Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zbrodnia na dziecku w szpitalu Świętej Rodziny

11314151719

Komentarz

  • Monia, jakie kłopoty, o czym Ty mówisz? Dajesz się nakręcać. Dziś też aborcja jest zabroniona. Czemu nie pytają po poronieniu, czy to nie była aborcja? Poza tym, jakby od przesunięcia szafy czy zarażenia się wirusówką następowało zawsze poronienie, gabinety aborcyjne nie miałyby klientek. Przykro pisać, ale są inne sposoby na pozbycie się ciąży.
  • Onkolodzy i interniści nie boją się leczyć, choć za błąd lekarski grożą im większe konsekwencje, niż te w proponowanej ustawie za nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka.
  • edytowano kwiecień 2016
    Tu będzie duże pole do nadużyć i z pewnością ucierpią tez niewinne kobiety. Może jeszcze coś z tym zrobią.
    http://wiadomosci.onet.pl/prasa/30-lat-wiezienia-za-poronienie/hzx82

    No a to jedna paranoja z inną. W jednym kraju legalnie morduje sie dzieci a w innym legalnie niewinne i i tak poszkodowane kobiety zamykają w więzieniach. Warto czytac różne artykuły nie tylko prasę katolicka. Zawsze warto.
    Nie chcę takiej Polski. Już żałuję, że głosowałam na PiS. Można zrobić jeszcze dużo złego. Nasze życie w dużej mierze zależy od rządzących. Tu na prawdę już o dzieci nie chodzi ale o upodlenie kobiet. Nie, będę tym razem po przeciwnej stronie zeby nie dopuscic do innej paranoi.
    Autentycznie tak bardzo boję się tego że być może wyjdę z Kościoła jak zaczną o tym czytac pomimo iż jestem całkowicie przeciwna aborcji. Może jakis dziwny i nieuzasadniony strach mnie dopadł ale oczami wyobraźni widze, że można zrobić kobietom piekło i że to jest całkowicie realne, że będą cierpieć niewinne.
  • ej, ale to nie jest tak, że ciągle się gada o tym projekcie OBYWATELSKIM, a nie PiSowskim...?
  • edytowano kwiecień 2016
    M_Monia, weź tryknij baranka o ścianę, bo piszesz takie głupoty, że żal.

    Ja mam na koncie dwa poronienia i pewną skłonność do nich, a jakoś do głowy mi nie przyszło bać się zachodzić w ciążę, bo w jakimś projekcie obywatelskim, który nie trafił do Sejmu są takie a nie inne zapisy. Co się martwisz co będzie? Będziesz się martwic, jak wejdą takie właśnie przepisy, zajdziesz w ciążę (czego Ci życzę), poronisz (czego Ci nie życzę) i zacznie się dochodzenie. Czy Ty widzisz ile rzeczy się może się po drodze zmienić?
    Zaczynając od tego, że jest to projekt obywatelski i nie był jeszcze procedowany w Sejmie. Podczas prac w Sejmie do projektu często wprowadza się tyle poprawek, że bywa nie do poznania względem projektu pierwotnego. To jeszcze długa droga, zanim ustawa zostanie uchwalona a wszyscy histeryzuja, że na pewno kobiety, które poronią będą zamykane w więzieniu.
    Jak taki zapis będzie po III czytaniu w Sejmie, to może zacznę panikować. Teraz wszystko może się jeszcze zmienić. Począwszy od tego, że projekt nie wejdzie wcale do porządku obrad, bo nie zbierze wystarczającej liczby podpisów (i mam wrażenie, że o to chodzi w tej całej histerii, żeby nie zebrał).
    Przypominam też, że jak projekt będzie procedowany w komisji sejmowej, to każdy może zgłosić propozycje poprawek (nawet wysłać mailem), także M_Monia będziesz mogła się wykazać w kwestii zmiany tego konkretnego zapisu. Na razie walka toczy się o to, żeby nie ruszać tzw. kompromisu. I jak widać całkiem skuteczna taktyka została obrana.
  • @M_Monia jak Ty kochasz się bać wszystkiego, a już życia w szczególności.
  • Wiesz co, @M_Monia, gadasz, jak Zawadzka u Morozowskiego. Coś tu próbujemy wyjaśniać, a Ty swoje. Może chociaż rady @Emilia_K wysłuchasz? 8->
  • IdaIda
    edytowano kwiecień 2016
    @Paprotka , @M_Monia , proszę, obejrzyjcie ten film:





