ps. Gdyby sondaże wskazywały na poparcie dla PiSu rzędu 50-60 procent to wtedy radość działaczy byłaby zrozumiała. Obecnie ich samozadowolenie odbieram jako pychę i brak podstawowego realizmu politycznego.
przypomne ze w 2005 mieli jako koalicja 53% ale woleli oddac władze. Dla mnie odeszli w niebyt. po co głosować na kogoś kto jak zdobedzie władze oddaje ją bo jest cięzko?
Ale popatrz jakiego mieli koalicjanta, Giertycha Romana, że ha, ha.
no i? Co on takiego w tej koalicji zrobił, że tak przeszkadzał? A jak im tak bardzo liga przeszkadzała to mogli wziąć PSL (jakoś platforma potrafiła się dogadać)
ps. Gdyby sondaże wskazywały na poparcie dla PiSu rzędu 50-60 procent to wtedy radość działaczy byłaby zrozumiała. Obecnie ich samozadowolenie odbieram jako pychę i brak podstawowego realizmu politycznego.
przypomne ze w 2005 mieli jako koalicja 53% ale woleli oddac władze. Dla mnie odeszli w niebyt. po co głosować na kogoś kto jak zdobedzie władze oddaje ją bo jest cięzko?
Ale popatrz jakiego mieli koalicjanta, Giertycha Romana, że ha, ha.
no i? Co on takiego w tej koalicji zrobił, że tak przeszkadzał? A jak im tak bardzo liga przeszkadzała to mogli wziąć PSL (jakoś platforma potrafiła się dogadać)
PSL nie chciał z PiSem (nie mów, że nie pamiętasz), ale PSL za to chciał z SLD i z PO rozwalać Polskę - to też o czymś świadczy
Podaj mi jedno (słownie 1) głosowanie w którym Roman pomylił guzik.
Wcześniej debrze głosował, ale teraz mu się całkiem pomyliło.
Wiesz... powiem ci słowami ks. dyrektora "polej mi głowę wodą i patrz się czy nie wsiąka". Wtedy było ok, a teraz mu się pomyliło no to czemu wtedy koalicja "upadła" skoro było ok?
Skoro mu się teraz pomyliło, to byc może nie do końca było tak różowo jak sobie to wyobrażamy (rządzenie nie plega tylko na przyciskaniu guzików). Sam Marek Jurek mówił po wyborach w 2007, że żałował, że podjął współpracę z R. Giertychem.
"Kolejnym istotnym problemem są ludzie z ograniczoną władzą rodzicielską, a także osoby, które są tej władzy pozbawione. Komisja wyborcza musiałaby mieć to wszystko odnotowane w spisie wyborców, a to z kolei niezmiernie skomplikowałoby całe zagadnienie i byłoby niezwykle trudne do wykonania przez komisje wyborcze. A co z dziećmi, które nie mają rodziców? Gdyby pomysł Polski Razem został zrealizowany, doprowadziłoby to do sytuacji, w której sieroty miałaby inne prawa niż dzieci w rodzinach. A to już niesie za sobą niebezpieczeństwo nierównego traktowania podmiotów w sytuacji, w której powinny one być traktowane na równi. To, czy dziecko ma rodziców czy nie, w żaden sposób nie powinno rzutować na możliwość oddania za nie głosu. Wobec tego kto miałby głosować za te dzieci, które rodziców nie mają?"
Pierdolety. Czy p. prof. Zoll jest naprawdę tak mało rozgarnięty, że nie zrozumiał, iż w tym głosowaniu chodzi o to, aby rodziny wielodzietne mogły mieć coś do powiedzenia? To nie dzieci miały by zostać uprzywilejowane, a ich rodzice.
"Dlaczego to starszy człowiek miałby dysponować głosem de facto słabszym niż młody ojciec kilkorga dzieci?"
Z prostej przyczyny: - osoby podeszłe wiekowo mają już mniejsze potrzeby, - chodzi teraz o to, aby podnieść w Polsce przyrost naturalny, czyli należy jakoś zachęcić młodych do tego, aby nie bali się mieć dzieci.
"Jednak ani ten, ani żaden inny argument nie może podważać nienaruszalnych zasad konstytucyjnych, które są gwarancją funkcjonowania demokracji."
Konstytucję można zmienić.
