Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie tylko częsci rowerowe w Irlandii

...ale mamy gorszy problem. beatyfikowany został marksista, zwolennik "teologii wyzwolenia" Romero
image

Komentarz

  • edytowano maj 2015
    Zamordowany podczas pelnienia Eucharystii.
  • edytowano maj 2015
    ale mamy gorszy problem
    ----------

    Greg Ty masz problem...ja nie mam wcale...ale Ty masz zawsze problem...bo od SW II KK nie istnieje... B-)
  • @Prayboy

    Brak dużej litery.
  • Abp Romero. Wstawiał się za ubogimi, ale nigdy nie stanął po stronie marksizmu

    „Wielu najdroższych nam braci uważa, że kiedy Kościół <<wstawia się za ubogimi>>, to skłania się ku komunizmowi, zaczyna zajmować się polityką i staje się oportunistyczny. Tak nie jest, ponieważ doktryna Kościoła nigdy się nie zmieniła” - mówi salwadorski hierarcha, do dziś przez niektórych uważany za męczennika i symbol "teologii wyzwolenia". Tymczasem on jednoznacznie postawił się po stronie trwałej opoki, jaką jest Kościół. Oto sylwetka arcybiskupa Oscara Romero.

    To, co nieznane, może budzić nieufność. Obawa, że nasz ustalony światopogląd mógłby ulec załamaniu po zetknięciu z perspektywą odmienną od dotychczas bliskiej, może blokować chęć poznania nowego.

    Mechanizm ten działa szczególnie na płaszczyźnie teologii, gdzie inne rozumienie jakiegoś szczegółu może decydować o kwestiach ostatecznych. Na dodatek teologia po scholastyce jest mocno uformowana i sama zmiana języka, jakim się posługuje, bywa odbierana jako atak na najistotniejsze wartości.

    Arcybiskup Oskar Arnulfo Romero w Polsce nie jest postacią bardzo znaną, kojarzy się go głównie ze śmiercią przy ołtarzu i teologią wyzwolenia. W szerszej świadomości jest chyba przede wszystkim jednym z bohaterów produkcji o Janie Pawle II z Piotrem Adamczykiem w roli głównej. To po jego śmierci w oku filmowego papieża zakręciła się w oku łza.

    Teolog wyzwolenia?

    Te obiegowe skojarzenia, jak to zwykle bywa z obiegowymi wyobrażeniami, nie do końca są słuszne. Teologiem wyzwolenia biskup Romero nie mógł być z dość prostego powodu – w ogóle nie był teologiem. Był raczej duszpasterzem zatroskanym o powierzone mu owce. Niewątpliwie jednak związki z marksizującymi nurtami teologii wykazywał. Jego doradcą był między innymi Jon Sobrino, którego nazywano „pierwszym heretykiem pontyfikatu Benedykta XVI” (cztery lata temu potępiono jego błędy doktrynalne).

    Nie dałoby się jednak powiedzieć, że arcybiskup San Salvador to komunizujący bojownik w sutannie (w przeciwieństwie do wielu innych księży Salwadoru nosił sutannę i uważał, że jest to obowiązkiem duchownego). Sam pochodził z biednej rodziny i zawsze chciał być blisko ludu. Od początku kapłaństwa pomagał biednym, ile mógł – nocował ich na plebanii, organizował pracę (m.in. założył Stowarzyszenie Pucybutów), tworzył kursy edukacyjne.

    Dwie przyczyny

    Bieda, jakiej zaznał w domu, była na tyle dotkliwa, że, ucząc się w dzieciństwie gry na skrzypcach, zanim zapisał nuty na drogim papierze nutowym, ćwiczył ich pisanie na piasku. Był perfekcjonistą, bardzo zależało mu na dobrych wynikach, więc gdy już studiował, pożyczał książki i przepisywał z nich długie passusy – nie było go stać na zakup podręczników. Sytuacja materialna kazała mu jako młodemu klerykowi godzić obowiązki seminaryjne z pracą, w tym również fizyczną – u stolarza. Musiało to pozostawić ślad w jego spojrzeniu na rzeczywistość.

    Jego sumienność i zdolności zostały nagrodzone i – co również zostawiło silny ślad w jego pojmowaniu Kościoła oraz duchowości – otrzymał możliwość kontynuowania studiów w Rzymie. (I tam nie miał lekko – w trakcie wojny zmagał się z głodem). Rzym stał się dla niego ważnym punktem odniesienia. Romero został papistą i miało to niebagatelny wpływ na jego kapłańską drogę. Dobrze oddawało to jego późniejsze, biskupie motto – Sentire cum Ecclesia – odczuwać z Kościołem.

    W kwestii sprawiedliwości społecznej punktem odniesienia była dla niego encyklika Rerum novarum Leona XIII. Nie chciał przedkładać nawet ważnych problemów ludzkiej egzystencji nad troskę o zbawienie. Daleko mu było do socjalizmu.

    Konserwatysta

    Początkowo jego „rzymskość” była powodem kontrowersji, a nawet skandali. Bardzo krytycznie oceniano w kręgach władzy, gdy nie zezwolił na obchody ku czci bohatera narodowego Gerarda Barriosa, który notabene był jednym z fundatorów katedry. Romero nie widział możliwości łączenia działalności Kościoła z ideami masońskimi Barriosa. Był w tym konsekwentny: masonom odmawiał pogrzebu, często ku rozpaczy ich katolickich rodzin.

