Jak piszą o Smoleńsku, to plugawy szmatławiec pisze bzdury, a jak o Ukrainie, to masz autorytet, tak?
I naprawdę dość zabawne jest tworzenie przez Was polityki międzynarodowej i przyszłości (tudzież dywagacje na jej temat) TYLKO na podstawie historii.
Aaa i jeszcze jedno - ja rozumiem i popieram umiarkowaną ostrożność, sceptycyzm, krytyczne spojrzenie, zdecydowane odcinanie się od ukraińskich nacjonalistów, ale Panowie - naprawdę jednostronność i mówienie o Ukrainie przez pryzmat naprawdę niewielkiego wycinka jej społeczeństwa, jest zwyczajnie krzywdzące.
edit: podkreślam, to co jest moim poglądem na tę sprawę, bo zaraz wyjdzie, że co rano wykrzykuję "sława ukrainie"
Aha - i jeśli ktoś z Was byłby zainteresowany mogę przekazać namiary na polskich misjonarzy żyjących tutaj od około 10 - 20 lat. Może coś ciekawego by Wam powiedzieli...a może nie. W każdym razie jeśli ktoś by chciał - mogę się postarać.
"edytujesz wpisy, bez zaznaczania tego" - chyba nie masz się do czego przyczepić, skoro Ci przeszkadza coś co nie szkodzi --
jednak to utrudnia czytelność rozmowy, bo ktoś dołączający później - nie wie, co było wcześniej i do czego się odnosiło.
"komentujesz, obrażając" - chyba rzeczywiście nie masz się do czego przyczepić, skoro kłamiesz.
Wybacz, ale nazywanie tego co piszę "propagandą" jest dla mnie jednak obrażające, ponieważ propaganda zakłada celową manipulację. Od czego mozesz wierzyć lub nie, jestem daleka. Już pomijam, że teraz zarzucasz mi kłamstwo.
Jeżeli zachowałam się "chamsko na dzień dobry" - to bardzo przepraszam. Nie to było moim celem. Chciałam jedynie zaznaczyć, że sytuacja tutaj jest naprawdę złożona i skomplikowana. Niestety Może łatwiej byłoby, gdyby na Ukrainie byli tylko nacjonaliści, wielbiący banderowców, a na Majdanie stałby tylko motłoch...
Słowo "propaganda" uważam za uprawnione. Don't take it personally, chodzi mi o TREŚĆ.
Co do ostatniego zdania - Niemcy też nie wszyscy byli hitlerowcami. Ofiarom al. Szucha i Oświęcimia nie zrobiło to różnicy. W kwestii majdanu istotne jest, że popieranie jej nadmuchuje banderowców. Słowa Tiahnyboka typowanego na premiera są porażające nawet dla tych, którzy są świadomi tego co się dzieje. Najszczęśliwsze rozwiązanie - powrót do status quo, ewentualnie silniejszy wpływ Moskwy w całym państwie aż po Chyrów (sic) - oddala się niestety coraz bardziej
Ja rozumiem protestujących na Majdanie - my też domagaliśmy się wolności. Z tym, że jestem już bogatsza o pewne doświadczenia - nie tylko ja zresztą - widzę/widzimy co z naszych pragnień i zapału wyszło. Dziś zastanawiam się - czy faktycznie jest w Polsce lepiej niż za komuny? Jeśli nawet, to w niewielkim zakresie. Poza tym, my: - mieliśmy liderów (inną sprawą jest, iż ci zrobili nas w konia), program polityczny, - nie zajmowaliśmy budynków rządowych, - nie sięgaliśmy po koktajle Mołotowa, - nie dążyliśmy do siłowej, ostrej konfrontacji z milicją, co najwyżej w ruch szły kamienie, ale zabitych milicjantów na koncie ówcześnie protestujący nie mieli.
Na Ukrainie sytuacja wygląda nieciekawie, przede wszystkim jak podkreślają protestujący - "nie chcą liderów politycznych, chcą rządu narodu", a coś takiego jest utopią. Nikt przytomny na umyśle nie poprze też okupacji ministerstw, bo coś takiego nie miesi się już w ramach choćby najbardziej słusznego protestu. Załóżmy, że protestujący na Majdanie wygrają, Janukowicz ustąpi - co dalej? Zstąpią z Nieba Anioły i zrobią porządek, czy dobra wróżka zamacha różdżką czarodziejską i w mgnieniu oka wszystko się na dobre odmieni? Oligarchowie się pokajają, zwrócą co zagrabili, wszyscy Ukraińcy staną się krystalicznie uczciwi i z zapałem przystąpią do budowy demokratycznego, wolnego od korupcji systemu? Aha - oczywiście Putin będzie wspaniałomyślny i nie zastosuje żadnych represji gospodarczych, a gaz będzie sprzedawał za symboliczne Euro.
Abstrahuję teraz od tego, czy Polacy mają podstawy nie ufać pewnym (dość mocnym) środowiskom na Ukrainie, czy nie.
ale ja się zgadzam. Dlatego piszę, że to jest bardzo trudna, skomplikowana i niejednoznaczna sytuacja. I przez to bardzo smutna. A znalezienie z niej dobrego rozwiązania...
I to nie jest tak, że ja całkowicie popieram protestujących i ich postulaty. I naprawdę patrzę bardzo krytycznie. Uważam, że społeczeństwo tutaj jest naprawdę niedojrzałe...że samo nie wie,c zego chce. Że nawet jak próbuje się dowiedzieć, to wykorzystuje do tego takie argumenty, ze ręce opadają. Że często protestują przeciwko rzeczom, z których potem sami chcą korzystać. Itd. itd. itd.
Ale właśnie złożoność tej sytuacji, powoduje we mnie lekki sprzeciw, kiedy słyszę jednostronne jej przedstawianie.
Tak samo jak wkurzają mnie polskie "gadające głowy", które w tv wygadują dyrdymały o trwałych reformach na ukrainie, dojrzałym społeczeństwie, staniu na mrozie za UE itp.
A może moja emocjonalna reakcja jest kwestią wychowania i "czegoś we krwi" , co nie pozwala mi obojętnie czytać jak ktoś, życzy innemu narodowi bycia "pod czyimś butem". A już szczególnie jeśli jest to kremlowski but.
A to już trzeba odróżnić znajomość wycinkowych szczegółów od zamykania oczu na fakt, że ów "naród" to gangrena (nie, nie obrażam nikogo z powodu urodzenia, opisuję fakty historyczne) pozostała po c.k. trupie, powodująca wyjątkowo straszliwe, nawet jak na losy Polaków w DWŚ, cierpienia.
Czego świadomość usprawiedliwia właśnie emocjonalną reakcję na wspieranie tej infekcji. Jeśli sami nie mamy sił by ją usunąć, niech Moskwa sobie działa.
Ja jednak Ukraińcom ujarzmienia przez Rosję nie życzę. Zal mi jest bardzo ichnich przeciętnych szaraczków, którzy pragną wolności, ale chyba nie potrafili by jej zagospodarować. Na Klarcinego nosa - po ewentualnie wygranej rewolucji sytuacja na Ukrainie była by dużo gorsza (dla przeciętnego Ukraińca) od tego co mamy w Polsce. Jeśli nawet teraz jest tam bieda, rozumiana jako niska stopa życiowa, to po "wyzwoleniu" jawiła by się Ukraińcom jako bogactwo.
