Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Afery Pis

145791027

Komentarz

  • edytowano lutego 2019
    Moje dzieci są w klasach gdzie przystepuje sie do I Komunii. Uczniowie nie potrafią podstawowych modlitw typu Ojcze nasz i Zdrowaś Mario. To jest kwestia braku modlitwy w domu. Podstawowe modlitwy to u mnie znają pięciolatki. Za przekazywanie wiary dzieciom odpowiedzialni są rodzice a nie szkoła. Ja jestem calkowitym przeciwnikiem nauczania religii w szkole. Owszem przed przystapieniem do sakramentów należy przeprowadzać stosowny egzamin a wczesniej dać rodzicom zakres wiedzy jaką należy posiadać zeby być gotowym do przyjęcia sakramentów,  ale moim zdaniem religia w szkole mija się z celem. Podobnie religia w salkach katechetycznych. Nie znaczy to że należy je wywalac ze szkół,  bo czesto to jest jedyny kontakt dzieci z religią,  ale nie mam zludzen że cokolwiek daje taka religia w szkole, jeśli rodzicom jest wszystko jedno w kwestiach wiary.
  • Natomiast renegocjacja konkordatu wiąże się z innymi rzeczami niż brak religii w szkołach. Jestem temu przeciwna. 
  • Monia3 - lekcje religii katolickiej, jak każda religia, są nieobowiązkowe. Słabe porównania.
    Katechezy są w szkole od lat i jak dotąd także ze środowisk osób wierzących duzo słychać o nędznym poziomie tych lekcji. Zobaczcie najnowsze statystyki z różnych miast - coraz więcej starszych uczniów się z nich wypisuje. Może pora by księża i katecheci zadbali o lepszy poziom tych zajęć we własnym zakresie - poza szkołami publicznymi i na własny koszt.
    Podziękowali 2beatak Klarcia
  • edytowano lutego 2019
    Paprotka powiedział(a):
    Monia3 - lekcje religii katolickiej, jak każda religia, są nieobowiązkowe. Słabe porównania.
    Katechezy są w szkole od lat i jak dotąd także ze środowisk osób wierzących duzo słychać o nędznym poziomie tych lekcji. Zobaczcie najnowsze statystyki z różnych miast - coraz więcej starszych uczniów się z nich wypisuje. Może pora by księża i katecheci zadbali o lepszy poziom tych zajęć we własnym zakresie - poza szkołami publicznymi i na własny koszt.
    Słabe czy nie słabe porównanie, ale za to pomogłoby podnieść poziom nauczania obowiązkowych przedmiotów  B) czemu tego politycy nie zaproponują ? Nie chcą wojny z nauczycielami ? 

    skoro tyle osób się wypisuje to na logikę w czym problem ? Nie będzie chętnych nie będzie lekcji religii
    Podziękowali 1jan_u
  • monia3 powiedział(a):
    Paprotka powiedział(a):
    Monia3 - lekcje religii katolickiej, jak każda religia, są nieobowiązkowe. Słabe porównania.
    Katechezy są w szkole od lat i jak dotąd także ze środowisk osób wierzących duzo słychać o nędznym poziomie tych lekcji. Zobaczcie najnowsze statystyki z różnych miast - coraz więcej starszych uczniów się z nich wypisuje. Może pora by księża i katecheci zadbali o lepszy poziom tych zajęć we własnym zakresie - poza szkołami publicznymi i na własny koszt.
    Słabe czy nie słabe porównanie, ale za to pomogłoby podnieść poziom nauczania obowiązkowych przedmiotów  B) czemu tego politycy nie zaproponują ? Nie chcą wojny z nauczycielami ? 

    skoro tyle osób się wypisuje to na logikę w czym problem ? Nie będzie chętnych nie będzie lekcji religii
    W liceum na religię chodzi po kilka osób z klasy. A jednak etat kosztuje i comiesięczna pensja też. Poziom zajęć jest po prostu słaby i tyle. Moja córka z kolei w swoim LO ma takiego księdza, że na religię chodzi cała klasa, łącznie z ateistami. Ale to rzadkość i ewenement.
  • monia3 powiedział(a):
    beatak powiedział(a):
    monia3 powiedział(a):
    Na Twitterze huczy - Biedron ogłosił renegocjacje konkordatu, wyprowadzenie ze szkół religii, likwidacje funduszu kościelnego, opodatkowanie tacy itd 
    Czy w tym jest coś złego? Choćby ta religia w szkołach - w tej chwili to czyste zgorszenie i wołanie o pomstę do nieba.

