Monica, napisz priv do Anki, ona ostatnio nieogarnięta w forum, więc pewnie tu nie wchodzi, ale sama mieszka na Zoli, może da radę. My niestety mieszkamy w malutkiej kawalerce i nie bardzo mamy gdzie przechować.
Jeśli jeszcze nie masz nikogo do odbioru tej lodówki, to ja mogę w razie czego w czwartek gdzieś podjechać. Wprawdzie mieszkam pod Warszawą.... ale właśnie w czwartek będę "w mieście".
Darek przywiózł wczoraj pana Leszka ze szpitala. Pan Leszek jest podleczony, na antybiotykach i diecie lekkostrawnej. Jest trochę oszołomiony wydarzeniami, ale cały „na tak”. Przez cały ten czas pragnął, żeby ktoś mu pomógł, bo sobie po prostu nie radził.
To może napiszę, co pan Leszek zastał po powrocie ze szpitala. Jeśli chodzi o szczegóły, jaka pomoc została udzielona, a co jest jeszcze potrzebne, kto w czym pomógł itp., zapraszam na stronę internetową (link w pierwszym poście), którą zrobił Darek. To co poniżej, piszę na zachętę, aby tam zajrzeć
Więc tak:
- scenografia, która jest na zdjęciach, należy już do przeszłości! – zapanował porządek, stół zlikwidowany, kredens wyszorowany, śmieci wyrzucone
- zainstalowana toaleta! (kluczowe;)
- przygotowane łóżko z nową kołdrą podszytą z jednej strony wełnianym barankiem, w świeżej pościeli
- przebrane i wymyte naczynia i sztućce, zapasy jedzenia w czystych pojemnikach
- wyprane ubrania – kurtka zimowa, polar, kilka koszul, dwie pary spodni, skarpety, kalesony, ręcznik, rozwieszone na wieszakach w szafie
- w dużym pokoju częściowo posegregowane ubrania i rzeczy, w kontenerkach, umyta podłoga, wywalone rzeczy nie do uratowania. Kolejne worki z ubraniami przekazane do prania.
- ogólnie boję się, że pani z MOPS-u dostanie zawału, jak zajrzy za tydzień.
To dopiero początek, ale przywrócona jest podstawa sanitarna.
Pan Leszek samodzielnie od A do Z ugotował sobie dzisiaj zupę (z obieraniem ziemniaków i przyprawianiem). Nastąpiło to samoczynnie po wręczeniu nożyka do warzyw.
Pan Leszek jest bardzo miłym, bardzo pobożnym, a zarazem bardzo samotnym człowiekiem. Sam przyznaje, że przestało mu się chcieć cokolwiek robić – właśnie z samotności. W połączeniu ze zbieractwem dało to wielowarstwowy beznadziejny stan, który dodatkowo go dobijał. Teraz, mówi, jest lepiej, wcześniej było strasznie... Także jeśliby ktoś zechciał mu pomóc – serdeczna prośba o modlitwę w intencji poprawy stanu psychicznego, wyjścia z dołka.
Ale prosimy też łodzian (i nie tylko – dziś sprzątała pabianiczanka:), o pomoc w sprzątaniu – może to być nawet 1 godzina! Każda para rąk jest cenna (wynieść śmieci, pomóc w segregowaniu ubrań itp.) i przyspiesza pracę. Inne formy pomocy opisane są na stronie internetowej, jest też kontakt. Aha! Pomoc może też polegać na tym, że zabiera się do domu jedno pranie. Jednym słowem, jeśli rozłożymy te czynności na większą ilość osób, to szybciej dotrzemy do mety.
Chodzi o to, aby przywrócić mieszkanie pana Leszka do podstawowego porządku. Dzięki temu, nawet jeśli nie będzie umiał sobie z czymś poradzić, ktoś, kto do niego przyjdzie, będzie w stanie to ogarnąć w pół godziny. Do tej pory było to niemożliwe.
Z góry dziękujemy za pomoc i modlitwę !
Edit: Oraz, za udzieloną pomoc i odmówioną modlitwę
@Ka-na w tym wszystkim ma swój ogromny udział, zrobiła kawał dobrej roboty::)
aktualizacja strony musi trochę poczekać, mój mąż po ostatnich szaleństwach leży właśnie z gorączką biedaczek...ledwo żywy, ale szczęśliwy...nie ma nic ważniejszego chyba, niż przywrócić komuś nadzieję....
w przyszłym tygodniu ciąg dalszy...i sprzątania, i nowa kuchenka ma dojechać, piecyk, łóżko, lodóweczka
Bogu dzięki za wszystkich, którzy w tym dziele mają swój udział!!!
Dziś przyszła nowiutka kuchenka elektryczna – wielkie dzięki od pana Leszka dla fundatorki! . Kuchenka zainstalowana, obsługa opanowana. Do pana Leszka przyszedł kolega i zajął się cieknącą rurą (kolega był wielce zadziwiony zmianami). Pan Leszek ma rozdysponowane różne zadania typu zakupy, nakarmienie ptaków w parku swoimi zapasami starego chleba. Zobaczymy, jak to pójdzie. Mam wrażenie, że pan Leszek rokuje, ma chęć zmienić swoje życie, a wygląda na to, że trzeba go nauczyć czynności codziennych.
