Jak ktoś chce rodzić w domu ok. Ale i Katarzyna potwierdzi, że zostawienie przerazonej kobiety samej sobie może zaburzyc najprawidłowszy poród. Zresztą nie sądzę, że taj karetki odmówili celem krzewienia porodów domowych, sorry.
@prowincjuszka z Twojego opisu wynika, że rzeczywiście na Twojego męża spadnie odwożenie, chyba, że inny dyspozytor będzie miał zmianę Ale jednego nie rozumiem: czemu zostawiłaś swoje dzieci bez opieki. Przecież to twoje najmniejsze to niedawno się rodziło - pół roku to nie ma chyba. W takiej sytuacji hierarchia wartości nakazuje zostawić męża i rodzącą sąsiadkę ze swoim mężem samych sobie, a Ty masz być przy dzieciach. Nie rób inaczej, proszę. Oni sobie dadzą radę, a jeśli nie, to kogoś znajdą do pomocy - ale Twojemu dziecku w tym czasie wszystko może się stać, ono potrzebuje non stop opieki.
@prowincjuszko, powiem tak, zapytaj się dyspozytora o imię i nazwisko z komentarzem, "żeby mąż wiedział kogo do sądu pozwać o nieumyślne spowodowanie śmierci, gdybym tu przypadkiem umarła" może go to otrzeźwi i karetkę przyśle. I dyspozytor powinien mieć na tyle oleju w głowie, żeby wiedzieć, że u wieloródki poród może przebiegać błyskawicznie. @palusia, poród może być bezproblemowy, naturalny i matka może go nawet sama przyjąć, ale tego nigdy nie wiesz w trakcie. Ja miałam super fajny książkowy pierwszy poród, a potem dostałam krwotoku. Jakbym rodziła sama w domu, to Staś by dziś był sierotą.
marteczka ja miałam trzy porody, a czwarty dość szybki (od pierwszego skurczu do narodzin 2godz) i krwotok po... Piąty poród bez powikłań, ale dostałam coś w żyłę na wszelki wypadek. Nie da się przewidzieć...
Z resztą ja tego nie kumam. Jeśli dyspozytor dostaje informację, że wody odeszły i sugeruje przyjechać, a osoba x mówi, że nie ma samochodu i pyta co w takim razie zrobić, to tak z leksza ten dyspozytor bierze na siebie odpowiedzialność....
Z drugiej strony, oni wiedzą skąd się biorą dzieci (jak wychodzą), to też nieładnie, że z Wami nie pogadali wcześniej tylko stawiają Was przed faktem dokonanym. Nawet nie ponoszą konsekwencji za brak logicznego myślenia. Ale co? Odmówić pomocy? ....
Ja bym się nie wdawała w pyskówki z dyspozytorem. Zawsze w takich sytuacjach zimny opis plus wysoka kultura osobista bardziej procentują niż pyskówki i szantaże.
ale co ja mam opisać jak np na pytanie która to ciąż powiedziałam, że 2 a okazało się 6 tylko część dzieci zmarła po porodzie a czść we sierocińcu i tylko 1 po ostatnim konkubencie w domu...Tego nawet on nie wiedział
@MagdaCh, czemu zaraz pyskówki? Kulturalne jak najbardziej przypomnienie o konsekwencjach nie wysłania karetki do osoby w stanie zagrożenia życia.
A cięta jestem, bo do tracącej przytomność mojej babci z ponad 40-stopniową gorączką dyspozytor odmówił wysłania karetki i kazał nam robić zimne okłady. Sepsą zarazili ją w szpitalu który akurat miał dyżur. Chwała Bogu, sąsiadami teściów byli lekarze i miejsce w innym szpitalu załatwili.
No to jest duży argument moim skromnym zdaniem, że kilkoro dzieci zmarło po porodzie. I to trzeba dyspozytorowi powiedzieć. Bo to jest zagrożenie życia. Bez względu na przyczynę zgonów.
Powiedzieć prawdę, że szósta ciąża, a dwoje zmarło po porodzie (o ile dobrze zrozumiałam). Szantaż jest nieelegancki, dajcie spokój. I nawet chyba bezprawny. Nie rozumiem czy na celu jest wezwanie pomocy, czy awanturka z dyspozytorem, który ostatnio - jak się okazało - miał rację.
@palusia "Z resztą ja tego nie kumam. Jeśli dyspozytor dostaje informację, że wody odeszły i sugeruje przyjechać, a osoba x mówi, że nie ma samochodu i pyta co w takim razie zrobić, to tak z leksza ten dyspozytor bierze na siebie odpowiedzialność…."
no włąśnie to wszytsko dzieje się PRZED terminem i wody NIE odeszły, wrociła zresztą do domu.