Jasne że fajnie jakby wszyscy byli młodzi zdrowi silni szczęśliwi i bogaci, ale patrzmy realnie. Z tego co piszesz to nawet dla nich lepiej dobrze żyć z Moskwą.
I dla nas to ujarzmienie, dla nich niekoniecznie. Polska zawsze dla Moskwy będzie obca, atawistycznie groźna. Mentalnie oni cały czas nie zauważyli, że wyszliśmy z Kremla.
Co nie znaczy, że prywatnie czy w sensie kulturowym nie mogą nas lubić.
A Ukraina to jest ich Święta Ruś. Swoi. Inna relacja.
Ukraina: bandyci przejmują inicjatywę Dodane przez wachmistrz_Soroka Opublikowano: Czwartek, 30 stycznia 2014 o godz. 21:09:19
Liberalne pro-europejskie protesty, które na początku opanowały Kijów, wziął zły obrót: w warunkach przemocy i rozpraszania demonstrantów przez policję, rosną w siłę ugrupowania prawicowe.
W niedzielę, tuż przed północą, kilkadziesiąt osób w maskach i mundurach maskujących otoczyło budynek Ministerstwa Sprawiedliwości w centrum Kijowa, stolicy Ukrainy, i zaczęło kijami baseballowymi rozbijać okna na parterze. Z łatwością poradzili sobie z kratami w oknach, wyrywając je ze ścian swoimi pałkami, i wtargnęli do środka. To było już trzecie Ministerstwo, które ugrupowanie zajęło w tym tygodniu.
Banda, nazywająca siebie "Wspólna Sprawa" – to jedna z dziesięciu podejrzanych organizacji walczących o miejsce pod słońcem, jeśli nie o przywództwo w powstaniu przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Wśród tych grup są i prawicowi radykałowie, i pseudokibice, i weterani, i wymachujący pałkami skłonni do mordów bandyci. Ku rozczarowaniu bardziej uznawanych opozycjonistów takich jak mistrz świata boksu Witalij Kliczko, to oni stali się najbardziej jaskrawym przejawem tej rewolucji. Każdy, kto będzie miał wpływ na rozwiązanie ukraińskiego kryzysu politycznego, będzie przede wszystkim, brać pod uwagę rolę tych ugrupowań. Jednakże są one coraz trudniejsze do kontrolowania.
Jeszcze dwa miesiące temu nikt na Ukrainie nic nie wiedział na temat tych organizacji. W dynamicznej przestrzeni aktywności społecznej, stanowiącej społeczeństwo obywatelskie w kraju, zajmowały one bardzo mało miejsca. Były one znane głównie ze swoich pikiet przeciwko korupcji, obserwacji wyborów i występowania na rzecz praw człowieka i zmian demokratycznych. Pod koniec listopada, kiedy to prezydent Janukowycz odmówił podpisania umowy o integracji z UE, na Placu Niepodległości w Kijowie wybuchły przeciwko niemu masowe protesty , a działacze "Wspólnej Sprawy" dołączyli do tłumu domagając bliższych więzi z Europą.
Jednak w ciągu ostatnich dwóch tygodni próby rządu zmierzające do oczyszczenia ulic z protestujących zapoczątkowały przesunięcie tego powstania w bardzo złym kierunku. W starciach z policją zginęło kilka osób, a protest stały się bardziej gwałtowne, chaotyczne i nieprzewidywalne. Radykalizacja "Wspólnej sprawy" - to jak dotąd najbardziej widoczny przykład tej przemian .
Przywódca organizacji Aleksander Danyluk, schludny i precyzyjnie rozumujący prawnik, odpowiedział na brutalne działania władz zuchwałą strategią: przejąć pod kontrolę jak najwięcej budynków rządowych. "Musimy sparaliżować tą skorumpowaną dyktaturę" - powiedział mi w przed zdobytym ministerstwem w niedzielę po północy. To był jego trzeci podbój. 24 stycznia jego ludzie zajęli Ministerstwo Rolnictwa - wcale nie najbardziej biurokratyczną instytucję (w kraju, w którym plony zbóż uczyniły spichlerzem ZSRR.) Następnego dnia "Wspólna Sprawa" na krótko zajęła Ministerstwo Energetyki, kontrolujące kilka największych szlaków transportowych rosyjskiego gazu do Europy, ale opuściła je kilka godzin później .
Następnej nocy najbardziej symbolicznym trofeum Danyluka było Ministerstwo Sprawiedliwości. Tam nie tylko przechowywane są dokumenty prawne i akta ważnych spraw za okres wielu lat. Należy wziąć pod uwagę również fakt, że kobieta, która kieruje resortem, minister sprawiedliwości Elena Łukasz, to jeden z najbardziej znienawidzonych przedstawicieli gabinetu Rady Ministrów. "Na Ukrainie potrzebujemy sprawiedliwości i pokoju - powiedział Danyluk. - A teraz, niestety, nasz prezydent jest zagrożeniem dla sprawiedliwości i pokoju. Dlatego jest tylko jeden sposób, by powstrzymać przemoc na Ukrainie i położyć kres tej bardzo niebezpiecznej sytuacji w Europie." I cóż to jest za sposób? "Natychmiastowa i bezwarunkowa kapitulacja państwa."
Tego typu żądanie nie pozostawia miejsca na negocjacji, przynajmniej dla tych, które przez wiele dni próbuje prowadzić Kliczko. Razem z dwoma kolegami z opozycji ex-bokser zajmuje się sprawą nie do pozazdroszczenia - starając się jednocześnie powstrzymywać najbardziej radykalne skrzydła rewolucji i nie wyjść przy tym na człowieka bardzo uległego i pozbawionego kręgosłupa. W tym samym czasie był w trakcie negocjacji z rządem - negocjacji opartych na idei, że może występować w imieniu rewolucji i wprowadzać w życie jakiekolwiek porozumienia pokojowe, do których jest w stanie dojść z państwem. Jednak w niedzielę wieczorem Kliczko nie był w stanie przeszkodzić "Wspólnej sprawie" w zajęciu Ministerstwu Sprawiedliwości.
Gdy przybył po północy, kilku pracowników ministerstwa nadal było zabarykadowanych w swoich biurach wewnątrz budynku, strzeżonego przy wejściach przez grupy uzbrojonych w pałki i kije zamaskowanych mężczyzn. Pojawiający się w towarzystwie dwóch ochroniarzy Kliczko nie chciał rozmawiać z prasą, rzucając pod adresem działaczy "Wspólnej Sprawy" tylko jedno zdanie: "Co wy narobiliście". Potem szybko udał się do swojego auta "Range Rover". "Błazen! - krzyknął mu w plecy jeden z działaczy. - Przestań pozować do kamer i zacznij budować barykady"!
Wśród rewolucyjnych band Kijowa tego typu napaści na Kliczkę i jego towarzyszy stały się normą. Wśród tych, którzy ich dokonują, są paramilitarne grupy "Afgańczyków", nieformalnej sieci weteranów sowieckiej wojny w Afganistanie, którzy okazali się być jednymi z najbardziej wpływowych uczestników powstania. O świcie w sobocie pomogli zdobyć kolejny budynek rządu w Kijowie - Ukraiński Dom, wielkie centrum konferencyjno-wystawowe, gdzie stacjonował duży oddział wojsk rządowych. W szturmie na budynek używano koktajli Mołotowa i petard. Na szczęście nikt nie zginął, bo Kliczko zdołał doprowadzić do porozumienia, aby zablokowane wewnątrz wojska poddały się.
