28 maja pisałam, że sąsiadka przewiązała psa w inne miejsce. Sytuacja zdarzyła się jeszcze dwa razy i sąsiadka wróciła do dawnych zwyczajów. Pies szczeka, razem z Mężem od września śpimy tylko 2 dni w tygodniu. W nocy biorę proszki uspokajające. Rano nie zawsze mogę prowadzić samochód, bo jestem niewyspana. Byłam już na straży miejskiej. Nie zdecydowałam się na złożenie skargi, bo...zrobiło mi się żal starszej, samotnej kobiety. Nie umiem pozbyć się skrupułów.
Po drodze jeszcze - kiedyś kupiliśmy z własnych pieniędzy obrożę antyszczekową dla psa, sąsiadka założyła mu i po jednym dniu wyrzuciła, mówiąc, że na pewno przez to będzie bardziej agresywny. Byliśmy wiele razy, aby z nią rozmawiać i prosić. Nawet napisaliśmy list, żeby sobie na spokojnie przeczytała.
Wiem, że wielu z Was chętnie by mnie wyśmiało, że jestem chwiejna, słaba i że nie potrafię dbać o zdrowie swoje i swojej rodziny. Zgadza się, jestem niezdecydowana...
Zanim jednak, opiszę sytuację z ostatnich dni:
W zeszłym tygodniu odbyłam
rozmowę w siedzibie Straży Miejskiej, jednak nie złożyłam
zawiadomienia, bo jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, aby w ten sposób
załatwiać sprawę sąsiedzką. Dowiedziałam się jednak, że jeżeli pis ujada, to
mam prawo korzystać z telefonu 112 lub 986 w nocy i zawiadamiać, a także, jeżeli
pies ucieka z posesji i biega po ulicy, to też mogę o tym poinformować. Dwa dni
później, kiedy pies biegał po mojej posesji, zawiadomiłam Straż miejską, która
przyjechała do Sąsiadki. Wiem, że sąsiadka
otrzymała mandat ( za to, że nie zabazpiecza terenu swojej posesji).
Postanawiam się, co będzie, jak policja przyjedzie do ujadającego psa, a on akurat będzie miał swoją "przerwę"???
W sobotę zostaliśmy odwiedzeni przez Córki pani Sąsiadki (dorosłe, mężate,dzieciate, nie mieszkaja tu). Szczerze mówiąc,
liczyłam, że młode kobiety będą chciały z nami wspólnie podjąć próbę jakiegoś
kompromisu, jednak w moim przekonaniu dyskusja ta dotyczyła tego, że:
1. panie życzą sobie, abyśmy nie
nasyłali na ich Mamę straży miejskiej czy nie zawiadamiali sądu, bo jest ona
starsza i ma trudną historię życia, a to pogłębia jej smutek i rozżalenie na
los;
2. poinformowały nas, że wg prawa „nie
ma czegoś takiego jak cisza nocna”;
3.stwierdziły, że naturą psa jest
szczekanie i powinniśmy się do tego przyzwyczaić, same też do wielu rzeczy się przyzwyczajają
i ten pies nie jest w ich przekonaniu problemem (chociaż nie spędzają to nocy);
4. Panie sugerują sprawdzenie ocieplenia domu
i okien, skoro przepuszczają dźwięki (dom wybudowany został w 2012 r., wszystko ok).Nie poczułam się w tej dyskusji
wysłuchana i nie zauważyłam woli zakończenia sporu.
Piszę dzisiaj z prośbą o radę. Proszę, nie jeźdźcie po mnie, proszę jak przyjaciół - napiszcie, co byście zrobili...Dzwonić na policję, nie mieć skrupułów? Jakie kroki jeszcze radzicie?
Ja już dawno nie miałabym żadnych skrupułów. Zrobiłaś wszystko co mogłaś i zostałaś całkiem olana. Chcesz to czekaj aż pies wpadnie na twoje podwórko i albo z npogryzie dzieci albo będziecie mieć wypadek czy zapadnięcie na zdrowiu b z niewyspania. Sąsiadka się was wtedy nie użali, jej latorośle tym bardziej. Męczycie się na własne życzenie. Jak lubicie to możesz to dalej tolerować ... czemu nie.