@palusia nie wiemy, co by było, gdyby dostał taki telefon - bo takowego nie dostał.
Nie wiem, jak w tym roku, bo minister Arułkowicz robi straszne cięcia, ale w zeszłym roku transport medyczny do różych takich przypadków - powiedziałabym mało pilnych - zupełnie dobrze funkcjonował.
W tym roku, przypomniało mi się, jakiś czas temu wzywałam do mojego dziecka karetkę, które połknęło spinacz. Nie miało duszności ani krwotoku. Karetka przyjechała - fakt, że poradzili mi samemu dostarczyć dziecko do szpitala, sugerując, że spinacz już połknięty, a oni by musieli wbić wenflon od razu etc. - i tak też uczyniłam, ale to była porada. Ponieważ reszta dziecek strasznie histeryzowała w domu, spytali się jeszcze czy dużo mam tam dzieci i czy jest ktoś dorosły, aby się nimi zająć, gdy ja tego zawiozę. Więc pewno jeźdżą. Sama zresztą sprawdzę w styczniu, ponieważ małżonek nie ma prawa jazdy - a ja po ostatnim porodzie, na który sama się zawiozłam na styk, więcej w skurczach nie planuję jeździć.
No właśnie, tak jak mówi MagdaCh - "to wszytsko dzieje się PRZED terminem i wody NIE odeszły, wrociła zresztą do domu". Może trzeba pogadać z sąsiadką czy ona w ogóle wie jak przebiega poród, jak się mierzy czas między skurczami itd., bo w ten sposób to cały tydzień będziecie kursować w tę i wewtę... Dyspozytor dobrze ocenił sytuację - ze szpitala odesłali do domu. I przestańcie już z tym, że poród fizjologiczny to takie zagrożenie życia że trzeba jeździć karetką, bo w ten sposób to zamiast mężów i taksówek na IP przywoziły by kobiety zespoły R - to mówię ja, która z drugim dzieckiem zajechała do szpitala z 8 cm rozwarciem i skurczami co chwila, wieziona przez męża, koleżanka która miała odbierać poród już nie zdążyła dojechać :P Owszem, zawsze coś się może pochrzanić nawet przy porodzie fizjologicznym ale po to właśnie kobiety rodzą w szpitalu. Zresztą czym innym jest zaawansowany poród i wtedy nie sądzę żeby ktoś odmówił karetki a czym innym początek porodu. @prowincjuszka, chyba w obecnej sytuacji to zostaje poczekać aż ten poród naprawdę się zacznie i wtedy wzywać karetkę.
@elizarybka, nie było moją intencją urażenie Cię - jeśli tak wyszło przepraszam, po prostu inaczej odczytałam Twój post o wzywaniu karetki niż pewnie chciałaś napisać i nie zrozumiałyśmy się.
Może trzeba pogadać z sąsiadką czy ona w ogóle wie jak przebiega poród, jak się mierzy czas między skurczami itd., bo w ten sposób to cały tydzień będziecie kursować w tę i wewtę... Dyspozytor dobrze ocenił sytuację - ze szpitala odesłali do domu.
To jej 6 ciąża a porody były sn. Nie tak jak u mnie, ja się nie znam bo sama miałam 5 cc i w życiu bym nie wezwała sobie karetki bo wstydziłabym się obciachu. Po za tym nie wiem kiedy u mnie byłoby już zagrożenie życia a kiedy nie. Do kogoś jak się wzywa karetkę to się nie ma takich skrupułów.
Komentarz
Chłop nie ma prawa jazdy,
Kasy na taxe brak,
Karetka nie chce przyjechać,
To skąd laik ma wiedzieć, czy to już czy nie już? Zwłaszcza po wcześniejszych cc?
z Twojego opisu wynika, że rzeczywiście na Twojego męża spadnie odwożenie, chyba, że inny dyspozytor będzie miał zmianę
Ale jednego nie rozumiem: czemu zostawiłaś swoje dzieci bez opieki. Przecież to twoje najmniejsze to niedawno się rodziło - pół roku to nie ma chyba. W takiej sytuacji hierarchia wartości nakazuje zostawić męża i rodzącą sąsiadkę ze swoim mężem samych sobie, a Ty masz być przy dzieciach. Nie rób inaczej, proszę. Oni sobie dadzą radę, a jeśli nie, to kogoś znajdą do pomocy - ale Twojemu dziecku w tym czasie wszystko może się stać, ono potrzebuje non stop opieki.
I dyspozytor powinien mieć na tyle oleju w głowie, żeby wiedzieć, że u wieloródki poród może przebiegać błyskawicznie.