"Młodsi chłopcy chcieli zalać podłogę benzyny i spalić [żołnierzy] żywcem", - mówi Aleksiej Cybko, jeden z "Afgańczyków", którzy brali udział w oblężeniu. Jednak po długotrwałym starciu protestujący utworzyli korytarz i pozwolili wojskowym odejść spokojnie. Następnie budynek został przekształcony w kolejnej rewolucyjny bastion z jadalnią, miejscami do spania i sztabem "Afgańczyków" na drugim piętrze. W prowizorycznej kawiarni w piwnicy Cybko opowiedział mi, że "Afgańczycy" przygotowują śmiercionośną broń - w przypadku, gdy protesty przekształcą się w wojnę domową . "Bitwa już trwa, - mówi. - Jeśli policja użyje wobec naszych chłopaków choćby jednego naboju, mamy czym odpowiedzieć. Uwierz mi, nie skończy się na śmierci kilkuset ludzi."
Trudno powiedzieć, w jaki stopniu były to zwykłe przechwałki. Ostre wypowiedzi i ekstrawaganckie groźby - dziś są integralną częścią rozmów w Kijowie. Jednak zajęcie Ministerstwa Sprawiedliwości pokazało, że takie przechwałki marginalnych grup - nie zawsze oznaczają bluff. "Wspólna Sprawa" po prostu zdecydowała się to zrobić, nikogo nie pytając o zdane" - mówi Igor Jankow, poseł parlamentu z prawicowej partii "Swoboda" , której działacze byli również na froncie rewolucji. "To jest niebezpieczny precedens. W ślad za nami pojawią się szabrownicy. Nie możemy sobie na to pozwolić"- powiedział mi.
Tak więc, w poniedziałek po południu Jankow przyszedł do Ministerstwa Sprawiedliwości z grupą innych rewolucyjnych parlamentarzystów, aby przekonać "Wspólną Sprawę" do wycofania się. Kilka godzin później zgodzili się. Banda chuliganów, która przez całą noc strzegła wejścia, została zastąpiona przez inną - prawicowe ugrupowanie młodzieżowe partii "Swoboda", również w maskach i mundurach maskujących, również z pałkami i nożami. W południe zaprosili jednego urzędnika z ministerstwa, aby wszedł do budynku i ocenił szkody. Kobieta w średnim wieku z pokornym wyrazem strachu na twarzy przemknęła obok strażników. Jednak jej pojawienie się w żaden sposób nie wyjaśniło sytuacji, kto tu jest nadal gospodarzem.
"Wspólna sprawa" , Prawy Sektor itp. to nacjonaliści- bandyci.
Nie ma z czym dyskutować.
Co więcej - to nie tylko moja opinia, ale większości Ukraińców, których znam. Zresztą nawet na Majdanie zaczynają na nich "krzywo patrzeć", jako na tych, którzy mają skompromitować protestujących i sprowokować władzę do rozwiązań siłowych.
a co powiesz o tym? margines czy jakaś idea... jak patrzę na zdjęcia popów na barykadach to dziwnie się czuję
Ukraiński grekokatolicyzm jako subkultura religijna Liminalność fenomenem grekokatolicyzmu
ks. Ołeh Hirnyk
Pod koniec października 2009 Iryna Farion wygłosiła wlwowskim Pałacu Sztuk odczyt Stepan Bandera – praktyk, teoretyk, mistyk ruchu nacjonalistycznego, przygotowany z okazji setnej rocznicy urodzin przywódcy OUN. Woparciu ozbiór jego prac Farion zaproponowała całkiem niespodziewaną koncepcję światopoglądową Bandery, którą oparła na czterech głównych pojęciach: „Bóg”, „Dusza”, „Duchowość”, „Idea”. „Świadomość, że Bóg jest znami, to najpewniejsza inajwiększa pomoc dla nas wszystkich, szczególnie dla wszystkich bojowników imęczenników ukraińskich zmagań wyzwoleńczych” – cytowała Banderę Iryna Farion. Podjęta przez Farion próba postawienia na pierwszym miejscu pojęcia Boga, wramach ideologii rewolucyjnej Bandery, przypomina latynoamerykańskie poszukiwania synergii idei rewolucyjnych ichrześcijaństwa.
Na pytanie, postawione przez redaktora czasopisma Kyjiws'ka Rus' (Ruś Kijowska), Dmytra Stusa: „Na ile moralne jest, z punktu widzenia Kościoła, popieranie wojen partyzanckich?”, o. Rafaił Turkoniak (ukraiński teolog) odpowiedział: „Problem wtym, że wrzeczywistości Kościół nie jest tylko organizacją. Kościół to część narodu. Jeśli naród walczy, moim obowiązkiem jest ztym narodem współpracować. I wtym sęk. (...) Interesuje Pana dlaczego wielu greckokatolickich duszpasterzy wstąpiło do UPA? To bardzo proste. Żołnierze armii powstańczej byli ich parafianami itrzeba było onich dbać. Wielu księży zapłaciło za to życiem. (...) Dla mnie to wszystko jest nadzwyczaj proste, to była obrona własnego narodu. Kiedy na moją ziemię przychodzą obcy ludzie, którzy wszystko plądrują iłamią normalne zasady życia, kto śmie powiedzieć, że nie mam prawa do obrony? Tak, wiem, że wdoktrynie chrześcijańskiej jest otym, że trzeba nadstawić drugi policzek. Ale nigdzie nie powiedziano, że trzeba nadstawić także trzeci, czwarty...”.
„Stepan urodził się wrodzinie greckokatolickiego księdza Andrija Bandery iMirosławy Głodzynskiej – córki księdza.
W wielu aspektach, współczesna Ukraina przypomina kraje Ameryki Łacińskiej. Wskutek ciągłych eksperymentów na ukraińskim społeczeństwie, siły polityczne utraciły zaufanie, co stwarza możliwość niespodziewanej przebudowy struktury politycznej Ukrainy, od liberalno-demokratycznej w kierunku radykalnie prawicowej. Nie dziwi więc, że pojawiają się poszukiwania synergii między „perspektywą ukraińskiej rewolucji”, a jej religijno-filozoficznym uzasadnieniem, próby tworzenia czegoś na kształt „teologii wyzwolenia po ukraińsku”.
Im dłużej jakiś system znajduje się wstadium dyskursu liminalnego, tym bardziej narasta potencjał dla przemian rewolucyjnych. Mogą być one twórcze lub destrukcyjne. Czy perspektywą ukraińskiej rewolucji może być pojednanie idei rewolucji ichrześcijaństwa? Whistorii Kościoła, takie połączenia niejednokrotnie wpadały wnurt ruchów milenarystycznych – pojawiał się „prorok świętego ostrza” ibrał na siebie apokaliptyczną misję „anielskich żniw” wrogów Chrystusa. Zatem płaszczyzna wyobrażonego ideału jest płaszczyzną radykalnego gotyku.
Rosjanie dali pokaz co czeka Ukrainę na wypadek odcięcia się od Moskwy.