    Tak sobie myślę - skoro wyprowadzenie religii ze szkół ma być rozwiązaniem to ... 
    - wyprowadzić historię szkół do muzeów, grup rekonstrukcyjnych (spotkania z takimi grupami) 
    - wyprowadzić biologię i geografię - czy tam przyrodę do lasów, parków, muzeów 
    - wyprowadzić język polski z szkół do teatrów, muzeów, bibliotek, klubów dyskusyjnych
    - wyprowadzić muzykę ze szkół do teatrów, filharmonii, zespołów muzycznych i tanecznych, chórów 
    - wyprowadzić chemię i fizykę do laboratoriów - przez eksperymenty wiecej sie nauczą

     Od razu wzrósł by poziom nauczania gdyby uczniowie korzystali z takiego systemu :-) rzucajcie swoje propozycje :-) 

    Te rzeczy, o których piszesz już funkcjonują w większości szkół, oczywiście - jako dodatek  i uzupełnienie zajęć standardowych  w szkole. Oczywiście, gdyby edukacja była właściwie dotowana, pewnie takich zajęć byłoby więcej. Ale to jednak kosztuje, a na edukację wydaje się zawsze najmniej.
  • edytowano lutego 2019
    Ok wyprowadźmy religię - patrzę na sprawę z "swojego podwórka" 
    Za rok u najstarszego zerówka - u nas zerówka w przedszkolu - wyprowadzimy religię ze szkół - u nas w grupie są dzieci, które siedzą tak długo w przedszkolu jak jest ono czynne (do 17) bo Rodzice tak a nie inaczej pracują - o której teraz zrobić lekcje religii by Rodzic zdążył odebrać dziecko z przedszkola i zawieźć dziecko do salki katechetycznej i by ta lekcja była o jakies sensownej godzinie ? 

    @beatak a powinno jako standard - poza tym finansują te wyjazdy Rodzice dodatkowo a nie jest w ramach systemu w szkole - o wyjazdach do teatru słyszałam - o tym że lekcje geografii sa prowadzone w parku nie słyszałam - podaj proszę, która szkoła tak pozytywnie działa 

    Druga sprawa nie sądzę by kluby dyskusyjne na języku polskim cokolwiek kosztowały , tak samo spotkania z np grupami rekonstrukcyjnymi ( no tu moze koszt dojazdu do szkoły ) 

    skoro Nauczycielom zależy na takich zmianach to powinni to jakoś głośniej zaznaczyć - bo zazwyczaj słyszę że jest jako dodatek ale na słowa o tym by to było standardem - " eeee nie warto- bez przesady - po co zmieniać" - to słyszę od nauczycieli gdy dyskusja dotyczy zmiany sposobu nauczania 
    Podziękowali 1Klarcia
  • Monia3
    Przedszkola do 17, praca rodziców to nie wymysł obecnych czasów. 
    Było i lata wstecz. 
    Rodzice i dzieci dawali radę, czemu teraz mieliby nie dać rady? 
  • hipolit powiedział(a):
    Monia3
    Przedszkola do 17, praca rodziców to nie wymysł obecnych czasów. 
    Było i lata wstecz. 
    Rodzice i dzieci dawali radę, czemu teraz mieliby nie dać rady? 
    Czy to jest odpowiedź na moje pytanie ? 


