Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

wybór rodziców chrzestnych

edytowano października 2008 w Ogólna
czym się kierujecie? jeśli jest duża rodzinka to trzeba mieć dużo znajomych:)
dla mnie ważne jest żeby rodzice ogarniali modlitwą moje maluchy, dzieci. Ja mam dwóch chrześniaków i powierzam ich na każdej Eucharystii w opiekę Jezusowi.
«1

Komentarz

  • Szukamy osób mocno wierzących, takich, które się nie zachwieją. Najpierw po rodzinie, potem po znajomych. Te osoby mają się modlić za nasze dzieci, mają być dla nich wsparciem.
    I wydaje się, że 5 z 6 naszych dzieci trafiła bardzo dobrze. Jednemu chrzestnemu niestety odbiło :(. Odszedł od Kościoła, wziął ślub cywilny. Bardzo, bardzo nas to boli. A mnie dodatkowo wkurza :angry:, co oczywiście jest mało chrześcijańskie z mojej strony, ale nie mogę sobie z tym poradzić. Mam wiele żalu do tej osoby tym bardziej, że ten ktoś twierdzi teraz że "zawsze uważał, że to tylko teatr". Świetnie, w takim razie jest niezłym aktorem i doskonale oszukał siebie i nas tych parę lat temu. Szkoda tylko naszej córy. :sad:
  • W trzech przypadkach wzięlismy chrzestnych jak nie mieli jeszcze 13 lat. W dwoch sie sprawdzilo w trzecim jeszcze nie wiemy.
    Czy to nie jest tak że działa w dwie strony? Zauważyliśmy ze to jakoś pomaga dorastać do ojcostwa lub jest jakims substytutem gdy na przykład ktoś zdecydował że dzieci nie bedzie miał...
  • JAk do pierwszego dziecka nie wzięłąm na chrzestną mojej jedynej siostry, mama miała mi to mocno za złe....ale ja nie uważam, by na chrzestnych brać na siłę osoby z rodziny....Została chrzestną naszej drugiej córki - uważam, że w dobrym czasie - już jako pełnoletnia osoba. Już przy czwartym dziecku musiały być to osoby nie z rodziny....Dla nas też największą wartością jest by chrzestny był wzorem religijności dla dziecka i otaczał modlitwą, nie sugerujemy się portfelem:bigsmile:
  • Mieliśmy kłopot z chrzestnym dla syna: nie był jeszcze bierzmowany - czekaliśmy z chrztem do jego sakramentu. Zatem takich młodych 13-letnich chrzestnych nie mogliśmy wybrać.
  • Nasi tez nie byli bierzmowani, a muszą?. A ostatniego chrzestnego stojącego ze świeca "babcia" zaczepiła przed kościołem i mówi- A co ty synku do Komunii teraz?
  • A nie musza?
    Bo jesli nie musza, to mi sie pewien dylemat rozwiazal :)

    Pozdrawiam - Ula
  • Nasze wybory chrzestnych były raz lepsze, raz gorsze. Na osiem osób raptem jedna jest z rodziny, bo w naszym pokoleniu niewielu mamy krewnych, a i ci są najczęściej pokłóceni z Panem Bogiem. Wybieranie chrzestnych spośród znajomych może być obarczone ryzykiem, że za parę lat kontakty się rozluźnią i dana osoba odejdzie w siną dal. Tak nam się zdarzyło w jednym przypadku, czego bardzo żałuję.

