Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

sztuka wybaczania

24

Komentarz

  • edytowano sierpnia 2014
    Problem w tym ze akurat od tych osob odciac sie nie mam jak:( przynajmniej jeszze przex jakis czas
  • Chesterton powiedział jakoś tak, że miłość (w sensie cnoty teologalnej) polega na wybaczeniu niewybaczalnego.

    Kitku, skoro nie możesz odciąć się "geograficznie" od osób, które Cię skrzywdziły, postaraj się "odsunąć" psychicznie. Jeśli to np. ktoś z członków rodziny, którego masz na co dzień omijaj problematyczne tematy.

  • 6 lat temu dotknęłam prawdziwego uzdrowienia. Wcześniej lały się łzy goryczy, żale, wstyd i tysiące innych negatywnych emocji. Po akcie wybaczenia (podczas sakramentu spowiedzi), który mi ledwo przez gardło przeszedł, ale chciałam! Bóg okazał swą moc i zabrał mi wszystkie emocje związane z pewnymi wydarzeniami. Z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Przed były, po - znikły. Od tamtego dnia, od tamtej godziny wspominam zaszłości jakby mnie nie dotyczyły. Jestem wolna emocjonalnie. Amnezji nie mam, ale mam totalną obojętność. Cudowne uczucie gdy człowiek nie kisi się we własnych wspomnieniach.
  • Kiedyś zapytałam księdza, jak wybaczyć osobie, która wbiła ci nóż w plecy, a zachowuje się, jakby się nic nie stało albo powie zdawkowe "przepraszam", które nic nie załatwia... Odpowiedział, pomyśl, może wiele razy tak czyniliśmy względem Boga.

    Mimo wszelkich przeszkód oddać to Bogu, on sobie z tym poradzi, a nas może zniszczyć i zniewolić. Bogu można się wyżalić, ale nie wolno Go wyręczać w sądzeniu.
  • To prawda łatwiej jest wybaczyć , trudniej zapomnieć.

    ------------

    Jak się prawdziwie wybaczy, to nie ma potrzeby zapominać.

  • Jak widziałam, kiedy osoba która bardzo mnie skrzywdziła, przystępuje do
    Komunii św , czułam jak mi się burzy wszystko w żołądku. Ja do Komunii
    nie przystępowałam, bo nie czułam się godna z powodu tych negatywnych
    myśli i uczuć, a mój krzywdziciel nic sobie nie robił i żył beztrosko,
    nawet przystępował do Komunii.... po pewnym czasie na samo wspomnienie
    tej osoby miałam fizyczne dolegliwości.



    mnie szlag trafia jak widząc że ta osoba nie ma sobie absolutnie nic do zarzucenia, ba, ona uważa, że zrobiła bardzo dobrze i czuje się wręcz poszkodowana moimi "pretensjami"...... 
    Druga osoba przyznaje, że "może jednak źle się zachowała, że może powinna była słuchać tego co mam do powiedzenia, no ale przecież to juz się stało to po co do tego wracać??". Najgorsze jest to że to ja poniosłam wszelkie koszty (psychiczne i finansowe) i w dalszym ciągu cierpię.
  • kitek, ale jest tylko urażona duma, pycha, dotknięte ego


    Często mówimy/piszemy tu o tym, ze nic nikomu do naszego życia, ze to nasza sprawa, że inni się wtrącają itp.

    Tak samo nic Tobie do tego co oni robią ze swoim życiem, co myślą - to ich sprawa. A jak Ci zależy by żyli inaczej - módl się za nich.
  • @Savia to jak oni żyją to ich sprawa, ja się nie wtrącam. W drugą stronę to niestety nie działa. Pół biedy gdyby to poległo tylko na dogadywaniu, obgadywaniu itd. Oni zrobili coś więcej, wleźli w moje życie z butami, zrobili mi realną krzywdę (i mojemu dziecku). To coś znacznie wiecej niż urażona duma, nie wiem skąd wyciągnęłaś taki wniosek nie znając sytuacji.
  • Ja właśnie pisząc o tym "jak oni żyją" miałam na myśli czy rozumieją co zrobili, czy odczuwają skruchę itp. To ich rozdział życia.

    A Twój rozdział to wybaczyć albo się zabijać
  • Jeżeli te osoby myślą, że nic się nie stało, to naprawdę one są biedne. Jeżeli żyjesz w perspektywie wieczności, jeżeli wierzysz w zbawienie, to pomyśl, że pozbawiasz się być może zbawienia tą niechęcią przebaczenia. Byłoby mi szkoda nawet na myśl, że oddalam się od Boga, że mogę nie być zbawiona. Boli mnie też myśl, że Pan Jezus tak bardzo za to cierpiał.

    Kiedy mnie dopadają takie złości na tych, którzy mnie skrzywdzili/krzywdzą i rozważam Mękę Pańską, płakać w końcu zaczynam nad tym, jak moje grzechy raniły Boga. Tak bardzo Go skrzywdziłam, a On mi to przebacza.