"Politycy natomiast powinni pamiętać o tym, że rodzina stanowi podstawową wartość. Niewątpliwie rodziny wielodzietne powinny otrzymywać od państwa większe wsparcie. Rozwiązań trzeba zatem szukać w prawie podatkowym i dziedzinach związanych z ulgami dla rodzin wielodzietnych,"
Tere fere - politycy teoretycznie wiedzą, ale w praktyce mają to gdzieś. Jakiekolwiek wsparcie dla rodzin to jedynie obietnice wyborcze, najwyższy czas, aby politycy poczuli się zagrożeni.
"Postulowałem kiedyś, by stworzyć stanowisko konstytucyjnego ministra ds. rodziny i młodzieży."
Kolejny stołek do obsadzenia? To jest dopiero socjalistyczny pomysł.
"To nie byłoby pójście z duchem czasu, tylko uprzywilejowanie jednych kosztem drugich."
Facet w kulki leci - obecnie też pewna grupa jest uprzywilejowana, to tzw. lemingi i lewactwo.
Komentarz
Co on takiego w tej koalicji zrobił, że tak przeszkadzał? A jak im tak bardzo liga przeszkadzała to mogli wziąć PSL (jakoś platforma potrafiła się dogadać)
Wtedy było ok, a teraz mu się pomyliło no to czemu wtedy koalicja "upadła" skoro było ok?
Podpadł mi dwa lata temu jak zrejterował z Marszu Niepodległości.
"Kolejnym istotnym problemem są ludzie z ograniczoną władzą rodzicielską, a także osoby, które są tej władzy pozbawione. Komisja wyborcza musiałaby mieć to wszystko odnotowane w spisie wyborców, a to z kolei niezmiernie skomplikowałoby całe zagadnienie i byłoby niezwykle trudne do wykonania przez komisje wyborcze. A co z dziećmi, które nie mają rodziców? Gdyby pomysł Polski Razem został zrealizowany, doprowadziłoby to do sytuacji, w której sieroty miałaby inne prawa niż dzieci w rodzinach. A to już niesie za sobą niebezpieczeństwo nierównego traktowania podmiotów w sytuacji, w której powinny one być traktowane na równi. To, czy dziecko ma rodziców czy nie, w żaden sposób nie powinno rzutować na możliwość oddania za nie głosu. Wobec tego kto miałby głosować za te dzieci, które rodziców nie mają?"
Pierdolety.
Czy p. prof. Zoll jest naprawdę tak mało rozgarnięty, że nie zrozumiał, iż w tym głosowaniu chodzi o to, aby rodziny wielodzietne mogły mieć coś do powiedzenia?
To nie dzieci miały by zostać uprzywilejowane, a ich rodzice.
"Dlaczego to starszy człowiek miałby dysponować głosem de facto słabszym niż młody ojciec kilkorga dzieci?"
Z prostej przyczyny:
- osoby podeszłe wiekowo mają już mniejsze potrzeby,
- chodzi teraz o to, aby podnieść w Polsce przyrost naturalny, czyli należy jakoś zachęcić młodych do tego, aby nie bali się mieć dzieci.
"Jednak ani ten, ani żaden inny argument nie może podważać nienaruszalnych zasad konstytucyjnych, które są gwarancją funkcjonowania demokracji."
Konstytucję można zmienić.
"Politycy natomiast powinni pamiętać o tym, że rodzina stanowi podstawową wartość. Niewątpliwie rodziny wielodzietne powinny otrzymywać od państwa większe wsparcie. Rozwiązań trzeba zatem szukać w prawie podatkowym i dziedzinach związanych z ulgami dla rodzin wielodzietnych,"
Tere fere - politycy teoretycznie wiedzą, ale w praktyce mają to gdzieś. Jakiekolwiek wsparcie dla rodzin to jedynie obietnice wyborcze, najwyższy czas, aby politycy poczuli się zagrożeni.
"Postulowałem kiedyś, by stworzyć stanowisko konstytucyjnego ministra ds. rodziny i młodzieży."
Kolejny stołek do obsadzenia? To jest dopiero socjalistyczny pomysł.
"To nie byłoby pójście z duchem czasu, tylko uprzywilejowanie jednych kosztem drugich."
Facet w kulki leci - obecnie też pewna grupa jest uprzywilejowana, to tzw. lemingi i lewactwo.