Gdyby pies sąsiada biegał po mojej posesji a sąsiad nie reagował na prośby opanowania czworonoga, wezwałabym policję. Będzie to niemiłe, wiem. Nie ryzykowałabym jednak zdrowiem moich dzieci, by mieć dobre kontakty z sąsiadką. Zresztą chyba już i tak przestały być dobre.
Tak, takie laseczki, co trzeba bylo samemu zwijać. Mieliśmy też korki pływackie. Dodatkowo nas trochę w domu jest, dzieci nie chcą spać w korkach, ja się męczę (+ świadomość, że co jeśli nie usłyszę czegoś ważnego, np. wołającego dziecka). Sąsiadka śpi w korkach z powodzeniem.
@natalnika dzwonić, nie wyśpisz się i spowodujesz wypadek, ucierpi Twoja rodzina i np jakieś niewinne dziecko? Uważasz że komfort sąsiadki, która świetnie wykorzystuje Twoje skrupuły jest ważniejszy od zdrowia Was, Waszych dzieci i np tego innego dziecka? A jeśli "mądre" córki przyjdą znowu z tekstem o nie istnieniu ciszy nocnej przypomnij im że naruszaja Wasz mir domowy a na to już są paragrafy, a skoro cisza nocna wg nich nie istnieje niech sobie pieska wezmą na noc ich ciszy nie naruszy . Wiem że to starszy człowiek, ale zdrowa społecznie staruszka jakbyś by próbowała się tłumaczyć i przepraszać a na pewno by corek nie nasylala.
Straszna samolubnosc sąsiedzka,by nie rzec czegos gorszego . Przecież to jest niewyobrazalne,zeby nie moc przez psa wypocząć. Niech sobie pieska do domu weźmie moze... Straz jednak powinna byc tu bardziej stanowcza,moze jakies mediacje zorganizowac
Chciałabym móc umieć sobie radzić z problemami, jednak chyba wychowano mnie w duchu "przepraszam, że żyję" i strasznie trudno mi walczyć o swoje. Dlatego szukam pomocy i rady. Mam (właściwie od paru godzin intensywnie się pozbywam) skrupuły, tym bardziej, że zawsze uważałam, ze dobre sąsiedzkie relacje są ważne. Wiem też, ile ta kobieta wycierpiała za życia swojego męża, pijaka, buntownika. Nie chciałam jej dokładać. Tymczasem sama czuję się jak ofiara. Mam już napisanego maila do straży miejskiej. Zaraz kliknę. To już, mam nadzieję, ostateczne rozprawienie się ze sprawą.
dobrze że nie jesteście moimi sąsiadkami bo mam perliczki i u sąsiada 300 m ode mnie w domu doskonale je słychać , tak samo moje kozy jak się zacznie okres godowy czyli od połowy sierpnia do grudnia-stycznia słychać na całym końcu wsi , o kurach nie wspomnę czy innym drobiu , psów jest bezpańskich kilka . I dla zwierzyńca nie ma znaczenia czy dzień czy noc ba w nocy jest jeszcze gorzej bo po rosie niesie dalej głos i do tego w ciemnościach nie widzą i byle szmer odczytują jako zagrożenie i podnoszą alarm , i aby ptak przefrunął mam szczekanie pies obudzi perlika ten się zacznie wydzierać zaraz mu wtóruja kozy i kury
nie wiem jak te obrozy antyszczekowe ale może na prawdę pies jest bardziej agresywny, mojej jak się zakłada kaganiec na pyszczek to jest bardziej agresywna a przy zdejmowaniu moze ugryźć tak więc nie zakładam jej go wcale
Tak @nowa, byłoby to dla mnie za bardzo uciążliwe. Jednocześnie pokazujesz mi inną stronę, taką, jak mówi moja sąsiadka i jej córki: naturą psa jest szczekanie. Ale też, wiesz, czytam czasem Ciebie i mam wrażenie, że Tobie zależy i na drugim człowieku, i na zwierzętach. Ona zaś np. nawet nie głaska tego psa, przechodzi obok niego obojętnie. On przez cały tydzień widzi właściwie poza ścianą mojego domu i jej domu, i pomieszczeń gospodarczych tylko ją i jej 5 kur. Nie ma żadnych bodźców. Ale czy ja powinnam pogodzić się z tą "naturą" psa? Czy nie powinnam mieć prawa, aby zostać wysłuchaną przez nią i np aby zgodziła się przestawić budę spod moich okien?
