Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

wielodzietni jak dinozaury

12346

Komentarz

  • Nie cierpie rodziców których dzieci jak święte krowy i ósmy cud świata są poza wszelkimi normami społeczno kulturowymi.
    A już płaczące dziecko na koncercie dyplomowym uważam za oburzający brak szacunku dla muzyka i słuchających.
    Jak większość z was wie mam chore dziecko, zabieram go na koncerty muzyki klasycznej które odbywają się w naszym kościele.
    Dla niego to bardzo duża stymulacja, jednak zdaję sobie sprawę że inni słuchający nie koniecznie muszą być zachwyceni jak syn śpiewa razem z sopranistką operową, dlatego słuchamy w zakrystii albo tuż koło wyjścia. Jak zaczyna gadać i nie słucha moich upomnień że musi być cichutko wychodzimy.

    Z moich obserwacji najczęściej rodzice jedynaków są tak zapatrzeni w dziecko, wydaje im się że cały świat powinien zachwycić ich rozkosznym malcem.
    Taka scenka dwulatka, w restauracji, niegrzeczna, ucieka matce, matka nawołuje dziecko karcącym tonem, nieudolnie nie radzi sobie z utrzymaniem potomka, tylko czekając aż znowu spierdzieli bo to takie fajne a do innych wywraca oczami i wzdycha uśmiecha się, wszystkim sygnalizując patrzcie jaki z niej mały słodki urwis....
    Nie cierpię ...
  • Dzis w autobusie mloda mama stojac z wozkiem w miejscu dla wozkow naprzemiennie prukala brzuszek malucha i całowała stopki wydajac przy tym odgłosy typu cium cium ciam ciam a cio to za brzuszeczek
    /Patrzylam z pewnym niepokojem ze zaraz zdejmie mu pieluche i wycaluje tylek/
    Czy takie zachowanie w komunikacji publicznej jest ok?
  • argument ze moze dla dzieci kiedys bedzie grac to juz na prawde... ja konczylam te szkoly wszystkich stopni i na prawde egzmint dyplomowe to nie.sa koncerty na luzie.. dziwne ze sie ktos z jajami nie.znalazl ktoby wyrzucil z sali take kombo. nie widze zadnego powodu zeby dziecko mialo byc na takiej sali..no mialabym pretensje delikatnie mowiac..
    i mam wielu znajomych wielodzietnych.. ale jedni szczegolnie jakos tak poblazliwie do dzieci podchodza ze dzieci to dzieci i wszedzie z dziecmi i dziecka zostawic nie mozna.. tylko slabo u nich bylo z relacjami zewnetrznymi z wychodzeniem gdzies ( no chyba ze z dziecmi ale okazywalo sie ze nie zawsze jest fajnie jednak z wyjaca wieczorem trojka)a tak na prawde z dziecmi swoimi sobie nie radzili i widac ze mieli dosc nieraz tego nieradzenia.. ale dorabiali ideologie " malych ludzi " itp.. my jestesmy w neokatechumenacie i abstrahujac od innych kwestii ktoeych nie mam ochoty dyskutowac na forum to jest to formacja ktora fajnie daje mozliwosc uksztaltowania zdrowego podejscia do dzieci i ich zostawiania czasem a nie robienia z calego zycia z dziecmi placu zabaw jednego bez najmniejszych przerw...
  • wg mnie każde głośne zachowanie nie jest ok.
  • aisao, nie, nie ok. ja odczuwam zażenowanie słuchając takiego dziamdziania. toleruję je u najbliższych osób i w domowym zaciszu :)


