Mam pytanie do mam , tych , które karmiły dzieci piersią ponad jeden rok - czy po czasie widzicie jakieś pozytywne ( a może negatywne) tego skutki ? Ja moją najmłodszą , 15 - sto miesięczną karmię jeszcze dość intensywnie . Nie zanosi się , żebym w najbliższym czasie przestała , tym bardziej , że mała ma alergię na białko mleka krowiego , która na szczęście chyba już się cofa. Wywołuje to jednak dziwne komentarze otoczenia , że niby nie ma to już sensu a ja się wykończę. Dodam , że najstarszą karmiłam prawie dokładnie 18 miesięcy a skończyłam niestety nagle - bo trafiłam do szpitala na podtrzymanie drugiej ciąży. Natomiast druga córka sama ze mnie zrezygnowała - w wieku 7 miesięcy podałam jej butelkę , bo intuicja podpowiadała mi , że się nie najada. No i po miesiącu tego dokarmiania sama zrezygnowała z piersi.
Komentarz
Różnicę widać jak na dłoni-
najmłodszy, bez butelki nie zaśnie. Ma dziś 2,5 roku i pije z kubeczka- niekapka, ale wieczorem musi wypić pełny kubek soku. Aż dziw, że jeszcze ma zęby :shocked:
Najdłużej ze wszystkich moich dzieci używał smoczka. Właściwie w nałogu był :sad:
Bardzo długo po odstawieniu od piersi wszystko pchał do buzi- począwszy od rąk, na pluszakach skończywszy.
Też musiałam przestać go karmić z powodów zdrowotnych, ale widzę, że zdrowiej dla niego byłoby, gdyby mógł, tak jak inni, ssać te 10 miesięcy dłużej...
Nie poddawaj się!
Tym bardziej, że jak piszesz mała ma alergię. Może się okazać, że nie podejdzie jej żaden z produktów zastępczych. Wytrzymaj do czasu, aż jej dieta będzie na tyle zróżnicowana, że będzie się mogła obejść bez mleka.
Tylko, że np 4 lata, to uważam za przegięcie, a znam takowe...
K
Mój piąty syn od 5 miesiąca życia był na sterydach, poważne zagrożenie astmą...lekarz radził karmić jak najdłużej....karmiłam 21 miesięcy.....od trzech miesięcy ku zdziwieniu lekarki nie podaję sterydów....jego odporność wzrosła, nie miał najmniejszego kaszlu ani kataru.......
więc Monia póki możesz i chcesz - podawaj cycusia...same plusy!!!!
Ja sprawdziłam tę teorię na swoich - faktycznie zrezygnowali ok. 4-5 miesiąca ciąży. Mimo, że wcześniej byli nałogowcami i nie wierzyłam, że mogą z własnej woli zrezygnować.
Widzę olbrzymią różnice między nim a niekarmioną córką. Co do odporności jest różnie, myślę, że karmienie naturalne bardzo pomaga, ale najważniejsza jest więź emocjonalna, której nie da się powtórzyć... Jeśli możesz na siłę nie odzwyczajaj, na pewno wyczujesz, kiedy będzie stosowny moment, żeby ją "odstawić", tak jak w przypadku innych twoich córuń. Ja tez widzę same plusy w karmieniu piersią :bigsmile:
Nikt nie ma alergii.
Czy dawałyście dziecku wodę w butelce (w zimie)?
Pytam, bo Antek ma 5 mies. i lekarka mi powiedziała, żebym już zaczęła dawać zupki. Mówiła też o wodzie, bo A. robi kupki co 3-4 dni, więc lekarka mówi, że pewnie jest odwodniony (przy czym skórę ma ładną i ciemiączko wklęsłe nie jest), bo w mieszkaniach jest sucho.
No i chciałam się poradzić... bo kiedyś czytałam że mleko matki jest takie cudowne, że "wie" kiedy ma być bardziej tłuste, a kiedy bardziej wodniste.
