Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Co Wasze dzieci sądzą o wielodzietności?

edytowano styczeń 2007 w Ogólna
Wiele osób próbuje mi wmówic, że decydując się na liczną rodzinę unieszczęśliwiam swoje dzieci, bo większej gromadce nie będę w stanie zapewnic tego wszystkiego, co mogłabym dac jedynakowi, czy dwójce.
Jednak na przekór temu, moje dzieci (póki co dwaj starsi, bo maluch się jeszcze nie wypowiada) są zachwycone perspektywą posiadania większej ilości rodzeństwa. Szczególnie najstarszy, pięciolatek, chętnie wypytuje, kiedy następne rodzeństwo mu się urodzi i snuje plany dotyczące ogromnych ilości sióstr i braci a także podobnych ilości własnych dzieci, kiedy dorośnie. Martwię się, czy entuzjazm moich synów nie jest przejściowy.
A jak jest u Was? Jak Wasze dzieci, szczególnie te starsze, które już więcej z życia rozumieją i mają większe wymagania, postrzegają Waszą wielodzietnośc? Czy jest dla nich powodem do dumy, czy raczej wstydu? Cieszą się z rodzeństwa, czy raczej narzekają na koniecznośc dzielenia się wszystkim?
«13

Komentarz

  • Tak sobie czytam, że Wasze maluchy też są zadowolone z życia w dużej rodzinie. To fajnie, jednak jedyny przedstawiony "głos nastolatka" nie jest już tak entuzjastyczny. I tego właśnie się boję, że jak moje dzieci podrosną i będą chciały miec własne pokoje i inne "dobra" na wyłącznośc, to duża ilośc rodzeństwa może zacząc im przeszkadzac. Oby tak się nie stało.
    Może wypowie się jeszcze ktoś, kto ma starsze (nastoletnie, dorosłe) dzieci? Może moje obawy są nieuzasadnione?
  • "rodzeństwo bez rywalizacji" jak sobie przypominam (z serii "jak mówić, żeby dzieci słuchały..."), pamietam tez ksiązkę o wpływie kolejności urodzenia na dzieci, ale już nie pamiętam tytułu, w każdym bądź razie wyszło cos takiego kilka lat temu (jak znajdę książkę to dopiszę tytuł)

    Ja mam 6 dzieci, najstarsze ma 13 lat, taki początkujący nastolatek, dziewczyna. Ona to na wieść o najmłodszym powiedziała, ze owszem ten może być, ale więcej to już nie. Ona zaczeła wędrówkę we własny świat (własny blog, własny pokój, własne terytorium, własne zdanie;), najprawdopodobniej czy z mniejszą ilością rodzeństwa czy z większą byłaby tak samo pełna buntu. Jej bunt odbywa się mam wrażenie jakby poza rodzeństwem, i ono nie ma tu nic do rzeczy, chociaż z bratem(11) szczególnie drze bardzo koty. Kłócą się ogromnie wszyscy, ale cala młodsza częśc (5;3 i maluch-8m) nie miała nigdy nic przeciwko rodzeństwu, najbardziej entuzjastycznie nastawiona jest obecna 9-latka, najbardziej obojętny chyba 11-nastolatek (obojetny, ale dobrze nastawiony)

    Co do sytuacji, którą opisuje Piotr, to mam wrażenie, że nastolatkowi chodzi o pętające się pod nogami maluchy. On ma 15 lat, a 6-latka i 4-latek to ludzie z innej planety, calkowiecie dla niego w tym momencie niezrozumiali. nastolatki tak mają;)