@nowa, wiadomo, że na wsi koguty pieją, psy szczekają itp., ale wiesz, u mojego wujka po podwórku to się w porywach nawet z 5 piesków kręciło, a nie pamiętam sytuacji, żeby domownicy czy goście (czy sąsiedzi) nie mogli się wyspać. Może ten pies jest chory?
I jeszcze @nowa, kiedyś mieszkaliśmy w bloku nad dużą, ruchliwą czteropasmówką. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko, ale zdecydowaliśmy się na to, ponieważ nie było nas stać na nic innego i chcieliśmy mieć własny kąt. Potem wybudowaliśmy dom w spokojnej okolicy, w mieście. Sąsiadka co prawda ma te swoje kury, ale nikt inny w promieniu kilometra nie ma kur, świń, krów...tylko psy i koty. Myślę, że gdyby to była okolica taka jak Twoja, nie zdecydowalibyśmy sie na zakup działki. Tak samo, jak wybieraliśmy miejsce z dala od hałaśliwej ulicy.
może pani nie nasłała córek tylko się im poskarżyła jak to źle i że mandat zapłaciła bo kundel jej zwiał a przecież nie może go mieć ani w kojcu ani na łańcuchu cały czas bo mandat też zapłaci , może chciała oddać kundla tylko nikt go nie chciał, przecież taśmą mu pyska zaklejać nie będzie są takie niereformowalne kundle , a uspać go też nie uśpi bo żaden weterynarz nie będzie ryzykował więzienia
tu nie ma dobrego wyjścia , chyba że będzie zakaz trzymania jakichkolwiek zwierząt w miastach
Pies sąsiadki jest młody, ma dwa lata. Chyba jest "chory" na samotność, nikt przecież się nim "po ludzku" nie zajmuje. A szkoda, piękny pies. Nawet moje dzieci chciały go zabierać na spacer, ale sąsiadka się nie zgodziła, bo to pies do pilnowania.
@Natalnika, działaj, czasu sąsiadka miała ogrom. Ja rozumiem, że jej przejścia, historia etc, ale im więcej mam lat, tym bardziej mi doskwiera taka postawa - ja miałam źle, to innych mam gdzieś. Bo inni też mają przez to piekło.
@natalnika widzisz ty byś nie zdecydowała się , ale dużo osób się decyduje i są problemy przed tymi wszelkimi akcjami obrońców zwierząt takie '' uciążliwe z natury zwierzaki'' sie zwyczajnie likwidowało , o ile krowa koń kura kogut zostawał znosiło się te ''wybryki'' bo jest jedzenie dla właściciela ale nie było mowy o znoszeniu jazgotania bezpodstawnego kundli fakt ja swoim kundlom ba nawet perlika czy kaczę kozie itd poświęcam czas ,nie zostawię samym sobie ,nie tylko rzucę w kąt jeść i pójdę ,obrządzam psy chodzą ze mną kot na ramieniu jeździ tylko się wymieniaja rudy czarny bury , ja zwierząt nie hoduje a sie nimi opiekuję i mimo tego mam taką zołzę że bym ją w kosmos wystrzeliła jazgocze po całych nocach byle by cokolwiek usłyszała a słuch ma primasort małpa
nie wiem co doradzić , jak pomóć żeby było dobrze bo to koszmar jak nie można się wyspać i doskonale Cię rozumiem
@nowa, wiadomo, że na wsi koguty pieją, psy szczekają itp., ale wiesz, u mojego wujka po podwórku to się w porywach nawet z 5 piesków kręciło, a nie pamiętam sytuacji, żeby domownicy czy goście (czy sąsiedzi) nie mogli się wyspać. Może ten pies jest chory?
raczej nie dla wszystkich to normalne że na wsi jest hałas
a pies moze być zwyczajnie znudzony albo problem jest taki jak wcześniej natalnika napisała pani nie zajmuje się kundlem ja swoją co wieczór tyle wymęczę że pada na pysk psica gania za patykami kilka godzin dotąd aż nie chce , zmęczona prześpi mi kilka godzin
Pies sąsiadki jest młody, ma dwa lata. Chyba jest "chory" na samotność, nikt przecież się nim "po ludzku" nie zajmuje. A szkoda, piękny pies. Nawet moje dzieci chciały go zabierać na spacer, ale sąsiadka się nie zgodziła, bo to pies do pilnowania.
