmym miesiącu z bliźniakami, liczę dni do końca, wprawdzie chodzę trochę, nie leżę, nie mam odpukać narazie bezpośredniego zagrożenia, ale co chwilę muszę kontrolować ciśnienie bo skacze, bardzo się oszczędzać,.. no obiecałam sobie że nie będę narzekać. Ale gdybym nie ufała NPR (a ufam i nie zawiodłam) to myślę że teraz, zwłaszcza że czeka mnie cesarka i będą bliźniaki, tak bałabym się ciąży że nie potrafiłabym wogóle
Mam taką kolezankę we wspólnocie (jesteśmy w Domowym Kościele) która ma 4 dzieci. Jest bardzo mocno wierząca, ona i mąż. I oni mają takie fajne podejście moim zdaniem. Stosują oczywiście NPR, mówi że jakoś świadomie nie planują więcej dzieci, ale nigdy nie odczuwają lęku przed dzieckiem, czasem korzystają z I fazy wiedząc że nie jest pewna, zakładają że jeśli Pan Bóg ma inne zdanie niż oni to pojawi się nieplanowane dziecko. Nie pojawiło się póki co:) Ja też nigdy nie czułam lęku przed dzieckiem. Ale byłam zbyt długo głównym żywicielem rodziny żeby nie brać tego też pod uwagę
mozna miec dziecko rok po roku ale noe zawsze. i co ztgo ze sie dzieci co roku ma??
nie umiera sie od tego.
i nie trzeba stosowac w malzenstwie npru ani abstynencji i mozna byc otwartym na zycie wspolzyjac caly cykl a nie tylko w dni nieplodne. i pomimo tej otwartosci mozna wcale nie miec dzieci albo miec z dluzsza przerwa.
duza pewnosc bije ze stwierdzenia ze gdyby niebten npr skrupulatnie stosowany to byloby ani chybi gromadka dzieci rok po roku- gdyby tak bulo to malzenstwa nieltore nie mialyby problemow z poczeciem/donoszeniem ciazy/urodzeniem dziecka.
Ja coś nie kumam tu:) Pierwszy raz czytam coś takiego, szczerze:) Ale zaznaczam, że nie przeczytałam całych 11 stron:) Stosuję NPR od 15 lat. Przecież prawda jest taka że coś się musi stosować, bo jeśli ktoś nie chce (a chyba nie powinien chcieć....) całkowitej abstynencji w małżeństwie, to jeśli para jest zdrowa i płodna to można być co roku w ciąży. Ja jestem po ślubie 15 lat, a do menopauzy jeszcze mam nadzieję daleko "> Jestem w tej chwili w trzeciej ciąży (w czwartej jeśli liczyć jedno wczesne poronienie), z bliźniętami. Nigdy nie mieliśmy podejścia do dziecka jakoś kategorycznie na nie, zawsze mamy świadomość że dzieci "nieplanowane" też są wokół nas, (jestem takim między innymi) i że jeśli pojawi się dzieciątko z zaskoczenia, to cóż, dostosujemy się do nowej sytuacji. Nigdy ani przez myśl nam nie przeszło że moglibyśmy zastosować coś w stylu pigułki po czy w jakikolwiek sposób zaingerować w powstałe już życie. Ale "coś" się musi stosować, bo gdybym ja nie stosowała NPR a nie chciała stosować antykoncepcji np z przyczyn wiary czy nawet i zdrowotnych, to przez ostatnie 6 lat a conajmniej 5 musielibyśmy stosować szklankę wody chyba zamiast...... Bo inaczej nigdy bym nie zdobyła po dwójce starszych dzieci kwalifikacji które umożliwiły mi zmianę pracy na lepszą i spokojne staranie się o trzecie dziecko, wiedząc że mam możliwość je wychować i utrzymać. Trzecie dziecko pojawiło się z braciszkiem gratis, i tak Pan Bóg w prosty sposób zamiast "planowanej" trójki dał nam czwórkę Ja zawsze mówiłam że jak Pan Bóg daje, to w obfitości
Więc ja dalej nie zakumałam co mają robić te małżeństwa które nie chcą stosować antykoncepcji, jeśli NPR jest "złe".....
A jeżeli chodzi o skuteczność , to u nas 100% , przy wcale nie super restrykcyjnym przestrzeganiu , przy 10 latach pracy na noce itp, więc jeśli ktoś chciałby coś o tym to ja się chętnie doświadczeniem podzielę:) No oczywiście spotykam ludzi którzy nie wierzą że rodzice czwórki mogą mieć 100% skuteczne NPR ale właśnie tak jest:)
"Jedynym korzystnym społecznie typem pracy dla dobra rodziny jest ten, który nie myśli o przystosowaniu swej rodziny do warunków społecznych, lecz warunków społecznych do swej rodziny, to znaczy nieskrępowanego jego rozrostu i wyprzedzającej ją kapitalizacji." JM
W książce ,,Wszystko, co chcielibyście się dowiedzieć o seksie bez antykoncepcji..." też się to przewija we wszystkich wypowiedziach- ten przymus, że no przecież musowo coś stosować... Nawet nie przyjdzie nikomu na myśl, że nie trzeba.