Rosja odbiera polskim firmom prawo do eksportu
"Znów nerwowo na linii Warszawa-Moskwa. Raport przygotowywany przez rosyjskie służby weterynaryjne po listopadowej wizycie w polskich zakładach mleczarskich i mięsnych skutkuje odebraniem większości podmiotów prawa do eksportu na terytorium Federacji Rosyjskiej. To zaskakująca wiadomość, bo we wcześniejszym dokumencie, który widniał na stronie internetowej tamtejszych służb weterynaryjnych, oceny były bardzo pozytywne "
-Sprawiedliwość nakazywałaby, aby Przemyśl i kilkanaście powiatów wróciły do Ukrainy – mówi Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji Prawy Sektor, najmocniej zaangażowanej w walki z milicją wokół Majdanu...
Lider banderowców: ludobójstwo na Wołyniu to brednia
Mamy sprostowanie ze strony ukraińskich narodowych rewolucjoniścstów.
Komentarz „Prawego Sektora” w sprawie spekulacji wokół naszej wizji stosunków polsko-ukraińskich
Portal informacyjny „Rzeczpospolita” opublikował wywiad z Andrijem Tarasenką, jednym z liderów „Prawego Sektora”. Ten wywiad ma wyraźnie prowokacyjny charakter i stał się przedmiotem wielu spekulacji na wokół problemu stosunków polsko-ukraińskich.
W związku z wywiadem pragniemy zwrócić uwagę na nieuczciwość dziennikarzy i specjalne zadawanie prowokacyjnych pytań, a później wyrywanie słów z kontekstu.
Aby w jakiś sposób powstrzymać spekulacje, oficjalnie oświadczamy:
1. Postać Stepana Bandery, a także historyczny obraz OUN i UPA były i będą dla nas obrazem bohaterskim. Rozumiemy, że Bandera nie stanie się bohaterem dla Polaków, tak samo jak dla nas bohaterem nie stanie się na przykład J. Piłsudski. Niemniej jednak my szanujemy prawo Polaków do posiadania własnych bohaterów. Mamy nadzieję na to, że Polacy pozbędą się szowinistycznych stereotypów i będą uznawać nasze prawo do uhonorowania swoich własnych bohaterów.
2. Jeśli chodzi o wydarzenia na Wołyniu – uważamy, że powinny one być rozpatrywane w szerszym kontekście historycznym (szczególnie w kontekście polskiej okupacji i kolonizacji ukraińskich ziem w okresie międzywojennym). Ukraińcy zabijali Polaków, Polacy zabijali Ukraińców. To wspólna tragedia obu narodów. Teraz nie czas, by robić z tej tragedii mur, jaki nie pozwoli porozumieć się dwóm sąsiedzkim narodom.
3. Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami – zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie – znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem.
4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia są naiwne i śmieszne. „Prawy Sektor” widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami.
5. Ukraińscy nacjonaliści są nastawieni przyjaźnie do tych polskich narodowo-rewolucyjnych sił, jakie nie charakteryzują się szowinistycznymi i imperialistycznymi przekonaniami. Liczymy na przyjazną współpracę w imieniu naszych narodów i całej Europy.
Nawet jeśli Polacy zabijali Ukraińców to jednak nie brali odwetu na: starcach, kobietach i dzieciach; nie wykazali się też wyjątkowym okrucieństwem charakterystycznym dla wschodniej dziczy, a nie cywilizowanego społeczeństwa. Ogromu zbrodni popełnionej przez formacje UPA nie da się niczym wytłumaczyć, a tym bardziej usprawiedliwić.
" I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami – zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami."
Powyższe słowa brzmią, jakby zostały wyjęte z nazistowskiej agitki, ewentualnie przywodzą wspomnienia audycji nadawanych przez Radio Tirana. Chroń nas Boże od tego rodzaju "sprzymierzeńców", bo od wrogów uchronimy się sami.
nie potrafię się na ten temat wypowiedzieć. Nie znam osobiście żadnego popa (ani greko, ani prawo). Nie znam też "czynnie" wierzących prawosławnych. Ci których znam, to katolicy, albo poszukujący (którzy dobrze się czują u katolików, ale jeszcze się nie określili), wierzący prawosławni, któzy jednak nie czują jedności ze swoim Kościołem, albo niewierzący.
Wiem tylko, że dość dobrze układa się współpraca między katolikami (w tym księżmi) i grekami. Wspólne inicjatywy itp. I to zarówno w centralnej, jak i wschodniej UA. Obecnie nie mam wiedzy, co do zachodniej, ale podpytam przy okazji.
Chroń nas Boże od tego rodzaju "sprzymierzeńców", bo od wrogów uchronimy się sami.
____________
dokładnie, to taki "przyjaciel" który kiedy się odwrócisz wsadzi ci nóż pod żebro. Przyjaciół to mamy na Węgrzech. Nie mówię tu o tzw; zwykłych Ukraińcach, ale o całościu - jeśli poparcie
dla Bandery
jest w granicach 25 % to ja dziękuję za takich przyjaciół.
UNA-UNSO - skrajnie nacjonalistyczna, antypolska partia ukraińska.
Powstała 30 czerwca 1990 we Lwowie, założona przez grupę nacjonalistycznie zorientowanej młodzieży. Składa się z UNA (Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe), oraz z paramilitarnego skrzydła UNSO (Ukraińska Samoobrona Narodowa). Pierwszym przywódcą był polityk i pisarz Dmytro Korczynskyj. W 1998 przywódcami organizacji zostali Jurij Szuchewycz i Andrij Szkil Głównym celem partii jest m.in. rewizja granic z Polską, oczyszczenie Ukrainy z elementu nieukraińskiego, gloryfikacja OUN-UPA i zacieranie zbrodni tych formacji.
Działacze UNA-UNSO i NPD - Kijów - 2000
Na 10 jubileuszowym zjeździe UNA-UNSO w 2000 roku honorowymi gośćmi byli Holger Apel i Gerd Finkenwirth przedstawiciele niemieckiej NPD. Partia ta podpisała z UNA-UNSO porozumienie o przyjaźni i współpracy. Holger Apel przywitał delegatów zjazdu; jego słowa o Przemyślu, który nie powinien należeć do Polski, tylko do Ukrainy nagrodzone zostały burzliwą owacją; następnie przekazał w darze sztandar NPD. Andrzej Szkil odwdzięczył się podarowaniem NPD sztandaru UNSO; w przemówieniu stwierdził, że Koenigsberg obecnie Kaliningrad to niemieckie miasto. Obaj wodzowie zadeklarowali ścisłą współpracą w realizacji zmian obecnych granic, tak aby obecną granicę ukraińską przesunąć na zachód aż pod Kraków a niemiecką na wschód pod Katowice.
Co to oznacza dla Polski? Wystarczy wspomnieć na rok 1939 i wszystko jasne.
Zatkało mnie, więc publikuję. Pamiętacie te informację o "zaatakowanym" przez nacjonalistów ukraińskich autobusie polskim? Portal Kresy.pl zrobił z tego mega news obrazujący skalę nienawiści Majdanu i Zachodu do Polaków. Mnie to info zdziwiło - czemu? Nie dlatego, że niemożliwe, ale nie dało się dojść do źródła. No i tylko jeden art. o takim skandalu?
