Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

sztuka wybaczania

13

Komentarz

  • Znaczy się nie można dopuścić do dzieci obcego psa a nie że nie można wybaczać :)
  • Ja sama doświadczyłam wybaczenia swoich różnych głupot, grzechu i słabości...w sumie codziennie tego wybaczenia doświadczam...i o tyle mi łatwiej więc było wybaczyć w życiu pewnemu człowiekowi ogromną krzywdę, którą noszę w sobie do dziś...ale paradoksalnie czasem sobie samej przebaczyć nie umiem..Dla mnie chyba to jest trudniejsze właśnie..byc dla siebie samej miłosiernym jak jest Chrystus dla nas...

    ..no i mąż..wybaczam niby szybko, ale to jakoś bolesne zawsze mega..walka ustawiczna z dumą własną..no i jak tu już słusznie zauważono..czasem wybaczyć jest łatwiej niż zapomnieć..

    Takie tam przemyślenia..


  • @Cart - mnie tez się Twoja postawa podoba ;
    we mnie w podobnych sytuacjach wychodzi moje wychowanie (dwa :) dzieci już mam dorosłe a nadal wychodzi, niestety)- śpiewka z mojego domu - ale tak nie wolno , jak ona się poczuje... tralala i na końcu ...marazm
  • a jeśli chodzi o wybaczanie - wybaczyłam i prosiłam o wybaczenie Kogoś i na szczęście ,że się na to zdobyłam , bo niedługo potem już bym nie zdążyła ....
    ja sama jestem bardzo emocjonalna i chwiejna i mam trudność z jasnym określaniem granic, a jak już się zdobędę to ciężko mi unieść foch- żal i złość i nieprzebaczenie drugiej strony - i wtedy próbuję przejść ponad tym i myślę , że chodzi o dyspozycję mojego serca do nienoszenia urazów i tyle , chociaż czasem" foch " pozostaje
  • Zawsze warto zostawić focha, jeżeli to tylko urażona miłość włąsna. Trzeba czasem spojrzeć na kogoś, że on też coś przeżywa, że jemu może trudniej. Ja w malżeństwie kiedyś uświadomiłam sobie, jakie dzieciństwo, młodość miał mój mąż. I wtedy odkryłam, jak on bardzo potrzebuje miłości. Wtedy ta urażona miłość własna zaczęła powoli się wycofywać, a na jej miejsce weszłą całkiem inna miłość. Może nawet nie weszła, bo cały czas tam była, tylko mogła zająć więcej miejsca. I wtedy zaczęło si zmieniać.

    Nieprzebaczenie sobie jest okropne. Kogoś można zdystansować, nie spotykać się z nim. Ze sobą człowiek jest ciągle, nie można się schować, nie można złapac dystansu. Jednak Pan Bóg to też potrafi przełąmać. Od wielu lat nie mogłam sobie przebaczyć, kuliłam uszy po sobie na myśl o tej osobie, zżerało mnie poczucie winy. Spowiadałam się, Pan Bóg mówił, że mi przebacza, a ja wracałam z tym samym. Aż ostatnio odkryłam, że już nie ma tego we mnie. Ulga niesamowita.
  • @Katarzyna - to było pierwsze, co musieliśmy załatwić - odizolować psa od innych domowników. Nie miało związku z przebaczeniem, to po prostu zdrowy rozsądek
  • @Cart , a tak z ciekawości ,jak w tym wszystkim zachowała się szwagierka ?
    ;)
  • No nie wiem. Ja bym męża z psem odesłała a sama warowała przy dziecku na zmianę z matką, szorowała podłogi, zajmowała się resztą dzieci, gotowała i czyściła kible w ramach ekspiacji.
  • Cart dziekuje za swiadectwo. Kolejny dowod na to, ze wpierw akt woli musi od nas wyplynac, a dopiero potem przychodzi uzdrowienie. Nie zawsze od razu, ale zawsze przychodzi.
  • edytowano sierpnia 2014
    Szwagierka z przyszłym szwagrem siedzieli jak zbite psy. Pilnowali dzieci, wozili męża do szpitala, nawet obiad jakiś zrobili, choć szwagierka w tym temacie cienka jest bardzo ;) Dziś szwagierka siedzi z małym w szpitalu, wieczorem będą siedzieć tam obydwoje, żebyśmy my mogli razem iść na Eucharystię.
    Powiedzieli, że koszty leczenia poniosą oni (dla mnie oczywista oczywistość ;) )
    Jak wróciłam do domu po dwóch dniach, to prawie na baczność stali czekając na ciężkie pobicie. :D
    Jak weszłam z uśmiechem i przytuliłam oboje, to czułam, jak napięcie z nich spływa....