Nie czepiaj się mówi że jest w DK, a planowanie to tam taki charyzmat.
O masz... tosz III faza jest najmniej przyjemna no i ile tu abstynencji w cyklu?
@Ania77 niestety w DK otwartość na życie kuleje, żeby nie powiedzieć, że leży i kwiczy :@) Jestem w DK więc znam realia. Na wszelkich rekolekcjach na jakich byliśmy były mniejsze lub większe wykłady NPR-owe jak nie mieć dzieci. Za to nie było ani jednego Jak przestać się bać poczęcia. Jak zapragnąć mieć więcej dzieci. Na ORI byłam jedyną osobą mówiącą o otwartości na Boży Plan. Nawet prowadzący byli w szoku... Generalnie uważam, że wszyscy są tak bardzo zafiksowani NPR-owo, że nie biorą pod uwagę, że może być inaczej, że powinno być inaczej jeśli nie ma poważnych przeciwwskazań.
mozna miec dziecko rok po roku ale noe zawsze. i co ztgo ze sie dzieci co roku ma??
nie umiera sie od tego.
Agusia, może się nie umiera, ale rodzinę musisz utrzymać. Nie jestem ani pazerna ani przyzwyczajona do luksusu pochodzę z wsi, z wielodzietnej rodziny. Ale nie utrzymasz pracy idąc co rok, co dwa lata na macierzyński. Moja mama wychowała nas pięcioro pracując całe życie na nasze utrzymanie (nadal pracuje) ale miała spore przerwy między dziećmi. Mam " w sercu":) tą wielodzietną rodzinę i my też będziemy wielodzietni, chcieliśmy tego. Ale tak jak pisałam jestem 15 lat po ślubie, do menopauzy daleko:) teraz zaszłam w ciąże w 2-3 miesiącu "starania" , pomimo że mam 36 lat i było 6 lat przerwy, nie spodziewałam się że będzie tak "łatwo". Są takie kobiety które zachodzą "łatwo"
o mogą mieć przy normalnej płodności nawet co roku dziecko
---
Możesz, ale nie musisz. Tutaj takich wiele.
Taaa, tylko jak bliżej poznasz historię człowieka to okazuje się np że ktoś ma chorobę która utrudnia zajscie i donoszenie ciąży...albo sporadycznie daje panu Bogu szanse na poczęcie...Oczywiscie sa i takie przypadki, kiedy długo Bóg dziecka nie daje mimo okazji i braku przeciwskazań, ale czy od razu mam zakladac ze u mnie tak będzie? U niektórych kobiet działa dobrze niepłodnosc laktacyjna czy jak to sie tam nazywa, a że karmią długo to dlatego dzieci pojawiaja się co 2,5-3 lata, a nie co roku.
No, Małgosia:) Bo myślałam że to tylko ja:) Ja np nawet jakby mój mąż był dyrektorem banku i nie musiałabym pracować wcale to myśl o ciąży co roku wpędziłaby mnie w depresję. Ale pomiędzy tymi osobami o których piszesz są takie i jest ich wiele, które łatwo i szybko zachodzą w ciąże. (np ja i moje siostry). To oczywiście można traktować jak błogosławiestwo i ja Panu Bogu dziękuję za moje dzieci, bardzo. A co do "niepłodności laktacyjnej" to ja miałam owulację w trzecim miesiącu po porodzie:) Przypadkiem stwierdzoną w usg
@Ania77 nikt nie mówi, że nie ma czasem sytuacji, w których nie mamy prawa (w sensie moralnym) sięgnąć po npr, tyle, że sięgając powinniśmy nazwać rzeczy po imieniu, że stosujemy npr, bo: - nie ufamy Panu Bogu, że nam pomoże, że nami się zaopiekuje - że się boimy - ...
@Ania77 nikt nie mówi, że nie ma czasem sytuacji, w których nie mamy prawa (w sensie moralnym) sięgnąć po npr, tyle, że sięgając powinniśmy nazwać rzeczy po imieniu, że stosujemy npr, bo: - nie ufamy Panu Bogu, że nam pomoże, że nami się zaopiekuje - że się boimy - ...