Kiedy ja się dziwiłem Agnieszka Romaszewska po prostu sprawdziła info: "to rozwiązanie zagadki czyli dotarcie do źrodła informacji. Niestety nie mogę ujawnić moich informatorów w tej kwestii, ale jak to bywa z wielkimi montażami pierwsze ziarenko piasku było małe, malutkie. Autorka wpisu naprawdę istnieje. Jest 20-letnią ukraińską studentką i szczerze się przeraziła i wzburzyla, gdy trzech czy czterech pijanych miejscowych chłopaków wdarło się do autobusu zatrzymanego przez ogień, na założonej pod Nowojaworowem blokadzie (wyzej relacjonuję co mówi o tym Otar Dovzhenko z Euromajdanu) i zaczeło się awanturować, żądając od wszystkich by popierali "myrny protest" i krzyczeli sława Ukrainie. Czy to z braku czasu, czy z chęci zrobienia wiekszego wrażenia, sensacyjna notka dziewczyny, nie zawiera rozwiązania sytuacji, a rozwiązanie znane z pierwszej ręki moim informatorom bylo takie, że przyszedł starszy lider tego protestu na drodze i tych kilku podpitych gowniarzy wyrzucił z autobusu, przeprosił pasażerów i wskazał objazd. Tymczasem notka już poszła w sieć. W postaci printscreena wrzuciły ją Kresy.pl i ruszyła, w formie setnych powieleń, pudła rezonansowe zaczęły działać. Jak już dziewczyna zorientowala sie co narobiła, w popłochu skasowała cały profil na fb, ale ostała się biedaczka na google+... I teraz powiedzcie kochani: rzetelne dziennikarstwo ma przyszlość czy nie ma? Bo mnie się wydaje, że jest po prostu niezbędne. W dzisiejszych czasach, gdy chętni do odpowiedniego "uformowania" ludzkich umysłów są wszędzie, a narzędzie w postaci sieci - pod reką. Teraz mamy w dodatku doczynienia z intensywnie podsycaną przez Rosję, absolutnie gdzie się da, antyukraińską propagandą.W konkretnym przypadku omawianym powyzej - niemiły incydent stał się zaczynem miedzynarodowego rozpowszechnienia opinii o odradzaniu się polsko - ukraińskiej wrogości z powodu sprzymierzonych z Majdanem ukraińskich nacjonalistów."
Proszę przeczytajcie i udostępniajcie. Liczę też, że portal Kresy umieści ten tekst.
Ukraina i Majdan - nacjonalizm, rosyjskie wpływy, zwykła ludzka walka o wolność i godność - o tym wszystkim trzeba sensownie rozmawiać. Ale bez kłamstw o propagandy. Więc uważajcie na przyszłość na takie informacje.
Ta informacja powstała podobnie do tej, że w Niemczech pracownicy Arbeitsamt-u zmuszają do prostytucji bezrobotne kobiety. Po prostu wszelkiego typu "sensacje" trzeba sprawdzać przed ich powieleniem. Tym razem i ja dałam się w kanał wpuścić.
Komentarz
@Prayboy
powoływanie się na rosyjską gazetę
:-))
Jak piszą o Smoleńsku, to plugawy szmatławiec pisze bzdury, a jak o Ukrainie, to masz autorytet, tak?
I naprawdę dość zabawne jest tworzenie przez Was polityki międzynarodowej i przyszłości (tudzież dywagacje na jej temat) TYLKO na podstawie historii.
Aaa i jeszcze jedno - ja rozumiem i popieram umiarkowaną ostrożność, sceptycyzm, krytyczne spojrzenie, zdecydowane odcinanie się od ukraińskich nacjonalistów, ale Panowie - naprawdę jednostronność i mówienie o Ukrainie przez pryzmat naprawdę niewielkiego wycinka jej społeczeństwa, jest zwyczajnie krzywdzące.
edit: podkreślam, to co jest moim poglądem na tę sprawę, bo zaraz wyjdzie, że co rano wykrzykuję "sława ukrainie"
to było oczywiście do Prayboya, pomiędzy już zdążyła wleźć propaganda
)
po pierwsze - nie napisałeś do kogo to było.
po drugie - edytujesz wpisy, bez zaznaczania tego.
po trzecie - komentujesz, obrażając.
To rzeczywiście miłe i uczciwe.
Debata
"edytujesz wpisy, bez zaznaczania tego" - chyba nie masz się do czego przyczepić, skoro Ci przeszkadza coś co nie szkodzi --
jednak to utrudnia czytelność rozmowy, bo ktoś dołączający później - nie wie, co było wcześniej i do czego się odnosiło.
"komentujesz, obrażając" - chyba rzeczywiście nie masz się do czego przyczepić, skoro kłamiesz.
Wybacz, ale nazywanie tego co piszę "propagandą" jest dla mnie jednak obrażające, ponieważ propaganda zakłada celową manipulację. Od czego mozesz wierzyć lub nie, jestem daleka.
Już pomijam, że teraz zarzucasz mi kłamstwo.
Jeżeli zachowałam się "chamsko na dzień dobry" - to bardzo przepraszam.
Nie to było moim celem. Chciałam jedynie zaznaczyć, że sytuacja tutaj jest naprawdę złożona i skomplikowana. Niestety
Może łatwiej byłoby, gdyby na Ukrainie byli tylko nacjonaliści, wielbiący banderowców, a na Majdanie stałby tylko motłoch...
Słowo "propaganda" uważam za uprawnione. Don't take it personally, chodzi mi o TREŚĆ.
Co do ostatniego zdania - Niemcy też nie wszyscy byli hitlerowcami. Ofiarom al. Szucha i Oświęcimia nie zrobiło to różnicy.
W kwestii majdanu istotne jest, że popieranie jej nadmuchuje banderowców. Słowa Tiahnyboka typowanego na premiera są porażające nawet dla tych, którzy są świadomi tego co się dzieje. Najszczęśliwsze rozwiązanie - powrót do status quo, ewentualnie silniejszy wpływ Moskwy w całym państwie aż po Chyrów (sic) - oddala się niestety coraz bardziej
Z tym, że jestem już bogatsza o pewne doświadczenia - nie tylko ja zresztą - widzę/widzimy co z naszych pragnień i zapału wyszło.
Dziś zastanawiam się - czy faktycznie jest w Polsce lepiej niż za komuny?
Jeśli nawet, to w niewielkim zakresie.
Poza tym, my:
- mieliśmy liderów (inną sprawą jest, iż ci zrobili nas w konia), program polityczny,
- nie zajmowaliśmy budynków rządowych,
- nie sięgaliśmy po koktajle Mołotowa,
- nie dążyliśmy do siłowej, ostrej konfrontacji z milicją, co najwyżej w ruch szły kamienie, ale zabitych milicjantów na koncie ówcześnie protestujący nie mieli.
Na Ukrainie sytuacja wygląda nieciekawie, przede wszystkim jak podkreślają protestujący - "nie chcą liderów politycznych, chcą rządu narodu", a coś takiego jest utopią. Nikt przytomny na umyśle nie poprze też okupacji ministerstw, bo coś takiego nie miesi się już w ramach choćby najbardziej słusznego protestu.
Załóżmy, że protestujący na Majdanie wygrają, Janukowicz ustąpi - co dalej?
Zstąpią z Nieba Anioły i zrobią porządek, czy dobra wróżka zamacha różdżką czarodziejską i w mgnieniu oka wszystko się na dobre odmieni?