  • Nikt nie zasługuje na takie traktowanie.
    Dziecko z gwałtu tym bardziej.
    Bo niby dlaczego? Bo miało pecha począć się w niewłaściwy sposób?
  • Drobna szczegóła - Polska to jednak nie Salwator.
  • Ja też mam kilka poronień na koncie i nie boję się podpisać. Zły miesza Ci w głowie nie daj się. Strach nie pochodzi od Boga.
  • @Paprotka , ta pani mówi jakby do Ciebie:


    "Adoptowano mnie krótko po urodzeniu. Kiedy miałam 18 lat dowiedziałam się, że zostałam poczęta w wyniku brutalnego gwałtu. Seryjny gwałciciel napadł moją biologiczną matkę z nożem.

    Podobnie jak większość ludzi, wcześniej nie sądziłam, że kwestia aborcji dotyczy mojego życia. Ale kiedy dowiedziałam się o moim pochodzeniu, nagle zrozumiałam, że ten temat nie tylko dotyczy mnie, ale jest bardzo mocno związany z faktem mojego istnienia.

    W głowie zaczęły rozbrzmiewać mi echa słów wypowiadanych współczującym tonem: „chyba że w przypadku gwałtu"... oraz te, wykrzykiwane agresywnie w poczuciu obrzydzenia: „szczególnie w przypadku gwałtu!"... Wszyscy ci ludzie, nie znając mnie nawet, wydają sąd nad moim życiem, tak łatwo je przekreślając, jedynie z powodu okoliczności mojego poczęcia.

    Poczułam, że muszę usprawiedliwiać swoje istnienie, że muszę udowadniać światu, że wcale nie powinnam była być usunięta i że moje życie ma wartość. Pamiętam też, że czułam się jak śmieć - a to przez ludzi, którzy potrafili powiedzieć, że moje życie jest jak śmieć, że można było się mnie pozbyć.

    Proszę, zrozumcie, że kiedykolwiek mówicie o sobie „pro-choice" albo uznajecie dopuszczalność aborcji w przypadku gwałtu, to tak jakbyście stanęli przede mną, spojrzeli mi w oczy i powiedzieli: „uważam, że twoja matka powinna była móc cię usunąć". To bardzo mocne słowa. Nigdy nikomu bym tak nie powiedziała. Nie powiedziałabym: „gdyby było tak jak ja chcę, ty już byś nie żył".

    A ja muszę żyć z tym na co dzień. Spróbujcie udowodnić mi, że tak nie jest. Bo ludzie nie mówią: „jestem za dopuszczalnością aborcji, z wyjątkiem przełomu lat 1968/69, tak żebyś ty, Rebeko, mogła się urodzić". Nie. To jest okrutna prawda o stanowisku „pro-choice". Ono boli i jest podłe.

    Ale wiem, że większość ludzi nie patrzy na aborcję w przypadku gwałtu przez pryzmat konkretnego życia. Ten problem to dla nich abstrakcyjna koncepcja – szybka klisza, którą łatwo zmieść pod dywan i zapomnieć. Mam nadzieję, że jako dziecko z gwałtu pomogę wam przyporządkować do tej koncepcji konkretną twarz i konkretny głos.

    Ludzie nierzadko starają się zbywać moją historię słowami „no tak, miałaś szczęście". Zapewniam was, że moje ocalenie od aborcji nie miało nic wspólnego ze szczęściem. To, że dziś żyję, wynika z wyborów jakich dokonało nasze społeczeństwo oraz ludzie, którzy zadbali o to, żeby aborcja – również w przypadku gwałtu - była całkowicie zakazana w Michigan w tamtych czasach. To zasługa ludzi, którzy bronili mojego prawa do życia i wspierali je przy głosowaniu. To nie była kwestia „szczęścia". Ochroniło mnie prawo. Czy naprawdę powiedzielibyście, że nasze siostry i nas bracia abortowani każdego dnia jakoś tak po prostu „mają pecha"?!!

    Moja biologiczna matka ucieszyła się ze spotkania ze mną, ale powiedziała mi też, że była u dwóch nielegalnych aborcjonistów i prawie mnie zabito. Po gwałcie, policja skierowała ją do poradni, gdzie powiedziano jej, że w zasadzie powinna dokonać aborcji. Według mojej matki, wtedy nie było ośrodków pomocy ciężarnym w kryzysowej sytuacji, ale gdyby były, z pewnością udałaby się tam, choćby po drugą poradę. A tak, pracownik poradni dla zgwałconych umówił ją z nielegalnymi aborcjonistami.

