Po prostu nie mogę się już ogarnąć. Piątka dzieci.W tym jedno raczkujące. Nie daję rady. Ciągłe sprzątanie, pranie, gotowanie, ogród itd. itp. ...
Nigdy nie mogę się tak zorganizować, aby mieć wszystko zrobione jak TRZA. Zawsze zostaje "coś" na jutro bo dziś już nie mam na to sił i czasu.
Jak Wy sobie radzicie? Może ktoś pomoże?
Komentarz
przy piątym nauczyłam się odpuszczać( np nie biegłam ze ścierką, by po raz szósty tego samego dnia umyć szybę balkonową od małych łapek), przymróżać oko, nie zauważać, wychodzić z domu bez wyrzutów sumienia i przeświadczenia, że jestem niezastąpiona
przewartościowałam, zmieniłam moją wizję żony i matki
wyleczyłam się z perfekcjonizmu ( no dobra...z prasowania się nie wyleczyłam)
poza tym dobrze mi robiło myślenie, że trudne chwile są przejściowe
jak urodziło się siódme dziecko - nie przesadzę jak powiem, że odpoczywałam
Rano po śniadaniu zebrać dzieci i gdzieś wyjść zostawiając wszystko
Dać sobie na luz
Tak luźno sobie wyjść z dziećmi ( nie wiem czy masz wszystkie w domu ) ( albo czy masz do nich opiekę aby zostawić i wyjść samej )
A mąż?
Rozmawiałaś z nim o tym ?
Masz jakiś czas tylko dla siebie na reset?
Przemęczenie jest normą jak jedna osoba ciągnie ciurkiem wszystko
Jest wręcz gwarantowane .
Ile najmłodsze?
Czy mąż jest angażowany do dzieci i domu przez Ciebie?
Tak , dobrze czytasz przez Ciebie
Dopóki mąż widzi że dajesz radę to znaczy że wszystko w domu jest zrobione
To nawet nie pomyśli ze jesteś na granicy wyczerpania
Tak długo się nie domyśli jak długo będziesz robić sama
Tak , On też pracuje ale jest ojcem dzieci Waszych .
A Ty padasz na twarz pewnie każdego wieczora.
Pogadaj o tym z mężem .
Ty musisz wypracować sobie swój wolny czas dla siebie
Ten Twój wolny czas przysłuży się wszystkim i zwróci CI się wyrzut sumienia przy wychodnym szybciej niż myślisz
U nas działa też trochę luzu na porządki etc. Jak dzieci mają co jeść i gdzie spać, to reszta może zostać na chwilę na boku.
Nie da się mieć z takim składem porządku. Zachowuje jako tako najpoważniejsze normy sanitarno epidemiologiczne;) i z pomocą męża, nie sama.
Jeśli brakuje Ci sił to Twój organizm mówi po prostu odpocznij!!
Matce też należy się odpoczynek.
Odpoczynek ze względów zdrowotnych.
Masz 5 dzieci, więc młodą 20 nie jesteś.
Brakuje formy jak za młodu, normalne. I dużo pracy jest przy dzieciach.
Koniecznie odpocznij!
Ogrodek mam malutki i go olałam, jak podrosną dzieci to go dopracuje.
dopisek: dziękuje za wątek!!
No i jakieś wychodne warto sobie koniecznie zorganizować. Choćby samemu do sklepu (na początek) dla uporządkowania myśli. Potem kombinacja nad zorganizowaniem fajniejszego "wychodnego" . U nas kilka lat były z tym mega trudności, teraz naprawdę lepiej (pamiętam jak myślałam, że "lepiej" nigdy nie nastąpi...)...ale niedługo znów dzidzionek więc znów będzie posucha. To jest moim zdaniem niezbędne. Przede wszystkim z pomocą forum udało mi się zrozumieć, że to nie fanaberia ale autentyczna potrzeba, i że to widocznie poprawia jakość funkcjonowania na codzień.