    przypomniała mi się głośna swego czasu historia, jak to jakaś mama przewinęła niemowlę w restauracji przy stoliku wśród innych gości...
  • Na porodówce dużo mówiłam (nie dziamdziałam!) do swojego noworodka.
    Współlokatorka miała pretensje.
  • @Paprotka, jak jesteśmy w McDonaldzie i muszę przewinąć, to kładę dziecko na kanapie za stolikiem, 3 sekundy i po sprawie. Szczerze mówiąc drażnią mnie przewijaki w WC. nie dość, że zazwyczaj są w damskiej (a czasem wygodniej, żeby mąż przewinął), to jeszcze obecność publicznego bądź co bądź szaletu mnie obrzydza. To już bardziej obrzydliwe jest to, że jak siądę na dworze, to często muszę wdychać dym papierosowy.
    I nie rozumiem już, czego chcecie. Dziecko ryczy w autobusie - źle, matka je zabawia, żeby było spokojne - też źle :-??
  • @Gosia5 - myślę, że we wszystkim należy zachować umiar
    z ciamkaniem na cały autobus kiedy dziecko nie płacze też nie należy przesadzać ;-)
  • Asiao, mi by to pewnie nie przeszkadzało. W autobusie rozmawiam z corka. Przewijanie przy stoliku dla mnie masakra. I tutaj chyba zadne argumenty do mnie nie trafia. Można w kibelku, można w aucie. Latem gdzies z boku na dworzu. Ale przy stoliku to jest niedopuszczalne. Nie omieszkalabym zwrócić uwagę.
  • A dlaczego? Nie rozumiem.
  • @Gosia5 Ciebie obrzydza publiczny szalet, a sama fundujesz szaletowe widoki ludziom którzy do tego Maca przyszli bo chcieli zjeść. i raczej woleliby przy tym nie oglądać brudnej pieluchy czy tyłka dziecka, nawet przez 3 sekundy.
  • Gosia bo nie komponują mi się odchody nawet niemowlaka z jedzeniem. Brzydzi mnie to. A do restauracji idę żeby się delktowac, zjeść cos smacznego z przyjemnością. A tam szczerze, nie czujesz ze taki. Zachowaniem możesz u ludzi wywolac niesmak i oburzenie?
  • A mnie się wydaje, że dzieci też są różne. Sama byłam z gatunku "grzeczne dzieci" rysowanie, czytanie, wymyślanie historii, na pewno nie krzyk itp.
    Małżonek podobnie...