    Pod pierwszym adresem spotkała typowe warunki podziemia aborcyjnego, na które powołują się feministki argumentując, że aborcja powinna być „legalna i bezpieczna" – zakrwawiony i brudny stół i podłoga. To co zobaczyła oraz sama świadomość nielegalności spowodowała, że się wycofała, tak jak robi to większość kobiet.

    Potem umówiła się z droższym aborcjonistą. Tym razem miała spotkać kogoś wieczorem pod Instytutem Sztuk w Detroit. On miał podejść, odezwać się do niej po imieniu, założyć jej ciemną opaskę na oczy, posadzić na tylnym siedzeniu samochodu, wywieźć i abortować mnie... potem znów zasłonić jej oczy i odwieźć ją.

    Wiecie co jest szczególnie żałosne? Świadomość, że wielu ludzi słysząc jak to wyglądało reaguje litościwie potrząsając głową w obrzydzeniu: „To okropne, że twoja matka musiała przez to wszystko przejść, żeby móc dokonać na tobie aborcji." To jest współczucie?!! Zdaję sobie sprawę, że im się wydaje, że okazują empatię, ale z mojego punktu widzenia to bezwzględne, nie sądzicie? Przecież to o moim życiu tak bezdusznie mówią i nie ma w ich opinii nic z prawdziwej empatii.

    Dziś moja matka biologiczna ma się dobrze – jej życie potoczyło się dalej i dziś układa się doskonale. A mnie by zabito, moje życie by się skończyło. Może nie wyglądam dziś jak wtedy, kiedy miałam cztery lata, ani kiedy miałam cztery dni i byłam jeszcze w łonie matki, ale to niezaprzeczalnie byłam ja i zamordowano by mnie poprzez brutalną aborcję.

    Według badań Dr. David'a Reardon'a, dyrektora Elliot Institute, współautora książki „Ofiary i zwyciężczynie: otwarcie o ciąży, aborcji i dzieciach urodzonych z przemocy seksualnej", autora artykułu „Gwałt, kazirodztwo i aborcja: wychodząc poza mity", większość kobiet, które zachodzą w ciążę na skutek przemocy seksualnej nie chcą aborcji i czują się znacznie gorzej po aborcji. Tak więc opinia większości ludzi na temat aborcji w przypadku gwałtu opiera się na trzech nieprawdziwych założeniach: 1) ofiara gwałtu chciałaby aborcji 2) aborcja pomogłaby ofierze gwałtu 3) życie dziecka nie jej warte donoszenia ciąży. Mam nadzieję, że moja historia, tak jak historie innych osób zamieszczone na tej stronie, pomogą obalić ten ostatni mit.

    Chciałabym móc powiedzieć, że moja matka biologiczna należała do tej większości ofiar gwałtu i nie chciała mnie usunąć, ale prawda jest taka, że była przekonana zupełnie przeciwnie. Jednak paskudne usposobienie i ordynarność tego drugiego podziemnego aborcjonisty oraz strach o własne bezpieczeństwo, spowodowały, że się rozmyśliła. Kiedy powiedziała mu o tym przez telefon, aborcjonista obraził ją i zaczął wyzywać. Ku jej zaskoczeniu, zadzwonił następnego dnia i znowu próbował ją przekonać do usunięcia mnie. Ona ponownie odmówiła i usłyszała stek wyzwisk. I na tym się skończyło – potem nie potrafiła już tego zrobić. Zaczynał się drugi trymestr ciąży – usunięcie mnie byłoby dużo droższe i dużo bardziej niebezpieczne.

    Jestem tak wdzięczna, że ocalono mi życie. Wielu chrześcijan w dobrej wierze mówi mi: „widzisz, Bóg naprawdę chciał, żebyś się urodziła!" lub „widocznie miałaś się urodzić". Ale ja wiem, że Bóg chce żeby każde poczęte dziecko miało tę samą szansę na narodziny i nie potrafię siedzieć bezczynnie mówiąc „przynajmniej moje życie udało się ocalić". Lub: „Zasłużyłam na to, spójrzcie jak wykorzystuje moje życie." A miliony innych nie zasłużyło? Nie wolno mi tak myśleć.