    Ula była naszym pierwszym dzieckiem, które miało już umówionych chrzestnych, zanim się urodziło :cool: A ponieważ staramy się chrzcić dziecko jak najwcześniej po urodzeniu, to takie ustalenia pozwalają wszystkim lepiej się przygotować :wink:
  • Zainteresowanym tematem polecam książeczkę ks Dziekońskiego "Crztu świętego wielki dar". Sporo praktycznych wskazówek. Także czym się kierować przy wyborze chrzestnych.
    Rzeczywiście przy większej ilości dzieci moze być z tym pewien problem...
  • A czy u Was też występuje taki niedobór kandydatów na ojca chrzestnego? Praktykujących, mądrych kobiet w odpowiednim wieku starczy nam jeszcze gdzieś na czwórkę, za to z mężczyzną mamy problem już teraz, bo w rodzinie kandydatów brak, a proszenie znajomych zawsze obarczone jest ryzykiem - jak zauważył Maciek - że więzi się rozluźnią...
  • Marcelina u nas podobnie, dla nas najważniejsze jest, zeby chrzestni byli wierzący i prawdziwie zanosili nasze dzieci w modlitwie Bogu, z mamami chrzestnymi nie mamy problemu, gorzej z ojcami, tu są zawsze debaty. Zobaczymy jak nam pójdzie tym razem. Z powodu "niewiary" nie wybraliśmy na chrzestną siostry męża, przez co ma do nas żal do dzisiaj.
  • tak jest ryzyko ze w znajomych mogą się rozluźnić więzi ale mogą też sie dzięki dziecku utrzymać, mam nadzieję ze tak bedzie z matką chrzestną Gosi bo tą osobę poznałam w byłej pracy, obecnie jesteśmy w bliskim kontakcie.
    Anetko ja przy czwartym dziecku biorę cię pod uwagę:) a jesli nie wypali obecna typowana to już wiesz jakie pytanie ci zadam i wiąże z tym dużą nadzieją bo fajnie kiedy dziecko ma przykład innej rodziny wierzącej:wink:
  • Małgosiu masz słodkie zdjęcie Julki, chciałabym ją zoaczyc kiedyś, może w Wisełce na rekolekcjach.
  • Wielodzietni w obecnej przewadze rodzin małodzietnych mają z chrzestnymi problem. Tak było w naszym przypadku, szczególnie przy ostatnich (6 i 7), które były bliźniaczkami. W końcu chrzestnymi zostały nasze dwie najstarsze córki, wtedy 17-letnia i 15-letnia i to według prawa kanonicznego wystarczyło. Tylko trochę ludzie w kościele i w naszej nielicznej dalszej rodzinie się dziwili.
  • A czy u Was też występuje taki niedobór kandydatów na ojca chrzestnego? Praktykujących, mądrych kobiet w odpowiednim wieku starczy nam jeszcze gdzieś na czwórkę, za to z mężczyzną mamy problem już teraz, bo w rodzinie kandydatów brak, a proszenie znajomych zawsze obarczone jest ryzykiem - jak zauważył Maciek - że więzi się rozluźnią...

    U mnie na odwrót... Aż doszłam do wniosku, że kobiety są bardziej podatne na działanie złego. W końcu nie na darmo mówią "gdzie diabeł nie może...". A chłop to umysł prosty - albo jest na "nie", albo na "tak". :bigsmile::wink:
  • Marcelino u nas dokladnie jest tak samo - jak będziemy mieć czwarte, to jak nic będą dwie matki chrzestne, chyba, że jakieś przypadkowe osoby wychodzące z kościoła weźmiemy...
  • Zdaje się, że u nas słuszna przyczyna zaleciła dopuszczenie wyjątku.
  • My na razie w rodzinie najbliższej i ciut dalszej mamy jeszcze zapas ewentualnych chrzestnych. Jak to fajnie mieć porządną wierzącą i dużą rodzinę. :bigsmile:
    Poza rodziną bałabym się ze względu na owe zanikające więzyo których Maciek, gdyby nie to, to też by się trochę znalazło.
  • Więzi to bardzo skomplikowana sprawa....
    Ja mam kilku przyjaciół z którymi jestem związana lat naście i więcej...i bliżej jesteśmy niż z większością np kuzynostwa i moją i męża....Tak więc zależy to też od jakości tych "więzi".
  • U nas za każdym razem był problem z chrzestnymi ... W końcu zdecydowaliśmy się na najbliższą rodzinę tj. przy pierwszej córce szwagierka i szwagier , przy drugiej mój brat z bratową , przy trzeciej znowu ta sama para co przy pierwszej. Bez większego przekonania , ale nie mieliśmy lepszych kandydatów. Nie wykluczałabym osób spoza rodziny , gdybym miała pewność , że szczerze zainteresują się dzieckiem , mają podobny system wartości i że podchodzą do tematu odpowiedzialnie. Natomiast sytuacja materialna takiego kandydata nie miałaby dla mnie żadnego znaczenia , wkurza mnie takie podejście. No ale wiele osób do chrzcin podchodzi jak do pewnego usankcjonowanego tradycją zwyczaju , liczy się prezent od chrzestnych .
  • U mnie jest szwagier(fajnie,ze wierzacy,praktykujacy i w ogole oddany KK czlowiek),a chrzesna moja siostrzenica,tez wierzaca,choc dosc mloda,zobaczymy jak to z nia bedzie.Jednak pomimo,ze oni mieszkaja w PL to bardzo sie Vercia interesuja i wiem,ze sie modla za nia-to dla nas wazne.No i sa z rodziny,to tez przewazylo w ich wyborze.
  • A moja ulubiona siostra stosowała przy chrzcie swoich dzieci regułe "jedno z chrzestnych praktykujące, jedno dowolne". Ja jestem chrzestną dwojga, pozostali też mają katolickie matki chrzestne, za to ojców do wyboru do koloru, jeden ateista, jeden prawosławny (ale tylko z nazwy, nie praktykuje), jeden protestant (klasyczny amerykański, "Jesus loves you")...

