Apolonio - są "tapczany piętrowe". Wygląda to jak troszeńkę wyższy tapczan - nie zagraca optycznie powierzchni. Spod niego wyjeżdża łóżko minimalnie niższe i minimalnie krótsze. A pod nim jest jeszcze obszerna kasta na pościel. Myśmy takie mieli, potem zamówiliśmy piętrowe z trzecim wyjeżdżanym (mieliśmy 15 metrowy pokój z trójką dzieci i czwartym w drodze).
Z tego co sie na szybko zorientowałam to by wyburzyć ścienę miedzy kuchnią a salonem oraz zrobic z jednego okna drzwi na taras potrzebujemy pozwolenia budowlanego...:(
gdzie to się załatwia ile trzeba czekać i ile to kosztuje?/
FAJNE WYSUWANE TAPCZANY... a nie mogloby byc potrojne wysuwane tak zeby wsuwalo sie z posciela? ja mialam polkotapczan za panny to do poscieli byly takie pasy.. i sie chowala z lozkiem... toby bylo cos takie potrojne
Nie da się potem ubezpieczyć mieszkania tudzież w razie jakiejś klęski nic nie zwrócą bez pozwolenia.
Musi Architekt wyrysować stan obecny i docelowy i na 4 egz. zanosi się do starostwa chyba - tam gdzie się zatwierdza plany budowlane. Na decyzję ustawowo czeka się najdłużej chyba 2 miesiące.
No wiadomo, wiadomo... jednak to brzmi dla mnie zawsze nieco teoretycznie i sztucznie
Dzieci odejdą...ale czasem to trwa 25 lat:) a do tego czasu według mnie potrzebują więcej komfortowej przestrzeni niż my, starzy;)
My i tak przeważnie siedzimy w jednym pokoju, gadamy,jemy, słuchamy czegoś albo ogladamy... ale lubie i chciałabym dac im komfort pobycia samemu ze sobą Zwłaszcza jak przychodzi taki czas,ze rodzi sie taka potrzeba w młodym człowieku. Jesli chodzi o rozwiązywanie konfliktów mają do tego mnóstwo innych możliwosci, niekoniecznie wspólne łóżko;)
@origami małżeństwo to nie tylko sypialnia... Współżycie jest ważne ale z czasem nie oszukujmy się i chęci i mozliwości się zmieniają i ta intymność, która potrzebuje zamknietej sypialni jest małym ułamkiem związku. A w pokoju dziennym też mozna jak dzieci pójda spać mieć czas i kąt tylko dla siebie.Czy małzeństwo prawie 50 latków , które współzyje 2-3 razy w miesiacu musi mieć sypialnie kosztem gnieżdzenia się kilkorga dzieci w jednym pokoju. Z 3 pokoi mam jeden trzymac wyłacznie po to zeby służył na noc, przy 5 dzieci? To szczyt egoizmu. Póki dzieci sa małe, max do 9-10 rz moga być razem, ale pózniej dorastają, musza się wiecej uczyć i jak każdy czlowiek potrzebuja dla siebie chwil w samotności. Moim zdanie nie jest konieczne aby dziecko miał swoj pokój, ale ograniczanie do 2-3 osób do jednego pokoju(jesli warunki pozwalaja) jest rosądne. Wszyscy moi znajomi z wielodzietnych rodzin najbardzije zle wspominają ta koniecznosc dzielenia pokoju z kilkoma osobami i ciagłe konflikty przez to. I nie powielają wielodzietnosci. Można sobie wmawiać i przekonywać siebie, ze małżeństwo jest ważniejsze ale dla kobiety z reguły najważniejsze są dzieci. Krew z krwi. Ile ludzi w sytuacji zagrozenia życia ratowało by małzonka a ilu dzieci? Smieszne dla mnie to róznicowanie co wazniejsze? I małzeństwo i dzieci sa najwazniejsze w życiu, a w niebie ani żenić się ani za mąż wychodzić nie będziemy...
Ale po co tak dramatyzować? Że rodzice na 20 metrach, a tuzin dzieci na 5? Lub zgoła w kurniku? Klitka, choćby na samo łóżko, ale własna i zamykana. Gdyż tak jak dzieci, rodzice mają prawo do prywatności. Wcale nie tylko o sekszenie chodzi. Ale spanie w dziennym jest niekomfortowe i już. Niby czemu dziecko nie może w dziennym? A rodzice tak? Czasem trzeba, ja rozumiem, bo ciasno. Ale jeśli jest możliwość, to po co się męczyć? Z reguły jestem kobietą, ale z reguły mąż jest najważniejszy także dlatego, że jak nam się zrypie relacja, to unieszczęśliwimy dzieci.