  • monia3 powiedział(a):
    Ok wyprowadźmy religię - patrzę na sprawę z "swojego podwórka" 
    Za rok u najstarszego zerówka - u nas zerówka w przedszkolu - wyprowadzimy religię ze szkół - u nas w grupie są dzieci, które siedzą tak długo w przedszkolu jak jest ono czynne (do 17) bo Rodzice tak a nie inaczej pracują - o której teraz zrobić lekcje religii by Rodzic zdążył odebrać dziecko z przedszkola i zawieźć dziecko do salki katechetycznej i by ta lekcja była o jakies sensownej godzinie ? 

    @beatak a powinno jako standard - poza tym finansują te wyjazdy Rodzice dodatkowo a nie jest w ramach systemu w szkole - o wyjazdach do teatru słyszałam - o tym że lekcje geografii sa prowadzone w parku nie słyszałam - podaj proszę, która szkoła tak pozytywnie działa 

    Druga sprawa nie sądzę by kluby dyskusyjne na języku polskim cokolwiek kosztowały , tak samo spotkania z np grupami rekonstrukcyjnymi ( no tu moze koszt dojazdu do szkoły ) 

    skoro Nauczycielom zależy na takich zmianach to powinni to jakoś głośniej zaznaczyć - bo zazwyczaj słyszę że jest jako dodatek ale na słowa o tym by to było standardem - " eeee nie warto- bez przesady - po co zmieniać" - to słyszę od nauczycieli gdy dyskusja dotyczy zmiany sposobu nauczania 
    Szkoła, w której kiedyś pracowałam - kupa zajęć z terenie (biola, gegra) - obecnie to podstawówka w ZSO nr 7 w Gdańsku. Moi licealiści jeżdzili na wycieczki, gdzie badali i pobierali próbki, np wody, działali na stacji meteorologicznej. Płacili tylko za przejazd. W obecnej mojej szkole rok w rok jest tygodniowy wyjazd na Hel, gdzie jest mnóstwo badań nad fauną i florą morską. To wszystko dzieje się dzięki samozaparciu nauczycieli, którzy wyszukują takie oferty i dyrekcji, która się na to zgadza.

    A jeśli chodzi o standardy - uczniom i rodzicom najbardziej zależy na realizacji podstawy programowej, bo z tego potem jest egzamin. Zatem tego  typu zajęcia moga być, niestety, tylko dodatkiem, póki wymagania egzaminacyjne są jakie są, zwłaszcza w tym roku.
    Podziękowali 1monia3
  • Monia3, czy tak samo martwisz się losem dzieci, które na czas religii - przedmiotu nieobowiązkowego, a często z góry upychanego w środku planu zajec - są wyprowadzane z klasy na korytarz lub do biblioteki? Jesli rodzice tych dzieci potrafią się zorganizować i zawalczyć o lekcje etyki, to rodzice katoliccy tez sobie poradzą.
  • Zwłaszcza logiki...
    Podziękowali 1Coralgol
  • Religia w szkole jest po to,by utrzymać mit katolickiego spoleczenstwa i pozwalac KK mieszac w kotle polityką zwanym.

    I do tego nikt nie ma wplywu ani ma katechetow ani na program

    Kiedyś dzieci chodziły na religię do salek,poziom katechezy byl zdecydowanie wyzszy no i chodził, kto chcial i faktycznie potrzebowal. W praktyce ponad 90%

    Duzo ważniejsze dla uczniów byłoby takze pond te powyższe propozycje choćby kształcenie prawne i administracyjne
    Podziękowali 1beatak
  • edytowano lutego 2019
    @Paprotka masz rację tu często bywa problem 
    W sumie racja wyprowadzmy religie ze szkół ale wiecie co to znaczy prawda ? 
    Bo Biedron mowi "wyprowadzmy religie ze szkół" a nie "wyprowadźmy lekcje religii ze szkół" - ma to pewne znaczenie 
    ... 
    Np. likwidujemy wigile klasowe - niech sie odbywają poza szkoła tylko dla uczestniczących w lekcjach religii ( to chyba logiczne - kto uczestniczy i wierzy ten ma powód do świętowania) - zakaz jasełek w przedszkolach i szkołach - zakaz prac plastycznych związanych z religijnymi świętami - u nas w tym roku przedszkolaki robili małe szopki - bądźmy konsekwentni - brak religii (nie lekcji religii) to brak religii 


