Wysłuchałam na razie pierwszą i nie ze wszystkim się zgadzam. Poruszyły mnie wyniki eksperymentu z myszami.
A napisz proszę, z czym się nie zgadzasz, bo ja też pierwszą część słucham i też mi co nieco zgrzyta. Do myszy chyba nie doszłam więc nie wiem o co chodzi.
Nie wydaje mi się, że popieranie odejścia od Kościoła ludzi z powodu nadużyć nie jest zgodne z tym, o czym mówił Pan Jezus. On mimo zdrady, wysłał Apostołów na cały świat. Nie szukał innych uczniów. To trochę jak rozwód z powodu tego, że małżonek zrobił coś złego. Poza tym wydaje mi się, że uzależnienie wiary od atrakcyjności jej przekazywania to zły kierunek. Pan Jezus nie robił widowisk. Fakt, uzdrawiał, ale nade wszystko głosił z mocą. Chyba właśnie mocy często brakuje, a nie fajerwerków. To tak na szybko, @Aneczka08 .
@Maciek_bs , oni mi się podobają, ale starają się za bardzo nie odstawać od świata. Krytykują pewne postawy zgodnie z duchem świata. Nie wiem, co będzie dalej. Jutro posłucham. Biskupa Rysia bardzo lubię, ale nie znam tej konkretnej konferencji.
To pochwalanie szukania kościoła, gdzie ksiądz głosi dobre kazania też nie ma wiele wspólnego z wiernością. Czego się szuka w kościele - Boga czy siebie? Trzeba zapytać siebie, czego szukam. Pan Jezus wszędzie jest ten sam. Sama w pewnym momencie chciałam chodzić do innego kościoła, ale zostałam przy parafii.
Ale jak chcecie zmuszać czlowieka do wiary? No nie da sie. Do mnie najbardziej trafia to ze Bog nam dal wolnosc i daje ja naszym dzieciom. Nie jestesmy zbawicielami ich i z nimi tez Jezus Chrystus robi ich historię. Mozemy trwac w modlitwie za nimi i walczyc o zachowanie wiezi i relacji.
no dobrze, to jak podchodzicie jak dziecko mówi, że nie pojdzie w niedzielę do kościołą. Takie powiedzmy 10 lat, potem 13 i 16.
Hmm, nie wiem co powiem ja. Ale moja mama mówiła:" Póki mieszkasz w tym domu, obowiązują Cię zasady tu panujące. Zaczniesz żyć na własny rachunek, będziesz robić co uważasz". Strasznie mnie wkurzalo, ale ostatecznie chyba zadziałało na nas ...
Gorzej jak sie ma taki egzemplarz co zaprze sie i nie pojdzie. Sila trzebabybylo. Wtedy wszyscy spoznieni i wsciekli. Zbyt dobrze pamietam siebie jako kilkunastolatke by twierdzic ze to dobry sposob. Jasne mozna stosowac rozne formy szantazu ale mysle ze to jie o to chodzi.
Zgoda, że to nie o to chodzi, ale często to jest chwilowy bunt lub niechcemisie i potem przechodzi. Ja zmuszam, ale to są jednorazowe przypadki nie jakieś stałe problemy. Są w naszym domu i na naszych zasadach.
Jednak z pp Gajdami nie do końca się zgadzam: 1. twierdzą, że teoria ewolucji jest naukowa, a kreacjonizm jest antyintelektualizmem. 2. twierdzą, że Biblia nie jest księgą z której można nauczyć się wychowania dzieci, ani zarządzania finansami, ani zdrowego stylu życia. Byłam na kursie biblijnym o finansach i twierdzę, że pp Gajdowie bajdurzą. A dieta wg Dąbrowskiej nazywana jest postem Daniela - tego Daniela biblijnego! 3. radzą, aby za karę nie wstrzymywać dziecku kieszonkowego, ani NIE nie pozwalać grać w gry komputerowe. W ogóle skąd temat kieszonkowe dla dzieci czy gry komputerowe?! Powinni powiedzieć, że kieszonkowe dla dzieci czy gry komputerowe to wielka pomyłka i generalnie nikt dla swojego dobra i dla dobra swoich dzieci nie powinien tego praktykować.
"Poki tu mieszkasz, masz chodzic do kosciola" - moze na bardziej ulegle dzieci to podziala...bo brzmi jak typowa reakcja rodzica, ktory jest bezradny i nie ma lepszych pomyslow na dotarcie do dziecka. Poza tym chyba i tak oznacza to chodzenie do kosciola razem z dzieckiem, bo jaka gwarancja ze samo nie bedzie w tym czasie chodzilo gdzie indziej.
