agnieszkamamaani, my uczymy 6 latka z bajek po angielsku i różnych ksiażeczek obrazkowych kupionych najczęściej w lumpeksie. Do tego mamy trochę gier, ale wymagających umiejętności czytania prostych słów. Sama je zrobiłam... mechanizm prosty jak budowa cepa. Łączysz obrazek (np. lalkę) z podpisem po angielsku, jak jest dobrze zapala się żaróweczka. Powiem szczerze, że robiłam to z nudów bo siedze w domu, ale nauczyłam Kubusia tym sposobem 80 słów... jak na 6 latka to sporo (chyba...).
[cite] agnieszkamamaani:[/cite]a czy ucxzycie dzieci języków/języka obcego? Jeśli tak, to kiedy zaczynacie?
Nie pozwalamy oglądac bajek ani filmów, nie mamy też TV. Dawka u babc wystarczy. W domu w nagrodę Big Muzzy i magic english na youtubie.
Ostatnio dosc często w okolicy bywa Danusia (nauczycielka z Angielskiego) więc ją podpytujemy. Teraz akurat Klara jest w Krakowie więc od poniedziałku będzie u niej na obozie językowym.
Tak wyglądała ostatnio lekcja Angielskiego u nas w domu... niestety reszta "klasy" (jakieś 10 osób) nie zmieściła się w kadrze
[cite] Namor:[/cite]W klasach 1-3 w moim mniemaniu podręczniki są zbędne. Wystarczy drukarka i net.
Namor tylko podstawy programowe skąd bierzesz? Wasza sytuacja(Namora i Tawa) jest nieco inna, bo uczycie się u p.Sawickich,wnioskuję, że program wymagań otrzymujecie,wskazówki itp. Nauczanie w zwykłej szkole jest niestety skazane na nasze rodziców zorientowanie, czego wymagać będzie szanowne grono pedagogiczne.Mylę się?
Szkoła ma obowiązek dać ci zakres wymagań. Jeśli nie daje - nie wykonuje swoich zobowiązań. Małe masz szanse się przygotować do egzaminu jeśli nie wiesz jakim programem idzie szkoła.
Wymagania ministerialne są dla klasy 1 i całego bloku, więc rozłożenie materiału pomiędzy lata może znacznie różnić się pomiędzy poszczególnymi programami.
Z naszego rocznego doświadczenia wynika, że uczęszczanie do innych szkół nie jest Edukacją Domową tylko często "spełnianiem obowiązku szkolnego poza szkołą"
Arletta, ale podstawę programową czy też wymagania egzaminacyjne, musisz dostać od szkoły, obojętnie w jakiej jesteś.
Zresztą nawet jak dzieciaki chodziły do szkoły to, co roku na wrześniowym zebraniu dostawałam do podpisania- zapoznania się co dziecko po ukończeniu klasy wiedzieć powinno. Zarówno ze zintegrowanego kształcenia i osobno z angielskiego.
Jeśli chodzi o wskazówki itp, to m. in. dlatego zostaliśmy u Sawickich, żeby z tego nie korzystać
1-3 rzeczywiście nie korzystamy z podręczników, chociaż teraz mam po Helenie podręczniki jeszcze ze szkoły, więc może skorzystam.
Mamy "Litery" Przyłubskich, nostalgicznie z nich znęcałam się nad Frankiem, żeby cokolwiek czytał, ale chyba już chwycił bakcyla
A z tych przewodników co Taw zdjęcie wkleił polecam jeszcze o drzewach super rzecz na spacer po parku czy lesie
Edit: No i wiadomo faceci w pracy to szybciej niż ja piszą
Pytam o takie szczegóły, bo na końcu, jak czegoś dziecko nie będzie znało (a zakładam, ze to może się zdarzyć),szkoła zasugeruje, ze takowe zdolności uzyskuje się tylko w szkole. Bardzo chciałabym uniknąć "szkoły w domu".Stąd moje pytanie o książki.Martwię się tylko o Wiktora, który nadal ma problemy z koncentracją, co zmusza mnie do bycia przy nim prawie cały czas.
