Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Maluchy na Mszy Świętej

2

Komentarz

  • Jak byłam z moją 2,5 latką na Mszy w tyg albo ostatnio na drodze krzyżowej to oprócz tego, że kilka razy usłyszałam, że chce do domu, to ogólnie dała radę. Kręciła się na ławce, wstawała siadała, klękała, ale po cichu. Nie było dużo ludzi i widziałam, że czuje się dobrze.
    W niedziele jest kiepsko. Ona z marszu chce wychodzić, bo na jej poziomie to widzi tylko nogi ludzi i nic więcej. Staram się stanąć z boku gdzie jest jakaś kapliczka, żeby było coś interesującego, ale kiepski to pomysł, bo ją ten tłum przeraża chyba. Żeby usiąść z przodu musiałabym dużo wcześniej przyjść, a ja przychodzę raczej na ostatnią chwilę, żeby jak najdłużej wytrzymała. I tak źle i tak niedobrze.
    Msze dziecięce omijamy szerokim łukiem. I ostatnio ciągle chodzimy na zmiany, bo nie ma opcji wyjścia poza kościół, bo głośniki nie działają na zew. Włączane są tylko latem.
  • Wolę niedzielną mszę niż w tygodniu. W tygodniu jest tak mało ludzi że słychać każde tupnięcie, zapytanie, kichnięcie itp. stresuje mnie to bo wszyscy słyszą i patrzą na nas. A w nd taki tłum że nikt nie słyszy o co moje dziecko pyta, i że akurat spadł jej pieniążek przeznaczony na ofiarę. Pierwsza ławka (blisko zakrystii jest jak wyjść na zewnątrz) zero dzieci w polu widzenia ! żadnych fukających starszych pań (bo wolą siedzieć w ławkach z oparciami) i wtedy trzylatka pięknie wytrzymuje całą mszę, bardzo głośno wypowiadając części stałe w tym Ojcze Nasz ;)

    z roczniakiem to już inna historia ;) ale ma jeszcze czas
  • My za to z dziećmi chodzimy na msze dla dzieci, wtedy nikomu te dzieci nie przeszkadzają, jak wiadomo cała msze nie wysiedzi.
    Jak są święta i bym chciała się skupić na mszy to mąż idzie z dziećmi na ich msze, a ja sama.

    Najgorsze są straszę osoby co patrzą i fukają na dzieci.
  • @Malgorzata.
    No właśnie moje dzieciaki nie wysiedzą całej mszy w ławce.
    Sama nie lubię mszy dla dzieci, bo i biegają wszędzie.
    Wiem jak pójdę na normalna msze to moje dzieci mogą komuś przeszkadzać.
    Może jeszcze rok i będzie dobrze.
    Bo synek siedzi bez problemu gorzej córki .
  • Nam msze święte w tygodniu pomogły. Zwłaszcza w lesie bielańskim u ks. Drozdowicza jest o 12.00 msza trwająca ok. 30 minut dla kilku osób. Ksiądz cieszy się z obecności naszej, a dzieci od 2,5 do 8 lat traktowały to jako przygotowanie do Komunii Świętej dwójki starszych.
    Paniom fukającym (ale to raczej na Różańcu) mówię spokojnie: "Jeśli dzieci nie będą przychodziły, to kto za mnie i za Panią się pomodli, jak sami już nie będziemy mogli?"
    Działa świetnie i przejęła to moja M. Akurat na faceta z dziećmi rzadziej fukają.
  • Dużo zależy od parafii i księdza jeśli chodzi o Msze dla dzieci. Teraz chodzimy do takiej 'starej' parafii, gdzie dzieci tyle co na niedzielnej Mszy w 3 ławkach z rodzicami, a ksiądz z super podejściem do dzieci większych i mniejszych i naprawdę lubimy te rodzinne Msze;)

    Za to w tej parafii na innych Mszach to już nam się i wypraszanie z kościoła zdarzyło jak mi dziecko głośniej ziewnelo, bo przeszkadza struszkom ;)
  • @mama_malwia,
    pisałam to kiedyś w innym wątku, którego teraz nie znajdę -
    w parafii obok nas grupa mam z małymi dziećmi poprosiła ks. Proboszcza, żeby odprawiać Mszę św. dla rodzin z małymi dziećmi (nie dla dzieci!).