    Ale nie mówię o zupełnych maluchach.
    W filharmonii to może przesada, ale mnie jako uczestniczce różnych posiedzeń i konferencji obecność dziatwy nie przeszkadza, ale raczej pozwala na dystans i humor. Koleżanka nie miała z kim zostawić synka trzyletniego. Siedzimy na zebraniu są jakieś trudne sprawy i nagle ten malec wybucha głośnym, rozgłośnym śmiechem...
    Od razu się zrobiło jakoś bardziej z dystansem, humorem.
    U nas nawet pani prorektor zabierała czasem kilkuletnią wnuczkę do rektoratu i dziewczynka cały czas rysowała przy biurku babci.
  • Wiecie taka nuda sztampa garnitury sznury i taki niemowlak wprowadza trochę ciepła normalności
    ma potrzeby egzystencjalne
    i nagle ta cała nadęta atmosfera zostaje przekłuta
    poza tym wtedy widać, że ludzie nie są tylko studentami i naukowcami ale też rodzicami
  • Nie wiedziałam, że zmiana zasikanej pieluchy, gdzie proces trwa 3 sekundy i tyłka nawet nie widać, a w dodatku dzieje się na ławce, a nie na stole tak może innych obrzydzać. Zawsze przewijam dzieci w salonie, robią też tak moi goście i do głowy by mi nie przyszło, że może to komuś przeszkadzać :-? A w samochodzie nie zawsze się da. Jak zima lub 40 stopni na dworze to jak? Z zamkniętymi drzwiami się nie da :( Uważam, że przesadzacie.
  • Toalety w macu nie sa obrzydliwe
    Przewijaki sa zazwyczaj w miejscu dla niepelnosprawbych
  • @Elunia - cóż za intymne wyznania! Jesteś gotowa przeczytać je zacytowane na jakimś blogu? ;-)
  • @Elunia, zapewniam Cię, że nikt nie widział ani nawet nie poczuł, bo nie było co czuć. Nie położyłam zakupkanego niemowlaka na stole. Znam granice. i trochę się Wam akurat dziwię. Bo mnie po przewinięciu kilku tysięcy kup żadne zapachy nie ruszają. :)
  • Ależ @Elunia, przecież tam się je! A fe!
  • Mi przewijanie wielu kup nie stepilo zmysłów. No sorry
  • @Gosia5 - sęk w tym, że nie chodzi o to, co Ciebie rusza, albo co Cię nie rusza, ale o to, że coś może ruszać innych ludzi. Nie koniecznie wielodzietnych, co przewinęli kilka tysięcy kup. Goła dziecięca pupa, nawet czyściutka prosto z kąpieli, nie jest widokiem stosownym do miejsca, gdzie się spożywa posiłek. Przynajmniej w naszej kulturze.
    Generalnie, golizna przy stole jakoś nie przystoi. Od najmłodszych lat mnie uczono, że do stołu trzeba się przyodziać. Wszyscy faceci nawet w największy upał koszulki zakładali, bo tak było stosownie.
  • edytowano lipiec 2016
    @Katarzyna =))
    Edit to do poprzedniego wpisu
  • edytowano lipiec 2016
    Dobra, kończę już. Nikt tego nawet nie widział, po co się zwierzam.
    Bo można iść do filharmonii z dzieckiem, jak śpi. Można nawet wziąć dziecko do pracy, skoro sobie rysuje czy ogląda książeczki. Można i do restauracji, gdzie grzecznie siedzi. Można i przewinąć szybciutko, z nieśmierdzącej pieluchy pod stołem tak, by nikt nie zauważył. Można nakarmić piersią dyskretnie.
    A można też pozwolić dziecku wyć na koncercie. Można wziąć dziecko do pracy, a ono będzie sobie hasać i krzyczeć. Można wziąć dziecko do restauracji, gdzie będzie grało w piłkę i zaglądało innym do talerza. można i przewinąć niemowlę na stole ze śmierdzącej kupy, a brudne chusteczki rzucać na podłogę pod nogi gości. Albo w zatłoczonym metrze obnażyć pierś i dać ją do zabawy dwulatkowi.
    Widzicie różnicę? Można i tak i tak, zakazy są dla takich, co i tak ich nie będą przestrzegać, a utrudnią życie dyskretnym, kulturalnym ludziom.
    edit: @Elunia, ok. Rób sobie w salonie, co Ci się podoba. Ja po prostu nigdy nie przewijam dzieci w toalecie, więc WC publiczne, często zasikane i bez papieru mnie obrzydza, jest siedliskiem bakterii i bardziej dziecku zaszkodzi niż gościom przewinięcie pod stołem, którego nawet nie zauważą.
  • Pamiętam jak x lat temu jechałam z moim jeszcze wtedy nie mężem na wakacje. Obok nas siedziała parka, która całą drogę się cmokała. Liczyłam. Średnio 30 cmoknięć na minutę. Myślałam, że oszaleję.
  • @mama_asia - to z zazdrości było pewnikiem.
  • Ja rozumiem, ze Mac to taka se restauracja, ale przewijanie dziecka przy stoliku to zwykle chamstwo.
    Podziękowali 1Coralgol
  • W restauracji to chyba tez kwestie sanepidowe?
  • @Malgorzata, w sumie racja :)
    @Elunia, ale taki zakaz uderzy w takich, jak Wy. Bo czasem musisz i co wtedy? Kary będziesz płacić? A sąsiad cwaniak i tak będzie kosił i jakoś z tego wybrnie.
    Jak ja w Macu
    MSPANC ;))
  • edytowano lipiec 2016
    Wiecie, ja nie wiedziałam, że to może tak poruszyć inne matki i to wielodzietne. Naprawdę. Już nie będę przewijać w restauracjach. Nawet w Macu.
    @Elunia, naprawdę nic nie było czuć. A czy ktoś widział? no musiałby się nieźle nagimnastykować, ale nie w tym rzecz.
    A co do mandatów, to doświadczenie mi mówi, że różnie z tym bywa, niestety.
  • Eeetam, zaraz facetów! Też sobie lubię pokosić. Ale nie przy niedzieli!
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.