Oligarchowie się pokajają, zwrócą co zagrabili, wszyscy Ukraińcy staną się krystalicznie uczciwi i z zapałem przystąpią do budowy demokratycznego, wolnego od korupcji systemu?
Aha - oczywiście Putin będzie wspaniałomyślny i nie zastosuje żadnych represji gospodarczych, a gaz będzie sprzedawał za symboliczne Euro.
Abstrahuję teraz od tego, czy Polacy mają podstawy nie ufać pewnym (dość mocnym) środowiskom na Ukrainie, czy nie.
ale ja się zgadzam.
Dlatego piszę, że to jest bardzo trudna, skomplikowana i niejednoznaczna sytuacja. I przez to bardzo smutna. A znalezienie z niej dobrego rozwiązania...
I to nie jest tak, że ja całkowicie popieram protestujących i ich postulaty. I naprawdę patrzę bardzo krytycznie. Uważam, że społeczeństwo tutaj jest naprawdę niedojrzałe...że samo nie wie,c zego chce. Że nawet jak próbuje się dowiedzieć, to wykorzystuje do tego takie argumenty, ze ręce opadają.
Że często protestują przeciwko rzeczom, z których potem sami chcą korzystać.
Itd. itd. itd.
Ale właśnie złożoność tej sytuacji, powoduje we mnie lekki sprzeciw, kiedy słyszę jednostronne jej przedstawianie.
Tak samo jak wkurzają mnie polskie "gadające głowy", które w tv wygadują dyrdymały o trwałych reformach na ukrainie, dojrzałym społeczeństwie, staniu na mrozie za UE itp.
Czego świadomość usprawiedliwia właśnie emocjonalną reakcję na wspieranie tej infekcji. Jeśli sami nie mamy sił by ją usunąć, niech Moskwa sobie działa.
Zal mi jest bardzo ichnich przeciętnych szaraczków, którzy pragną wolności, ale chyba nie potrafili by jej zagospodarować.
Na Klarcinego nosa - po ewentualnie wygranej rewolucji sytuacja na Ukrainie była by dużo gorsza (dla przeciętnego Ukraińca) od tego co mamy w Polsce. Jeśli nawet teraz jest tam bieda, rozumiana jako niska stopa życiowa, to po "wyzwoleniu" jawiła by się Ukraińcom jako bogactwo.
I dla nas to ujarzmienie, dla nich niekoniecznie. Polska zawsze dla Moskwy będzie obca, atawistycznie groźna. Mentalnie oni cały czas nie zauważyli, że wyszliśmy z Kremla.
Co nie znaczy, że prywatnie czy w sensie kulturowym nie mogą nas lubić.
A Ukraina to jest ich Święta Ruś. Swoi. Inna relacja.
Dodane przez wachmistrz_Soroka
Opublikowano: Czwartek, 30 stycznia 2014 o godz. 21:09:19
Liberalne pro-europejskie protesty, które na początku opanowały Kijów, wziął zły obrót: w warunkach przemocy i rozpraszania demonstrantów przez policję, rosną w siłę ugrupowania prawicowe.
W niedzielę, tuż przed północą, kilkadziesiąt osób w maskach i mundurach maskujących otoczyło budynek Ministerstwa Sprawiedliwości w centrum Kijowa, stolicy Ukrainy, i zaczęło kijami baseballowymi rozbijać okna na parterze. Z łatwością poradzili sobie z kratami w oknach, wyrywając je ze ścian swoimi pałkami, i wtargnęli do środka. To było już trzecie Ministerstwo, które ugrupowanie zajęło w tym tygodniu.
Banda, nazywająca siebie "Wspólna Sprawa" – to jedna z dziesięciu podejrzanych organizacji walczących o miejsce pod słońcem, jeśli nie o przywództwo w powstaniu przeciwko prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Wśród tych grup są i prawicowi radykałowie, i pseudokibice, i weterani, i wymachujący pałkami skłonni do mordów bandyci. Ku rozczarowaniu bardziej uznawanych opozycjonistów takich jak mistrz świata boksu Witalij Kliczko, to oni stali się najbardziej jaskrawym przejawem tej rewolucji. Każdy, kto będzie miał wpływ na rozwiązanie ukraińskiego kryzysu politycznego, będzie przede wszystkim, brać pod uwagę rolę tych ugrupowań. Jednakże są one coraz trudniejsze do kontrolowania.
Jeszcze dwa miesiące temu nikt na Ukrainie nic nie wiedział na temat tych organizacji. W dynamicznej przestrzeni aktywności społecznej, stanowiącej społeczeństwo obywatelskie w kraju, zajmowały one bardzo mało miejsca. Były one znane głównie ze swoich pikiet przeciwko korupcji, obserwacji wyborów i występowania na rzecz praw człowieka i zmian demokratycznych. Pod koniec listopada, kiedy to prezydent Janukowycz odmówił podpisania umowy o integracji z UE, na Placu Niepodległości w Kijowie wybuchły przeciwko niemu masowe protesty , a działacze "Wspólnej Sprawy" dołączyli do tłumu domagając bliższych więzi z Europą.
Jednak w ciągu ostatnich dwóch tygodni próby rządu zmierzające do oczyszczenia ulic z protestujących zapoczątkowały przesunięcie tego powstania w bardzo złym kierunku. W starciach z policją zginęło kilka osób, a protest stały się bardziej gwałtowne, chaotyczne i nieprzewidywalne. Radykalizacja "Wspólnej sprawy" - to jak dotąd najbardziej widoczny przykład tej przemian .
Przywódca organizacji Aleksander Danyluk, schludny i precyzyjnie rozumujący prawnik, odpowiedział na brutalne działania władz zuchwałą strategią: przejąć pod kontrolę jak najwięcej budynków rządowych. "Musimy sparaliżować tą skorumpowaną dyktaturę" - powiedział mi w przed zdobytym ministerstwem w niedzielę po północy. To był jego trzeci podbój. 24 stycznia jego ludzie zajęli Ministerstwo Rolnictwa - wcale nie najbardziej biurokratyczną instytucję (w kraju, w którym plony zbóż uczyniły spichlerzem ZSRR.) Następnego dnia "Wspólna Sprawa" na krótko zajęła Ministerstwo Energetyki, kontrolujące kilka największych szlaków transportowych rosyjskiego gazu do Europy, ale opuściła je kilka godzin później .
Następnej nocy najbardziej symbolicznym trofeum Danyluka było Ministerstwo Sprawiedliwości. Tam nie tylko przechowywane są dokumenty prawne i akta ważnych spraw za okres wielu lat. Należy wziąć pod uwagę również fakt, że kobieta, która kieruje resortem, minister sprawiedliwości Elena Łukasz, to jeden z najbardziej znienawidzonych przedstawicieli gabinetu Rady Ministrów. "Na Ukrainie potrzebujemy sprawiedliwości i pokoju - powiedział Danyluk. - A teraz, niestety, nasz prezydent jest zagrożeniem dla sprawiedliwości i pokoju. Dlatego jest tylko jeden sposób, by powstrzymać przemoc na Ukrainie i położyć kres tej bardzo niebezpiecznej sytuacji w Europie." I cóż to jest za sposób? "Natychmiastowa i bezwarunkowa kapitulacja państwa."