    Propozycje "ramowe", które wspólnie z ks. Proboszczem zostały ustalone.
    1. Cała liturgia jest "normalna" - czyli, jak na Mszy św. zwykłej. Żadnych piosenek zamiast części Mszy św., żadnych "zdziecinnień"
    Czytania czytają Ojcowie, Psalm śpiewa ktoś z rodziców
    2. Homilia jest dla RODZICÓW, i trwa do 5 minut.
    3. Pieśni są zgodne z przepisami litirgicznymi, trwają tyle, co akcja liturgiczna. Np. Na wejście - 1 zwrotka (tyle, ile ksiądz idzie do ołtarza), itd.
    Po zakończeniu Mszy św., jeśli jest taka ochota, można coś bardziej "dziecięcego zaśpiewać". Ale PO.
    Pieśni przygotowują rodzice, są wydrukowane kartki A4 z nimi +czytaniami i Ewangelią
    4. Ogłoszenia parafialne - ksiądz wybiera 1 ważne, lub odsyła do gabloty i strony internetowej.
    5. Rodzice siedzą z dziećmi, i pilnują, żeby nie latały po ołtarzu i okolicy. (Ruchliwe jednostki siadały "z boku" i wędrowały po schodkach, a nie centralnie przed wszystkimi)
    6. Cała niedzielna Msza św. zamyka się w 30 minutach.

    Proboszcz był otwarty na propozycję, i jako "eksperyment duszpasterski" ta Msza św. wystartowała 3 lata temu, w Adwencie. Miała być tylko na Adwent właśnie, a została do tej pory - i przychodzą co rusz nowe rodziny, którym się pojawiają małe dzieci.

    Na początku było trochę buntu w parafii, że "czemu nie Msza dla dzieci", księża cierpliwie tłumaczyli na kolędzie, a my - jak ktoś nas pytał - odsyłałyśmy na "Mszę dla dzieci' do dwóch parafii obok (do 10 min. na nogach) - które od lat odbywały się o tej właśnie porze co "nasza Msza św.".

    Może warto pomysł w swojej/ lub innej parafii wprowadzić?

    k.



  • Wprowadziliśmy się do wiejskiej parafii 5 lat temu. O 4 jest z nami starsza córka. Ksiądz proboszcz kochany człowiek lat ponad 70, nigdy nie tolerował 'dziecięcych odgłosów' na Mszy św (przerywał kazania milczeniem ;-) ).
    Nie chcę żeby to nieskromnie zabrzmiało, ale zaprzyjaźniliśmy się z nim (to święty człowiek!!!) i jak on z czasem wszedł w naszą 'dzieciową' rzeczywistość to przychylniej odnosił się do zachowań dzieci na które rodzice nie mają wpływu.
    Teraz w razie ryków czy wycieczek są żarty z ambony, a zdarzają się i błogosławieństwa podczas posługi w konfesjonale (szybki krzyżyk).
    Od 2 lat jest też Msza św. w dogodnych godzinach. Stary proboszcz został jako emeryt, nowy ma misję ewangelizacyjną w stosunku do dzieci; bardzo się stara tylko "udziecinnienia" robi i ogłoszenia przeciąga. Rodzice też z roku na rok lepiej sobie radzą. Takie coś jak u @kowalka to moje osobiste marzenie.
  • @wiesia - zacznijcie!
    Na początku można "grunt" modlitwą i drobnymi umartwieniami ruszyć, a potem działać.
    Moje marzenie czekało z 5 lat, jak trafiło na dobrą glebę - grupy ludzi, parafii (nie mojej) z "wolną godziną" i otwartym na nowe ks. Proboszczem (starszym już człowiekiem), i wspaniałym ks. Łukaszem, który w lot zrozumiał wszystko, o co nam chodzi.
    Posługiwał na tej Mszy św. rok, potem został przeniesiony do innej parafii.
    Teraz są inni księża, ale charakter "dla rodzin z małymi dziećmi" został.
    k.
  • Z obserwacji - mieliśmy taki okres ze przestaliśmy regularnie chodzić do kosciola...i potem "wychodzilismy" z tego stanu długo (dwoje dzieci było nienawykłych, nie umiało się zachować po prostu)..
    Z mojej obserwacji wynika, że dzieci bardzo potrzebują uczyć się odpowiedniego zachowania na mszy, poprzez uczestnictwo w niej. Z każdą kolejna mszą - o ile była konsekwencja (tzn nie pozwalaliśmy na "szaleństwa" w kosciele) bylo lepiej. Wprawdzie 2,5latka ma niejaki problem z usiedzeniem na pupie, ale pomaga sadowienie się z ławkach i branie jej pomiędzy nas. Zawsze jesteśmy w jednej z przednich ławek...z tyłu sobie ludzie potrafią gadać, wchodza, wychodza - tam to dopiero nie ma skupienia ;)

