Pytanie - jak 10 - 13 latki mają przeżyć trzytygodniowy obóz harcerski w leśnych ostępach bez wykarmienia całej istniejącej tam populacji kleszczy? Podobno w tym roku są bardzo liczne - kleszcze, a nie harcerki - i do tego zjadliwe. Naszej koleżance padły dwa duże, zdrowe i młode psy - właśnie odkleszczowo.
Jakieś propozycje? Mają się lać środkami chemicznymi na okrągło? Przy galopującym AZS to raczej średni pomysł. Indywidualne herbatki z czystka lub innego ziółka też raczej nie przejdą. Jakieś ziółka w tabletkach???