[cite] Taw:[/cite]Z naszego rocznego doświadczenia wynika, że uczęszczanie do innych szkół nie jest Edukacją Domową tylko często "spełnianiem obowiązku szkolnego poza szkołą"
Właśnie Taw też się obawiam tego, ale bardzo chciałabym coś zmienić w tej kwestii.Póki co przenosić się do Sawickich nie chcemy,zobaczymy za rok.
Arletta, ale podstawę programową czy też wymagania egzaminacyjne, musisz dostać od szkoły, obojętnie w jakiej jesteś.
Ty mądrasińska, a Ty skąd dostałaś wskazówki?
[cite] Taw:[/cite]Z naszego rocznego doświadczenia wynika, że uczęszczanie do innych szkół nie jest Edukacją Domową tylko często "spełnianiem obowiązku szkolnego poza szkołą"
Właśnie Taw też się obawiam tego, ale bardzo chciałabym coś zmienić w tej kwestii.Póki co przenosić się do Sawickich nie chcemy,zobaczymy za rok.
Mamy też znajomych którzy mają dziecko w gimnazjum na miejscu (jedno z dzieci) i do nauczycieli dotarło że znajoma uratowała tą decyzją dziecko... z nauczycielami dogaduje się świetnie.
[cite] Taw:[/cite]Arletta, ale podstawę programową czy też wymagania egzaminacyjne, musisz dostać od szkoły, obojętnie w jakiej jesteś.
Ty mądrasińska, a Ty skąd dostałaś wskazówki?
LOL
Zapomniałam
Miesiąc po Waszych dostaliśmy również od Sawickich
Arletta - jeżeli są jakieś specjalne przesłanki ku temu to nie ma rady, ale jeżeli uważasz tak tylko po doświadczeniach szkolnych - że dziecię nie jest nauką zainteresowane w sensie ma w nosie - to można to spokojnie zmienić myślę...
[cite] agga:[/cite]Dużo zależy od mobilizacji rodziców - mając książki, ćwiczenia dziecko może samo przerobić podstawę programową - czasami się to przydaje:cool:
Że tak powiem... warunkiem ED jest to że z dziecmi ktos jest i nie robią same... to z jakiegoś arta jakiejs amerykanki z taką większą ilością dzieci w ED (moze Namor czytał).
Ja tylko ostatnio w tych artykułach potwierdzam sobie to do czego doszlismy własnymi doświadczeniami. Wyjazdy grupowe, lekcje grupowe, praca w grupie jako taka... efekt był taki że umiały to co robiły w domu... a z takich lekcji to jak w szkole... coś tam.
Ale ta podstawa programowa jest czasem nudna (zauważam, że dla mnie bardziej niż dla dzieci), albo jest czas w rodzinie kiedy zawieszasz ED na kołku i na ten czas właśnie dziecie siada sobie i trzaska po kolei - u mnie się to parę razy sprawdziło, mnie uratowało, materiał wchłonięty - zajmuje to niewiele czasu i później wszyscy mogą się oddać temu co podchodzi im bardziej...
Taka pomoc... nie żeby zawsze;)
A jak dziecko samo sobie będzie musiało przeczytać, opracować, sprawdzić to też dobra sprawa - i mówię na razie o pierwszych latach kl 1-3.
Materiał wchłonięty z podstawy programowej to tak miesiąc przed egzaminami... wcześniej szkoda sobie głowę zawracac... jest tyle ciekawych rzeczy do nauczenia. To wszystko i tak wyjdzie na egzaminach. Dziecko które zdobywa wiedzę (nie koniecznie zgodnia z PP) będzia miało co do powiedzenia.
Co do nauki samemu. Nie potrafię odpowiedziec czemu... ale: "idz na górę przeczytac lekturę" nie działa.
He he
Bo po to się w domu uczy, żeby każdy wypracował swój sposób
Jak powiem Frankowi żeby poszedł poczytać na górę lekturę to, jestem pewna, że zapomni co miał zrobić już wchodząc na drabinę.