Normy sanitarne obniżam w trudnych momentach. Jak jestem zmęczona, nie zapraszam gości, daję sobie pozwolenie na mniej wydajny dzień "dla zdrowia" czyli ogarnianie jedynie podstaw, Jeśli konsekwentnie odpuszcze wszystko co zbędne w sprzątnaniu i ograniczę net i uda się wyspać się to następnego dnia już jest poprawa.
Następny krok już dla trochę wyspanych to odgrzebanie jakiejś swojej pasji choć na pół godzinki:)))To bardzo doładowuje.
Objawy mówią same ze siebie - czas zawalczyć o odpoczynek.
Wiem jakie to trudne.
Nigdy nam nikt nie pomagał, babci nie angażowaliśmy...Mąż pracował po 12 godzin. Jak wracał z pracy i widział moja minę i zmęczenie, po prostu wręczał mi kurtkę i kazał wyjść...Czasem nawet na to nie miałam sił i ochoty...ale dużo mi to dawało.
Przez jakiś czas nie było opcji na wyjście we dwoje...
Jak dzieci były małe z wielu rzeczy się wycofałam i dopiero od niedawna mam czas np na robienie zapraw latem i jesienią, na randkowanie z mężem, na weekendowy wyjazd( bez dzieci)...jeszcze 5 lat temu mogłam tylko o tym pomarzyć
Minimum prac porządkowych, angażowanie do malutkich prac dzieci ( nawet tych kilkuletnich...to też może być fajnie spędzony razem czas!)
jak urodziłam czwarte dziecko, najstarsza miała 5 lat i 3 miesiące, druga 3,5, trzecia 20 miesięcy i przeżywałam drugi poważny kryzys macierzyństwa ( pierwszy miałam jak pojawiła się pierwsza córka, która przez 10 miesięcy miała kilkugodzinne akcje darcia się przy kolkach)
Przy czwórce zdrowych było trudno, a jak zachorowali na rotawirus czy ospę to był kanał...
Teraz wspominam z uśmiechem
Wymieklam przy sprzątaniu pokojów dziewczynek. Zza łóżka i ze skrzyni na przebieranki i pluszaki wyjęłam wczoraj dwa kosze prania a sprzatalam im tam dwa tygodnie temu. I trzy plastikowe torby śmieci: głównie papiery ale też pestki po śliwkach, ogryzki itp. Stoją w pokoju i czekają aż ktoś je wyniesie.
Przestałam się przejmować.
Jak nie wyniosą to im wrzucę do łóżka.
Mam niski poziom empatii czy tam współczucia na ciężki los
Zawsze na pytanie dlaczego znowu mają sprzątać
Odpowiadam
-ja nie robię bałaganu w domu , nikogo nie pytam o swoje skarpetki ,bluzki czy majtki nikt po mnie nie sprząta , więc jeśli Oni sprzątną własny bajzel, który zrobili u siebie w pokoju to im korona z głowy nie spadnie
Albo pytam
-a czy ja zrobiłam ten bajzel ,że mam niby teraz sprzątać??
Zresztą sami często idą po szczotkę zgarniają wszystko na środek
I siedzi 5 Kopciuszków i wybiera i segreguje
I mam gdzieś dywagacje , że to ICH pokój.
Poza tym mam ten komfort , że mają starsze rodzeństwo które mieszkając u siebie bajzlu nie robi
Więc pytam dlaczego robią go u nas w domu ???
I jeszcze się rzucają z fochem.
Ściągam z suszarki pranie od razu je segregując na męża, moje córek i syna i potem już szybko wkłądam te partię do szaf albo kładę na łóżka dziewczynom.