  • Kiedyś na konferencji ksiądz mówił o różnicy między wybaczaniem a dawaniem przebaczenia. Wybaczyć w sercu należy wszystkim i wszystko.
    Natomiast jeżeli jakś osoba nie prosi cię o przebaczenie, nie musisz się zachowywać jakbyś jej przebaczyła. Nie potrafię tego dokładnie opowiedzieć, ale mi to czasem pomagało . W Ewangelii św. Łukasza Pan jezus mówi, jeżeli ktoś prosi cię o przebaczenie, choćby 77 razy, przebacz.

    Znałam dosyć blisko mężczyznę, który nie mógł przebaczyć żonie krzywdy, którą mu wyrządziła. Ta żona wtedy nie żyła już od 30 lat. Serce mi zadrżało na te słowa, ale i zrozumiałam, dlaczego jest taki oziębły, dlaczego ponury, dlaczego poświęcał się pracy. On nie próbował wiązać się emocjonalnie z ludźmi. Żyjąc nie żył, bo koncentrował się wciąż na sobie. Nie wiem, czy rak, który go zżerał nie był skutkiem tej zapiekłości.
  • dla mnie jest oczywiste, że to właśnie sobie robię największą krzywdę, bo im to zwisa i powiewa (choć jedna z tych osób bo pewnie się cieszy że mi dokopała, pozbawiła mnie pewnych rzeczy - tak ze zwykłej podłości), ale na dzień dzisiejszy nie jestem w stanie wybaczyć. I tak zrobiłam już ogromną pracę, nie żyję swoją krzywdą, nie mam w sobie chęci zemsty. Ale na wybaczenie jeszcze nie mam siły. 
  • @Asia, to przebaczanie sobie jest trudne, ale u Boga nie ma rzeczy niemożliwych, o czym mnie ostatnio przekonał.

    @Kitek, to dobrze, ze pracujesz nad sobą, wszystko po kolei. Ja bym jednak chyba zawalczyła o to, by nie przebywać z tą osobą. Wiem, wiem, nie awsze jest to możliwe, ale warto rozważyć taką sytuację. Bardzo trudno jest wyzwolić się z roli ofiary, trudno złapać dystans, bo w obecności tej osoby wszystko wciąż będzie odżywać. To takie ciągłe rozdrapywanie ran. One się nie zagoją, nie zabliźnią, bo ciągle są rozszarpywane. To nie jest dobrze.
  • ja też chętnie bym się odizolowała, tyle że w przypadku jednej osoby potrzebowałabym wsparcia męża. A niestety na to nie moge liczyć (choć niby rozumie, no ale przecież "nie wypada" - i to też jest jeden z powodów naszego rozwodu).
  • edytowano listopada 2015
    .
  • Módl się o taką sytuację, która wywoła w tej osobie dobro, o nawrócenie tej osoby. Gdy troszczymy się o jakąś osobę wzbudza to sympatię i chęć usprawiedliwienia tej osoby. Obejmij troskliwą modlitwą bo Bóg naprawdę działa. To diabeł oskarża dzień i noc a Miłość chce wszystkich usprawiedliwić.
  • Bądź jak matka, która modli się za zagubione dziecko.
  • Ładne to. 
  • edytowano sierpnia 2014
    @Mamababcia u mnie to się chyba bierze z tego, że ja raczej nie mam zbyt dużych wymagań wobec innych ludzi, więc trudno mnie w tym względzie zawodzić, natomiast sobie stawiam wymagania duże i czasem nie jestem w stanie im sprostać.

    Ja miałam kiedyś inaczej - sama zawsze od siebie dużo wymagałam i wymagałam od innych. Trudno mi było przyjąć i zrozumieć, że ktoś tego nie może, skoro ja choć z trudem nad tym pracowałam. 
  • @asiu, to co napisalas jest dla mnie wazne, ale jesli to rodzina typu dziadkowie i ich dzieci, a nie tylko jedna osoba?
  • Za wskazówką Bridget ,która mi poleciła wspaniałą książkę''Wołaj do mnie Panie,a odpowiem Ci'',zdołałam wybaczyć wszystkim wszystko,z całego mojego życia.I powiem Wam ,że poczułam taką ulgę jak nigdy dotąd.Da się.
     Bridget bardzo Ci dziękuję:)
  • @Bridget to ta książka, o której rozmawiałyśmy?
  • Nie lubie podchodzić do tematu po katolicku