"Poki tu mieszkasz, masz chodzic do kosciola" - moze na bardziej ulegle dzieci to podziala...bo brzmi jak typowa reakcja rodzica, ktory jest bezradny i nie ma lepszych pomyslow na dotarcie do dziecka. Poza tym chyba i tak oznacza to chodzenie do kosciola razem z dzieckiem, bo jaka gwarancja ze samo nie bedzie w tym czasie chodzilo gdzie indziej.
Tak się może wydawać, ale nie jest prawdą co piszesz. Rodzice wychowują, tłumacza, rozmawiaja przez całe życie dziecka. To nie tak, że mają w nosie, a potem stawiaja ultimatum. Dla mnie jest to uczciwy układ. Moi rodzice dawali nam znacznie więcej niz konieczne minimum, przekaz prosty my się staramy, ty tez misisz
Ale to ze stawiaja takie ultimatum, nie znaczy ze wczesniej nie rozmawiali z dzieckiem na tematy wiary i chodzenia do kosciola. Niemniej ultimatum to ultimatm. Poza tym takie przymuszanie, gdy dziecko wyraznie nie chce chodzic, nie widzi w tym sensu, moze dac odwrotny efekt. Co z tego ze bedzie chodzic, jesli to umocni jego niechec.
Ale to ze stawiaja takie ultimatum, nie znaczy ze wczesniej nie rozmawiali z dzieckiem na tematy wiary i chodzenia do kosciola. Niemniej ultimatum to ultimatm. Poza tym takie przymuszanie, gdy dziecko wyraznie nie chce chodzic, nie widzi w tym sensu, moze dac odwrotny efekt. Co z tego ze bedzie chodzic, jesli to umocni jego niechec."
------------------------------------------ @Paprotka, ale Ty masz jakieś takie doświadczenie w tej kwestii zachęcania swoich dzieci do chodzenia do kościoła? Przecież nie jesteś katolikiem.
no dobrze, to jak podchodzicie jak dziecko mówi, że nie pojdzie w niedzielę do kościołą. Takie powiedzmy 10 lat, potem 13 i 16.
Hmm, nie wiem co powiem ja. Ale moja mama mówiła:" Póki mieszkasz w tym domu, obowiązują Cię zasady tu panujące. Zaczniesz żyć na własny rachunek, będziesz robić co uważasz". Strasznie mnie wkurzalo, ale ostatecznie chyba zadziałało na nas ...
moja Mama identycznie, dokładnie te same słowa... i jestem jej za to wdzięczna, bo wtedy, na tamten moment nie pozwoliło mi tak do końca uśpić mojego sumienia, ale na dłuższą metę i gdybym potem jeszcze nie spotkała na swojej drodze Opus Dei, prawdopodobnie nie na wiele by się to zdało...
Gorzej jak sie ma taki egzemplarz co zaprze sie i nie pojdzie. Sila trzebabybylo. Wtedy wszyscy spoznieni i wsciekli. Zbyt dobrze pamietam siebie jako kilkunastolatke by twierdzic ze to dobry sposob. Jasne mozna stosowac rozne formy szantazu ale mysle ze to jie o to chodzi.
masz rację ja mam taki charakter i taką relację z mamą, że choć mnie to wkurzało nie byłam w stanie aż tak się zaprzeć ale mam córkę (12 lat) która potrafi się niemożebnie uprzeć i wiem, że z nią nie mogłabym tak zrobić jak moja mama ze mną... na szczęście póki co kwestia chodzenia do kościoła i modlenia się nie jest kwestią dyskusyjną w naszym domu
Ale to ze stawiaja takie ultimatum, nie znaczy ze wczesniej nie rozmawiali z dzieckiem na tematy wiary i chodzenia do kosciola. Niemniej ultimatum to ultimatm. Poza tym takie przymuszanie, gdy dziecko wyraznie nie chce chodzic, nie widzi w tym sensu, moze dac odwrotny efekt. Co z tego ze bedzie chodzic, jesli to umocni jego niechec."
------------------------------------------ @Paprotka, ale Ty masz jakieś takie doświadczenie w tej kwestii zachęcania swoich dzieci do chodzenia do kościoła? Przecież nie jesteś katolikiem.