..strach nie jest zły, każdy ma do tego prawo. nie boja się tylko głupcy. Bóg chce abyśmy mu ufali zawsze, ale i daje nam przyzwolenie, by uczyć sie zaufania, które czasem-takie w pełni-przychodzi dużo później. Czasem od małego zaufania i wiary w to, że jest i czuwa trzeba długiej drogi, by dojść do wniosku, że nie trzeba wkładać w bok swych palców by wypłynąć na głębię...Nie skreślajcie tych, którzy chcą zaufać i tej drogi poszukują dopiero.
a jak Pan Bóg chce dac co roku? to co, zle? a kiedy jednak my co roku chcemy a Bóg dziecka nie daje to co wtedy?
Savia ja tak szczerze nie czuje że nie ufam Bogu, czy że się boję. Dotąd nigdy nie czułam lęku przed ciążą, teraz po tej ciąży, trochę powikłanej no i podwójnej pewnie bardziej może. Ja poprostu, i nie tylko ja bo wiele osób inaczej rozumiem wspólpracę z Bogiem. Ja rozumiem tak, że Pan Bóg mnie stworzył z taką a nie inną płodnością, i mam prawo ją rozpoznać bo po to są jej objawy żeby ja zauważyć. I mogę/powinnam według mojego i męża rozsądku i rozeznania po swojemu i w naturalny sposób tym sterować, powierzając i tak ostatecznie się Bogu. To Bóg od jakiegoś czasu poddawał nam myśl (wierzę że tak było) że przygotował dla nas nowe dziecko, my szczerze się modliliśmy, o dobrą decyzję, a On podpowiadał. Tego że przygotował dla nas dwoje, nie wiedzieliśmy, dowiedzieliśmy się w święto Przemienienia, i uwierz, podziękowaliśmy na kolanach za tą piękną dla nas niespodziankę. Takie jest moje zdanie i odczucie:)
Savia ja tak szczerze nie czuje że nie ufam Bogu, czy że się boję. Dotąd nigdy nie czułam lęku przed ciążą, teraz po tej ciąży, trochę powikłanej no i podwójnej pewnie bardziej może. Ja poprostu, i nie tylko ja bo wiele osób inaczej rozumiem wspólpracę z Bogiem. Ja rozumiem tak, że Pan Bóg mnie stworzył z taką a nie inną płodnością, i mam prawo ją rozpoznać bo po to są jej objawy żeby ja zauważyć. I mogę/powinnam według mojego i męża rozsądku i rozeznania po swojemu i w naturalny sposób tym sterować, powierzając i tak ostatecznie się Bogu. To Bóg od jakiegoś czasu poddawał nam myśl (wierzę że tak było) że przygotował dla nas nowe dziecko, my szczerze się modliliśmy, o dobrą decyzję, a On podpowiadał. Tego że przygotował dla nas dwoje, nie wiedzieliśmy, dowiedzieliśmy się w święto Przemienienia, i uwierz, podziękowaliśmy na kolanach za tą piękną dla nas niespodziankę. Takie jest moje zdanie i odczucie:)
Mieliśmy podobnie! Jestem tego samego zdania co Ty-mój mąż i ja tak samo rozumiemy współprace z Bogiem.
@Ania77 daleka jestem od tego by pisać tu o Tobie, ja tak bardziej ogólnie npr-owo. Tak się składa,że wśród npr-owców jest lęk i brak zaufania przed przyjęciem tylu dzieci ile nam rzeczywiście Pan Bóg zaplanował. Choćby stwierdzenia: nie chcę mieć co roku dziecka... nie chcę mieć tuzina dzieci... Jest lęk przed Bożym Planem. Oczywiście Jego zamysł może być totalnie inny, ale te nasze wyobrażenia...
Na czym ta współpraca polega? Na tym, że będę współżyć tylko w III fazie czekając na cud jeśli by się okazało, ze jednak Pan Bóg chce nam dać dziecko teraz a nie za miesiąc, dwa, trzy?
U mnie konkretnie? Teraz, po cc z bliźniętami tak napewno przez jakiś czas będziemy współżyć tylko w III fazie. Później- cóż pomijając że nie jestem taka młodziutka- zobaczymy, nie wiem, ja codziennie powierzam mnie, nas, rodzinę, nasze decyzje Bogu. Bez obaw, On nam podpowie czy słusznie robimy czy nie
BTW Zastanawiające jet to, że płodność to chyba jedyna sfera ludzkiego życia, którą tak dogłębnie poznajemy bo tak to pięknie Bóg stworzył. Nawet do trawienia nie przykładają ludzie takiej wagi w celu idealnego poznania swojego organizmu. Nie wspominając o innych organach...