    ---------------

    Monia, ja nie łapię... to Ty wierząca jesteś czy nie? I tak dla ścisłości: jakie wyznanie skoro katolicyzm Ci nie leży za bardzo?
  • Moniazm pewnie
  • kitek, bo nie jest łatwo wybaczyć, jeśli nie widzimy w drugiej osobie chęci zmiany
    Ale Bóg czyni cuda. Czasem zmienia tę osobę... a czasem pomaga nam przebaczyć, zalewa nasze rany Swoją miłością i wtedy możemy kochać pomimo.
    Kilka lat temu pewna osoba bardzo mnie raniła, trwało to dość długo. Nie widziała w ogóle w sobie problemu. Wiele rekolekcji, wiele spowiedzi... puściło. Jak teraz byłam na zwolnieniu po operacji, przeziębiłam się, a nie mogłam wyjść z mieszkania i kupić sobie leków czy czegokolwiek do jedzenia. Dowiedziała się o tym i  - ponieważ sama była chora i też nie mogła wyjść - posłała swojego męża na zakupy...
    A ostatnio chodziłam obolała, zraniona przez pewną sytuację i powtarzałam sobie, że mam do pewnej osoby żal. No mam żal i już. W końcu pojawiła się myśl: "A to może tak do spowiedzi?". Nie dlatego, że jestem taką okropną grzesznicą i jak w ogóle mogę być zła na kogoś, tylko po to, żeby Jezus mógł tego dotknąć, uleczyć. 
  • Modlitwa zmienia tego, za kogo się modlimy, ale nade wszystko zmienia modlącego się. Wprowadza pokój do serca, pomaga popatrzeć na osobę, któa krzywdzi inaczej, zobaczyć w niej nie tylko krzywdziciela, ale też biednego człowieka. 
    Kiedyś już ktoś powiedział, że problem krzywdy to w dużej mierze mój problem, bo to ja powinnam coś zrobić.Jeżeli ktoś mnie krzywdzi, wzbudza we mnie złość, poczucie krzywdy, żal to ja muszę coś z tym zrobić. Bo mam wpływ bezpośredni na siebie, siebie mogę zmienić, innej osoby nie. 
    Wtedy, jak pisała @asia, odseparować się od tej osoby, nie wchodzić  w relacje z nią, modlić się za nią, cokolwiek uznamy za stosowne.
  • edytowano sierpnia 2014
    No to Wam w kilku słowach opiszę skutki tego wątka...
    Po napisaniu w wątku opadły mnie wątpliwości - co ja się tu wymądrzam, jak dawno nie musiałam niczego poważnego nikomu wybaczyć. Piękna teoryjka i tyle, każdy może to napisać....
    I zaczęło się.

    Przyjechała szwagierka z narzeczonym i psem. Pies duży i z tych, co to słuchają tylko pana. Prosiliśmy, żeby przyjechali bez psa, tym bardziej, że chcieli przyjechać na tydzień- dwa a ja zwierząt nie lubię i jeden z synów się boi psów. I mój dom moje zasady i takie tam...
    Ale szwagierka nie posłuchała, bo podróż daleka a psa nie mieli z kim zostawić.
    Pies zaatakował Pedra, może zaatakował to duże słowo, ale warknął i kłapnął. A syn miał głowę obok, bo coś do psa chciał powiedzieć. I dostał w oko.
    Krew, wrzask i przerażenie dziecka. Krwiak na rogówce i rozcięcie na powiece dolnej. Malutkie, ale jednak ...
    Myślałam, że to tylko draśnięcie, ale na wszelki wypadek poszłam do okulisty. Do szycia. Szpital - najbliższy w Chorzowie. Myślałam, że mu to ambulatoryjnie złatają ale nie - rozcięty kanalik łzowy, minimum 5 dni szpitala i operacja w znieczuleniu ogólnym.
    To wczoraj rano wszystko.
    Noc straszna - na jednym łóżku w szpitalu, nie spałam wcale, tak mnie cholera nosiła.Wściekła byłam tak, że gdybym nie była w szpitalu, to bym szwagierkę z
    całym dobytkiem i psem temi ręcyma na bruk wystawiła. Złość, nienawiść,
    wkurw, osąd i żal. I to wszystko ledwo się we mnie mieściło...

    Dziś rano dopiero operacja - 2 i pół godziny. Dużo czasu, żeby siedzieć w kaplicy i się modlić przed Najświętszym Sakramentem. A byłam tak zmęczona, że nawet się modlić nie umiałam, tylko
    powtarzałam: "I przebacz nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym
    winowajcom"

    Dziś wróciłam do domu, mąż mnie zmienił w szpitalu na weekend, żebym się wyspała trochę.
    I zero żalu, nienawiści, złości. NIC!
    Jak ręką odjął!
    Uśmiechnięta i spokojna wybaczyłam im całe zło, jakie na nas spadło z powodu ich głupoty.
    Sama zdziwiona jestem...

    Pan Bóg jest wielki!

    Ps: Gości z psem przenieśliśmy do pustego mieszkania znajomych, bo przebaczenie przebaczeniem, ale nie chciałabym musieć siedzieć przy kolejnych pogryzionych dzieciach...



  • Dzięki, Cart. 
  • @Cart - i to mi się podoba! Wybaczyć - z Bożą pomocą, jak najbardziej! Ale nie narażać się na kolejne nieszczęścia ze strony winowajcy.
  • Psy to taki temat, gdzie nie można odpuścić, u dziadków był miły rottweiler, prosiłam żeby go zamykać jak są dzieci i byłam nietolerancyjnym dziwadłem, pies odgryzł kciuk swojemu panu i psa uśpili. 
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.