myślałam, że się zobaczę dziś a Agatą na pikniku urszulańskim...ale mnie grypa dopadła, że ledwo w klawisze trafiam... pewnie z tydzień w szpitalu będzie...na antybiotyku...
witam wszystkich serdecznie. O G R O M N I E jestem pozytywnie zaskoczona ileż to ja (a może Jasiu) dostał życzeń i gratulacji...serdeczne dzięki wszystkim i oczywiście Sylwii za całą akcję ... Otóż piszę co nastąpiło: Jasiu urodził się w 37 tygodniu z wagą 3340g... czyli na razie wszystko OK w pierwszej dobie dostał już żółtaczkę (czyli nie było dobrze skoro tak wcześnie dostał) ... i w drugiej dobie został zabrany na oddział neonatologii na naświetlania lampami... moje dzieci mają z reguły taką żółtaczkę, ponieważ mamy z mężem niezgodność grup krwi, ja mam gr.O a mój mąż B, a Jasiu ma B. Nie zawsze jest żółtaczka z takiej konfiguracji... Pod koniec drugiej doby zaczęła spadać mu saturacja (czyli ogólne dotlenienie organizmu), potem RTG płuc i wyszły zmiany... mimo niskiego CRP, który był podobno zafałszowany przez to, że przy porodzie dostałam 2 razy antybiotyk na nosicielstwo paciorkowca gr.B. Wprowadzono u Jasia prosty antybiotyk... Dziś po badaniach kontrolnych wyszliśmy do domu... hurra i bacznie się obserwujemy czy jest już na prawdę OK A co z szanowną mamusią... był jeden kryzys... przy tych codziennych dojazdach (ok 20 km) w 8 dobie po porodzie nie miałam już sił wstać krzesła, jakieś poty, gorączka...ale minęło... może zmęczenie plus hormony... A cóż mam napisać o samych tytułowych Himalajach? Myślałam już, że już bardziej nie będzie mi brakować czasu, że już bardziej człowiek nie może być zmęczony... a jednak przekracza samego siebie...A tak pozytywnie coś może to chyba to, że jest to inna rzeczywistość niewyobrażalne póki się nie zdarzy, człowiek spogląda na świat i na siebie jakoś inaczej... jest radość, ale też i spokój, że będzie dobrze...
p.s. co do zdjęcia to jak nie uda mi się wstawić, to prześlę Sylwii (może jej się uda)
@agacia gratulacje!!! I współczuję (poniewczasie co prawda że dojeżdżałaś - mnie i inne mamy w takiej sytuacji zatrzymywali na oddziale do momentu wypisania dziecka (10 dni)...
Agata...ja pamiętam swoje wyczerpanie przy Julce, kiedy to w niepełnej drugiej dobie wypisano mnie z nią do domu, a dzień później z wysoką żółtaczką i dzieckiem , którego nie szło dobudzić na karmienie trafiłam na hematologię...i spałam na karimacie przy inkubatorze. Hormony, emocje, zmęczenie, świadomość, że w domu czeka szóstka dzieci ... to wszystko było trudne. Zostawienia dziecka w szpitalu i dojeżdżania - tego już w ogóle sobie nie wyobrażam na tamten moment...
Żałuję, że nie mogłam Ci zaproponować większej pomocy...że przypałętała się ta grypa okropna Ale bardzo o Was myślałam i myślę i pamiętam w modlitwie + Spróbuj dać fotkę, a jak nie to po weekendzie ja wstawię ( jeśli mi przyślesz )
sylwia1974 Tomek fotkę już wysłał na twojego e.maila. I dziękujemy za Twoją modlitwę... dobrze, że nie musiałam być aż tak długo ale wiem, że mogę na Was liczyć
Komentarz
Tak czy owak, gratulacje! Ogromne.... takie ośmiotysięczne gratulacje!
PS mialam ten konflikt grup glownych c 2albo 3razy. Na szczescie bez powiklan. Oby i tu sie szybko ulozylo i Synus wrocil do domu
+
+
pewnie z tydzień w szpitalu będzie...na antybiotyku...
+++
O G R O M N I E jestem pozytywnie zaskoczona ileż to ja (a może Jasiu) dostał życzeń i gratulacji...serdeczne dzięki wszystkim i oczywiście Sylwii za całą akcję ...
Otóż piszę co nastąpiło:
Jasiu urodził się w 37 tygodniu z wagą 3340g... czyli na razie wszystko OK
w pierwszej dobie dostał już żółtaczkę (czyli nie było dobrze skoro tak wcześnie dostał) ... i w drugiej dobie został zabrany na oddział neonatologii na naświetlania lampami...
moje dzieci mają z reguły taką żółtaczkę, ponieważ mamy z mężem niezgodność grup krwi, ja mam gr.O a mój mąż B, a Jasiu ma B. Nie zawsze jest żółtaczka z takiej konfiguracji... Pod koniec drugiej doby zaczęła spadać mu saturacja (czyli ogólne dotlenienie organizmu), potem RTG płuc i wyszły zmiany... mimo niskiego CRP, który był podobno zafałszowany przez to, że przy porodzie dostałam 2 razy antybiotyk na nosicielstwo paciorkowca gr.B. Wprowadzono u Jasia prosty antybiotyk...
Dziś po badaniach kontrolnych wyszliśmy do domu... hurra
i bacznie się obserwujemy czy jest już na prawdę OK
A co z szanowną mamusią... był jeden kryzys... przy tych codziennych dojazdach (ok 20 km) w 8 dobie po porodzie nie miałam już sił wstać krzesła, jakieś poty, gorączka...ale minęło... może zmęczenie plus hormony...
A cóż mam napisać o samych tytułowych Himalajach? Myślałam już, że już bardziej nie będzie mi brakować czasu, że już bardziej człowiek nie może być zmęczony... a jednak przekracza samego siebie...A tak pozytywnie coś może to chyba to, że jest to inna rzeczywistość niewyobrażalne póki się nie zdarzy, człowiek spogląda na świat i na siebie jakoś inaczej... jest radość, ale też i spokój, że będzie dobrze...
p.s. co do zdjęcia to jak nie uda mi się wstawić, to prześlę Sylwii (może jej się uda)
Najważniejsze, że jesteście razem.
Hormony, emocje, zmęczenie, świadomość, że w domu czeka szóstka dzieci ... to wszystko było trudne.
Zostawienia dziecka w szpitalu i dojeżdżania - tego już w ogóle sobie nie wyobrażam na tamten moment...
Żałuję, że nie mogłam Ci zaproponować większej pomocy...że przypałętała się ta grypa okropna
Ale bardzo o Was myślałam i myślę i pamiętam w modlitwie +
Spróbuj dać fotkę, a jak nie to po weekendzie ja wstawię ( jeśli mi przyślesz )
I dziękujemy za Twoją modlitwę... dobrze, że nie musiałam być aż tak długo ale wiem, że mogę na Was liczyć
spróbujcie raz jeszcze...na priva podam maila...może posłał do Szymona albo jakaś pomyłka..
też takiego chcę.