Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

wielodzietni jak dinozaury

13567

Komentarz

  • @E.milia - dziecko rozkosznie podpełzające do pomocy naukowych, czy innych uczestników kursu nie jest dzieckiem mało kłopotliwym. Chyba, że dla rodziców jest mało kłopotliwe. Jakoś nie mam przekonania, że rodzice obydwoje muszą koniecznie uczestniczyć w tym samym kursie - przecież te kursy są powtarzane co jakiś czas. A 9-ciomiesięczniak to jest na tyle duży człowiek, że może przetrwać już dłuższy czas bez mamy, więc rozsądnym i empatycznym ze strony rodziców byłoby, gdyby byli tam oboje, a tylko jedno z nich brało udział w kursie. Czy nie wchodzi w grę spokojna rozmowa z organizatorami na temat uciążliwości tak dużych dzieci na takim kursie?
    Zdarzyło mi się prowadzić warsztaty dla kobiet po porodzie. Było jasne, że uczestniczki będą mieć małe dzieci. I ja i inne uczestniczki liczyłyśmy się z tym, że w pewnych momentach dzieci będą obecne na sali. Jednak każda uczestniczka miała ze sobą jakąś dodatkową dorosłą osobę do pomocy i dzieci pojawiały się przy mamach tylko w momentach, gdy było im to bardzo potrzebne.
  • @Elunia - ta historia z filharmonią to jakaś porażka... Żal mi tej skrzypaczki X_X
  • Na kursie bylo wiecej osob z dziecmi. Jednak znakomita wiekszosc rozwiazala ten problem tak, ze jedno z rodzicow pilnowalo dziecka poza sala, a drugie uczestniczylo w kursie. Mamy znikaly dyskretnie na karmienie. Byly tez malzenstwa, dwa co najmniej, ktore byly bez dzieci. Inni do cycowych dzieci dojezdzali na noc. Mysle, ze napisze maila do organizatorow jednak, bo druga sesja bedzie materialowo ciezsza jednak.
  • @Agnieszka - puśćmy bobasa chirurgowi na sale operacyjną. Przecież on, ten chirurg, tyle lat się uczył, że w każdych warunkach powinien być maksymalnie skupiony. Łatwizna.
  • @Agnieszka - jeśli dla Ciebie takie sytuacje jak te opisane przez @Elunia i @E.milia to są te sytuacje "typu B", czyli gdy dziecko zachowujące się tak, jakby go nie było komuś przeszkadza, to jednak zupełnie inaczej rozumiemy te sytuacje.
    Piszesz, że muzyk powinien być przygotowany na taką sytuację, że mu dziecko na sali koncertowej ryczy. Jasne! A kelner w restauracji powinien być przygotowany na to, że gdy idzie z tacą gorących dań, to pod nogami pełzają mu bobasy, a z zza winkla wyskakuje kilkulatek i ostrzeliwuje go z patyka. Przecież to tylko dzieci i tylko się bawią... Komu to przeszkadza?
  • @Agnieszka - no, to się nie dogadamy - dziecko na sali wykładowej, czy koncertowej nie jest normą. To nie są miejsca przeznaczone dla dzieci. Ja rozumiem, że czasem rodzic musi się pojawić z dzieckiem w miejscu dla dziecka nieodpowiednim, ale wtedy to rodzic powinien zadbać o to, żeby jego dziecko zachowywało się w taki sposób, by nikomu nie przeszkadzać, żeby nikt z powodu dziecka nie musiał np. chwilowo przerywać koncertu i wypraszać mamy z dzieckiem z sali.
  • @Elunia - jak przeczytałam Twój wpis, to mi się przypomniało, że gdy broniłam mój doktorat, to akurat miałam czteromiesięcznego oseska. Był cały czas blisko mnie, ale jednak nie na sali, gdzie odbywała się obrona ;-)
    @Agnieszka - no, widać już taki z nas niereformowalny beton, niewłaściwie wychowany ;-)
    Dziecko jest częścią społeczeństwa i powinno nią być - nie mam co do tego wątpliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że nie można pozwolić się terroryzować przez dzieci - czy to własne, czy cudze. One powinny swoje miejsce w społeczeństwie znać. A to miejsce jest różne w różnych społecznościach. Akurat w Polsce nie jest przyjęte, by rodzice chodzili do pracy z dziećmi, czy by zabierali maluchy na koncerty kameralne, sztuki teatralne, wykłady itp. W takim społeczeństwie żyjemy i do tych norm należy się dostosować. A jak ktoś musi w nieodpowiednie miejsce dziecko ze sobą zabrać, to jego rolą jest zadbać o to, by dziecko zachowywało się tam w sposób, który nie będzie dla nikogo uciążliwy.
  • edytowano lipiec 2016
    Oj co do filharmonii zgadzam się to nie miejsce dla bobasa - ludzie przyszli posluchac koncertu a malucha - wymaganie by wszyscy nie mogli wysłuchać koncertu bo mamusia musiała przyjść z maluchem uważam za dziwne ... To nie urząd, gdzie mama musi coś zalatwic a nie ma z kim dziecka zostawić ... Może muzyk musi być przygotowany tak by nic mu nie przeszkodziło ale co z słuchaczami ? Im płacz dziecka może zakłócać odbiór no niestety inaczej słucha się koncertu w spokoju i ciszy a inaczej gdy obok płacze dziecko Skoro mama koniecznie chciala byc na koncercie powinna była załatwić opiekę nad dzieckiem - takie moje zdanie Hotele, które są typowo dla rodzin i takie które są typowo dla "nierodzin" popieram - jak ktoś jedzie na urlop to chce odpocząć i tyle :) tak każdy znajdzie coś dla siebie i wszyscy zadowoleni - rodzina ze nikt nie zwraca uwagi ze ich dziecko głośne ba czesto dzieci maja zapewnione fajne atrakcje w takich miejscach,inni że mają spokój :D
  • @Agnieszka ale taka np Emilia idzie na kurs zostawiajac dzieci, zeby z tego kursu jak najwiecej wynieść. Myśle ze w tym momencie mi tez przeszkadzałyby dzieci.