K
Jak mam czas to składam od razu z suszaka ale najczesciej musze szybko zrzucić zeby powiesic kolejne i pędzić np. do szkoły i p-kola. Zrzucam ze 3 prania na fotel a potem jak pojawia sie dobry moment to dzwonie do kolezanki i sobie gadam skladając przez godzinę
To moja chwila na pogawędke i nikt sie nie przyczepi ze nic nie robię
Nie prasuje. Dla mnie to niewykonalne. Prasuje jak potrzebuje w danej chwili cos zalozyc.
Ja tez mam 5tkę dzieci. Najstarszy ma 7lat.
Najmlodszy 5mcy.
Mi od roku powtarza większosc kolezanek ze bardzo przydalaby mi sie pani do pomocy przy sprzataniu ( przeprowadzilismy sie do duzego domu dwa lata temu). Jak bede miala mozliwosc to bede korzystala z takiej pomocy. Tez lubie zyc w czystym otoczeniu ale mam tylko dwie ręce, jak Ty
Przez chwile teraz nie moge skorzystac z takiej pomocy ale mam nadzieje ze juz niedlugo. Mentalnie juz sie z myslą oswoiłam.
Trzeba odpuscic. Bo zwariujesz pod ciezarem wyrzutow sumienia. Nie da sie miec sterylnego otoczenia przy 5 malych dzieci.
Choc niektorym sie wydaje ze przesadzasz...
Ja uslyszalam ostatnio ze to TYLKO KWESTIA ORGANIZACJI.
Dziala ten tekst na mnie jak płachta na byka. Bo mówi to osoba ktora nie jest na moim miejscu i nigdy nie musiala wykonywac tego co ja. Nie mozna sie przejmować.
Ja od zawsze piore na bieżąco
Nigdy nie robie odkładania na jutro bo z jutra będzie na kolejne jutro itd
I w dwa dni jest stos
Nigdy nie prasowałam
Prasuje tylko galowe sukienki albo koszule przed samym wyjściem
Uczę synów od 10 roku życia prasować koszule , argumentując ze moich bluzek nikt mi nie prasuje
Nigdy nie prałatm nastolatkom tym od 15 rz ubrań
To jakoś od nich wyszło , że sami zbierają u siebie swoje ciuchy i piorą sobie , wieszak ( suszarka ) też stoi w ich pokoju i co najwyżej między sobą się kłócą o zdejmowanie suchego bo druga chce prać
Nigdy nie zostawiam na jutro
Nie znoszę zaczynać kolejnego miłego dnia od pracy z wczoraj
Nie znoszę
Suche pranie 8 latka i 9 latka chowają samodzielnie u siebie
To nie moje ciuchy
Mniej więcej od 8 rz mają samodzielnie dbać o swoje ciuchy i gdzie co mają
Ja tylko wstawiam pranie
I lubię rozwiesić tak aby nie prasować
Dostają ciuchy do złożenia i schowana
Na bieżąco nie jest tego dużo
Poza tym co za sens prasować gdy w szafie ciasno
Musiałabym mieć 50 metrów samej garderoby na wieszaki
Dziewczyny mają w pokoju 3 metrową szafę
Oraz że dzieci rosną i w sumie w kilkuletnim wieku są z natury zainteresowane pomocą poprzez naturalną ciekawość
Zabicie tego poprzez "bo ja zrobię lepiej i szybciej " , daje w krótkim czasie przemęczenie i wyczerpanie
Oczywiście ze zrobię lepiej a przed wszystkim szybciej ( bo fochy rosną u dzieci wraz z wiekiem i osiągają zenit w wieku nastoletnim
Ale to pomogło mi nabrać dystansu sporego
Oraz taki gratis niespodziewany
Jak obserwuje dorosłe córki i synów
Ułatwiło im dorosłe życie bardzo płynnie przechodzą z domu w samodzielne życie
W obecnym promowanym modelu wychowania nie jest to takie oczywiste
No gdy słyszę jak do córki 20latki dzwoni koleżanka z pytaniem jak włączyć pralkę i w ten deseń
To się pytam w duchu
Jak żyć??