    A ty? Możesz tak po prostu mówić „mnie przynajmniej chciano..." albo „co mnie to obchodzi!"? Czy naprawdę chcesz być takim człowiekiem? Bezwzględnym? Na zewnątrz pozory empatii a wewnątrz zimne serce i pustka? Czy twierdzisz, że interesuje cię los kobiet a jednocześnie ja nie obchodzę cię kompletnie, bo przypominam ci coś, z czym nie potrafisz stanąć twarzą w twarz i bardzo nie chcesz, żeby inni zastanawiali się nad tym? Czy ja nie pasuję do twojego światopoglądu?

    Na studiach prawniczych koledzy z roku mówili do mnie: „no cóż, gdyby cię usunięto, nie byłoby cię tutaj i nie czułabyś różnicy, więc o co chodzi?" Wierzcie lub nie, czołowi pro-aborcyjni filozofowie używają podobnego argumentu: „Płód nie wie co go spotyka, więc nie odczuwa śmierci." Czyli jak kogoś zadźgasz od tyłu podczas jego snu, to jest w porządku, bo on nie wie co mu się stało?

  • cd.

    Wyjaśniałam kolegom w jaki sposób ta sama logika usprawiedliwia mnie „gdybym chciała ciebie zabić, bo skoro jutro cię tu nie będzie, to i tak nie będziesz czuł różnicy, więc o co chodzi?" Ten argument odbierał im mowę. To niesamowite co może uczynić odrobina logiki, kiedy przemyślimy sobie te rzeczy – czego wymagano od nas na studiach prawniczych – i jak zastanowimy się o czym naprawdę rozmawiamy: pewnych ludzi nie ma dziś wśród nas, bo zostali abortowani.

    Jest takie stare powiedzenie: „jak drzewo upada w lesie i nie ma nikogo kto to słyszy, to czy to drzewo powoduje hałas?" Jasne! A jeśli dziecko jest abortowane i nie ma wokół nikogo kto o tym wie, czy to ma znaczenie? Odpowiedź brzmi TAK! Ich życie ma znaczenie. Moje życie ma znaczenie, Twoje życie ma znaczenie i nie pozwól nikomu wmawiać ci, że tak nie jest!

    Świat jest dzisiaj innym miejscem, bo prawo powstrzymało moją matkę od aborcji na mnie. Twoje życie zmieniło się, bo ona nie mogła mnie legalnie usunąć, a ty dziś siedzisz i czytasz moje słowa! Ale nie musisz mieć wielu słuchaczy, żeby twoje życie miało znaczenie. Czegoś nam dziś brakuje, bo całe pokolenia zostały poddane aborcji i to nie jest bez znaczenia.

    Jedną z najwspanialszych rzeczy, do jakich doszłam, to fakt, że to NIE gwałciciel powołał mnie do życia, jak twierdzili niektórzy. Moja wartość i tożsamość nie wynika z tego, że jestem „efektem gwałtu", ale dzieckiem Boga. Psalm 68 głosi „Ojcem dla sierot i dla wdów opiekunem jest Bóg w swym świętym mieszkaniu. Bóg przygotowuje dom dla opuszczonych". A Psalm 27 mówi: „Choćby mnie opuścili ojciec mój i matka, to jednak Pan mnie przygarnie".

    Wiem, że to żaden wstyd być adoptowanym. Z Nowego Testamentu dowiadujemy się, że to właśnie w duchu adopcji jesteśmy powołani do bycia dziećmi Boga, przez Chrystusa, Pana naszego. Tak więc Bóg musiał mieć wysokie mniemanie o adopcji, skoro użył tego obrazu opisując swoją miłość do nas!

    Co najważniejsze, będę uczyć moje dzieci, tak jak uczę innych, że wartość człowieka nie zależy od okoliczności jego poczęcia, jego rodziców, rodzeństwa, partnera, domu, ubrań, wyglądu, inteligencji, stopni w szkole, pieniędzy, zawodu, sukcesów, porażek, zdolności i ograniczeń – to wszystko kłamstwa, które przenikają nasze społeczeństwo.

    Większość trenerów motywacyjnych mówi słuchaczom, że jeśli tylko się postarają i dosięgną do standardów społecznych, wtedy oni też mogą „zostać kimś". Ale tak naprawdę nikt nigdy nie dosięga tych absurdalnych standardów, a wielu ludziom bardzo wiele do nich brakuje. Czy to znaczy, że nie są „kimś", albo że są „nikim"?