Tego typu żądanie nie pozostawia miejsca na negocjacji, przynajmniej dla tych, które przez wiele dni próbuje prowadzić Kliczko. Razem z dwoma kolegami z opozycji ex-bokser zajmuje się sprawą nie do pozazdroszczenia - starając się jednocześnie powstrzymywać najbardziej radykalne skrzydła rewolucji i nie wyjść przy tym na człowieka bardzo uległego i pozbawionego kręgosłupa. W tym samym czasie był w trakcie negocjacji z rządem - negocjacji opartych na idei, że może występować w imieniu rewolucji i wprowadzać w życie jakiekolwiek porozumienia pokojowe, do których jest w stanie dojść z państwem. Jednak w niedzielę wieczorem Kliczko nie był w stanie przeszkodzić "Wspólnej sprawie" w zajęciu Ministerstwu Sprawiedliwości.
Gdy przybył po północy, kilku pracowników ministerstwa nadal było zabarykadowanych w swoich biurach wewnątrz budynku, strzeżonego przy wejściach przez grupy uzbrojonych w pałki i kije zamaskowanych mężczyzn. Pojawiający się w towarzystwie dwóch ochroniarzy Kliczko nie chciał rozmawiać z prasą, rzucając pod adresem działaczy "Wspólnej Sprawy" tylko jedno zdanie: "Co wy narobiliście". Potem szybko udał się do swojego auta "Range Rover". "Błazen! - krzyknął mu w plecy jeden z działaczy. - Przestań pozować do kamer i zacznij budować barykady"!
Wśród rewolucyjnych band Kijowa tego typu napaści na Kliczkę i jego towarzyszy stały się normą. Wśród tych, którzy ich dokonują, są paramilitarne grupy "Afgańczyków", nieformalnej sieci weteranów sowieckiej wojny w Afganistanie, którzy okazali się być jednymi z najbardziej wpływowych uczestników powstania. O świcie w sobocie pomogli zdobyć kolejny budynek rządu w Kijowie - Ukraiński Dom, wielkie centrum konferencyjno-wystawowe, gdzie stacjonował duży oddział wojsk rządowych. W szturmie na budynek używano koktajli Mołotowa i petard. Na szczęście nikt nie zginął, bo Kliczko zdołał doprowadzić do porozumienia, aby zablokowane wewnątrz wojska poddały się.
"Młodsi chłopcy chcieli zalać podłogę benzyny i spalić [żołnierzy] żywcem", - mówi Aleksiej Cybko, jeden z "Afgańczyków", którzy brali udział w oblężeniu. Jednak po długotrwałym starciu protestujący utworzyli korytarz i pozwolili wojskowym odejść spokojnie. Następnie budynek został przekształcony w kolejnej rewolucyjny bastion z jadalnią, miejscami do spania i sztabem "Afgańczyków" na drugim piętrze. W prowizorycznej kawiarni w piwnicy Cybko opowiedział mi, że "Afgańczycy" przygotowują śmiercionośną broń - w przypadku, gdy protesty przekształcą się w wojnę domową . "Bitwa już trwa, - mówi. - Jeśli policja użyje wobec naszych chłopaków choćby jednego naboju, mamy czym odpowiedzieć. Uwierz mi, nie skończy się na śmierci kilkuset ludzi."
Trudno powiedzieć, w jaki stopniu były to zwykłe przechwałki. Ostre wypowiedzi i ekstrawaganckie groźby - dziś są integralną częścią rozmów w Kijowie. Jednak zajęcie Ministerstwa Sprawiedliwości pokazało, że takie przechwałki marginalnych grup - nie zawsze oznaczają bluff. "Wspólna Sprawa" po prostu zdecydowała się to zrobić, nikogo nie pytając o zdane" - mówi Igor Jankow, poseł parlamentu z prawicowej partii "Swoboda" , której działacze byli również na froncie rewolucji. "To jest niebezpieczny precedens. W ślad za nami pojawią się szabrownicy. Nie możemy sobie na to pozwolić"- powiedział mi.
Tak więc, w poniedziałek po południu Jankow przyszedł do Ministerstwa Sprawiedliwości z grupą innych rewolucyjnych parlamentarzystów, aby przekonać "Wspólną Sprawę" do wycofania się. Kilka godzin później zgodzili się. Banda chuliganów, która przez całą noc strzegła wejścia, została zastąpiona przez inną - prawicowe ugrupowanie młodzieżowe partii "Swoboda", również w maskach i mundurach maskujących, również z pałkami i nożami. W południe zaprosili jednego urzędnika z ministerstwa, aby wszedł do budynku i ocenił szkody. Kobieta w średnim wieku z pokornym wyrazem strachu na twarzy przemknęła obok strażników. Jednak jej pojawienie się w żaden sposób nie wyjaśniło sytuacji, kto tu jest nadal gospodarzem.
Simon Shuster
"Time"
Nie ma z czym dyskutować.
Co więcej - to nie tylko moja opinia, ale większości Ukraińców, których znam. Zresztą nawet na Majdanie zaczynają na nich "krzywo patrzeć", jako na tych, którzy mają skompromitować protestujących i sprowokować władzę do rozwiązań siłowych.
Ukraiński grekokatolicyzm jako subkultura religijna
Liminalność fenomenem grekokatolicyzmu
ks. Ołeh Hirnyk
Rosja odbiera polskim firmom prawo do eksportu
"Znów nerwowo na linii Warszawa-Moskwa. Raport przygotowywany przez rosyjskie służby weterynaryjne po listopadowej wizycie w polskich zakładach mleczarskich i mięsnych skutkuje odebraniem większości podmiotów prawa do eksportu na terytorium Federacji Rosyjskiej. To zaskakująca wiadomość, bo we wcześniejszym dokumencie, który widniał na stronie internetowej tamtejszych służb weterynaryjnych, oceny były bardzo pozytywne "
http://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/449595,rosja-odbiera-polskim-zakladom-prawo-do-eksportu-kara-za-ukraine.html
Polska z tym problemem jakoś sobie poradzi, już były tego typu zagrania w przeszłości - ale Ukraina, gdzie znalazłaby zbyt na swoje towary?
Lider banderowców: ludobójstwo na Wołyniu to brednia
http://www.rp.pl/artykul/107684,1083009-Lider-banderowcow--ludobojstwo-na-Wolyniu-to-brednia.html
***
Mamy sprostowanie ze strony ukraińskich narodowych rewolucjoniścstów.
Komentarz „Prawego Sektora” w sprawie spekulacji wokół naszej wizji stosunków polsko-ukraińskich
Portal informacyjny „Rzeczpospolita” opublikował wywiad z Andrijem Tarasenką, jednym z liderów „Prawego Sektora”. Ten wywiad ma wyraźnie prowokacyjny charakter i stał się przedmiotem wielu spekulacji na wokół problemu stosunków polsko-ukraińskich.
W związku z wywiadem pragniemy zwrócić uwagę na nieuczciwość dziennikarzy i specjalne zadawanie prowokacyjnych pytań, a później wyrywanie słów z kontekstu.