    Nie pozwalamy na [przekaski na mszy, nie dajemy zabawek ani ksiązeczek. Jak jest wyjkątkowo źle, jedno z nas wychodzi przed kościoł, ale to chyba raz się zdarzyło tylko, góra dwa..

    Dzieciaki oczywiście - miewają gorsze dni, wtedy wychodzimy z kościoła poirytowani i zmęczeni, ale w przewadze jest ok.
  • edytowano kwiecień 2016
    U nas były takie egzemplarze, że trzeba było przerwać na jakiś czas chodzenie z nimi na niedzielną Mszę św.
    Zawsze po 4 rż. następowała duża poprawa.
    Niektórzy synowie zawsze zachowywali się bdb.
    Różne są te temperamenty, no :)
    Dużo pomagało, jak u jana_u, uczestnictwo z dziećmi we Mszy św. w tygodniu - czyli max. 1/2 godz.
    k
  • W tą niedzielę mała wariowała, a przeważnie jest spokojna, wyszłam do przedsionka i ksiądz (nie ten z mszy) dał jej cukierki ..
  • Ja właśnie chodzę na mszę, gdzie są pieśni, kazania gdzie ksiądz wychodzi do dzieci z mikrofonem, tam coś im opowiada z ewangelii.
    W tygodniu najmłodsza córka nie wysiądzie zawsze chce chodzić, jak już jest ciężko to wychodzę na dwór.
    Czasem maluchowi daje mi jakąś przekąskę, wiem że tak nie można.
  • @kowalka taka msza to super dla dzieci.
  • A my wyszliśmy z założenia, że z opowiadaniem Ewangelii poradzimy sobie sami, a na Mszy św. chcemy także uczyć dzieci skupienia.
  • @mama_malwina - próbujcie u siebie - naprawdę warto.
    Dobre owoce i dla dorosłych i dla dzieci.
    Kiedyś "Niedziela" przytaczała takie badania, że mamy, które mają dzieci na 10 (dziesięć!) lat "wypadają" z kościoła - tzn. zarówno ze względu na "techniczne" sprawy, jak i na to, że są "skazane" na kazania dla dzieci, a nie na formację dla siebie.
    (wracają podczas przygotowań do I Komunii dzieci)
  • My ostatnio chodzimy na dzieciowa Msze, i to daleka jeszcze od idealu. Ale kropla drazy skale, jest coraz lepiej pod wieloma wzgledami - kazania sa nawet ok, zwiezle i choc niby do dzieci, to cos wyciagnac mozna dla siebie.
    Tylko jeszcze scholke zwiazac i zakneblowac i bedzie calkiem dobrze.

    Chodzimy tez ze wzgledow czysto towarzyskich - najwiecej znajomych spotykamy wtedy, mozna przed kosciolem porozmawiac, umowic sie w tygodniu itd.
  • Scholkę @Marcelina, trzeba przejąć i przerobić na swoje :D, czyli na liturgiczne śpiewanie. Dla dzieci jest dość pieśni, które są w stanie zaśpiewać. Tak naprawdę, to wszystkie, tylko trzeba chcieć.
    k.
  • Musialabym pojsc na noze, obawiam sie. Nie mam tez argumentu w postaci wyksztalcenia muzycznego.
    Poki co koncentrujemy sie na stopniowym urabianiu Celebransa. Jest naprawde coraz lepiej.
  • Przeważnie chodzimy na dorosłą mszę, i przeważnie jest ok, przynajmniej dzwiękowo, ale teraz mała ma jakąś dziwną fazę i trochę biega. Ale nie zagłusza.
  • U nas schola dla dzieci ładniej "lirurgiczniej" śpiewa niż mlodziezowa oooo Ci to zawsze jakieś novum zapodadza X_X
  • ze 3x byliśmy na dziecięcej i nigdy więcej!!! cyrk na kółkach.