    Prawda jest taka, że nie musisz nikomu udowadniać swojej wartości, a jeśli naprawdę chcesz wiedzieć jaka jest twoja wartość, to wystarczy, że spojrzysz na Krzyż – to jest cena jaka została zapłacona za twoje życie! To jest bezgraniczna wartość jaką Bóg nadał twojemu życiu! On uważa twoje życie za warte wiele i ja też tak uważam. Czy zechcesz przyłączyć się do mnie w afirmowaniu wartości innych osób, słowem i czynem?

    Tym z was, którzy powiedzą „nie wierzę w Boga ani w Biblię, więc jestem 'pro- choice'" polecam lekturę mojego eseju „Prawo dziecka poczętego do ochrony przed niezasłużoną śmiercią – na bazie filozofii o prawach". Zapewniam was, ten tekst wart jest waszego czasu.

    Rebecca Kiessling"


    http://www.fronda.pl/a/koniecznie-przeczytaj-rebecca-kiessling-gwalt-byl-poczatkiem-mojego-zycia,69330.html

  • W wypowiedzi pani Kiessling najbardziej uderzyło mnie to zdanie:

    "Czegoś nam dziś brakuje, bo całe pokolenia zostały poddane aborcji i to nie jest bez znaczenia."

  • @Ida - obejrzałam filmik
    nie umiem nawet opisać myśli, które teraz kołaczą się po mojej głowie...............
    :((

  • @mama_asia , miałam tak samo, byłam wstrząśnięta.
    I uważam, że ten film powinny obowiązkowo oglądać wszystkie kobiety, które chcą dokonać aborcji.
    Bo jak na razie to lekarze wmawiają im takie farmazony, że te kobiety są zupełnie skołowane.
    W czasach młodości mojej mamy aborcja była bardzo popularna w Polsce. Mama słyszała, że lekarze wtedy mówili: "to taki zabieg jak wycięcie migdałków" .....
  • to jest dopiero średniowiecze
    wmawiać kobiecie takie farmazony
    w XXI wieku,
    że dziecko w 23 bodajże tygodniu nie jest podobne do człowieka??????
    W takim postępowym świecie, w dobie internetu
    matko kochana
    po prostu nie mieści mi się to w głowie...........

    pomijam klimat rozmowy - ha, ha, hi, hi
    mięso
    gąbka
  • Filmiku nie obejrzałam, ale czytałam artykuł o aborcji przez częściowe urodzenie. Po co ja to przeczytałam? :((
  • @Ida, dziękuję za świadectwo Rebeki.
  • Ja też nie mogłam dojść do siebie po przeczytaniu tego artykułu @Gosia5 :(
    Trudno sobie wyobrazić, co będzie dalej z tym światem :(
  • Może niepotrzebnie panikuję. W każdym razie po tym co się dzieje w Salwadorze uważam, że nie mozna pozwalać rządzić żadnym fanatykom czy to z prawa czy z lewa.
    Dla mnie traktowanie kobiet z godnością też jest ważne. Jeśli jest zagrożenie, że niewinne kobiety mogą cierpieć za niewinnosć - tylko dlatego, że są kobietami to ja tego nie podpiszę.
    Filmiku nie obejrzałam. Aborcje starszych dzieci odbywają się już inaczej - wywołanie porodu i śmierć z powodu tego, że dziecko nie jest w stanie przeżyć poza organizmem matki (żadna aborcja przez częściowe urodzenie nie wchodzi w grę ani jakieś inne rzeczy wywołujące poparzenia, to było kiedyś). Czy to coś zmienia? - i tak jedak chodzi o to żeby uśmiercic. Płaczę nad nimi, boli mnie to osobiście chociaż nigdy nie dokonałam aborcji (i oby nigdy mnie to nieszczęście nie spotkało w przyszłości) jednak nie chce pozwolic na to że będa cierpiały niewinne kobiety. Niech zaostrzą prawo ale niech odczepią się od popełnienia przestepstwa - bo jest realne zagrożenie, że sprawa będzie badana zawsze przy poronieniu naturalnym także. Niewinna kobieta-poronienie naturalne-płacz-doniesienie-sąd-niesprawiedliwość. Tego chcę uniknąć.
    Gdzies było, że jeśli zdarzy się choć jeden sprawiedliwy to ocalę to miasto. Nie tedy droga tak mi się wydaje. Obawiam się, że dzieciom to niewiele może pomóc (to karanie matek), inne rozwiązania by się przydały.
  • Troszke statystyk:
    Aborcji dokonała co najmniej co czwarta Polka
    Polki starsze niż mające aktualnie 35 lat około trzy krotnie częściej usuwały ciażę. ich wiek rozrodczy przypadał w większości w czasach gdy aborcja była na życzenie i był gorszy dostęp do antykoncepcji.
    Następny absurd to jest taki, że z badań wynika że większość aborcji dokonały kobiety o prawicowych poglądach, spora część z nich jest całkowicie przeciwna aborcji.