    Podziękowali 1Klarcia
  • monia3 powiedział(a):
    @Paprotka masz rację tu często bywa problem 
    W sumie racja wyprowadzmy religie ze szkół ale wiecie co to znaczy prawda ? 
    Bo Biedron mowi "wyprowadzmy religie ze szkół" a nie "wyprowadźmy lekcje religii ze szkół" - ma to pewne znaczenie 
    ... 
    Np. likwidujemy wigile klasowe - niech sie odbywają poza szkoła tylko dla uczestniczących w lekcjach religii ( to chyba logiczne - kto uczestniczy i wierzy ten ma powód do świętowania) - zakaz jasełek w przedszkolach i szkołach - zakaz prac plastycznych związanych z religijnymi świętami - u nas w tym roku przedszkolaki robili małe szopki - bądźmy konsekwentni - brak religii (nie lekcji religii) to brak religii 


    Widzisz, Ty sprawiasz wrażenie osoby, która obawia się likwidacji tych lekcji, bo nie masz zaufania do tego, że bez przymusu narzuconego z góry da się wychowywać i kształtować religijnie, np. w domu lub w salce.  Rozumiem, że te ponad 90% naszego katolickiego społeczeństwa to nie katolicy i jak się religię zlikwiduje w szkole, to już jej nigdzie nie będzie? To słaby ten katolicyzm i wiara....

    Jeśli zaś chodzi o Wigilię klasową, to w tym roku klasa mojej córki podniosła wielki bunt, bo dyrka wymyśliła sobie, że Wigilia ma się odbyć o godz. 17 00. Było to mega problematyczne dla dzieci dojeżdżających z innych miejscowości i dzieci z wychowawcą bardzo prosiły o zmianę tej decyzji. Na próżno. 
    Dzieci zdecydowały wtedy, że Wigili w szkole nie zrobią wcale -a w zamian zrobią ją u jednej z koleżanek (najbardziej religijnej i na dodatek pochodzącej z rodziny wielodzietnej). Przyszli wszyscy bez wyjątku i była to najlepsza i najpiękniejsza Wigilia, jaką kiedykolwiek mieli. Może dlatego, że sami chcieli i nie czuli przymusu. Zrobili tak, jak należy, może nawet lepiej niż w niektórych domach...
    Podziękowali 1joanna_1991
  • edytowano lutego 2019
    @beatak nie - ja zwracam uwagę na fakt żeby potem nie było zaskoczenia co to hasło w pełni oznacza 
    jesli tego chce większość ok - tylko bez marudzenia potem że to nie tak miało byc, zgoda ? 
    Podziękowali 1Klarcia
  • monia3 powiedział(a):
    @beatak nie - ja zwracam uwagę na fakt żeby potem nie było zaskoczenia co to hasło w pełni oznacza 
    Miałam trochę inne wrażenie, czytając to co piszesz.
  • Trudno - przez internet "dyskutując" - zdarza się że odbiór jest inny niż to co chce się wyrazić ;-)
    urok dyskusji w necie ;-)
  • Podobnie jest, uwazam z wychowaniem seksualnymw szkołach. Też są zanie odpowiedzialni rodzice a nie szkoła. To samo z religią.  Są rzeczy które dzieci powinne być uczone w domu.
    Moim zdaniem Kościół powinien się skupić na edukowaniu doroslych, choćby w tematach jak przekazać wiarę dzieciom.
    W Szwajcarii też były lekcje religii w szkole. I też niewiele dawaly bo poziom zesswieczczenia wiernych był znaczny. Natomiast bardzo było zle to że Kościół był utrzymywany z podatków, bo rada parafialna miała dzieki temu za dużo do powiedzenia i kwestionowala nieraz katolickie praktyki i nauczanie księdza. 
  • @monia3 ;

    Swoimi wypowiedziami dobitnie pokazujesz, że zupełnie nie rozumiesz istoty problemu.
    Język polski, chemia czy muzyka to przedmioty nauczane według podstawy programowej zatwierdzonej przez Ministerstwo Edukacji, a ta powinna bazować na pewnej naukowej metodologii. Oczywiście, bardzo często te podstawy są przedmiotem krytyki, ale problem w przypadku religii polega na tym, że tu państwo pokrywa koszty nauki religii, opłaca pensje katechetów, ale kompletnie nie ma wpływu na to, jakie treści są nauczane.