Tzn forum jest o Karmieniu piersią powyżej roku. Pisałam tam (i inne osoby dały też ciekawe świadectwa) jak wprowadzanie posiłkówwg zasady BLW wygląda.
A, i żadnych zupek na początek
, syna ponad 2 lata, no i teraz karmię młodego. Starsze są alergikami, każde na co innego:sad:
Najstarsza prawie w ogóle nie choruje- pierwszy katarek na 1 urodziny, przeszedł sam po 3 dniach, cała 1 klasa bez przeziębienia/.
Co do synka- odstwiłam go sama po powrocie z wakacji, gdzie odmówił jakichkolwiek innych płynów, gdy skończyły się soczki z Polski i gdyby nie mleko to nie wiem co by było.
Obaj chłopcy nigdy nie używali smoczka, butelki czy nawet niekapka- nie potrafią z tego pić. Córka wcześnie dostawała butelkę z odciągniętym mlekiem i nie miała z tym kłopotów.
Gdy starszy nauczył się chodzić potrafił też pić z otwartego kubka , a nawet go nieść nie wylewając. Najmłodzszy / 9 m/ pije z normalnego kubka tylko wodę, która wyraźnie mu smakuje:bigsmile:
Żadne po zakończeniu karmienia , nie dostawało już innego mleka., nie chciały tego pić.
Joanno, to nie bajka , mleko ma cudowne właściwości- w czasie upałów, jest bardziej rozcieńczone- dlatego nie trzeba maluszków dopajać, podobnie na początku karmienia, gdy młode chce się napić, potem jest gęstsze , bardziej sycące. Bardzo mądrą ksiązkę przeczytałam przed pierwszym porodem, pisali tam nawet jak karmić piersią dziecko adoptowane:shocked:
W każdym razie (pewnie na obu forach) było sporo o dokarmianiu, dopajaniu, wprowadzaniu nowości etc. Poczytaj sobie, bo dużo mądrych matek z doświadczeń pisze (nie wiem, czy ciągle są aktywne, ale możesz polegać np. na Basi, Fizuli, Mice i paru innych, zorientujesz się sama). Lekarze zasadniczo często trzymają się starych schematów, z czasów, jak dziecię "należało" karmic miesznką co ileś tam godzin ileś tam ml
5 mies. to Antek jeszcze mały jest , jak masz się z nim boksować butelką czy łyżeczką, pewnie zresztą jeszcze nie siedzi porządnie...daj mu trochę czasu, za miesiąc, dwa, trzy będzie łatwiej. To też zreszta fajne, że te wszystkie umiejetności przychodzą dziecku naturalnie, jak się też staje gotowe do żucia jedzenia, sięgania po nie itd. Moim zdaniem nie ma kompletnie powodu, żeby przyspieszać i rozwalać naturalny rozwój dla paru (w większości wyplutych) łyżeczek papki z marchewki
I poczekaj aż będzie umiało siedzieć. Wcześniej to nie ma sensu, bo dziecko nie będzie gotowe na jedzenie a Ty tylko się denerwować. I w ten sposób nie zachęcisz dziecka do jedzenia.
Jak karmisz tylko piersią to nie podawaj wody, częsciej przystawiaj jak jest gorąco (wtedy mleko jest do picia nie do jedzenia), a zupkę to niech sobie pani doktor sama zje. Jeszcze za wcześnie.
Zdarza się że dziecko nie zechce jeść po 6 m-cu. Trzeba czekać i uzbroić się w cierpliwość. I mieć w d... opinie innych. Pamiętaj, że jak dziecko samo sobie reguluje ile zje piersi, tak samo zrobi ze stałymi pokarmami. BLW to naturalna konsekwencja karmienia piersią - dziecko je ile chce.