    ja to sobie wjasniam tak - po takim koszmarze kobiety pewnie się nawracały - była to też terapia bo psychika cierpiała.

    czytam, że organizacje pro life też są podzielone co do kwestii karania kobiet. Ja na razie na to nie jestem gotowa, za duży strach, kobieta też może być ofiarą.
  • projekt nie precyzuje, jaką pomoc państwo miałoby zapewnić matkom
    to jest enigmatyczne i bardzo płynne
    oczekiwałabym konkretów, a nie takiego pitu pitu
    na co moze liczyć matka samotna, zgwałcona lub rodząca upośledzone dziecko
    konkrety, konkrety-kto, w jakim zakresie i wymiarze tę pomoc będzie niósł
    bo można i pomagać modlitwą, kupnem paczki pampersów raz na kwartał i kolejnymi konferencjami pro life oraz milionem udostępnianych na fb "manifestów", ale tak przekładając na konkrety to-za przeproszeniem-guano w ostatecznym rozrachunku będzie

    aktualnie też "państwo" zapewnia nam bezpłatną służbę zdrowia i bezpłatną edukację, broni naszej godności itepeitede
    a sami wiemy, jak to bywa i jak jest
  • @kociara zgadzam się, że są potrzebne konkrety. Na razie marszałek Sejmu nie umożliwił rozpoczęcia zbierania podpisów. Dyskusja będzie trwała i rozwiązania też się pojawią. Bez nich nie byłoby szans na uchwalenie ustawy. W Sejmie nie ma większości przekonanej do pełnej ochrony życia. Ale na koniunkturalistow trzeba będzie jakoś zadziałać.
  • Od 4. roku życia obserwuję, a czasem uczestniczę w działaniach na rzecz ochrony życia w różnych wymiarach. Na co dzień to jest głównie organizowanie wsparcia organizacyjnego, materialnego i psychologicznego dziewczynom, które wahają się i decydują urodzić. Akcje takie jak teraz to margines, ale bez nich nie byłoby zmiany świadomości ludzi. Przyzwolenie na zabicie dziecka z powodu podejrzenia choroby zmniejszyło wg badań CBOS z 70-80 do 45-50%. Mamy przed sobą ok. 5-6 miesięcy debaty nim po wakacjach będą decydujace głosowania w parlamencie.
  • Jan spróbuj postawić się w sytuacji kobiety która spodziewa się ciężko chorego dziecka: wizja uwięzienia, wizja zmiany życia, wizja podporzadkowania się temu dziecku, wizja patrzenia na swoje dziecko jak cierpi, a nawet utraty partnera, rezygnacji z pracy...i wiele innych
    Generalnie jest najgorzej jeśli do tej pory życie układało się dobrze
    ja to wszytko rozumiem mimo iz potępiam aborcję.
  • @M_Monia Ty nic nie rozumiesz. Tobie sie tylko wydaje, ze rozumiesz. Żeby cokolwiek zrozumiec, treba tego doświadczyć.
  • Monia, ja też rozumiem, ale aborcja to nie jest rozwiązanie problemu. A jak przy porodzie dojdzie do niedotlenia i mózgowego porażenia dziecięcego, albo urodzi się dziecko które teoretycznie miało być zdrowe a jest chore (nie wszystko da się zbadać w życiu prenatalnym), to co ? - eutanazja noworodka, żeby sobie życia nie komplikować?
  • Nie zawsze trzeba
    Jest coś takiego jak empatia
    Można postawić się w czyjejs sytuacji
  • Ale życie Monia, zycie ludzkie nie na ceny, nie ma przelicznika, każdy ma prawo żyć i tutaj nie ma dyskusji.

Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.