@palusia, poród może być bezproblemowy, naturalny i matka może go nawet sama przyjąć, ale tego nigdy nie wiesz w trakcie. Ja miałam super fajny książkowy pierwszy poród, a potem dostałam krwotoku. Jakbym rodziła sama w domu, to Staś by dziś był sierotą.
Swojego dziecia nie zostawiaj,
po karetkę dzwoń, o nazwisko zapytaj (rozmowy powinny być nagrywane).
Jeszcze ewentualnie można by na policję zadzwonić, ale nie wiem czy mają więcej radiowozów.
Jak będziesz mogła pomóc, to pomożesz
Z drugiej strony, oni wiedzą skąd się biorą dzieci (jak wychodzą), to też nieładnie, że z Wami nie pogadali wcześniej tylko stawiają Was przed faktem dokonanym. Nawet nie ponoszą konsekwencji za brak logicznego myślenia. Ale co? Odmówić pomocy? ....
A cięta jestem, bo do tracącej przytomność mojej babci z ponad 40-stopniową gorączką dyspozytor odmówił wysłania karetki i kazał nam robić zimne okłady. Sepsą zarazili ją w szpitalu który akurat miał dyżur. Chwała Bogu, sąsiadami teściów byli lekarze i miejsce w innym szpitalu załatwili.
(Sepsą się nie można zarazić, sepsa to objaw)
Szantaż jest nieelegancki, dajcie spokój. I nawet chyba bezprawny. Nie rozumiem czy na celu jest wezwanie pomocy, czy awanturka z dyspozytorem, który ostatnio - jak się okazało - miał rację.
"Z resztą ja tego nie kumam. Jeśli dyspozytor dostaje informację, że wody odeszły i sugeruje przyjechać, a osoba x mówi, że nie ma samochodu i pyta co w takim razie zrobić, to tak z leksza ten dyspozytor bierze na siebie odpowiedzialność…."
no włąśnie to wszytsko dzieje się PRZED terminem i wody NIE odeszły, wrociła zresztą do domu.
Czyli gdyby dostał tel.z inf. że wody odeszły itd.
Rozumiem obawy obu stron.
nie wiemy, co by było, gdyby dostał taki telefon - bo takowego nie dostał.
Nie wiem, jak w tym roku, bo minister Arułkowicz robi straszne cięcia, ale w zeszłym roku transport medyczny do różych takich przypadków - powiedziałabym mało pilnych - zupełnie dobrze funkcjonował.
W tym roku, przypomniało mi się, jakiś czas temu wzywałam do mojego dziecka karetkę, które połknęło spinacz. Nie miało duszności ani krwotoku. Karetka przyjechała - fakt, że poradzili mi samemu dostarczyć dziecko do szpitala, sugerując, że spinacz już połknięty, a oni by musieli wbić wenflon od razu etc. - i tak też uczyniłam, ale to była porada. Ponieważ reszta dziecek strasznie histeryzowała w domu, spytali się jeszcze czy dużo mam tam dzieci i czy jest ktoś dorosły, aby się nimi zająć, gdy ja tego zawiozę. Więc pewno jeźdżą.
Sama zresztą sprawdzę w styczniu, ponieważ małżonek nie ma prawa jazdy - a ja po ostatnim porodzie, na który sama się zawiozłam na styk, więcej w skurczach nie planuję jeździć.
I przestańcie już z tym, że poród fizjologiczny to takie zagrożenie życia że trzeba jeździć karetką, bo w ten sposób to zamiast mężów i taksówek na IP przywoziły by kobiety zespoły R - to mówię ja, która z drugim dzieckiem zajechała do szpitala z 8 cm rozwarciem i skurczami co chwila, wieziona przez męża, koleżanka która miała odbierać poród już nie zdążyła dojechać :P
Owszem, zawsze coś się może pochrzanić nawet przy porodzie fizjologicznym ale po to właśnie kobiety rodzą w szpitalu. Zresztą czym innym jest zaawansowany poród i wtedy nie sądzę żeby ktoś odmówił karetki a czym innym początek porodu.
@prowincjuszka, chyba w obecnej sytuacji to zostaje poczekać aż ten poród naprawdę się zacznie i wtedy wzywać karetkę.
To jej 6 ciąża a porody były sn. Nie tak jak u mnie, ja się nie znam bo sama miałam 5 cc i w życiu bym nie wezwała sobie karetki bo wstydziłabym się obciachu. Po za tym nie wiem kiedy u mnie byłoby już zagrożenie życia a kiedy nie. Do kogoś jak się wzywa karetkę to się nie ma takich skrupułów.