    Nie każdy wie, że łączyły biskupa dobre stosunki z Josemaríą Escrivą de Balaguer, prenumerował nawet dla swej diecezji pismo wydawane przez Opus Dei. Nie był zwolennikiem zmian, jakie wprowadzano po soborze. Złościł się na samo brzmienie słowa „Meddelin”, czyli miasta, gdzie odbyła się konferencja biskupów Ameryki Południowej mająca na celu przetłumaczenie idei soboru na prosty język listu duszpasterskiego.

    Trudne decyzje

    Zwalczał modernizm gorliwie. W seminarium zastąpił ekipę przyjezdnych jezuickich nauczycieli, których nauczanie wydało mu się nazbyt przesiąknięte duchem tego świata, salwadorskimi księżmi. Zrodziło to liczne problemy – niewielu seminarzystów chciało kontynuować naukę, ci zaś, którzy nie zrezygnowali, zostali cofnięci na pierwszy rok.

    Był atakowany przez znaczną część kleru za konserwatyzm, toczono z nim wojnę podjazdową, uciekając się bez skrupułów do przeróżnych środków, w tym oskarżeń o korupcję. Tymczasem Romero podejmował dalsze działania – choć cenił redaktora pisma kościelnego „Orientación”, zmienił skład redakcji i profil pisma po ukazaniu się pochwalnego artykułu na temat księdza, który zrzucił sutannę. Zastąpienie analiz socjopolitycznych teologicznymi i moralnymi sprawiło, że pismo straciło czytelników. Nie to było jednak najważniejsze dla duszpasterza.

    Odwrót?

    Co się stało, że człowiek o takim życiorysie w ostatnich trzech latach życia zdawał się odmienić światopogląd? Być może klucz do tej zagadki tkwi nie tylko w nim samym, ale bardziej w odbiorze, z jakim spotkały się jego działania, gdy już objął urząd arcybiskupi?

    Można domniemywać, że zmiana linii polityki Watykanu nie była bez znaczenia dla jego zbliżenia ku nowej teologii. Tendencja do odnowy, reformy była silna i ktoś wsłuchany w głos papieży nie mógł tego nie zauważać. Jako biskup nie do końca jeszcze zdawał sobie też sprawę z wyzysku, jaki panuje w kraju, konkretne dane na ten temat docierały do niego etapami. Nadto był przekonany, że z władzą należy rozmawiać, nawet, gdy nie realizuje poprawnie swej misji. Rozmawiać, nie ukrywając swego stanowiska, rzeczowo i otwarcie (nawet, jak się okazało, za cenę utraty przyjaźni z prezydentem kraju).

    Balansowanie

    Chciał zachować harmonię i hierarchię wartości. Chciał służyć Bogu, nie zapominając o ludziach. Należałoby mówić raczej nie o gwałtownym odwróceniu się od ideałów, co o ewolucji poglądów, jakimś przechylaniu szalek, by utrzymać je w równowadze. Takie przechylenie nastąpiło chyba po kolejnych morderstwach księży (w tym jego przyjaciela). Inaczej zarządza się, gdy przydarzają się zwykłe trudności, inaczej podczas głębokiego kryzysu. I jako arcybiskup – Romero doszedł do wniosku, że pora na zmianę. Trudno spokojnie dyskutować z władzą, która zabija kolejnych ludzi Kościoła.

    Nawet jednak, gdy wygłaszał słynne, transmitowane przez radio kazania, nie zapominał o tym, że Bóg powinien być na pierwszym miejscu. Struktura kazań zawsze była jednakowa, zanim przeszedł do spraw politycznych, najpierw wyjaśniał czytania mszalne.

    Nigdy nie stanął po stronie marksizmu. Jeszcze na kilka miesięcy przed śmiercią z rąk wojskowego zamachowca odciął się od wszelkiego kojarzenia jego osoby z socjalizmem. Jednoznacznie postawił się po stronie trwałej opoki, jaką jest ewangeliczne przesłanie Kościoła: „Wielu najdroższych nam braci uważa, że kiedy Kościół <<wstawia się za ubogimi>>, to skłania się ku komunizmowi, zaczyna zajmować się polityką i staje się oportunistyczny. Tak nie jest, ponieważ doktryna Kościoła nigdy się nie zmieniła”.



    Michał Buczkowski

    http://rebelya.pl/post/148/Abp-Romero-Wstawial-sie-za-ubogimi-ale-nigdy-nie-s
  • edytowano maj 2015
    Można czytać, nie ma nic strasznego .
  • @kowalka podam zatem clou: "Beatyfikacja salwadorskiego arcybiskupa została wstrzymana za pontyfikatu Benedykta XVI."
  • @Gregorius

    Traktujesz Kościól jak partię polityczną, w której ścieraja się frakcje i skrzydła.
  • Tak, Greg, to też czytałam.
    Benedykt XVI na pewno gorliwie się modli za papieża Franciszka.
    Idźmy za jego przykładem.
    Dziś Zesłanie Ducha Świętego, dobry czas na rozpoczęcie i zachęcenie innych, żeby się za Kościół i jego Pasterza modlić.
    +++
    k.
    ps. mój wpis nie oznacza, że się nie modlisz za papieża. Ja zachęcam tych, co tego nie robią.


  • @Berenika masz mylne wrażenie.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.