Mam taki pomysł - moje dzieci zabieraja zawsze na wyjazdy gry planszowe oraz troche książek. W tej chwili nie mamy żadnych nowości, ale pewnie i tak cos zabiora. Moze na miejscu mozna by było zorganizować biblioteczkę do wypożyczania sobie nawzajem na czas obozu? jakas pólkę na książki?
Pilnie prosze o kontakt, najlepiej telefoniczny - mieliśmy (oprócz nawału innych rzeczy jeszcze jeden drobny problem - nie do końca dobrze działa wtyczka do bagażnika rowerowego - czyli mruga tylko prawa strona w tej chwili (na poczatku wcale nie mrugał). I w związku z tym - zrobiło sie troche późno na wyjazd, więc jedziemy w nocy, zeby dojechac na rano - a po drugie - jeśli męzowi nie uda sie tego do końca uruchomić - czy w ogole jest sens ciągnąć zestaw rowerów - czy mozna np. gdzieś podjechać rowerowo cos pozwiedzać, do sklepu itp., czy rower nie będzie bardzo przydatny? Bo może odpuscić i to wszystko zdemontowac, zwłaszcza , ze jeszcze do tego jeden nam wystaje dośc mocno poza obrys samochodu
Muszę też napisać, że obóz wyszedł R-E-W-E-L-A-C-Y-J-N-I-E.
Najbardziej mnie cieszy możliwość bliższego poznania tylu wspaniałych osób; choć spędziliśmy razem zaledwie tydzień, to czuję się, jakbyśmy się znali wieki. Widać na wspólnej służbie kuchennej, czy sypiąc wapno do latryny czas płynie szybciej
Kolejne dobre owoce wyjazdu to przyjaźnie między naszymi dziećmi. Nasze cały czas opowiadają o znajomych z Komorza.
Last but not least - tydzień bez komputera, komórki i samochodu to były dla mnie wspaniałe wakacje. Po trzech obozach skautów Mamy Róży byłem wypompowany, a teraz czuję się jak nowo narodzony.
Nie jestem cierpliwa niestety. Najgorsze jest pakowanie i wypakowywanie, nie znoszę tego. Została spora sterta rzeczy, które się nie zmieściły - zaopiekują się tym panowie z rozbiórki. Staś bardzo się napracował, ale on to lubi. Bez męża Asi ch, nie dałby rady - przecież koczowali w lesie juz tydzień przed obozem. Najbardziej mi się podobało, że tylu świetnych ludzi przyjechało i wszyscy z poczuciem humoru, bez nadęcia. A jakie dzielne były mamy z dziećmi, bez mężów - Dorota i Ula. Albo te rodziny z samymi maluchami, Sara, Zuzanna. Warto było. Mam poczucie, że ten obóz był ważny - ludzie nieprzypadkowi. A jaka piękna oprawy mszy - dzięki Adzie. I ta różnorodność harcerska naprawdę ujmująca.
No! Obóz uważam za pomyślnie zrealizowany i zakończony. Dziś w nocy dotarliśmy do domu. Od rana staram się dojść do siebie i pozbierać myśli.
A więc tak: Obóz, mimo koszmarnego zmęczenia, dał mi wiele, wiele radości i natchnął mnie zdrową energią - bardzo potrzebną w nadchodzącym czasie (np. od czwartku zaczynam nową pracę). Jego główne pozytywne owoce to - jak dla mnie - poznanie wielu rewelcyjnych ludzi oraz - mam nadzieję - stworzenie zalążku środowiska, które na przyszłość będzie takie obozy organizowało i na nie jeździło. Teraz już wszyscy wiedzą, o co w takim obozie chodzi, co trrzeba na nim robić i jak się za to zabrać. Myślę, że jest to dobry punkt wyjścia na przyszłość.
W obozie wzięło udział 18 rodzin, 120 osób. Mimo że animatorów było mniej niż zakłądano, a przebieg sekcji odbiegał od planowanego (pominięto również wiele konkursów i turniejów), uważam, że czas był całkiem nieźle zagospodarowany i wykorzystany.
Za wszelkie niedogodności, niedoskonałości, mały bałagan organizacyjny (i większy bałagan klasyczny w obozie) - a zwłaszcza za moje nerwy i częte wybuchy - serdecznie przepraszam.
Generalnie - rozważania o przyszłości będziemy snuli raczej poprzez maile (lista mailingowa obozowiczów) niż na forum. kto chciałby zostać "honorowym obozowiczem" i dołączyć do ekipy - tego proszę o kontakt.
Jeszcze napiszę, że szczególnie cieszy mnie, ze i moi nastolatkowie bardzo dobrze wspominają obóz i sa chetni na wyjazdy w przyszłości. Byla fajna grupa w podobnym wieku, wystarczająco dużo zajęć i hity planszowkowe
Komentarz
Najgorsze jest pakowanie i wypakowywanie, nie znoszę tego.
Została spora sterta rzeczy, które się nie zmieściły - zaopiekują się tym panowie z rozbiórki. Staś bardzo się napracował, ale on to lubi. Bez męża Asi ch, nie dałby rady - przecież koczowali w lesie juz tydzień przed obozem.
Najbardziej mi się podobało, że tylu świetnych ludzi przyjechało i wszyscy z poczuciem humoru, bez nadęcia. A jakie dzielne były mamy z dziećmi, bez mężów - Dorota i Ula. Albo te rodziny z samymi maluchami, Sara, Zuzanna. Warto było.
Mam poczucie, że ten obóz był ważny - ludzie nieprzypadkowi.
A jaka piękna oprawy mszy - dzięki Adzie.
I ta różnorodność harcerska naprawdę ujmująca.
Obóz uważam za pomyślnie zrealizowany i zakończony.
Dziś w nocy dotarliśmy do domu.
Od rana staram się dojść do siebie i pozbierać myśli.
A więc tak:
Obóz, mimo koszmarnego zmęczenia, dał mi wiele, wiele radości i natchnął mnie zdrową energią - bardzo potrzebną w nadchodzącym czasie (np. od czwartku zaczynam nową pracę).
Jego główne pozytywne owoce to - jak dla mnie - poznanie wielu rewelcyjnych ludzi oraz - mam nadzieję - stworzenie zalążku środowiska, które na przyszłość będzie takie obozy organizowało i na nie jeździło. Teraz już wszyscy wiedzą, o co w takim obozie chodzi, co trrzeba na nim robić i jak się za to zabrać. Myślę, że jest to dobry punkt wyjścia na przyszłość.
W obozie wzięło udział 18 rodzin, 120 osób. Mimo że animatorów było mniej niż zakłądano, a przebieg sekcji odbiegał od planowanego (pominięto również wiele konkursów i turniejów), uważam, że czas był całkiem nieźle zagospodarowany i wykorzystany.
Za wszelkie niedogodności, niedoskonałości, mały bałagan organizacyjny (i większy bałagan klasyczny w obozie) - a zwłaszcza za moje nerwy i częte wybuchy - serdecznie przepraszam.
Generalnie - rozważania o przyszłości będziemy snuli raczej poprzez maile (lista mailingowa obozowiczów) niż na forum. kto chciałby zostać "honorowym obozowiczem" i dołączyć do ekipy - tego proszę o kontakt.
Z pewnościa wybierzemy sie na przyszły rok.