    Ja piszę także na forum, którego banerek pojawia sie czasami w okienku po prawej stronie (na gazecie.pl), w swojej dwuletniej tradycji zdazyło mu się poruszać temat dzieci, które pochodzą z duzych rodzin, udało się zebrać wypowiedzi kilku osób, które teraz juz są dorosłe. Uważam, że to bardzo cene wypowiedzi, dlatego pozwalam sobie wkleić tutaj linki (ja sama prosiłam o wypowiedzi pod kątem rady dla rodzica, jakich błedów nie popełnić przy wychowywaniu gromadki)
    link1
    link2
  • czuję się wywołana do odpowiedzi bo nastolatki mam pod dachem:)
    najstarszy na wieść o najmłoszej w drodze - równo rok temu na Święta - był poważnie załamany, szczera reakcja z jego strony zaowocowała rozmową z mojej strony co wyjaśniło wiele, głównie czepiał się mojego uziemienia w związku ze zbliżającym się a co za tym idzie brakiem możliwości na rozwój mojej firmy i poprawę sytuacji finansowej
    młodsza - trzynastka - była wniebowzięta, dosłownie, pierwsze pytanie, czy już płeć znana? nie, to idzie z nami na najbliższe usg , bo to musi być wreszcie! siostrzyczka
    reszta - czyli dwaj młodzieńcy lat 5 i 9 wówczas - w błogiej nieświadomości, co to bobas znaczy, bo to już tak dawno było, zapomnieć się zdążyło, a w wypadku najmłodszego się nie doświadczyło!
    po roku od nowiny mogę Wam z radością napisać, że moja 7miesięczna Nawojka jest najukochańszą istotką dla każdego z braci , siostra stara się pracować nad jej postępami, ma na punkcie wyjątkowości wyjątkową jazdę i zabiega o postępy siostry tak jakby miały być jej w zasługi wpisane:)
    chłopaki młodsze konkurują ze sobą o względy najmłodszej, w najstarszym jakiej pseudo-ojcowskie instynkty się chyba odezwały, kilka tekstów w stylu "czy to Twoje?" od rówieśniczek na przerwie w szkole usłyszał, gdy przejął ją ode mnie na chwilę
    jedyny konflikt ma miejsce między braćmi mieszkającymi razem w pokoju, ewidentnie terytorialny, póki co widzę jednak więcej pożytku dla nich z posiadania wspólnej przestrzeni - spędzają dużo czasu na wspólnej zabawie i te kilkanaście metrów dywanu na wyścigi, budowanie lego, grę w hokeja , czy nawet wspólne słuchanie bajki na dobranoc czytanej przez mamę jest przedłużeniem dzieciństwa, takie mam refleksji, mimo,że Mati strasznie kwęka na Mieszka, wciąż biegają do mnie i skarżą namiętnie, momentami juz wymiękam!
    Zarówno Jaśmina jak Mieszko mają najbliższych przyjaciół z wilodzietnych rodzin i napewno daje im to poczucie normalności, u Kuby i Matiego wyjątkowo same jedynaki bądź parki w klasie, ale nie widzę aby to stanowiło dla niech jakiś problem
    Generalnie ja podchodze do mojej wielodzietności normalnie, nie traktuję tego jako coś wyjątkowego, i dzieciaki tak to przyjmują i przejmują
    Mieszko czuje się pokrzywdzony gdy zostaje sam z Nawojką i z nami we czwórkę, gdy starsze dzieciaki na weekend jadą do swojego taty, wtedy tęskni starsznie za Matim i już tuż po wyjeździe w sobotę wieczór pyta czy Mati wróci w niedzielę i dlaczego dopiero wieczorem?
    on się czuje pokrzywdzony że nie zawsze jest dzieckiem z wielodzietnej rodziny
    starszaki żyją najczęściej swoim życiem w swoich pokojach, mają swoje szkolen i poza szkolne ważne sprawy, o których mówią lub nie, ale widzę, że kontakt z młodszym rodzeństwem to dla nich odskocznia, często przychodzą do chłopaków poprostu popatrzeć jak się bawią , czy posłuchać bajki jak ja im czytam, jak patrzą na Nawojeczkę to też tak jakby z perspektywy, jak to się dzieciaki zmieniają, fajnie widzieć jak taki nastolatek obserwuje zmiany, ma większą świadomość życia, ulotności chwil, radości z pierwszego uśmiechu, ząbka
    a 15letni brat to facet o większym autorytecie niż tata, już nie mówiąc o tym, że chodzi do tej samej szkoły i zawsze można użyć go jako argumentu
    o wow , ale epopeja , sorki, nie zanudziłam?
    uciekam sobie, pa!
  • Ja mam 6 córek w wieku od 11,5 do 1,5 roku. Dziewczyny bardzo się kochają, żadnej by nie oddały, ale najstarsza wygłasza co jakiś czas mamo, ty już nie miej więcej dzieci. Widzą wady i zalety- można się z kimś pobawić, jest od kogo pożyczyć bluzkę, czy klej.
    Młodszym raźniej w szkole, najstarsza już je wprowadziła.

