Nasz też jest dziwny. Kiedyś czyścili nam komin i jego pomocnik wlazł na dach a on został w kotłowni. I nagle słyszę: "Ama-hamma! Ama-hamma!" Co jest, myślę. Zaglądam do kotłowni a kominiarz na kolanach i pokłony bije przed piecem. Zdębiałam. Arab? Arab kominiarz?! Już mu chciałam powiedzieć, że wschód to nie w tę stronę, trochę bardziej w lewo powinien się kłaniać, ale odpuściłam.
Okazało się, że pomocnik za mocno się przyłożył do czyszczenia i sadza zaczęła lecieć na całe pomieszczenie. I poczciwy "Arab" krzyczał "Nie na chama, nie na chama!" A że chłop sam z siebie niewyraźnie mówi, to wyszło, jak wyszło. A kłaniać się piecowi nie kłaniał, tylko szukał nieszczelności w obudowie...
Komentarz
Kiedyś czyścili nam komin i jego pomocnik wlazł na dach a on został w kotłowni. I nagle słyszę: "Ama-hamma! Ama-hamma!"
Co jest, myślę. Zaglądam do kotłowni a kominiarz na kolanach i pokłony bije przed piecem.
Zdębiałam. Arab? Arab kominiarz?! Już mu chciałam powiedzieć, że wschód to nie w tę stronę, trochę bardziej w lewo powinien się kłaniać, ale odpuściłam.
Okazało się, że pomocnik za mocno się przyłożył do czyszczenia i sadza zaczęła lecieć na całe pomieszczenie.
I poczciwy "Arab" krzyczał "Nie na chama, nie na chama!" A że chłop sam z siebie niewyraźnie mówi, to wyszło, jak wyszło.
A kłaniać się piecowi nie kłaniał, tylko szukał nieszczelności w obudowie...