A jak powiem Helenie to przeczyta lekturę i jeszcze dwie inne książki
Mąż ostatnio chciał się "zemścić" na synu (2klasa) - i mówi :
no to teraz idź i lekturę przeczytaj (mieliśmy coś go dość)
a ten już przeczytał w samochodzie w drodze z biblioteki do domu...
Komentarz
Ostatnio dosc często w okolicy bywa Danusia (nauczycielka z Angielskiego) więc ją podpytujemy. Teraz akurat Klara jest w Krakowie więc od poniedziałku będzie u niej na obozie językowym.
Tak wyglądała ostatnio lekcja Angielskiego u nas w domu... niestety reszta "klasy" (jakieś 10 osób) nie zmieściła się w kadrze
Namor tylko podstawy programowe skąd bierzesz? Wasza sytuacja(Namora i Tawa) jest nieco inna, bo uczycie się u p.Sawickich,wnioskuję, że program wymagań otrzymujecie,wskazówki itp. Nauczanie w zwykłej szkole jest niestety skazane na nasze rodziców zorientowanie, czego wymagać będzie szanowne grono pedagogiczne.Mylę się?
Wymagania ministerialne są dla klasy 1 i całego bloku, więc rozłożenie materiału pomiędzy lata może znacznie różnić się pomiędzy poszczególnymi programami.
Zresztą nawet jak dzieciaki chodziły do szkoły to, co roku na wrześniowym zebraniu dostawałam do podpisania- zapoznania się co dziecko po ukończeniu klasy wiedzieć powinno. Zarówno ze zintegrowanego kształcenia i osobno z angielskiego.
Jeśli chodzi o wskazówki itp, to m. in. dlatego zostaliśmy u Sawickich, żeby z tego nie korzystać
1-3 rzeczywiście nie korzystamy z podręczników, chociaż teraz mam po Helenie podręczniki jeszcze ze szkoły, więc może skorzystam.
Mamy "Litery" Przyłubskich, nostalgicznie z nich znęcałam się nad Frankiem, żeby cokolwiek czytał, ale chyba już chwycił bakcyla
A z tych przewodników co Taw zdjęcie wkleił polecam jeszcze o drzewach super rzecz na spacer po parku czy lesie
Edit: No i wiadomo faceci w pracy to szybciej niż ja piszą
Właśnie Taw też się obawiam tego, ale bardzo chciałabym coś zmienić w tej kwestii.Póki co przenosić się do Sawickich nie chcemy,zobaczymy za rok.
Ty mądrasińska, a Ty skąd dostałaś wskazówki?
LOL
Zapomniałam
Miesiąc po Waszych dostaliśmy również od Sawickich
Były pewne różnice...:cool:
Ja tylko ostatnio w tych artykułach potwierdzam sobie to do czego doszlismy własnymi doświadczeniami. Wyjazdy grupowe, lekcje grupowe, praca w grupie jako taka... efekt był taki że umiały to co robiły w domu... a z takich lekcji to jak w szkole... coś tam.
Z których lekcji to jak w szkole, grupowych?
Taka pomoc... nie żeby zawsze;)
A jak dziecko samo sobie będzie musiało przeczytać, opracować, sprawdzić to też dobra sprawa - i mówię na razie o pierwszych latach kl 1-3.
Co do nauki samemu. Nie potrafię odpowiedziec czemu... ale: "idz na górę przeczytac lekturę" nie działa.
Bo po to się w domu uczy, żeby każdy wypracował swój sposób
Jak powiem Frankowi żeby poszedł poczytać na górę lekturę to, jestem pewna, że zapomni co miał zrobić już wchodząc na drabinę.
A jak powiem Helenie to przeczyta lekturę i jeszcze dwie inne książki
no to teraz idź i lekturę przeczytaj (mieliśmy coś go dość)
a ten już przeczytał w samochodzie w drodze z biblioteki do domu...
_D5IQJRPoR4
Swojsko u Was