    Ja sie pierwszy raz spotkałam z taką niechęcią duża jak rok temu obdzwanialam na cito kwatery na wakacje. Chcieliśmy tydzien pózniej wyjechać , większość agroturystyki pozajmowana na pol roku wcześniej.
    Gdy udawało sie znaleźć wolny termin to po informacji ile łóżek dla dzieci potrzeba ( 4 dzieci) trzy razy usłyszałam ze "ojej, to nie. No wie Pani. To KŁOPOT."
    nie wierzyłam ze to słyszę.
  • edytowano lipiec 2016
    @annabe - ale agroturystyka, to czyjś prywatny biznes. Jak ktoś nie chce zarobić na Twojej rodzinie, to już jego sprawa jest i przymuszać go nie wypada. To moje zdanie.
  • Ja juz sobie wyobrazam ten kurs gdyby pozoostale 20mam postanowilo zabrac swoje dzieci ze soba. Coz, upewnilam sie co do zasadnosci napisania maila.z prosba o wyrazne zaznaczenie, ze zadnych dzieci naa sesji zimowej.
  • Wiem ze nie musza nas przyjmować. Tylko pierwszy raz spotkałam sie z taką reakcją :-(
    Jesli ktos ma domek oddzielny który jest tylko dla turystów i domek ma 10 miejsc, a on wartościuje - rodzine z dwójka tak, więcej nie. Takich tak a takich nie. Przykre.
  • @E.milia - "żadnych dzieci na sesji zimowej" brzmi dla mnie jakoś nadmiernie kategorycznie - np. osesek śpiący w chuście wcale nie przeszkadza, a po co stresować matkę oseska? Raczej skłaniałabym organizatorów do tego, by wystosowali pismo do uczestników zwracające uwagę na uciążliwość małych dzieci na sali wykładowej i wystosowali prośbę o zorganizowanie opieki do dzieci poza salą.
  • Annabe często taka niechęć tez wiąże się z tym ze na takiej rodzinie agroturystyka mniej zarabia a ponosi większe koszta. Dzieci placa polowe albo nic za to generują woeksze koszta (więcej śmieci bo pampersy chociaż, więcej wody)
  • Hotele i pensjonaty tylko dla dorosłych czy starszych dzieci - ok (nie żeby wszystkie miały takie być oczywiście ;) ). Moja znajoma wygłosiła kiedyś tyradę jak to społeczeństwo niedojrzałe odrzuca rodziny, bo zobaczyła ofertę jakiegoś hotelu który dzieci nie przyjmuje. Przyznam nie rozumiem. Zdarza się nam z mężem zostawić dzieci u dziadkow na weekend i gdy wtedy gdzieś jedziemy zawsze szukamy takiego miejsca gdzie będziemy mieć pewność że w sąsiedztwie nie będzie małych dzieci. No jak chcemy odpocząć to w ciszy i spokoju, niekoniecznie w towarzystwie niemowlaków płaczących po nocach i maluchów biegających po korytarzu. Do tego samego mają prawo osoby starsze, młode bezdzietne czy każdy kto po prostu za dziećmi nie przepada.

