mamy skierowanie do szpitala z powodu zapalenia płuc, przed chwilką wyszłyśmy od lekarza jeszcze nie zdecydowałam gdzie pojedziemy - znaczy do którego szpitala (dziekanów? bielański?) muszę się spakować i wyruszamy
@Marsjanka ja w Dziekanowie bylam dwa razy z zapaleniem pluc i nie bylo zle. W sumie wyboru nie ma za duzego ja przerobilam i bielanski i dzialdowska i dziekanow....i najlepsze warunki w dziekanowie. Jedyny minus ze diagnostyka kuleje mocno ale jak to nie jest jakas nawracajaca sprawa to wystarczy dziekanow. Tam przynajmniejbstaraja sie nie mieszac dzieci podleczonych ze swiezymi infekcjami co niestety na dzialdowskiej i w bielanskim jest norma. Jakby co sluze poradami bo mam 16 miesiecznego astmatyka i caly zeszly rok przerabialam obturacyjne zapalenia oskrzeli i zapalenia pluc. Ile ma Mela?
Moj synek mial 5 miesiecy jak bylismy w Dziekanowie z zapaleniem pluc tez. U mnie syn mial mocna dusznosc i niestety siedzielismy tam 2 tyg....ale dzieci bez dusznosci wychodzily duzo szybciej wiec glowa do gory:) Rozumiem ze to jej pierwsze zapalenie pluc? U mnie mlody chorowal od 3 tyg zycia i podejrzewali niedobor odpornosci itd wiec takiej diagnostyki tam nie robia ale krew mocz jak najbardziej:) Za brama obok petli masz sklep spozywczy jakby co:) Jakbys miala jakies pytania pisz na priv ja przerobilam wszystko lacznie z klotnia z ordynatorem....
@Marsjanka - w przedszkolu w sąsiedniej wsi panie mylą ospę z bostonką. Sąsiadka ostatnio wróciła z przedszkola do domu z informacją, że ma ospę (pani dyrektor taką diagnozę postawiła), a była to bostonka, bez dwóch zdań - krosty inne niż przy ospie i charakterystycznie zlokalizowane. Może i u Twojej Matyldy to bostonka? Oby łagodnie przeszła.
a co do szpitali to koleżnka nie załapała się ( na szczęście) na miejsce w Bielańskim i od 3 dni jest z 6 tyg maluchem na pediatrii na Madalińskiego
Ma pokój jednoosobowy i łóżko (wprawdzie za dopłatą 20 zł za dobę ale wygodne)/ w 1,5 dnia mały miał cały szereg badań łącznie z usg grasicy/ przezciemiączkowym mimo, że trafił tylko z zapaleniem oskrzeli. Więc wydaje się, że też szpital do polecenia jakby co. Nawet nie wiedziałam że jest tam pediatria
wiecie - pierwszy raz jestem z dzieckiem w szpitalu
od rana latałam - do pediatry, potem na chwilę do domu spakować Melę i pognałam do szpitala, tam - tylko po 1,5h na izbie wylądowaliśmy na oddziale, same w 3. łóżeczkowej sali
no i trzeba przyznać, ok. 18 byłam już trochę "nieświeża" - mimo, że pierwsze co zrobiłam to przykręciłam grzejniki z sali z 5. na 1.
a po 18 wparowała na salę parka z maluchem w podobnym wieku co Mela, i od razu jakieś fochy do personelu - ale nie wiedziałam o co chodzi
dopóki nie dowiedziałam się od lekarki - i z głośnych tekstów awanturującego się pana (który "ma znajomych w ministerstwie" :P - że śmierdzę i jestem siedliskiem bakterii - i oni nie zgadzają się być na tej sali póki ja tam jestem - że chcą do innego szpitala - że żądają wystawienia łóżeczka dla ich dziecka na korytarz... normalnie, najlepiej żeby mnie usunęli bo im przeszkadzam
pani od pana po cichu mnie przepraszała za pana, ale głośno mu przytakiwała
a mnie się zrobiło przykro - chociaż generalnie mam w dup... całą gadkę pana palanta
lekarka dzielnie dawała odpór fochom pana awanturującego - w końcu na własne życzenie wylądowali na sali "zakaźnej" z jakim zaraźliwym stanem zapalnym jamy ustnej (o czym powiedziała mi lekarka omawiając wyniki Meli)
Komentarz
miała już pobraną krew, mocz, zrobili rtg, a przed chwilą skończyłyśmy inhalacje i aktualnie jemy
zadzwonili chwilę temu z przedszkola że Matylda ma ospę....????!!!!!!!!!! nie wiem jak to możliwe, bo miała ospę rok temu
mąż wypytywany zeznał, że koło ust są krostki (na rekach i stopach nie zauważył, bo marudząca Matylda zasnęła i w pokoju było za ciemno)
Ma pokój jednoosobowy i łóżko (wprawdzie za dopłatą 20 zł za dobę ale wygodne)/
w 1,5 dnia mały miał cały szereg badań łącznie z usg grasicy/ przezciemiączkowym mimo, że trafił tylko z zapaleniem oskrzeli.
Więc wydaje się, że też szpital do polecenia jakby co.
Nawet nie wiedziałam że jest tam pediatria
wiecie - pierwszy raz jestem z dzieckiem w szpitalu
od rana latałam - do pediatry, potem na chwilę do domu spakować Melę i pognałam do szpitala, tam - tylko po 1,5h na izbie wylądowaliśmy na oddziale, same w 3. łóżeczkowej sali
no i trzeba przyznać, ok. 18 byłam już trochę "nieświeża" - mimo, że pierwsze co zrobiłam to przykręciłam grzejniki z sali z 5. na 1.
a po 18 wparowała na salę parka z maluchem w podobnym wieku co Mela, i od razu jakieś fochy do personelu - ale nie wiedziałam o co chodzi
dopóki nie dowiedziałam się od lekarki - i z głośnych tekstów awanturującego się pana (który "ma znajomych w ministerstwie" :P - że śmierdzę i jestem siedliskiem bakterii - i oni nie zgadzają się być na tej sali póki ja tam jestem - że chcą do innego szpitala - że żądają wystawienia łóżeczka dla ich dziecka na korytarz... normalnie, najlepiej żeby mnie usunęli bo im przeszkadzam
pani od pana po cichu mnie przepraszała za pana, ale głośno mu przytakiwała
a mnie się zrobiło przykro - chociaż generalnie mam w dup... całą gadkę pana palanta
lekarka dzielnie dawała odpór fochom pana awanturującego - w końcu na własne życzenie wylądowali na sali "zakaźnej" z jakim zaraźliwym stanem zapalnym jamy ustnej (o czym powiedziała mi lekarka omawiając wyniki Meli)