    Dzieci nie rozumiały, że nie mogą przynosić samochodzików ani ciastek skoro inne dzieci mogły.

    Od dawna tylko Msza normalna i pierwsza ławka tak jak u @Malgorzaty.
    Triduum paschalne również, ( w wilk Sob poszedł tylko 7 latek z tatą bo któreś było chore i musiałam zostać. Ale żeby nie to byśmy poszli wszyscy.
  • No mój Vincent na mszach dla dzieci dostaje małpiego rozumu, chodzimy rożnie ,ale omijam te dla dzieci. Z nim rożnie,czasem sie czegos przestraszy,czasem cos wymyśla, cieżko jest i prwnie bedzie a dzieckiem autystycznym ...i nie jest łatwiej czym jest starszy...oddaje to Panu Bogu.
  • U nas jest tzw. msza z udziałem rodzin. Różni się od innych tym, że śpiewa na niej schola dziecięca (normalne pieśni, te same, co na innych mszach) i kazanie czasem jest dla dzieci - ksiądz do nich schodzi i mówi bardziej do nich, choć czasem kieruje słowo do rodziców specjalnie dedykowane, a bywa i tak, że jest normalne kazanie i dzieci zostają z rodzicami. Niestety, na tej mszy, podobnie jak na innych w tej parafii, kazanie trwa ok. 15-20 minut i ogłoszenia podobnie długo. Bardzo rzadko udaje się skończyć w czasie krótszym niż 1h 15 min. Moje dzieci wytrzymują, ale inne miewają poważne problemy. Czasem mnie wiele kosztuje, żeby jakiemuś cudzemu dziecku nie zwrócić uwagi.
    Lubimy z dziećmi chodzić na roraty, bo wtedy jest konkretnie i poniżej godziny, bo się dzieci do szkoły spieszą i nie ma ogłoszeń.
  • Tralala, a dzisiaj byl normalny Akt Pokutny zamiast przepraszam Cie Boze. Kropla drazy skale. Jeszcze z pol roku i bedzie miodzio.
    :)
  • Trzeba mieć świadomość, że zdarzają się dzieci, które nie wysiedzą na mszy św.
    Nam się zdarzył taki jeden egzemplarz na sześcioro dzieci - i dopóki się nie pojawił, twierdziłam, że jak się od małego dziecko chodzi do kościoła to potrafi odpowiednio się zachować. Teraz nie krytykuje innych, bo wiem, że niektóre dzieci muszą dorosnąć.
    U nas to wyglądało tak,że piątka siedziała oddzielnie, a ten jeden był pilnowany przez nas oboje. Jak mąż pracował sama nie byłam w stanie z nimi uczestniczyć we mszy św.,
    jak tylko mieliśmy dla niego opiekę zawsze zostawał w domu.
    W tej chwili ma 15 lat i jest bardzo powaznym młodym człowiekiem i potrafi zwrócić uwagę starszym paniom, które uważają że kościół jest miejscem spotkań towarzyskich
  • Renka - zgadza sie, tez mielismy takiego ancymona, ale szczesliwie po roku wyrosl.
  • U nas to trwało około 10, ale dopiero niedawno ktoś mi powiedział, że może powinnam
    go diagnozować w kierunku aspergera
  • Nasz najmłodszy miewa problemy z wysiedzeniem, ale jest jeszcze malutki (1,5 r.), więc trudno mu się dziwić. Trochę mu pozwalamy połazić w pobliżu nas i to zwykle wystarcza, by jego potrzebę ruchu skanalizować. Gdy próbuje być uciążliwy dla innych uczestników mszy, to interweniujemy bezwzględnie.
  • Do 2 lat to problem bywa, potem już ok.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.