    Ale trzeba się dzielić, a to na co dzień często jest trudne. Koleżanka jedynaczka ma kilka par butów na sezon, moja najstarsza Ula nie, bo to co mam na zakupy ubraniowe muszę rozsądnie podzielić na 6, wg. możliwości i potrzeb. W czasie odrabiania lekcji czasem stoi do mnie kolejka, trzeba poczekać, aż będę wolna. Ale z drugiej strony jestem wtedy w domu, gdybym miała jedynaczkę jedenastoletnią pewnie siedziałaby sporo sama.

    Ciekawe, że deklarują, że jak dorosną nie chcą mieć dużo dzieci, tak troje (no, najmłodsza na razie się na ten temat nie wypowiada).
  • U nas najstarsza(15 latka) już dziś deklaruje ,że będzie miała dużo dzieci.
    Jej siostra(12) - kategorycznie stwierdza- "żadnych dzieci"
    7latek raczej nie byłby zachwycony, bo trzeba się dzielić, a i tak jest dużo ludzi w domu, którzy wkraczają na "jego terytorium".

    Pozostali chłopcy twierdzą , że kolejne dziecko to naturalny bieg rzeczy.
    Hubert (6 lat) nawet niedawno zapytał: "mamo, a może teraz masz w brzuchu dziewczynkę? " - (m-c temu urodziłam Franka i niestety mam ciągle mega-apetyt , nici z odchudzania , a mój biedny synek ma złudzenia)
  • Chcę postawić pytanie proste- Dlaczego wielodzietność?
    Przypadek, świadomy wybór, realizacja marzeń, powołanie małżeńskie, pragnienie dawania miłości....itp
    Pytam w tym miejscu bo nie wiem jak "zrobić" nowy wątek.
    Pozdrawiam
  • A moje chłopaki chcieliby siostrę. Aż się sama temu dziwię? Może po prostu nie wiedzą, o czym mówią?
  • Eee, to wszystko robi dla swoich młodszych braci mój Józio (może poza malowaniem, bo kosmetyków kolorowych w naszym domu nie uświadczysz). On w ogóle taki wrażliwy jest jak dziewczynka trochę. Może dlatego marzy mu się siostra. Bo Luduś to raczej taranem idzie przez życie i delikatności, to w sobie za wiele dla brata nie ma.
  • a moja Agnieszka(5) chciała na zabawę karnawałową być Zorro, rozplakała się, że na urodziny nie dostała samochodu, do przedszkola chodzi w dresie moro - takie egzemplarze sióstr też się zdarzają
    chociaz w zestawie rodzinnym jest też ten drugi typ dziewczynki - Małgosia (9), z takim uzupełnieniem, że i taran potrafi czasem zastosować
  • no to kobietka na całego:) U mnie Małgosia tak ma i dlatego mam duzo fajnych "dziewczyńskich" rzeczy zgodnych z moda, ale cóż, ta młodsza tego nie ubierze, broń Boże jakiś kwiatek, nawet rozszerzane spodnie odpadają. Zapowiedziała, że kolczyków nigdy mieć nie będzie. Styl męski, bojówkowy, ewentualnie spodnie na szelkach, takie jak krecik (tylko, że w sklepach już się takich nie uświadczy, bo moda przeszła). Tak ma i koniec.