Komentarz
Stosuję NPR od 15 lat. Przecież prawda jest taka że coś się musi stosować, bo jeśli ktoś nie chce (a chyba nie powinien chcieć....) całkowitej abstynencji w małżeństwie, to jeśli para jest zdrowa i płodna to można być co roku w ciąży. Ja jestem po ślubie 15 lat, a do menopauzy jeszcze mam nadzieję daleko
"> Jestem w tej chwili w trzeciej ciąży (w czwartej jeśli liczyć jedno wczesne poronienie), z bliźniętami. Nigdy nie mieliśmy podejścia do dziecka jakoś kategorycznie na nie, zawsze mamy świadomość że dzieci "nieplanowane" też są wokół nas, (jestem takim między innymi) i że jeśli pojawi się dzieciątko z zaskoczenia, to cóż, dostosujemy się do nowej sytuacji. Nigdy ani przez myśl nam nie przeszło że moglibyśmy zastosować coś w stylu pigułki po czy w jakikolwiek sposób zaingerować w powstałe już życie. Ale "coś" się musi stosować, bo gdybym ja nie stosowała NPR a nie chciała stosować antykoncepcji np z przyczyn wiary czy nawet i zdrowotnych, to przez ostatnie 6 lat a conajmniej 5 musielibyśmy stosować szklankę wody chyba zamiast...... Bo inaczej nigdy bym nie zdobyła po dwójce starszych dzieci kwalifikacji które umożliwiły mi zmianę pracy na lepszą i spokojne staranie się o trzecie dziecko, wiedząc że mam możliwość je wychować i utrzymać. Trzecie dziecko pojawiło się z braciszkiem gratis, i tak Pan Bóg w prosty sposób zamiast "planowanej" trójki dał nam czwórkę Ja zawsze mówiłam że jak Pan Bóg daje, to w obfitości
Więc ja dalej nie zakumałam co mają robić te małżeństwa które nie chcą stosować antykoncepcji, jeśli NPR jest "złe".....
A jeżeli chodzi o skuteczność , to u nas 100% , przy wcale nie super restrykcyjnym przestrzeganiu , przy 10 latach pracy na noce itp, więc jeśli ktoś chciałby coś o tym to ja się chętnie doświadczeniem podzielę:)
No oczywiście spotykam ludzi którzy nie wierzą że rodzice czwórki mogą mieć 100% skuteczne NPR ale właśnie tak jest:)
http://www.kierunekrodzina.com/2013/11/czy-stosowanie-npr-jest-miara.html
Mam taką kolezankę we wspólnocie (jesteśmy w Domowym Kościele) która ma 4 dzieci. Jest bardzo mocno wierząca, ona i mąż. I oni mają takie fajne podejście moim zdaniem. Stosują oczywiście NPR, mówi że jakoś świadomie nie planują więcej dzieci, ale nigdy nie odczuwają lęku przed dzieckiem, czasem korzystają z I fazy wiedząc że nie jest pewna, zakładają że jeśli Pan Bóg ma inne zdanie niż oni to pojawi się nieplanowane dziecko. Nie pojawiło się póki co:) Ja też nigdy nie czułam lęku przed dzieckiem.
Ale byłam zbyt długo głównym żywicielem rodziny żeby nie brać tego też pod uwagę
który nie myśli o przystosowaniu swej rodziny do warunków społecznych,
lecz warunków społecznych do swej rodziny, to znaczy nieskrępowanego
jego rozrostu i wyprzedzającej ją kapitalizacji." JM
O masz... tosz III faza jest najmniej przyjemna
no i ile tu abstynencji w cyklu?
@Ania77 niestety w DK otwartość na życie kuleje, żeby nie powiedzieć, że leży i kwiczy :@) Jestem w DK więc znam realia. Na wszelkich rekolekcjach na jakich byliśmy były mniejsze lub większe wykłady NPR-owe jak nie mieć dzieci. Za to nie było ani jednego Jak przestać się bać poczęcia. Jak zapragnąć mieć więcej dzieci. Na ORI byłam jedyną osobą mówiącą o otwartości na Boży Plan. Nawet prowadzący byli w szoku... Generalnie uważam, że wszyscy są tak bardzo zafiksowani NPR-owo, że nie biorą pod uwagę, że może być inaczej, że powinno być inaczej jeśli nie ma poważnych przeciwwskazań.
Ale pomiędzy tymi osobami o których piszesz są takie i jest ich wiele, które łatwo i szybko zachodzą w ciąże. (np ja i moje siostry). To oczywiście można traktować jak błogosławiestwo i ja Panu Bogu dziękuję za moje dzieci, bardzo. A co do "niepłodności laktacyjnej" to ja miałam owulację w trzecim miesiącu po porodzie:) Przypadkiem stwierdzoną w usg
- nie ufamy Panu Bogu, że nam pomoże, że nami się zaopiekuje
- że się boimy
- ...
Jestem tego samego zdania co Ty-mój mąż i ja tak samo rozumiemy współprace z Bogiem.