    Swoją drogą, nikt z Was się nie oburzył, że narzeczeństwo wsadzamy razem do jednego mieszkania? ;)
  • edytowano sierpnia 2014
    Cart, masz rację twój dom i ludzie z psem nie powinny przychodzić bez twojej zgody. Jeśli nie było kogo z psem zostawić mogło jedno z nich zostać z psem w samochodzie i się przeparkować do cienia, albo w ogóle odpuścić sobie odwiedziny.
    Ja przynajmniej nie narzucam się ludziom, którzy nie akceptują moich psów czy mnie lub mojej rodziny. 
    Oczywiście dziecko nie powinno tez przybliżać twarzy do psa i ktoś z dorosłych powinien tego dopilnować.
    Do oswajania psów z dziećmi ( żeby psy też były normalne psychicznie) są dzieci hodowców ( bo one mają wrodzone umięjętne postępowanie z psami, zwykle też są przez obce psy bardzo łatwo akceptowane) i ludzi przychodzących do psiego przedszkola.
    Tak samo inni ludzie po za rodzicami nie powinni bez ich zgody zabierać dzieci na rower, nad wodę itd. bo nigdy nie wiadomo co się może stać i raz dziecko cierpi, dwa jest powód do nienawiści w rodzinie.
    Też znałam przypadek, że pewna ciocia zabrała dziecko na rower i ono wkręciło nogę w szprychy. Na szczęście nic się nie stało Pomijam ból dziecka ale jatka i nieprzyjemna sytuacja była potem niesamowita, pozkłócało to ludzi. I teraz tak jeśli ja zabrałabym dziecko cudze na wakacje czy coś chciałabym pisemnego potwierdzenia, że oni wyrażają na to zgodę i nie będą mieć pretensji. Chociaż jakby się cudzemu dziecku coś stało pod mojąopieką miałabym większe wyrzuty sumienia niż gdyby się stało mojemu.
    To piekne z Twojej strony , że im wybaczyłaś , bo znam takich ludzi, którzy upatrzyli by sobie doskonały łup w szwagierce i szwagrze oraz niezły dochód w postaci gigantycznych odszkodowań.
  • Zadzwonil do meza czlowiek, ktory nam ostro i gesto kolo piura robil.
    Wiele lat i nerwow nam pozjadal, bo to rodzina.
    Nagle zadzwonil, potrzebowal rady. To kolo piora bylo dla mnie znacznie dotkliwe.
    Odebralam telefon i udzelilam wszelkich rad jak komus bliskiemu, z cala troska i uprzejmoscia.

    I to nie jest moje zwyciestwo. Naprawde dziekuje Bogu, ze moglam wyswiadczyc dobro komus, kto mna gardzi.
  • @Cart, wszyscy taktownie założyli, że jedno śpi na podłodze u chłopaków, a dama na dostępnym łóżku na drugim końcu mieszkania ;)
  • Prowincjuszka,jakie przeparkowac do cienia,jak oni na tydzien przyjechali? Podziwiam Cart,ze ich wpuscila do domu z psem..
  • edytowano sierpnia 2014
    @Predikata - u nas w domu tak było, z tym, że dwójka dzieci akurat na obozach, więc podłogi im oszczędziłam, bo były dwa wolne łóżka w dwóch różnych pokojach. :)

    @E.milia - Na swoje usprawiedliwienie dodam, że nie wiedziałam o tym, że przyjadą z psem, bo była mowa, że bez. Gdyby powiedzieli jasno od razu - nie - gdyby POPROSILI o możliwość przyjazdu z psem inaczej byśmy to rozegrali od początku. I gdybym wiedziała, że to tak duży i ostry z natury pies to bym go przez próg nie przepuściła...
    Dużo tych "gdyby".

    Po prostu muszę się uczyć asertywności, jak widać :D

  • edytowano sierpnia 2014
    Nie mogli wynająć jakiegoś taniego hostelu dla robotników albo miejsca na polu namiotowym ? Sama mam psy i czasem muszę jeździć na wystawy, a z racji posiadania jeszcze 4 dzieci na forsie nie sypiam, irzecz jasna na 5 gwiazdkowe noclegi mnie nie stać, ale nie rozumiem jak można się z psem zwalać komuś na głowę. Ostatecznie można się w samochodzie przespać na parkingu, na stacji benzynowej itd. Później przez takich wszyscy właściciele mają przewalone.
    Tzn gdyby do mnie przyjechał ktoś z psem i nawet ten kłapnął by zębami na dzieciaki to nie było by w ogóle problemu wybaczyć , niewybaczyć bo dla nas to norma, i nawet chapnięcie nie spowodowało by traumy ale uważam, że pakować się do domu z psem do kogoś kto ma małe dzieci i ta rodzina za psami nie przepada, nie umie się z nimi obchodzić to niekulturalne a wręcz niebezpieczne.
    Co do mieszkania bez ślubu....Cart, założyłam , że jakoś z tego inteligentnie wybrnęłaś.
  • edytowano sierpnia 2014
    Są z a to inne rzeczy, których ja nie umiem wybaczyć ludziom/ instytucjom , tzn. oni i tak mojego wybaczenia nie potrzebują bo jestem dla nich zerem i się nie liczę. A nawet jak powiem, że wybaczam zostanie to odebrane jako zaczepka i znowu się zacznie.
  • Prowincjuszka, dzieki temu zwaleniu sie z psem na glowe Cart mogla zaznac cudownej laski wybaczenia. Podobnie jak jej szwagierka. Sa rzeczy, nad ktorymi nie warto sie roztkliwiac, bo przyniosly ogrom dobra. Bog cos dopuszcza by dawac olbrzymie prezenty. :-)
  • O wybaczeniu nie zawsze trzeba mowic wprost. Nie to jest najwazniejsze. Jak wybaczymy to bez gadania te osoby odczuja zyczliwosc.
  • Savia, wiesz :-) dla mnie juz wysoka szkola jazdy jest, gdy ktos zyczliwy nie jest, za plecami gesto i czesto, a Ty starasz sie naprawde.. widze, ze w takich przypadkach czasami takiego kogos no szlag trafia.