zgłaszaj gdzie się da szkoda was i kundla w takim razie moje też są do pilnowania to nie znaczy że maja szczekać na gwiazdy z nudów
Nowa, przecież Natalnika napisała,że wcześniej pies był kilka dni przewiązany w innym miejscu i było lepiej. Więc jak widać można coś zaradzić, tylko dobrej woli brak- dobrej woli sąsiadki.
może kto inny robił większe problemy i piesek wrócił spowrotem ,
a tak brak jej woli i to bardzo tu masz w 100 procentach rację
@nowa wieś rządzi się innymi prawami. Mieszkalam na wsi jednej, mieszkam na innej, wakacje u babci na innej i te same dźwięki brzmią inaczej na wsi a inaczej w mieście, jak masz duże zagęszczenie budynków to dźwięk się od nich odbija i mimo że na wsi potrafi być równie głośno jednak mniej irytujące to jest
A poza tym, to z tego co obserwuje, to na wsi domy są bardziej oddalone od siebie, niż w zabudowie miejskiej... @natalnika, myślę, że okazałaś Ty i Twoi najbliżsi, cala fure empatii... Teraz okaż ją Wam.
dlatego pisałam że sąsiad mieszka kilkaset metrów ode mnie i też spania nie miał przez te moje gady .... a i starałam się żeby było względnie cicho ....tak wieś niby rządzi się swoimi prawami ale coraz bardziej miasto i jego prawa się wdzierają
a wiecie że dla mnie w mieście jest dziwnie okropnie cicho, nie mogę się wyspać bo jest za cicho i szczerze w takiej ciszy miejskiej to miałknięcie kota jest hałasem
To mój Maż najczęściej rozmawiał, budził ja w nocy z prośbą o uciszanie psa itd, jakoś tak wyszło, że ja zajmuję się sprawą bardziej "oficjalnie", czyli to ja chcę napisać zgłoszenie na straż miejską. Mąż jest bardziej spolegliwy, ale stoi murem za mną. A ja mam potrzebę wysłuchania racji innych, dlatego tu napisałam.
Komentarz
Po drodze jeszcze - kiedyś kupiliśmy z własnych pieniędzy obrożę antyszczekową dla psa, sąsiadka założyła mu i po jednym dniu wyrzuciła, mówiąc, że na pewno przez to będzie bardziej agresywny. Byliśmy wiele razy, aby z nią rozmawiać i prosić. Nawet napisaliśmy list, żeby sobie na spokojnie przeczytała.
Wiem, że wielu z Was chętnie by mnie wyśmiało, że jestem chwiejna, słaba i że nie potrafię dbać o zdrowie swoje i swojej rodziny. Zgadza się, jestem niezdecydowana...
Zanim jednak, opiszę sytuację z ostatnich dni:
W zeszłym tygodniu odbyłam rozmowę w siedzibie Straży Miejskiej, jednak nie złożyłam zawiadomienia, bo jest to dla mnie bardzo trudna decyzja, aby w ten sposób załatwiać sprawę sąsiedzką. Dowiedziałam się jednak, że jeżeli pis ujada, to mam prawo korzystać z telefonu 112 lub 986 w nocy i zawiadamiać, a także, jeżeli pies ucieka z posesji i biega po ulicy, to też mogę o tym poinformować. Dwa dni później, kiedy pies biegał po mojej posesji, zawiadomiłam Straż miejską, która przyjechała do Sąsiadki. Wiem, że sąsiadka otrzymała mandat ( za to, że nie zabazpiecza terenu swojej posesji).
Postanawiam się, co będzie, jak policja przyjedzie do ujadającego psa, a on akurat będzie miał swoją "przerwę"???