Zacni Forumowicze, modlitwy potrzebuje teraz bardziej D., który złapał coś chyba w trakcie sprzątania... Szacunek dla Niego, że zobaczył w panu Leszku potrzebującego człowieka, złapał nić porozumienia i nie odpuścił sobie tej sytuacji, co w tej chwili przypłacił własnym zdrowiem.
Na koniec ponawiam prośbę... widzę w marzeniach ekipę pięciu studentów... którzy pięciokrotnie skrócą czas akcji „Wielkie sprzątanie u pana Leszka”, może nawet udałoby się ogarnąć duży pokój w jeden dzień (remont to inna sprawa). Zachęcam wszystkich mocnych w duchu do zapełnienia sobie tych trzosów, co to wiecie, z których nic nie ginie.
Zapraszam na stronę www zrobioną przez D.– link w pierwszym poście.
@Ka-na dzięki za wieści. Rozumiem,ze jakos to koordynujesz? Ty z Łodzi jestes?
Przy sprzątaniu póki co nie mam jak pomóc, bo do wieczora jestem z Małą.W piatek natomiast wyjeżdzam i K. zostaje z dziećmi. Ale moze jakies rzeczy jeszcze sa potrzebne? Reczniki, posciel, meble?
chcieliśmy kupić materac, ale Monica mówiła,ze juz jakieś łózko jest? Jak coś pisz mi na priwa
Ja też zrobię paczkę. Ale póki co nie jestem mobilna, więć jeszcze chwilę to potrwa. Na pewno mam podkłady, jakąś ciepłą bieliznę, ewentualnie zmianę pościeli.
W tej chwili najbardziej potrzebne są ręce do pracy.
@Daga akcję koordynują D. i @Monica. Teraz jak D. jest chory to tam zaglądam, bo mieszkam blisko. Oni wiedzą, co jest potrzebne, a co już jest kupione - łóżko z materacem już jest gdzieś zaklepane.
Dobrze byłoby zebrać kilkuosobową silną ekipę na jedno popołudnie żebyśmy na raz skończyli tam sprzątać. Pan Leszek pracuje razem z nami. W ogóle ma bardzo ciekawe zbiory, tyle książek, obrazków, rzeźb, sakramentaliów, czterometrowe różańce, aż się prosi o wystawę.
Proszę, kontaktujcie się najpierw z D. i M. w sprawie, co jest potrzebne. Np. pan Leszek ma dosyć dużo dobrych ubrań, z których część już wypraliśmy, ma buty, kapcie, ma naczynia.
Komentarz
My niestety mieszkamy w malutkiej kawalerce i nie bardzo mamy gdzie przechować.
Darek przywiózł wczoraj pana Leszka ze szpitala. Pan Leszek
jest podleczony, na antybiotykach i diecie lekkostrawnej. Jest trochę
oszołomiony wydarzeniami, ale cały „na tak”. Przez cały ten czas pragnął, żeby
ktoś mu pomógł, bo sobie po prostu nie radził.
To może napiszę, co pan Leszek zastał po powrocie ze
szpitala. Jeśli chodzi o szczegóły, jaka pomoc została udzielona, a co jest
jeszcze potrzebne, kto w czym pomógł itp., zapraszam na stronę internetową (link
w pierwszym poście), którą zrobił Darek. To co poniżej, piszę na zachętę,
aby tam zajrzeć
Więc tak:
- scenografia, która jest na zdjęciach, należy już do
przeszłości! – zapanował porządek, stół zlikwidowany, kredens wyszorowany,
śmieci wyrzucone
- zainstalowana toaleta! (kluczowe;)
- przygotowane łóżko z nową kołdrą podszytą z jednej strony
wełnianym barankiem, w świeżej pościeli
- przebrane i wymyte naczynia i sztućce, zapasy jedzenia w
czystych pojemnikach
- wyprane ubrania – kurtka zimowa, polar, kilka koszul, dwie
pary spodni, skarpety, kalesony, ręcznik, rozwieszone na wieszakach w szafie
- pocięte drewno, rozpalony piec (będzie nowy, wydajniejszy)
– jest ciepło.
- zreperowane, domknięte i umyte okno
- w dużym pokoju częściowo posegregowane ubrania i rzeczy, w
kontenerkach, umyta podłoga, wywalone rzeczy nie do uratowania. Kolejne worki z
ubraniami przekazane do prania.
- kosz na śmieci, czyste ścierki, szmaty, czajnik, ręcznik,
papier toaletowy
- stół nakryty obrusem
- ogólnie boję się, że pani z MOPS-u dostanie zawału, jak
zajrzy za tydzień.
To dopiero początek, ale przywrócona jest podstawa
sanitarna.