      Myślę, że nie ma co doprowadzać sprawy do absurdu, każda instytucja jest dla ludzi i nie ma nic złego w świętowaniu wigilii czy jasełek (choć jeśli grupa zdecyduje, że chce w innym miejscu to też ok) natomiast już głupotą byłoby np. ocenianie prac na plastyce pod kątem tego, czy ktoś umieścił na rysunku symbol chrześcijański czy muzułmański.
    Podczas Wigilii klasowych raczej nikt nikogo do wiary nie zmusza, można po prostu złożyć świeckie życzenia i miło spędzić razem czas, więc wydaje mi się, że nie jest to problematyczna kwestia.


    @malgorzata

    To za kazdym razem jest poražka.
    Mnie nie intersuje integracja z ludzmi ktorych widzę raz do roku , wszyscy udają , a kazdy zaglada jak się urwac.

    O czym Ty mówisz? Podczas wigilii klasowej integrują się ze sobą dzieciaki, które widują się na co dzień podczas lekcji, chyba że chodzi Ci o ED, ale w takim przypadku raczej nie jest to obowiązkowe? 




  • edytowano lutego 2019
    No i co z tym dowożeniem dzieci na pozalekcyjne zajęcia z religii i opłacaniem z własnej kieszeni lokalu i nauczyciela? Nie odpowiedziałaś.
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano lutego 2019
    Oczywiście, jeżeli byłyby w mojej okolicy prowadzone zajęcia na poziomie, który uważałabym za dobry, to finansowałabym i dowoziła, co w tym dziwnego? Za wiele dodatkowych zajęć się płaci. 
    Podziękowali 2beatak joanna_1991
  • edytowano lutego 2019
    @monia3 ;

    "Druga sprawa nie sądzę by kluby dyskusyjne na języku polskim cokolwiek kosztowały , tak samo spotkania z np grupami rekonstrukcyjnymi (no tu moze koszt dojazdu do szkoły )"

    Czy Ty wiesz w ogóle o czym mówisz? Przecież taki klub dyskusyjny musi prowadzić ktoś odpowiednio przygotowany, polonista-filolog lub bibliotekarz z odpowiednim wykształceniem. To są dodatkowe godziny pracy nauczyciela. 

    Tak samo spotkanie z grupą rekonstrukcyjną, OK, raz taka grupa może pojawić się w szkole pro publico bono, w ramach jakiejś promocji swojej działalności, tylko że żeby w ogóle mogli coś robić, to potrzebują zdobyć ogromną wiedzę historyczną, uszyć specjalne kostiumy/rekwizyty, a jeśli to ma być zrobione porządnie, to to potrafią być olbrzymie koszty.

    Dziwi mnie też, że nie spotkałaś się z "lekcjami geografii prowadzonymi w parku"- to raczej dość typowa metoda uczenia. 
    Ja i moja siostra w szkole publicznej nie raz miałyśmy wycieczki do lasu, przygotowywało się zielniki, uczyło rozpoznawać tropy zwierząt, mój Marcin w przedszkolu też miał podobne zajęcia "w terenie" (przedszkole prywatne). Nie mówiąc już o wyjazdach na zielone szkoły.
  • edytowano lutego 2019
    @Malgorzata ;

    Nie rozumiesz, o integracji napisałaś Ty, ja w zasadzie powtórzyłam, by wykazać bezsens Twojej wypowiedzi. Wigilia klasowa to wspólne świętowanie dzieci, które są ze sobą na co dzień. Klasa w szkole jest wspólnotą, gdzie często taka potrzeba wspólnego świętowania jest naturalna.

