Nasz 4latek od jakiegoś czasu budzi się kilkukrotnie po zaśnięciu, siada na łóżeczku, jest wyraźnie przerażony, opowiada z otwartymi oczami jakieś niedorzeczności i nie bardzo udaje mi się go uspokoić. Nie pomaga branie na ręce, przytulanie, tłumaczenie, że to tylko sen, wyniesienie do innego, słabo oświetlonego pokoju. Ma otwarte oczy, patrzy gdzieś, jakby coś widział, cały się trzęsie, macha energicznie łapkami, płacze albo mówi coś kompletnie od rzeczy. Nie mam pojęcia, jak mu pomóc, ani jaka może być przyczyna. Obok w łożeczku śpi 9miesięczny braciszek, ktory dużo płacze i budzi się w nocy nawet co godzinę. Może właśnie brak normalnych warunków do spania jest przyczyną? Co mogę zrobić, żeby mu pomóc?
Komentarz
http://psychiatria.mp.pl/bezsennosc/show.html?id=79966
a czy coś jest polecane - może jakaś literatura - w problemie bezsenności (problem z zasypianiem) przy zespole aspergera?
Po narodzinach młodszego byłam kilka tyg w szpitalu, starszy przeżył to bardzo, no ale od tego czasu mineło ponad pół roku.
Śpimy we czórkę w jednym pokoju - nasze łożko jest metr od łożeczek dziecięcych- bo wstaję w nocy do młodszego wiele razy.
Nie wiedziałam, że mogą być jakieś medyczne przyczyny. Jesteśmy w trakcie diagnozowania nietolerancji pokarmowej - bo uskarża się od dłuższego czasu na ból brzuszka. Na razie po wykluczeniu na 3 tyg nabiału nie zaobserwowałam poprawy.
Do przedszkola nie chodzi, telewizora nie mamy, ogląda jedynie bajki w Internecie, a i to nie codzienne, do tego uprzednio przeze mnie sprawdzone.
Niektóre dzieci po prostu to mają.
Poradzić nie da się nic. Gdy częstotliwość tych zdarzeń bardzo się nasila, można dać od czasu do czasu środek uspokajający przed snem, by dziecko i rodzice mogli przespać noc. I tyle.
Albo czekać aż wyrośnie z tego. To potrwa.
Takie moje doświadczenia.
Właśnie się obudził przed chwilą, nie gadał nic dzisiaj, tylko siedział przerażony w łożeczku, trząsł się i płakał.
Z przyczyn to na ten moment najbardziej podejrzewam niewyspanie i stres związany z narodzinami braciszka i rozłąką ze mną, ogólnie narodziny drugiego syna to był dla nas wszystkich trudny bardzo czas (wielu z Was wspierało nas wtedy modlitwą, może pamiętacie wątek o Jasiu urodzonym niespodziewanie w 34 tc). Teraz jest własciwie dobrze, ale ciągle jacyś lekarze, rehabilitacja, nie mam dla starszego tyle czasu, ile bym chciała, tyle, ile wcześniej i bardzo mi z tym źle.
Po raz pierwszy go gonił ten indyk,następnym razem stał i patrzył na niego..a ostatnim razem był za bramką zamknięty.
Każdego ranka mi opowiadał te sny.
Płakał w nocy,wybiegał z łóżka-brałam go do siebie, utuliłam,mówiłam spokojnie-udało się mu zasnąć.
Natomiast rano z poważną miną mówi:-znowu był....indyk..
W międzyczasie upiekliśmy indyka na obiad-co F podsumował,że już ten indyk da mu spokój bo upieczony... póki co spokojnie śpi.
Najstarszy syn miał koszmary z pająkami i kurami,ganiał w nocy po pokoju,pokazywał te kury..do rana mieliśmy z nim akcje-nic nie pomagało.
Do dnia dzisiejszego każdej nocy coś opowiada przez sen a czasem gania po domu,zdarza się mu nawet zjeść kromki chleba..rano się dziwi skąd ma tyle okruch
Nawet w tej chwili coś opowiada przez sen..
Najgorzej jak po koszmarach jest nie wyspany i cały dzień ma ciężki(czasami wspomagamy się hydroxyzyną).