    Restauracje bez kącików dla dzieci, koncerty, biblioteki, kino - też uważam że to nie miejsca gdzie powinno się chodzić z niemowlakiem. Tu problemem jest raczej to, że matka nie miala możliwosci zorganizowania opieki dla dziecka. Bo jaki sens jest zabierać takie małe dziecko na koncert czy do kina (są seanse dla mam z dziećmi, a pozostali ludzie też zapłacili za bilet po to by obejrzeć film a nie słuchać kwilenia czy płaczu).
  • Wiidzisz, tylko takie zaznaczenie prosby o przyjezdzie bez dzieci mialo miejsce przed ta sesja. Jedna z naszych forumowiczek zreszta z tego powodu nie brala w nim udzialu. Jakos mi wiiara w ludzkosc opadla :(
  • No, to może teraz organizator powinien wystosować listy do tych konkretnych osób, których dzieci przeszkadzały w zajęciach i poprosić je usilniej, zwracając uwagę na to, że ich dzieci innym uczestnikom przeszkadzały takim to, a takim swoim zachowaniem?
    Jakoś ja nie lubię takiego kategorycznego stawiania sprawy. Widać mi jeszcze tak całkiem wiara w ludzkość nie opadła, choć są tacy, co bardzo się o to starają ;-)
  • Na razie mail jest na etapie pomyslu, wiec mysle glosno. Kazdy glos cenny.
  • Napisac napisze, tylko o zawartosci, ujeciu i.adresatach mysle.
  • Ja mysle, ze ludzie nie powinni sie szwendac z malymi dziecmi po godz 22po knajpach i restauracjach.Dorosli wtedy piją, palą. To nie sa miejsca dla dzieci
    My kilka dni temu wyszlismy wlasnie po 22 do pobliskiej burgerowni a tam dzieciaki biegające miedzy stolikami
    Jak to nie moje to nie mam irytacji ale szkoda dzieci to nie jest ani miejsce ani czas zeby sie szwendały.
  • edytowano lipiec 2016
    @Elunia, popieram to co @Agnieszka napisała.
    Tyle godzin i lat ćwiczeń, i więc panowanie nad utworem. Obojętne jaka sytuacja. Różne są sytuacje i trzeba dalej grać.
    Kiedyś pianiście nuty spadły. W pewnej chwili, musiałam dalej grać (ed: ale sama), chociaż sytuacja nie codzienna.
    Może byc awaria prądu, albo gadatliwy maluch. No i co?
    Bardzo mi sie podoba scena w Pianiście Polańskiego. Bomby na około, a pianista ciągnie Chopina.
    Byłam na koncertcie z dziesięciomiesięcznym dzieckiem, który dał znac że jest. ;) Przyzanm się że wyszłam w pewnej chwili.
    Na koniec koncertu, podeszłam do skrzypaczki i przeprosiłam. Odpowiedziała mi że ją to az tak nie rozproszyło.
  • Masz na myśli Titanic? ;))
  • Pardon, ale... Muzyk w barze ma grać choćby sam się nie słyszał
    Ale w filharmonii to rozmija się z celem...
    "Z grubsza" to można sobie z CD posłuchać
  • Ale to był koncert DYPLOMOWY, @Agnieszka, nie czujesz, o co chodzi???
  • Pieluszkowe zapalenie mózgu =))
    Elunia, uwielbiam Cię dzisiaj :D
  • @Elunia, zgadzam się ze wszystkim. Nie ma podziękuja, więc se napiszę, a co :D