Tak więc: wspólne posiłki, wyrzucić kalendarz wprowadzania pokarmów, jedzenie takie jak dla dorosłych i w takiej samej postaci (z umiarem, oczywiście, bo zakłada sięże jedzenie jest zdrowe, a nie ryba z ościami czy chleb ze smalcem, albo MD) dziecko nie może być karmione papkami, łyżeczką (dziecko jest w stanie zupę zjeść nawet rękami:shocked:), którą daje się dziecku jak ono w ogóle załapie doczego służy jedzenie, , podawanie róznorodnych rzeczy i... zajęcie sięswoim talerzem:bigsmile:
Właśnie też mnie interesuje temat rozszerzenia diety przy karmieniu piersią. Moja Martusia skończyła pół roku, zaczęłam jej od 2 tygodni dawać mikroporcje gotowanej marchewki, jabłko, banana, ale zastanawiam się czy to ma sens.
Gadanie lekarz o zupkowaniu w 5-tym miesiącu sobie darowałam - dopiero co (półtora roku temu, przy pierwszej córce) zalecali karmienie wyłącznie piersią przez pół roku. Za często się zmieniają te zalecenia lekarskie, wolę postawić na swoją intuicję i zdrowy rozsądek.
Jak zaczęłam podawać małej teraz te stałe rzeczy do jedzenia to podaję jej też wodę łyżeczką. Nie chcę dawać wody butelką, ale na razie to dawanie łyżeczką mało efektywne jest i boję się zaksztuszenia więc parę łyżeczek wody i pierś.
Serdeczne dzięki Szczurzysko o forum, poszperam tam :bigsmile:
od jakiegoś czasu od młodych mam słyszałam rewelacje, że teraz zmiany w zalecanym przez lekarzy rytmie posiłków nastąpiły, że już od 5 miesiąca z zupkami na całego się wjeżdża, itd...
czułam instynktownie, że coś tu jest nie tak, cały ten rytm wprowadzania nowych pokarmów jest jakiś taki sztuczny, odmierzony co do grama, wszystko cacy przebadane i zalecane, a te biedne matki bez prawa do własnego zdania i intuicji mają grzecznie zgodnie z normami postępować i nie dyskutować:bigsmile:
a jeszcze 9 lat temu jak rodziłam pierwsze dziecko był trend do jak najdłuższego karmienia piersią! moja teściowa jest pediatrą alergolgiem i mnie bardzo zachęcała do kamienia do 9 miesiąca tylko piersią. dałam się namówić i nie żałuję. potem po 9 miesiącu córka zaczęła praktycznie od razu wszystko jeść, najpierw rączkami, potem już sama łyżeczką. jedzenia nie rozdrabniałam jakoś bardzo bo już była duża i uczyła się ciamkać je w buzi. i nie krztusiła się wcale pokarmem jak mnie wiele osób straszyło, dość szybko załapała jak się dziąsłami mieli (zęba miała dopiero jednego:).
teraz najmłodszy ma 2 miesiące więc mam jeszcze czas, żeby się przygotować do wprowadzania jedzenia, ale to co na razie wyczytałam na stronach o BLW baaaardzo mi odpowiada, więc raczej pójdę w tym kierunku...
jeszcze raz dzięki szczurzysko za namiary na forum!
ileż to się człowiek pożytecznych rzeczy na wielodzietnych może dowiedzieć !
:thumbup:
I. dziecko po sześciu miesiącach zaczęłam podawac zupki, bo tak pisali w książkach, ale nie bardzo chciało, w ogóle karmiłam do 2 lat
II, III dziecko po osmiu miesiącach zaczęło wyciągać rękę po to co ja jem, wiec im dawałam, karmiłam piersią do 2 lat
IV łaskawie przyjęło stały pokarm z zewnątrz, poza piersią po 10 miesiącach, karmiłam piersią do 2 lat - jedyny syn
V, VI, VII dziecko - patrz II i III dziecko
W kwestii karmienia nie słuchaj lekarzy, żadnego dopajania.
