Co do narzekań na adhortację to może przypomnę, że jest to dokument synodu biskupów obradującego pod przewodnictwem papieża. Wyraża zatem opinię episkopatu, którą papież w jakiś sposób moderuje, ale nie wymyśla po swojemu. Jeżeli więc nie podoba nam się, że za mało pisze się o wielodzietnych, to nie jest to wina Franciszka, tylko braku zainteresowania tą kwestią ze strony gremium biskupów.
A mi się podoba komentarz bo rzeczywiście słowa papieża nie zachęcają do wielodzietności. Ja myślę, podobnie jak Małgorzata, że to nie wielodzietni potrzebują najbardziej wsparcia ale młodzi i malodzietni powinni nas rozumieć i nie powinni się bać wielodzietności.
Rzeczywiście, ze szczególną troską powinien Kościół pochylić się nad jedno- i dwudzietnymi. Są 3 warianty: 1-chcą i będą mieli więcej - wtedy troska nie zaszkodzi, nie chcą więcej, bo nie - warto się wtedy zatroszczyć o ich dusze albo chcą, ale nie mogą - wtedy pomoc jest jak najbardziej potrzebna i to bardzo konkretna. prawda jest jednak tak, że to wielodzietni są w krytykowanej mniejszości i jeśli nawet radzą sobie całkiem sami potrzebna jest pomoc Kościoła, by choćby poprawić język, w jakim się dziś o wielodzietnych mówi. Wielu wielodzietnych niestety nie radzi sobie i nie mówię o totalnej niewydolności. Naprawdę warto im pomóc choćby dlatego, żeby zachęcić innych, którzy boją się wielodzietności. Boją się, że jak będą mieli więcej dzieci, to nie tylko nikt im w razie czego nie pomoże, to jeszcze dokopie (niestety Kościół hierarchiczny też mam na myśli). Jednakowoż wpis o wielodzietnych nie podoba mi się Tytuł wątku też. :P
"Więc ja powtórzę, że adhortacja nie jest "słowem Papieża", tylko "słowem biskupów"."
Na www.vatican.va podają jednakoż:
POSYNODALNA ADHORTACJA APOSTOLSKA AMORIS LAETITIA OJCA ŚWIĘTEGO FRANCISZKA DO BISKUPÓW DO KAPŁANÓW I DIAKONÓW DO OSÓB KONSEKROWANYCH DO MAŁŻONKÓW CHRZEŚCIJAŃSKICH I DO WSZYSTKICH WIERNYCH ŚWIECKICH O MIŁOŚCI W RODZINIE
"W Rzymie, u św. Piotra, w Roku Jubileuszowym Miłosierdzia, 19 marca, w Uroczystość Świętego Józefa roku 2016, czwartym mojego Pontyfikatu.
Biskupi już swoje papióry wyprodukowali po obu turach synodu. Na ich podstawie (a nawet niekoniecznie, bo są one niewiążące) Franciszek wyprodukował adhortację, która jest jego własnym dokumentem. Nie zwalajmy gniotów z adhortacji na biskupów.
Owszem, ponieważ Papież jest najwyższą ziemską władzą Kościoła. Dlatego wydaje dokument podsumowujący synod. Trudno jednak oczekiwać, aby formułował w nim opinie rozbieżne z tym, o czym rozmawiali biskupi.
Właśnie dlatego pytałam. Bo jeśli dla autora tekstu papież jest tylko "ojcem Bergoglio" to powinno mu wisieć, co napisał jako papież, nie? A jeśli mu wisi, a jednak sie czepia, to jeszcze gorzej świadczy o czepialskim.
Zwróćcie uwagę, że do tej pory, aby rozwodnik w nowym związku mógł przystąpić do Komunii musiały być spełnione łącznie dwa warunki:
1. Jeśli zerwanie z nieprawym współmałżonkiem jest niemożliwe (na przykład z uwagi na dobro dzieci z nowego związku) warunkiem koniecznym było powstrzymanie się od współżycia (czyli żal za grzechy łącznie z mocnym postanowieniem poprawy) 2. Uniknięcie zgorszenia (czyli na przykład unikanie przyjmowania Komunii w miejscach gdzie powszechnie wiadomo o stanie cywilnym owych osób)
Warunek 1 jest warunkiem sine qua non, ponieważ bez mocnego postanowienia poprawy nikt (nawet papież) nie może udzielić ważnego rozgrzeszenia.
Tymczasem z adhortacji Amoris Laetitia wynika, że trzeba na to patrzeć indywidualnie, bo w pewnych sytuacjach cudzołóstwo może być grzechem lekkim albo w ogóle nie być grzechem, a w ogóle to konfesjonał nie jest salą tortur i trzeba rozgrzeszać nawet jeśli penitent nie zamierza rezygnować z cudzołożenia.
Za ciosem poszedł już episkopat Filipin oraz kardynał Schoenborn. Gwarantuję, że te "indywidualne sytuacje" staną się normą. Zresztą w niektórych krajach już są (Niemcy).
Mnie też to zaczyna coraz bardziej denerwować; panowie biskupi z Zachodu, biorąc pod uwagę wyniki pastoralne, mają mikry mandat na takim synodzie. Polscy biskupi przed wyjazdem na synod, jako jeden z punktów programu, mieli wartość wielodzietności.
Że temat wielodzietności nie został uznany za ważny ani przez Synod ani przez Franciszka świadczy sama objętość w adhortacji. Aż jeden punkt na 150 stron tekstu.