No wlasnie, dlaczego potrzebe wlasnego kata tylko dla rodzicow sprowadzamy li i jedynie do seksu? To ja, jako matka, nie moge chciec sie odciac w ciszy, poogladac sobie w spokoju filmu, posluchac muzyki lub poczytac ksiazki ( i takoz dotyczy to meza). Czasem potrzeba pobyc z mezem razem - i niekoniecznie od razu chodzi o seks. My czasem mamy tak, ze jak juz Marek pojdzie spac, to sobie siedzimy, gadamy, czasem Jimmy oglada TV a ja czytam ksiazke:) Ale jestesmy razem i takie chwile tez sa wazne. I dla nas istotne tez jest to, ze mamy ow wlasny pokoj, w ktorym nie walaja sie rzeczy Marka. Nie rozumiem, czemu rodzice maja obowiazek rezygnowac z prywatnosci? Jesli jest mozliwosc takiego rozlokowania wszystkich, aby i dzieci mialy swoje pokoje , i rodzice mieli swoj pokoj i jeszcze da sie wygospodarowac pokoj dzienny dla calej rodziny - to czemu z tego nie skorzystac. A seks po 50...hmmm....Jimmy ma juz po 50:) I jakos ...aaa....co ja bede mowic. W kazdym razie tylko 2-3 razy w miesiacu to by byla jakas tragiczna wizja...:D
No, ja śmiem wyraźnie stwierdzić, że dla mnie mój jest zdecydowanie ważniejszy niż dzieci. To mężowi -jedynej osobie na świecie - przysięgałam przed Bogiem. Dzieci to "tylko" owoc miłości małżenskiej.
@apolonia mówisz jak moja matka, że to dzieci dla matki najważniejsze.
I tak jest w większości znanych mi rodzin, co nie oznacza, że to dobry kierunek. Zazwyczaj, nawet jeśli małżonkowie razem się zestarzeją, to i tak żyją trochę obok siebie. Tu trzeba mieć jasną hierarchię. Dla dobra i małżonków i dzieci.
Ja tam też stacjonuję w kuchni. Dzieci rosną - oddałam im mój pokój. Mój pokój pracy zrobiłam sobie w garderobie - zamiast szafy zmieściło się biurko. I jest dobrze.
Dzieciom potrzebna jest przestrzeń. Dorośli niewiele już osiągną a one są twórcze. Póki można warto im oddawać pokój etc.
@Elunia No i wlasnie. - jak nie ma miejsca, to trudno, ale akurat w tym przypadku na brak miejsca nie mozna narzekac:) Szkoda, ze na szkicu nie ma zaznaczonego polozenia okien... W tym domu uda sie wykombinowac wystarczajaca przestrzen i dla dzieci, i dla rodzicow, i wspolna. A jak dzieciaki podrosna, to bedzie mozna pomyslec o sciankach dzialowych etc...
Ale w jaki sposób budowanie jedności i miłości małżeńskiej w sypialni różni się od budowania tychże w dużym pokoju? Przecież w dużym pokoju też można się zamknąć, poczytać, pogadać, zjeść kolację przy świecach, spłodzić kolejnego braciszka itp. Moi rodzice i większość ludzi w blokach sypialnie to widzieli co najwyżej w Dynastii a nie przeszkadzało im to tworzyć zgodnych i szczęśliwych małżeństw. My mamy sypialnię, która służy jedynie do spania a wspólne wieczory i tak spędzamy w salonie.
Dokładnie. O to mi chodziło co OlaodPawla napisała. Przecież ten duży pokój jak dzieci zasną zamienia się w pokój tylko rodziców. Warunki są tylko warunkami. Jesli pozwalają na sypialnię to super, a jak nie to trzeba sobie radzić ewentualnie wygospodarować kąt robiąc aneks kuchenny w pokoju dziennym.
No, ja śmiem wyraźnie stwierdzić, że dla mnie mój jest zdecydowanie ważniejszy niż dzieci. To mężowi -jedynej osobie na świecie - przysięgałam przed Bogiem. Dzieci to "tylko" owoc miłości małżenskiej.
@apolonia mówisz jak moja matka, że to dzieci dla matki najważniejsze.
I tak jest w większości znanych mi rodzin, co nie oznacza, że to dobry kierunek. Zazwyczaj, nawet jeśli małżonkowie razem się zestarzeją, to i tak żyją trochę obok siebie. Tu trzeba mieć jasną hierarchię. Dla dobra i małżonków i dzieci.