Ja po 7-miorgu dzieciach nie wiem co to butelka, nigdy nie używałam.
Dzięki! podświadomie właśnie coś takiego chciałam usłyszeć. Intuicja mi podpowiadała, że to coś nie bardzo z tymi zupkami i z tą butlą już teraz...
Bardzo wcześnie zaczęłam wprowadzać kaszki( w wieku niecałych 2 miesięcy bo syn był żarłokiem ) oraz zupki,ale dopiero później soczki. Moim dzieciom nic złego się od tego nie działo.
Mój syn w wieku 2 miesięcy węszył za świeżymi bułkami jak teściowa przyniosła z piekarni :bigsmile:. Choć dzieci były butelkowe, żadne nie miało problemu z nauczeniem się picia z kubeczka bez dzióbka przed ukończeniem roku, jedzenia łyżeczką czy zbyt długim ssaniem smoka.
Ssanie smoczka lub kciuka mam wrażenie przedłuża się wtedy , kiedy w domu dochodzi do przykrych dla dziecka lub jego rodziców sytuacji niezależnie czy jest karmione piersią czy butelką. Dziecko z nerwów gryzie smoczek lub paluszki. Mogą to też być problemy z wyrzynającymi się ząbkami.
Uważam , że dziecko powinno być karmione piersią tyle ile chce, jeśli matka może i chce , ale jeśli mama ma tego dosyć to chyba nie powinna mieć poczucia winy. Zwłaszcza jak ma w brzuchu następne dziecko.
młodsza ma teraz prawie 9 mc i jest miłośniczką cycusia:bigsmile:
dodatkowo ma refluks co prawda w lagodnej formie, ale prawie żadnych nowych rzeczy nie jesct w stanie zjeść bo ma odruchy wymiotne - jak zje obiadek to tylko parę łyżeczek, zero owoców, soczki jak pije to tylko z łyżeczki i to tylko parę kropelek, tak, żeby się ze smakiem obeznała.Wody nie przełknie, butli nie znosi. Nie zmuszam jej do jedzenia, przyjdzie czas, że zacznie jeść, lubi kaszki więc na śniadanko i na kolację kaszki na mleku modyfikowanym podaję.
Obie mają bardzo dobrą odporność, w ogóle nie chorują.
U mnie też pediatra zalecała jak Tereska miała 5 mc żeby już zupki podawać ale jej nie posłuchałam, tym bardziej, że Tereska nie chciała tych zupek jeść.
- wprowadzasz butelkę -> spore szanse na to, że już zostanie, więc trzeba kupić butelki, smoczki, sterylizator, będziesz kupować mleko...
- dasz szybko słoiczki -> wydłuża się okres, kiedy uważasz, że dziecko potrzebuje takiego przerobionego jedzenia. Dziecko pluje, utwierdzasz się w przekonaniu, że dla tych dwóch łyżeczek, które wcisnęłaś, nie warto gotować, więc lepiej kupisz kolejny słoiczek.
Brzmi jak teoria spiskowa, ale w sumie to logiczna polityka wszystkich nestle, hippów, gerberów i innych... A kto wydaje te wszystkie kolorowe broszurki i plakaty o karmienu? Kto zaprasza lekarzy na szkolenia na Malediwach?
Poza tym, niestety, ale jestem pewna, że to też hodowla kolejnego pokolenia konsumentów. Np. Nestle jest też producentem sporej części słodyczy. Maluch, który od najmłodszego dostaje to strasznie słodkie mleko, kaszki, te wszystkie deserki, misiowe ogródki i inny badziew, będzie przecież uzależniony od słodyczy.
Ja osobiście nie rezygnuję z karmienia, mimo poronienia, mimo, że jest mi trudniej w ogóle zajśc w ciąże przez to, że karmię. Ale nie wiążę tego (poronienia) z karmieniem.