    Ad przebaczania, ale pamietania. Nie wszystko i nie kazdemu. Mam za soba takie sytuacje, ze gdyby nie 2 i 3 szansa, to by zal mi bylo. Czasami sie czujemy tacy super lepsi, ze oto rozdajemy innym nasze lubie nie lubie, ten to jest chciany a ten nie. A moze czasami sie mylimy? Moze nie znamy calej prawdy?
    Mam takie doswiadczenie za soba. To nauczylo mnie pokorniej patrzec .... chociaz mi trudno, nie jest to moja latwosc.
  • Ja mam chyba odwrotny problem. Mam sporo lat i nikogo nie nienawidzę. Ale wynika to z mojej sklerozy, zapominam, co kto mi zrobił. Co oczywiście skutkuję tym, że te same błędy popełniam wielokrotnie :/

  • Miewam podobnie ;) Przeważnie muszę się sporo nagłowić, by znaleźć kogoś, kto mnie skrzywdził.

    Tak więc nie wiem, czy można powiedzieć, że wybaczam  :-??

  • To Wam zazdroszcze :-) to moj cel :-) nic nikomu :-)

    Jesli komus cos, to samemu sobie!
  • W zasadzie nawet jesli ktos dziala z premedytacja, to i tak nalezy mu wspolczuc. Bo premedytacja oznacza jakies wielkie zranienie lub chorobe duszy, serca...

    Wiec tak czy siak wychodzi @asiu ,ze masz racje :-) :-) :-)

    Znam kobiety ktore nie maja oparcia w mezu, ani w nikim. Wtedy wiem czemu ujadaja. Jak to mawiala moja swiadkowa slubna, ujada tylko zwierze poranione, zdrowe nie ma powodu.
  • Duzo zalezy tez od stopnia "obrazalskosci" danej osoby. Jak ktos ciagle i o wszystko czuje sie urazony, to tez duzo przebaczac musi. Mam takie obserwacje, ze laczy sie to z poczuciem wartosci (nie mylic z pycha!) danej osoby, a raczej jej brakiem. Sa tak niepewne swego, ze nawet jak dziecko powie "glupi jestes", to beda czuly sie urazone. Z drugiej strony mam tez szczescie zyc z ludzmi, ktorzy chyba nigdy w zyciu sie nie obrazili. Ale to juz troche bokotemat.
  • A może wrażliwości ? tzn nie wiem, zastanawiam się.
  • Zgadzam się.

    Mam koleżankę, gdzie naprawde fajne funkcjonuja w rodzinie. Rodzice i rodzenstwo okazuja sobie uczucia, dbaja o siebie, zabiegaja, sa wsparciem. Naprawde można pozazdroscic.
    Kiedy bylam u nich kilka dni, bylam zaskoczona, ze powodem do kłótni jest podanie łyżeczki do herbaty bez uśmiechu, przejście obok siebie bez słowa itd...

    Nie żeby to było dobre zachowanie, ale obrażanie się o coś takiego ogromnie mnie zdziwiło. I wcale nie sprawiali wrażenie nadwrażliwych - cała rodzina tak funkcjonuje. Mają pewien system wartości i to są standarty.

    Maciejko, masz szczęście, niestety wielu ludzi funkcjonuje w rodzinach naprawdę patologicznych. Jak słucham czasami, to włosy stają dęba. Podkopywanie dołków pod włąsnymi dziećmi, okradanie własnych dzieci, szczucie wnuków na dzieci [rodziców]. Dużo tego, naprawdę znam wiele takich rodzin. Nie umiem w takich chwilach dawać dobrych rad... tzn czytam co piszecie i szukam. Zastanawiam się, bo coraz częściej takie rozmowy mi się trafiają.
  • Staram sie tu teoretycznie i filozoficznie zebrac odpowiedzi na wiele pytan, ale niestety, nie jest to mozliwe.


Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.