    No i na mnie podwójna odpowiedzialność spoczywa...
  • Ja starałem się o chrzest w rycie trydenckim i niestety młodzi księża wymawiają się że nie umieją, a starsi się boją (tak to odczułem).
  • [cite] jacko:[/cite]Ja starałem się o chrzest w rycie trydenckim i niestety młodzi księża wymawiają się że nie umieją, a starsi się boją (tak to odczułem).
    a jak to to wygląda?
  • [cite] jacko:[/cite]Ja starałem się o chrzest w rycie trydenckim i niestety młodzi księża wymawiają się że nie umieją, a starsi się boją (tak to odczułem).

    My teżÂ się staramy...
  • niektórzy jeździli na drugi koniec Polski żeby ochrzcić dzieci wegług starego obrządku
  • Podbjam wątek! Doszłam do ściany. Mamy chrzestnych z rodziny, chrzestnych wierzących - ich rola kończy się po Mszy, zero zainteresowania dzieckiem, raz do roku jakiś prezent (obecność 3 minutowa tzn dać prezent i się ulotnić bo znów jakieś ważne zajęcia) 
  • @J2017 chociażby ze dwa razy do roku pytać czy dziecko jeszcze żyje. Moja chrzesna nie mieszkała blisko zaddko ja widywałam, zawsze dzwoniła na święta i urodziny - nigdy nie zapomniała, jak był czas gdy kończyłam jakiś etap edukacji interesowala się dzwoniła jak tam. Poza tym przed ołtarzem jednak składa się obietnice pomocy w wychowaniu więc wydaje mi się  że min zainteresowania powinno być, jak jest msza z okazji urodzin dziecka to taki wysiłek przyjść i Komunię Święta przyjąć? 
    Podziękowali 1Katia
  • @Agmar u nas podobnie. Widzę swoją winę bo za mało ich zapraszam inicjuje.
    Marzyłoby się żeby czasem zabrali któreś gdzieś. 

    Ale wolę jednak dobry przykład niż np rozwiedziona chrzestna która szuka kontaktu z moim dzieckiem i chętnie zabierze na wymarzone wakacje z innym partnerem..
  • @ewaklara jak nie ma kontaktu to i przykładu za bardzo nie. U mnie np siostry moje na mikołaja tudzież urodziny zabierają dziewczyny gdzieś na pizzę - taka wprowadziłam zasadę bo mam dość tych prezentów, wolę żeby poswiecily czas i siostrom to pasi, chrzestni (faceci) raczej nie są zainteresowani taka forma
    Podziękowali 1ewaklara
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.