Aby w jakiś sposób powstrzymać spekulacje, oficjalnie oświadczamy:
1. Postać Stepana Bandery, a także historyczny obraz OUN i UPA były i będą dla nas obrazem bohaterskim. Rozumiemy, że Bandera nie stanie się bohaterem dla Polaków, tak samo jak dla nas bohaterem nie stanie się na przykład J. Piłsudski. Niemniej jednak my szanujemy prawo Polaków do posiadania własnych bohaterów. Mamy nadzieję na to, że Polacy pozbędą się szowinistycznych stereotypów i będą uznawać nasze prawo do uhonorowania swoich własnych bohaterów.
2. Jeśli chodzi o wydarzenia na Wołyniu – uważamy, że powinny one być rozpatrywane w szerszym kontekście historycznym (szczególnie w kontekście polskiej okupacji i kolonizacji ukraińskich ziem w okresie międzywojennym). Ukraińcy zabijali Polaków, Polacy zabijali Ukraińców. To wspólna tragedia obu narodów. Teraz nie czas, by robić z tej tragedii mur, jaki nie pozwoli porozumieć się dwóm sąsiedzkim narodom.
3. Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami – zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie – znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem.
4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia są naiwne i śmieszne. „Prawy Sektor” widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami.
5. Ukraińscy nacjonaliści są nastawieni przyjaźnie do tych polskich narodowo-rewolucyjnych sił, jakie nie charakteryzują się szowinistycznymi i imperialistycznymi przekonaniami. Liczymy na przyjazną współpracę w imieniu naszych narodów i całej Europy.
Służba prasowa „Prawego Sektora”.
http://www.nacjonalista.pl/2014/01/30/oswiadczenie-prawego-sektora-w-sprawie-tragedii-wolynskiej-i-rewizji-granic/
Ogromu zbrodni popełnionej przez formacje UPA nie da się niczym wytłumaczyć, a tym bardziej usprawiedliwić.
" I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami – zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami."
Powyższe słowa brzmią, jakby zostały wyjęte z nazistowskiej agitki, ewentualnie przywodzą wspomnienia audycji nadawanych przez Radio Tirana.
Chroń nas Boże od tego rodzaju "sprzymierzeńców", bo od wrogów uchronimy się sami.
nie potrafię się na ten temat wypowiedzieć. Nie znam osobiście żadnego popa (ani greko, ani prawo). Nie znam też "czynnie" wierzących prawosławnych. Ci których znam, to katolicy, albo poszukujący (którzy dobrze się czują u katolików, ale jeszcze się nie określili), wierzący prawosławni, któzy jednak nie czują jedności ze swoim Kościołem, albo niewierzący.
Wiem tylko, że dość dobrze układa się współpraca między katolikami (w tym księżmi) i grekami. Wspólne inicjatywy itp. I to zarówno w centralnej, jak i wschodniej UA. Obecnie nie mam wiedzy, co do zachodniej, ale podpytam przy okazji.
Powstała 30 czerwca 1990 we Lwowie, założona przez grupę nacjonalistycznie zorientowanej młodzieży. Składa się z UNA (Ukraińskie Zgromadzenie Narodowe), oraz z paramilitarnego skrzydła UNSO (Ukraińska Samoobrona Narodowa). Pierwszym przywódcą był polityk i pisarz Dmytro Korczynskyj. W 1998 przywódcami organizacji zostali Jurij Szuchewycz i Andrij Szkil Głównym celem partii jest m.in. rewizja granic z Polską, oczyszczenie Ukrainy z elementu nieukraińskiego, gloryfikacja OUN-UPA i zacieranie zbrodni tych formacji.
Działacze UNA-UNSO i NPD - Kijów - 2000
Na 10 jubileuszowym zjeździe UNA-UNSO w 2000 roku honorowymi gośćmi byli Holger Apel i Gerd Finkenwirth przedstawiciele niemieckiej NPD. Partia ta podpisała z UNA-UNSO porozumienie o przyjaźni i współpracy. Holger Apel przywitał delegatów zjazdu; jego słowa o Przemyślu, który nie powinien należeć do Polski, tylko do Ukrainy nagrodzone zostały burzliwą owacją; następnie przekazał w darze sztandar NPD. Andrzej Szkil odwdzięczył się podarowaniem NPD sztandaru UNSO; w przemówieniu stwierdził, że Koenigsberg obecnie Kaliningrad to niemieckie miasto. Obaj wodzowie zadeklarowali ścisłą współpracą w realizacji zmian obecnych granic, tak aby obecną granicę ukraińską przesunąć na zachód aż pod Kraków a niemiecką na wschód pod Katowice.
Co to oznacza dla Polski? Wystarczy wspomnieć na rok 1939 i wszystko jasne.
Kiedy ja się dziwiłem Agnieszka Romaszewska po prostu sprawdziła info:
"to rozwiązanie zagadki czyli dotarcie do źrodła informacji. Niestety nie mogę ujawnić moich informatorów w tej kwestii, ale jak to bywa z wielkimi montażami pierwsze ziarenko piasku było małe, malutkie.
Autorka wpisu naprawdę istnieje. Jest 20-letnią ukraińską studentką i szczerze się przeraziła i wzburzyla, gdy trzech czy czterech pijanych miejscowych chłopaków wdarło się do autobusu zatrzymanego przez ogień, na założonej pod Nowojaworowem blokadzie (wyzej relacjonuję co mówi o tym Otar Dovzhenko z Euromajdanu) i zaczeło się awanturować, żądając od wszystkich by popierali "myrny protest" i krzyczeli sława Ukrainie.
Czy to z braku czasu, czy z chęci zrobienia wiekszego wrażenia, sensacyjna notka dziewczyny, nie zawiera rozwiązania sytuacji, a rozwiązanie znane z pierwszej ręki moim informatorom bylo takie, że przyszedł starszy lider tego protestu na drodze i tych kilku podpitych gowniarzy wyrzucił z autobusu, przeprosił pasażerów i wskazał objazd.
Tymczasem notka już poszła w sieć. W postaci printscreena wrzuciły ją Kresy.pl i ruszyła, w formie setnych powieleń, pudła rezonansowe zaczęły działać.
Jak już dziewczyna zorientowala sie co narobiła, w popłochu skasowała cały profil na fb, ale ostała się biedaczka na google+...
I teraz powiedzcie kochani: rzetelne dziennikarstwo ma przyszlość czy nie ma? Bo mnie się wydaje, że jest po prostu niezbędne. W dzisiejszych czasach, gdy chętni do odpowiedniego "uformowania" ludzkich umysłów są wszędzie, a narzędzie w postaci sieci - pod reką. Teraz mamy w dodatku doczynienia z intensywnie podsycaną przez Rosję, absolutnie gdzie się da, antyukraińską propagandą.W konkretnym przypadku omawianym powyzej - niemiły incydent stał się zaczynem miedzynarodowego rozpowszechnienia opinii o odradzaniu się polsko - ukraińskiej wrogości z powodu sprzymierzonych z Majdanem ukraińskich nacjonalistów."
Proszę przeczytajcie i udostępniajcie. Liczę też, że portal Kresy umieści ten tekst.
Ukraina i Majdan - nacjonalizm, rosyjskie wpływy, zwykła ludzka walka o wolność i godność - o tym wszystkim trzeba sensownie rozmawiać. Ale bez kłamstw o propagandy. Więc uważajcie na przyszłość na takie informacje.
Po prostu wszelkiego typu "sensacje" trzeba sprawdzać przed ich powieleniem.
Tym razem i ja dałam się w kanał wpuścić.