Uważam, ze można spokojnie połączyć dbanie o dobro współmałzonka i dzieci, bez jakiś dramatcznych wyborow i róznicowania. Nawet w Biblii jest napisane "czyż kobieta moze zapomnieć o swym dziecięciu, owocu swego łona(jakoś tak)nie o mężu: to znaczy że w sposób naturalny najdroższą kobiecie osobą jest dziecko. Ta miłość do dzieci jest tak instynktowna i naturalna, ze chyba dlatego w DK i w ogóle w Kościele ciagle przypominajaja , ze mąż jest "ważniejszy" bo ludzie często skupiają się na dzieciach i nie dbają o relację, która to już nie jest tak naturalna i z czasem się zmienia, wymaga wysiłku w przeciwieństwie do więzi z dzieckiem.
no właśnie - napisałyście jak dzieci zasną... a przy starszych dzieciach czy młodzieży to chyba nie jest tak, że się kładą wcześnie... czy wtedy nie może być tak, że ze wspólnych wieczorów z mężem nici permanentne... nawet nie piszę tylko o seksie ale ogólnie o spędzeniu czasu sam na sam
A jednak , Kochani, nie rozumiecie.Moze mam inna perspektywe, ale dla mnie owa sypialnia, gdzie moge sie zamknac ma swoj wymiar takoz i praktyczny. Np jestem chora - moge sie odizolowac od domu, nie zamykajac towarzystwu ( mezowi, synowi, kolegom syna) dostepu do salonu. Chce pospac po nocnym dyzurze - to se spie,w zaciszu sypialni, posciel nie jest porozwalana w salonie i maz nie musi syna upominac; 'cichutko, mama spi'. takoz to odnosi sie do sytuacji, kiedy Jimmy chce spac albo sie zle czuje. Tak wiec owa sypialnia takze i dla rodzicow moze okazac sie rownie wazna. Oczywiscie, mowimy o sytuacji , kiedy mamy na nia miejsce. W mojej mlodosci mieszkalam z moimi rodzicami i dziadkami w piec osob na trzech pokojach, a jeszcze czesto sie rodzina zjezdzala i tez zylismy:) Jak trzeba, to trzeba. Ale jak mozna inaczej - to czemu nie? Ale ja mam zaburzona pewnie pespektywe, bo dziecko mam jedno, a pokoi duzo:)
@Aneczka08 no wlasnie, Wtedy moze byc kicha, bo mlodz sie po kuchni i pokoju tzw dziennym kreci, a jeszcze chca poogladac TV, a to koledzy przyjda, czy cos tam...i wtedy nawet maly kacik wlasny dla rodzicow to wielka rzecz!
Ale jeśli starsze dzieci idą spać późno, to co za różnica, czy mamy oddzielną sypialnię czy nie? Chyba bardziej chodzi o to, czy mogą łaskawie zająć się sobą w swoich pokojach
Roznica jest taka, ze trudno mlodziezy zabronic wchodzenia do wspolnego pokoju rodzinnego. Zas latwo ich nauczyc, ze zamkniete drzwi od sypialni rodzicow znaczy, ze maja nie przeszkadzac i nie wchodzic, chyba , ze sie pali i wali, a i wtedy zastukac. Kwestia komfortu psychicznego rodzicow.
Komentarz
Wanda po prostu potrzebujecie tak dużego domu żeby będąc na jednym końcu nie słyszeć co się dzieje w pokojach dzieci
np. coś takiego:
http://lozkopietrowe.pl/galeria/?lozka-lozko-pietrowe-tapczan-piramida-9
http://pietrus.pl/oferta/lozko-wysuwane-karol-z-tapczanem-ID56
gdzie to się załatwia ile trzeba czekać i ile to kosztuje?/
ma ktoś orientację?
No wiadomo, wiadomo...
jednak to brzmi dla mnie zawsze nieco teoretycznie i sztucznie
Dzieci odejdą...ale czasem to trwa 25 lat:)
a do tego czasu według mnie potrzebują więcej komfortowej przestrzeni niż my, starzy;)
My i tak przeważnie siedzimy w jednym pokoju, gadamy,jemy, słuchamy czegoś albo ogladamy...
ale lubie i chciałabym dac im komfort pobycia samemu ze sobą
Zwłaszcza jak przychodzi taki czas,ze rodzi sie taka potrzeba w młodym człowieku.
Jesli chodzi o rozwiązywanie konfliktów mają do tego mnóstwo innych możliwosci, niekoniecznie wspólne łóżko;)
Czasem trzeba, ja rozumiem, bo ciasno. Ale jeśli jest możliwość, to po co się męczyć?
Z reguły jestem kobietą, ale z reguły mąż jest najważniejszy także dlatego, że jak nam się zrypie relacja, to unieszczęśliwimy dzieci.
są tylko wyrazy
czy wtedy nie może być tak, że ze wspólnych wieczorów z mężem nici permanentne... nawet nie piszę tylko o seksie ale ogólnie o spędzeniu czasu sam na sam
Czy takie coś nie powoduje konfliktów?