Jestem za a nawet przeciw (Komunia dla rozwodnikow). Za (niedopuszczaniem): wiadomo. Przeciw: cos co obiektywnie jest grzechem (np. zabojstwo, kradziez) w pewnych warunkach grzechem nie jest. Byc moze istnieja takze takie uwarunkowania dla szostego przykazania. Emocje biora sie z uwarunkowania kulturalnego, gdzie przekroczenie tego przykazania budzi najwiecej emocji. I na odwrot: ludzie mysla, ze jak akurat tego przykazania przestrzegaja, ale np. nie placa podatkow, jezdza jak wariaci, "organizuja" rzeczy z pracy, to sa calkiem ok i przykladnymi ludzmi.
@Maciejka dla ścisłości - "W przekładzie Biblii ks. Wujka V przykazanie brzmi: „Nie dopuszczaj się mordu”. I to tłumaczenie bardziej odpowiada oryginałowi. Hebrajska Biblia rozróżnia bowiem między mordem, który jako pozbawienie życia niewinnego jest zawsze zły, a zabiciem na wojnie lub przewidzianą prawem karą śmierci." http://gosc.pl/doc/1024887.Nie-morduj
@Joanna36 jak najbardziej zgoda, wlasnie o to mi chodzi: objektywnie patrzac widzisz czlowieka, ktory pozbawia zycia drugiego czlowieka, ale jest rozroznienie, czy jest to mord, czy obrona osobista, czy jakikolwiek inny przypadek.
Komentarz
Co do narzekań na adhortację to może przypomnę, że jest to dokument synodu biskupów obradującego pod przewodnictwem papieża. Wyraża zatem opinię episkopatu, którą papież w jakiś sposób moderuje, ale nie wymyśla po swojemu. Jeżeli więc nie podoba nam się, że za mało pisze się o wielodzietnych, to nie jest to wina Franciszka, tylko braku zainteresowania tą kwestią ze strony gremium biskupów.
Może ewentualnie wsparcie = uznanie, docenianie, afirmacja. Takie wsparcie może być.
prawda jest jednak tak, że to wielodzietni są w krytykowanej mniejszości i jeśli nawet radzą sobie całkiem sami potrzebna jest pomoc Kościoła, by choćby poprawić język, w jakim się dziś o wielodzietnych mówi. Wielu wielodzietnych niestety nie radzi sobie i nie mówię o totalnej niewydolności. Naprawdę warto im pomóc choćby dlatego, żeby zachęcić innych, którzy boją się wielodzietności. Boją się, że jak będą mieli więcej dzieci, to nie tylko nikt im w razie czego nie pomoże, to jeszcze dokopie (niestety Kościół hierarchiczny też mam na myśli).
Jednakowoż wpis o wielodzietnych nie podoba mi się Tytuł wątku też. :P
Na www.vatican.va podają jednakoż:
POSYNODALNA
ADHORTACJA APOSTOLSKA
AMORIS LAETITIA
OJCA ŚWIĘTEGO
FRANCISZKA
DO BISKUPÓW
DO KAPŁANÓW I DIAKONÓW
DO OSÓB KONSEKROWANYCH
DO MAŁŻONKÓW CHRZEŚCIJAŃSKICH
I DO WSZYSTKICH WIERNYCH ŚWIECKICH
O MIŁOŚCI W RODZINIE
"W Rzymie, u św. Piotra, w Roku Jubileuszowym Miłosierdzia, 19 marca, w Uroczystość Świętego Józefa roku 2016, czwartym mojego Pontyfikatu.
Franciscus"
Według wykładni Kroniki Novus Ordo Franciszek nie jest papieżem.
A jeśli mu wisi, a jednak sie czepia, to jeszcze gorzej świadczy o czepialskim.
=D>
(rym niezamierzony)
1. Jeśli zerwanie z nieprawym współmałżonkiem jest niemożliwe (na przykład z uwagi na dobro dzieci z nowego związku) warunkiem koniecznym było powstrzymanie się od współżycia (czyli żal za grzechy łącznie z mocnym postanowieniem poprawy)
2. Uniknięcie zgorszenia (czyli na przykład unikanie przyjmowania Komunii w miejscach gdzie powszechnie wiadomo o stanie cywilnym owych osób)
Warunek 1 jest warunkiem sine qua non, ponieważ bez mocnego postanowienia poprawy nikt (nawet papież) nie może udzielić ważnego rozgrzeszenia.
Tymczasem z adhortacji Amoris Laetitia wynika, że trzeba na to patrzeć indywidualnie, bo w pewnych sytuacjach cudzołóstwo może być grzechem lekkim albo w ogóle nie być grzechem, a w ogóle to konfesjonał nie jest salą tortur i trzeba rozgrzeszać nawet jeśli penitent nie zamierza rezygnować z cudzołożenia.
Za ciosem poszedł już episkopat Filipin oraz kardynał Schoenborn. Gwarantuję, że te "indywidualne sytuacje" staną się normą. Zresztą w niektórych krajach już są (Niemcy).
i dzięki @tylkoMaciek ( za ten punkt w punkt ) - bardzo słusznie zauważone
wielodzietność nie wszystkim jest dana...i nie jest powołaniem każdego
Za (niedopuszczaniem): wiadomo.
Przeciw: cos co obiektywnie jest grzechem (np. zabojstwo, kradziez) w pewnych warunkach grzechem nie jest. Byc moze istnieja takze takie uwarunkowania dla szostego przykazania. Emocje biora sie z uwarunkowania kulturalnego, gdzie przekroczenie tego przykazania budzi najwiecej emocji. I na odwrot: ludzie mysla, ze jak akurat tego przykazania przestrzegaja, ale np. nie placa podatkow, jezdza jak wariaci, "organizuja" rzeczy z pracy, to sa calkiem ok i przykladnymi ludzmi.
http://gosc.pl/doc/1024887.Nie-morduj
Sugerujesz, że wiemy, że cudzołożą, ale nie wszystko o okolicznościach wiemy, może grzeszą, może nie..?