Może byłam takim dzieckiem, albo mam takie przymuszane dzieci w rodzinie i bliskim otoczeniu. Mozna mieć zdanie na dany temat takze na podstawie swoich obserwacji. Mam tez swoją intuicje i inne doświadczenia w kwestii tego, jak na dziecko wpływa przymuszanie do podzielania poglądów rodziców. Mówię tu o starszych dzieciach i nastolatkach, nie kilkulatkach które i tak nie łapią do konca o co chodzi w rytuałach religijnych.
Na ten temat wypowiadają się Gajdowie w pierwszym filmiku. Do dzieci zawsze podchodzimy indywidualnie, a teoretyzowanie na temat jakichś abstrakcyjnych dzieci nie ma sensu. Nie ma uniwersalnych metod dla wszystkich dzieci.
Czasem młodzież się zapiera, bo nas próbuje. Warto w kwestii wiary być twardym, a popuścić gdzie indziej (np ubiór, fryzura). Oczywiście zawsze trzeba rozmawiać, tłumaczyć i przykład dawać.
Komentarz
Ten przykład z synem ktory zawsze siada jak najdalej od rodziny zywcem wyjety.jakbym pierworodnego naszego widziała.
Poza tym wydaje mi się, że uzależnienie wiary od atrakcyjności jej przekazywania to zły kierunek. Pan Jezus nie robił widowisk. Fakt, uzdrawiał, ale nade wszystko głosił z mocą. Chyba właśnie mocy często brakuje, a nie fajerwerków.
To tak na szybko, @Aneczka08 .
Nie wiem, co będzie dalej. Jutro posłucham.
Biskupa Rysia bardzo lubię, ale nie znam tej konkretnej konferencji.
Sama w pewnym momencie chciałam chodzić do innego kościoła, ale zostałam przy parafii.
Jednak z pp Gajdami nie do końca się zgadzam:
1. twierdzą, że teoria ewolucji jest naukowa, a kreacjonizm jest antyintelektualizmem.
2. twierdzą, że Biblia nie jest księgą z której można nauczyć się wychowania dzieci, ani zarządzania finansami, ani zdrowego stylu życia. Byłam na kursie biblijnym o finansach i twierdzę, że pp Gajdowie bajdurzą. A dieta wg Dąbrowskiej nazywana jest postem Daniela - tego Daniela biblijnego!
3. radzą, aby za karę nie wstrzymywać dziecku kieszonkowego, ani NIE nie pozwalać grać w gry komputerowe. W ogóle skąd temat kieszonkowe dla dzieci czy gry komputerowe?! Powinni powiedzieć, że kieszonkowe dla dzieci czy gry komputerowe to wielka pomyłka i generalnie nikt dla swojego dobra i dla dobra swoich dzieci nie powinien tego praktykować.
Mój syn w wieku 6 lat tak mówił, ale zmusiliśmy do pójścia. Teraz, jak wspomniała Skatarzyna, jest częściej w kościele ode mnie. Ma 20 lat
Rodzice wychowują, tłumacza, rozmawiaja przez całe życie dziecka. To nie tak, że mają w nosie, a potem stawiaja ultimatum.
Dla mnie jest to uczciwy układ. Moi rodzice dawali nam znacznie więcej niz konieczne minimum, przekaz prosty my się staramy, ty tez misisz
Poza tym takie przymuszanie, gdy dziecko wyraznie nie chce chodzic, nie widzi w tym sensu, moze dac odwrotny efekt. Co z tego ze bedzie chodzic, jesli to umocni jego niechec.
------------------------------------------
@Paprotka, ale Ty masz jakieś takie doświadczenie w tej kwestii zachęcania swoich dzieci do chodzenia do kościoła? Przecież nie jesteś katolikiem.
i jestem jej za to wdzięczna, bo wtedy, na tamten moment nie pozwoliło mi tak do końca uśpić mojego sumienia,
ale
na dłuższą metę i gdybym potem jeszcze nie spotkała na swojej drodze Opus Dei, prawdopodobnie nie na wiele by się to zdało...
ja mam taki charakter i taką relację z mamą, że choć mnie to wkurzało nie byłam w stanie aż tak się zaprzeć
ale
mam córkę (12 lat) która potrafi się niemożebnie uprzeć i wiem, że z nią nie mogłabym tak zrobić jak moja mama ze mną...
na szczęście póki co kwestia chodzenia do kościoła i modlenia się nie jest kwestią dyskusyjną w naszym domu