Własnie rozmawiałam z mężem i okazało sie, że on już oddał tę maszynę Bardzo mi przykro. Wczoraj go nie zapytałam, bo spał, a dziś spotkalismy się wieczorem. Przepraszam, bardzo mi przykro
Maszyna jest raczej z lat 60 , jutro sprawdzę rok produkcji , mam paskudne doświadczenia z przesyłkami kurierskimi, ostatnio zmasakrowali mi maszynę dziewiarską. Jeśli ktoś z Twoich znajomych przejeżał by przez moją mieścinę to mógłby zabrać
Całe dzieciństwo tony papieru zapisałam na maszynie. tato był lekarzem i wówczas było to podstawowe wyposażenie gabinetu. Szybko mnie nauczył i zawsze miałąm prawo siedzieć w gabinecie (jak nie było przyjęć) i stukać. Ileż gazetek, listów, książeczek powstało, quizów etc. Super rzecz dla dziecka!
buuu ja swoją moze 2 czy 3 razy odwiedziłam daleko od domu ale był mikroskop olbrzymi,elektronowy podłożyłam kawałek gazety a tam ekran jak telewizor wielgachne litery pokazał a całą drogę dyrdałam z wózkiem wiklinowym na klekocących kółkach z lalą Emmą - niemiecka była
maszyna stara była na strychu u dziadków po lokatorce w czasie II wojny dokwaterowanej miała niemieckie literki takie B -beta - s i umlałty kropeczki nie było taśmy i tuszu ale mazakami czcionki smarowałam i coś na kartce sie odciskało "staruszka" gdzieś wywalona została przez kolenych mieszkańców dziadkowego domu strych krył niesamowite pamiątki obok tej niemieckiej sekretarki w małym pokoiku znaleziono póżniej dokumenty partyzanckie, przekazane przez prawnuczka do muzeum oraz fiolki po lekach, olejkach-perfumach, dokumenty, ołówkiem pisane prace mojej mamy z liceum z biologi i historii, fragment obrazu św. Magdalena zasłaniał dziurę w blachach dachu i inne rupiecie lubiłam tam łazić i myszkować myszy nie było tam bo kot mi zawsze towarzyszył a wieczorem 2 ulice odprowadzał jak wracałam do rodziców
po śmierci dziadków kot staruszek mieszkał sobie na strychu a spadkobiercy mieszkający w domu dokarmiali go był to Burek zwany Burusiem nigdy potem nie miałam kociska tylko psa ale to już inna historia
Komentarz
Przepraszam, bardzo mi przykro
ja swoją moze 2 czy 3 razy odwiedziłam daleko od domu
ale był mikroskop olbrzymi,elektronowy
podłożyłam kawałek gazety a tam ekran jak telewizor
wielgachne litery pokazał
a całą drogę dyrdałam z wózkiem wiklinowym na klekocących kółkach
z lalą Emmą - niemiecka była
po lokatorce w czasie II wojny dokwaterowanej
miała niemieckie literki takie B -beta - s i umlałty kropeczki
nie było taśmy i tuszu
ale mazakami czcionki smarowałam i coś na kartce sie odciskało
"staruszka" gdzieś wywalona została przez kolenych mieszkańców dziadkowego domu
strych krył niesamowite pamiątki
obok tej niemieckiej sekretarki w małym pokoiku znaleziono póżniej dokumenty partyzanckie, przekazane przez prawnuczka do muzeum
oraz fiolki po lekach, olejkach-perfumach, dokumenty, ołówkiem pisane prace mojej mamy z liceum z biologi i historii, fragment obrazu św. Magdalena zasłaniał dziurę w blachach dachu i inne rupiecie
lubiłam tam łazić i myszkować
myszy nie było tam bo kot mi zawsze towarzyszył
a wieczorem 2 ulice odprowadzał jak wracałam do rodziców
po śmierci dziadków kot staruszek mieszkał sobie na strychu
a spadkobiercy mieszkający w domu dokarmiali go
był to Burek zwany Burusiem
nigdy potem nie miałam kociska
tylko psa ale to już inna historia