  • edytowano lutego 2019
    OK - rozumiem dla Ciebie proponowane lekcje w muzeach czy laboratoriach, wizyty w teatrach nie stanowią pewnej naukowej metodologii 
    Mam poprostu inne zdanie w tym temacie i tyle :-) 
    Skoro możesz dowozić dzieci na lekcje religii  to możesz i na taką wigilie zawieź do salki katechetycznej przecież to nie problem :-) 
  • edytowano lutego 2019
    rozumiem dla Ciebie proponowane lekcje w muzeach czy laboratoriach, wizyty w teatrach nie stanowią pewnej naukowej metodologii
    @Monia - co to za bzdura, skąd wyciągnięta i co ma wspólnego z moją wypowiedzią?

    Mogę dowieźć na wigilię, jeśli będę chciała - ba, jest dla mnie czymś oczywistym, że dziecko funkcjonując w różnych wspólnotach, będzie brało udział czy to w spotkaniu opłatkowym harcerzy czy domu kultury, gdzie ma zajęcia taneczne. To normalne.
    Natomiast nie widzę szczególnego problemu w fakcie, że wigilia odbywa się w szkole, jeśli taka potrzeba istnieje wśród uczniów i rodziców, tym bardziej że to tylko jedna godzina i nie łączy się zwykle z nawracaniem nikogo na wiarę ani dużymi kosztami, także nieobecność na tej godzinie nie jest problemem.
  • edytowano lutego 2019
    Coralgol powiedział(a):
    @monia3 ;

    "Druga sprawa nie sądzę by kluby dyskusyjne na języku polskim cokolwiek kosztowały , tak samo spotkania z np grupami rekonstrukcyjnymi (no tu moze koszt dojazdu do szkoły )"

    Czy Ty wiesz w ogóle o czym mówisz? Przecież taki klub dyskusyjny musi prowadzić ktoś odpowiednio przygotowany, polonista-filolog lub bibliotekarz z odpowiednim wykształceniem. To są dodatkowe godziny pracy nauczyciela. 

    Tak samo spotkanie z grupą rekonstrukcyjną, OK, raz taka grupa może pojawić się w szkole pro publico bono, w ramach jakiejś promocji swojej działalności, tylko że żeby w ogóle mogli coś robić, to potrzebują zdobyć ogromną wiedzę historyczną, uszyć specjalne kostiumy/rekwizyty, a jeśli to ma być zrobione porządnie, to to potrafią być olbrzymie koszty.

    Dziwi mnie też, że nie spotkałaś się z "lekcjami geografii prowadzonymi w parku"- to raczej dość typowa metoda uczenia. 
    Ja i moja siostra w szkole publicznej nie raz miałyśmy wycieczki do lasu, przygotowywało się zielniki, uczyło rozpoznawać tropy zwierząt, mój Marcin w przedszkolu też miał podobne zajęcia "w terenie" (przedszkole prywatne). Nie mówiąc już o wyjazdach na zielone szkoły.
    Będąc uczenicą miełam bardzo często na języku polskim klub dyskusyjny - jakoś dało radę :-)

    natomiast nie spotkałam sie z lekcjami w terenie z geografii - ani gdy byłam w szkole ani teraz w lokalnych szkołach - jedyne co - jest prowadzony "ogródek zdrowia" :-) 
  • @monia3 ;

    Oczywiście, że mogło dać radę, ale ktoś koszty tego "klubu" jednak ponosił, mogło to funkcjonować po prostu w ramach języka polskiego, albo była to dodatkowa godzina płatna dla nauczyciela, chyba, że robił to w ramach wolontariatu.




  • A jak byla finansowana nauka religii zanim weszla do szkół?
    Podziękowali 2Coralgol beatak
  • Ekhm, przecież dzieci które chodzą na religie w szkole chodzą tez na msze w niedziele, tak? Wiec jesli w tygodniu to taki problem, to moze szkółka niedzielna? ;) 
    Podziękowali 1joanna_1991
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.