  • @Elunia - nie powiem, że nie rozumiem Twojego stanowiska, jednak osobiście bardzo nie lubię tych zakazów tak jednoznacznie sformułowanych. Pewnie dlatego, że sama od lat bardzo często muszę ze sobą w różne mocno nieodpowiednie miejsca ciągać jakieś małe dziecko. Jak już pisałam, robię, co się da, by moje dziecko nikomu nie przeszkadzało swoim zachowaniem. Czasem możliwość pojawienia się gdzieś z oseskiem jest dla mnie jedyną możliwością by w ogóle się tam pojawić. W takich sytuacjach bezwzględny zakaz brzmi dla mnie bardzo zniechęcająco i w sposób jednoznaczny eliminuje mnie z pojawienia się w takim miejscu.
    Przykład: byłam kiedyś na kursie dla doradców laktacyjnych. Miałam wtedy malucha kilkumiesięcznego karmionego piersią. Oczywiście, do malucha miałam nianię, która większość czasu spędzała z nim na spacerze, ale były też takie dłuższe chwile, że osesek pojawiał się ze mną na sali i się karmił. A karmił się dłuuuugo. I był w tym czasie niekłopotliwy dla nikogo poza mną ewentualnie (nie mlaskał, nie siorbał, nawet nie rozglądał się na boki - po prostu jadł, ale trwało to 30-40 minut). Siadałam w sali w pobliżu drzwi, żeby nikomu nie przeszkadzać wychodząc po malucha, lub żeby go oddać. Na koniec prowadzące przekazały mi wprost, że miło było moje dziecko gościć na zajęciach. Nawet drobny upominek dostał od nich. A teraz zmierzam do pointy - jakiś czas później (rok? dwa? trzy?) sprawdzałam dla kogoś terminy i program kolejnych edycji tego kursu i znalazłam dopisek, że mamy małych dzieci są proszone o nie zabieranie dzieci ze sobą na zajęcia. Gdyby ten dopisek tam stał, gdy ja się decydowałam na kurs, to bym zrezygnowała.
  • Agnieszka a ja się nadal pytam co z resztą sluchaczy co przyszla na koncert posłuchać muzyki? Dlaczego wykluczono ich z możliwość posłuchania koncertu w dobrych warunkach? Oni już nie są istotni tylko ta mama co narzuciła wszystkim takie a nie inne warunki ? Kto na tym zyskał - zestresowany maluch, mama co nie wiele słyszała z koncertu, pozostali słuchacze czy muzycy?
  • A ja sie pytam skad sie biorą dzieci skoro wszedzie mozna z dzieckiem >:)
  • Przeciez koncert nie jest miejscem w ktorym trzeba się pojawić. Jest to chęć, potrzeba serca, przyjemność. Wiec jak masz malucha a nie masz babci, niani czy nie możesz go zostawić to nie idziesz. Poza tym teraz jest juz tyle opcji dla mam z dziecmi. Bo i seanse w kinie i przedstawienia i restauracje, hotele, fitness ze naprawde na brak opcji nie ma co narzekać. Na luzie znajdzie sie możliwość wyjscia w miejsce gdzie dziecko jest mile widziane. I wspoltowarzysze rozrywki liczą się z jego obecnoscia.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.