Pan Leszek samodzielnie od A do Z ugotował sobie dzisiaj
zupę (z obieraniem ziemniaków i przyprawianiem). Nastąpiło to samoczynnie po
wręczeniu nożyka do warzyw.
Pan Leszek jest bardzo miłym, bardzo pobożnym, a zarazem
bardzo samotnym człowiekiem. Sam przyznaje, że przestało mu się chcieć
cokolwiek robić – właśnie z samotności. W połączeniu ze zbieractwem dało to
wielowarstwowy beznadziejny stan, który dodatkowo go dobijał. Teraz, mówi, jest
lepiej, wcześniej było strasznie... Także jeśliby ktoś zechciał mu pomóc –
serdeczna prośba o modlitwę w intencji poprawy stanu psychicznego, wyjścia z
dołka.
Ale prosimy też łodzian (i nie tylko – dziś sprzątała
pabianiczanka:), o pomoc w sprzątaniu – może to być nawet 1 godzina! Każda para
rąk jest cenna (wynieść śmieci, pomóc w segregowaniu ubrań itp.) i przyspiesza
pracę. Inne formy pomocy opisane są na stronie internetowej, jest też kontakt.
Aha! Pomoc może też polegać na tym, że zabiera się do domu jedno pranie. Jednym
słowem, jeśli rozłożymy te czynności na większą ilość osób, to szybciej
dotrzemy do mety.
Chodzi o to, aby przywrócić mieszkanie pana Leszka do
podstawowego porządku. Dzięki temu, nawet jeśli nie będzie umiał sobie z czymś
poradzić, ktoś, kto do niego przyjdzie, będzie w stanie to ogarnąć w pół
godziny. Do tej pory było to niemożliwe.
Z góry dziękujemy za pomoc i modlitwę !
Edit: Oraz, za udzieloną pomoc i odmówioną modlitwę
edit: nick
Dziś przyszła nowiutka kuchenka elektryczna – wielkie dzięki
od pana Leszka dla fundatorki! . Kuchenka zainstalowana, obsługa opanowana.
Do pana Leszka przyszedł kolega i zajął się cieknącą rurą (kolega był wielce
zadziwiony zmianami). Pan Leszek ma rozdysponowane różne zadania typu zakupy,
nakarmienie ptaków w parku swoimi zapasami starego chleba. Zobaczymy, jak to
pójdzie. Mam wrażenie, że pan Leszek rokuje, ma chęć zmienić swoje życie, a
wygląda na to, że trzeba go nauczyć czynności codziennych.
Zacni Forumowicze, modlitwy potrzebuje teraz bardziej D.,
który złapał coś chyba w trakcie sprzątania... Szacunek dla Niego, że zobaczył
w panu Leszku potrzebującego człowieka, złapał nić porozumienia i nie odpuścił
sobie tej sytuacji, co w tej chwili przypłacił własnym zdrowiem.
Na koniec ponawiam prośbę... widzę w marzeniach ekipę pięciu
studentów... którzy pięciokrotnie skrócą czas akcji „Wielkie sprzątanie u pana
Leszka”, może nawet udałoby się ogarnąć duży pokój w jeden dzień (remont to
inna sprawa). Zachęcam wszystkich mocnych w duchu do zapełnienia sobie
tych trzosów, co to wiecie, z których nic nie ginie.
Zapraszam na stronę www zrobioną przez D.– link w pierwszym
poście.
Rozumiem,ze jakos to koordynujesz?
Ty z Łodzi jestes?
Przy sprzątaniu póki co nie mam jak pomóc, bo do wieczora jestem z Małą.W piatek natomiast wyjeżdzam i K. zostaje z dziećmi.
Ale moze jakies rzeczy jeszcze sa potrzebne?
Reczniki, posciel, meble?
chcieliśmy kupić materac, ale Monica mówiła,ze juz jakieś łózko jest?
Jak coś pisz mi na priwa
W tej chwili najbardziej potrzebne są ręce do pracy.
@Daga akcję koordynują D. i @Monica. Teraz jak D. jest chory to tam zaglądam, bo mieszkam blisko. Oni wiedzą, co jest potrzebne, a co już jest kupione - łóżko z materacem już jest gdzieś zaklepane.
Dobrze byłoby zebrać kilkuosobową silną ekipę na jedno popołudnie żebyśmy na raz skończyli tam sprzątać. Pan Leszek pracuje razem z nami. W ogóle ma bardzo ciekawe zbiory, tyle książek, obrazków, rzeźb, sakramentaliów, czterometrowe różańce, aż się prosi o wystawę.
Proszę, kontaktujcie się najpierw z D. i M. w sprawie, co jest potrzebne. Np. pan Leszek ma dosyć dużo dobrych ubrań, z których część już wypraliśmy, ma buty, kapcie, ma naczynia.
Jakos nigdzie nie zakodowałam,ze Ty z Łodzi)
Dobrze, ze nas wiecej
I jak jeszcze niedaleko Sienkiewcza mieszkasz...to juz jakbyśmy sie znały;-)
Zresztą Daga, ja Ciebie znam bardziej - czytałam Twoją książkę