    Znowu ta najstarsza(14) to jeszcze inny typ. Taki wypośrodkowany, jak była mała. A teraz szuka - bojówki też lubi, ale kobieco też musi być. Boba Marleya przypieła sobie ostatnio na torbę(dobrze, że nie Che Guevara) i coś o dredach przebąkiwała(na razie zrezygnowała). Kolczyków ma aż 4. Dla równowagi Agnieszka nie ma, a małgośka ma 2.
    Janek(12) to ubiorowy abnegat, Michałek(3) nosi co dam, nawet rajtki kolorowe, no i Antek też
  • Zabawne są wasze historie,tylko dodam,że będąc w ciąży z Anielą powiedziałam dzieciom o kolejnej dziewczynce, bardzo się ucieszyli, Ignacy tylko po krotkiej zadumie dodał, że jak sie ona ( wtedy nie mieliśmy imienia) urodzi to zaraz mógłby urodzić się jeszcze jeden brat.Po krótkiej chwili dodał, że tatuś ma "pusty"brzuch i mógłby on wydać na świat brata.
    W rodzinie z kolejnego dziecka taka naprawdę cieszyły się nasze dzieci i są przekonane,że będzie ich więcej :wink:
  • U nas są małe odstępy między dziećmi. Najmniejszy odstęp to 20 miesięcy, największy 3,5 roku. Zanim zaszłam w ciążę z szóstym dzieckiem wszyscy kolejno pytali nas, kiedy będzie następny dzidziś " bo wiesz mama to już czas...." Dwie najstarsze córki 11,5 i 9,5 lat deklarują, że chcą mieć kiedyś conajmniej 3-4 dzieci, młodsze planują na razie dalsze rodzeństwo:cool:
    Ponieważ teraz jest równowaga 3:3 trwają zakłady jaka płeć następnym razem przeważy:wink: Kiedy powiedzieliśmy im o Antku ( naszym szóstym) następnego dnia z entuzjazmem opowiadali w szkole i przedszkolu, że będzie nas wkrótce więcej...mimo, że ich koledzy różnie reagują. Ostatnio najstarsza córka mi opowiedziała, że jej rówieśniczka - 11 -sto letnia jedynaczka powiedziała, że gdyby jej mama była w ciąży to ona by się chyba zabiła....:shocked: wstrząsające....moja córka nie mogła tego pojąć.....
  • Moja czwórka to jeszcze nie taka wielodzietność, żeby było o czym mówić, ale mamy kontakt z wieloma seminarzystami z Redemptoris Mater i większość z nich pochodzi z rodzin wielodzietnych. Nasze dzieci kiedyś zrobiły ranking seminarzystów, z którego wynikało, że najlepsi to ci, którzy wychowywali się w rodzinach wielodzietnych (to oczywiście nie wniosek naszych dzieci, tylko nasz). Są kontaktowi, łatwiej dostosowują się do otaczających warunków, potrafią stawiać granice i jasno określać swoje potrzeby, są wrażliwi na potrzeby innych, nawet fizycznie są odporniejsi!
    Więc dziewczyny i chłopaki! Do roboty!
    Rodzić chłopaków do pracy w winnicy Pańskiej!
  • najstarszy - siedemnastoletni co jakiś czas wykrzykuje, że nie będzie miał dzieci- ale trzeba byłoby widzieć , jak z czułością zajmuje się dwuletnią , żegna się z nią przed szkołą i zaraz po powrocie do niej biegnie - jak pisaliście to wkurzanie się na siebie wynika z tego , że zawsze komuś ktoś wchodzi w terytorium

    dla młodszych rodzeństwo to sprawa naturalna i chcieliby jeszcze :bigsmile:

    a Marysia współczuje jedynakom , bo jak mówi oni maja smutno
  • Nasza dwójka ma bardzo pozytywny stosunek do wielodzietności, przy różnych okazjach podkreślają, że chcieliby, żeby mama urodziła duużo dzieciaków.
    Chwalą się dwójką braciszków u Pana Boga i jednym w Afryce (adopcja serca), ale podkreślają, że woleliby mieć ich tutaj.
    Marysia zaczepia z uśmiechem wszystkie napotkane na spacerze dzidziusie ; mówi, że się cieszy, że nie jest jedynaczką, i współczuje dzieciakom, które nie mają brata ani siostry (widocznie Marysie takie są).
    Mam nadzieję, że coś z tego entuzjazmu do wielodzietności pozostanie im w dorosłym życiu.:bigsmile:
  • Mój nastarszy (12,5) na wieść, że bedzie nowe rodzeństwo jęknął: znowu bachor do bawienia!. Wiąże sie to oczywiście z tym, że jesli musimy na trochę wyjść, to on jest głównym opiekunem Zosi. Ale to tak troche na pokaz było, z uśmiechem. Młodsi szczęśliwi.
  • Dziękuję Bogu, że mieszkamy w okolicy gdzie dużo wielodzietnych, a w szkole duża ilość rodzeństwa to powód do dumy, jest jedynaczka w klasie Niki, ale to z innego powodu.
  • Nasz najstarszy jak miał tak ok. 10lat, to chciał mieć ze dwadzieścioro dzieci (zawsze chciał być naj..) Dzisiaj jak mu to przypominamy, to mówi, że niemożliwe, żeby tak mówił...:bigsmile:
  • Gdy zadałam to pytanie najstarszym (21, 19 lat) to powiedziały, że na to pytanie nie odpowiedzą, bo na pewno pochodzi z portalu wielodzietni.org. Nie lubią tego forum:angry:
  • hehe może wolą mamę w Realu
  • nie ma to jak wielopoglądowość wielodzietnych
  • A moja 3,5 latka powiedziała ostatnio tak:
    -Mamo, zapiszesz mnie za mąż. Tak bym chciała...
    Ja: A gdzie to się zapisuje?
    - No na takiej czystej kartce.:bigsmile:
  • średniak 7 do starszaka 10 - kupię sobie takie dwudrzwiowe auto
    starszak - no i po co ci będziesz miał przecież dużą rodzinę
  • Moja najstarsza (13 lat) niedawno oznajmiła, że jak wyjdzie za mąż to na pewno będzie miała więcej dzieci niż my. Poza tym moje dzieci od paru miesięcy mają "tajną intencję", która pojawia się przy każdej okazji wspólnej modlitwy- intencja nie jest wcale taka tajna, bo wszyscy wiemy, że modlą się o dzidziusia. Podsuwają mi ciągle jakieś zdjęcia niemowlaczków i mówią: "no zapatrz się mamo"...:smile:
  • jak pytam moich ile chcą mieć jeszcze rodzeństwa to mówią: Sto tysięcy!
  • mój Jasio ostatnio stwierdził, że chciałby żeby było w domu 6 dzieci młodszych od niego... jeszcze nam trochę do zrobienia zostało :):)
    a dla utrudnienia - teraz mamo, już sami chłopcy mają być !!! :bigsmile:
  • po wizycie u cioci , która ma 4 - tygodniowe dziecko - Marysia powiedziała- tez bym chciała mieć taką siostrę, ale...
    pytam co za ale?
    ty już chyba za stara jesteś
    hmmmmmmmmm
  • U nas piąte w drodze. 
    Mamy 4 chłopaków. Starsi cały czas mówią ze chcą zeby ich duzo było ;-) 
    jak sie dowiedzieli ze nosze tylko jedno to mały zawód był.. 
  • Nie mam nastolatkow, najstarszy konczy 10 lat niedlugo. Jest ich piecioro, najmlodsza niemowlaczka, ale wszyscy starszacy sa przekonani, ze jak zwykle za dwa lata bedzie nastepne. Sekcja meska zwlaszcza ma nadzieje na wyrownanie stanu do 3:3.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.