W sobotę zostaliśmy odwiedzeni przez Córki pani Sąsiadki (dorosłe, mężate,dzieciate, nie mieszkaja tu). Szczerze mówiąc, liczyłam, że młode kobiety będą chciały z nami wspólnie podjąć próbę jakiegoś kompromisu, jednak w moim przekonaniu dyskusja ta dotyczyła tego, że:
1. panie życzą sobie, abyśmy nie nasyłali na ich Mamę straży miejskiej czy nie zawiadamiali sądu, bo jest ona starsza i ma trudną historię życia, a to pogłębia jej smutek i rozżalenie na los;
2. poinformowały nas, że wg prawa „nie ma czegoś takiego jak cisza nocna”;
3.stwierdziły, że naturą psa jest szczekanie i powinniśmy się do tego przyzwyczaić, same też do wielu rzeczy się przyzwyczajają i ten pies nie jest w ich przekonaniu problemem (chociaż nie spędzają to nocy);
4. Panie sugerują sprawdzenie ocieplenia domu i okien, skoro przepuszczają dźwięki (dom wybudowany został w 2012 r., wszystko ok).Nie poczułam się w tej dyskusji wysłuchana i nie zauważyłam woli zakończenia sporu.
Piszę dzisiaj z prośbą o radę. Proszę, nie jeźdźcie po mnie, proszę jak przyjaciół - napiszcie, co byście zrobili...Dzwonić na policję, nie mieć skrupułów? Jakie kroki jeszcze radzicie?
tak robią moi sąsiedzi, niestety
ale oni to trochę na wyrost, 3-4 minuty hałasu i jest strzał
Psy mocno zdenerwowane uciekają do bud
Jednak moje nie w nocy, wtedy to one śpią
Przecież to jest niewyobrazalne,zeby nie moc przez psa wypocząć.
Niech sobie pieska do domu weźmie moze...
Straz jednak powinna byc tu bardziej stanowcza,moze jakies mediacje zorganizowac
nie wiem jak te obrozy antyszczekowe ale może na prawdę pies jest bardziej agresywny, mojej jak się zakłada kaganiec na pyszczek to jest bardziej agresywna a przy zdejmowaniu moze ugryźć tak więc nie zakładam jej go wcale
Ale czy ja powinnam pogodzić się z tą "naturą" psa? Czy nie powinnam mieć prawa, aby zostać wysłuchaną przez nią i np aby zgodziła się przestawić budę spod moich okien?
tu nie ma dobrego wyjścia , chyba że będzie zakaz trzymania jakichkolwiek zwierząt w miastach
przed tymi wszelkimi akcjami obrońców zwierząt takie '' uciążliwe z natury zwierzaki'' sie zwyczajnie likwidowało , o ile krowa koń kura kogut zostawał znosiło się te ''wybryki'' bo jest jedzenie dla właściciela ale nie było mowy o znoszeniu jazgotania bezpodstawnego kundli
fakt ja swoim kundlom ba nawet perlika czy kaczę kozie itd poświęcam czas ,nie zostawię samym sobie ,nie tylko rzucę w kąt jeść i pójdę ,obrządzam psy chodzą ze mną kot na ramieniu jeździ tylko się wymieniaja rudy czarny bury , ja zwierząt nie hoduje a sie nimi opiekuję i mimo tego mam taką zołzę że bym ją w kosmos wystrzeliła jazgocze po całych nocach byle by cokolwiek usłyszała a słuch ma primasort małpa
nie wiem co doradzić , jak pomóć żeby było dobrze bo to koszmar jak nie można się wyspać i doskonale Cię rozumiem
a pies moze być zwyczajnie znudzony albo problem jest taki jak wcześniej natalnika napisała pani nie zajmuje się kundlem ja swoją co wieczór tyle wymęczę że pada na pysk psica gania za patykami kilka godzin dotąd aż nie chce , zmęczona prześpi mi kilka godzin
a tak brak jej woli i to bardzo tu masz w 100 procentach rację
@natalnika, myślę, że okazałaś Ty i Twoi najbliżsi, cala fure empatii... Teraz okaż ją Wam.
a i starałam się żeby było względnie cicho ....tak wieś niby rządzi się swoimi prawami ale coraz bardziej miasto i jego prawa się wdzierają
a wiecie że dla mnie w mieście jest dziwnie okropnie cicho, nie mogę się wyspać bo jest za cicho
i szczerze w takiej ciszy miejskiej to miałknięcie kota jest hałasem