jestem czasem w sytuacji, że nie mam możliwości pójść na NFRR ( ale nie mam na myśli Polski czy Europy)
no więc kiedyś w takich sytuacjach chodziłam pod kościół w czasie Mszy i nie przystępowałam do Komunii a potem sprawę przemyślałam, uczestniczyłam we Mszy, Komunię przyjmowałam na klęcząco, choć wzbudzało to sensację
nie pojechałabym jednak do jakiegoś kraju, gdzie nie ma Tridentiny ot tak, bez powodu czy na ezgotyczne wakacje
nie traktuję NOM jako zagrożenia, raczej KRR jako błogosławieństwo, którego pozbawianie się byłoby brakiem roztropności
Na początku było Słowo, nie czyn. Rozumność w Bogu jest pierwsza, dlatego nie mógł On dać innych przykazań, np: zabijaj, kradnij. Wiara jest aktem rozumu wydanym pod naciskiem woli. Wierzymy Bogu który się nie myli ani nie kłamie. Wiara nie jest irracjonalna, odwrotnie! Kiedy już znam dowód na istnienie Boga czy nieśmiertelność duszy, ciągle pozostaje coś czego nie umiem udowodnić, np. realna obecność Pana w Eucharystii.
Na początku było Słowo, nie czyn. Rozumność w Bogu jest pierwsza, dlatego nie mógł On dać innych przykazań, np: zabijaj, kradnij. Wiara jest aktem rozumu wydanym pod naciskiem woli. Wierzymy Bogu który się nie myli ani nie kłamie. Wiara nie jest irracjonalna, odwrotnie! Kiedy już znam dowód na istnienie Boga czy nieśmiertelność duszy, ciągle pozostaje coś czego nie umiem udowodnić, np. realna obecność Pana w Eucharystii.
Zabawa w "powiedzieli w dawnych czasach": Należy wystrzegać się chęci prowadzenia innych ku wierze za pomocą dowodów. Z jednej strony przynosi to uszczerbek godności wiary, gdyż jej prawda przewyższa wszelki ludzki rozum, z drugiej strony, tego rodzaju argumenty są najczęściej słabe, dając niewierzącym okazję do kpin, gdyż myślą oni, że nasza wiara opiera się na tego rodzaju uzasadnieniach
To ja wsadze kij w mrowisko. Cale moje dorosle zycie bylam zwiazana z neokatechumenatem. Prawie dwa lata temu odkrylam piekno i bogacwo mszy Trydenckiej ktora jest w sasiedniej parafi. I moglabym sie podpisac pod wieloma opiniami z linków podanych przez Maćka. Pokochałam calym sercem Jezusa sakramentalnego, sercem tez nie tylko rozumem pojelam ofiare . poczulam ze On mnie nasyca i przemienia. Doswiadczylam wielkiej łaski. Ale nie byloby tego gdyby Jezus Chrystus nie przytrzymal i nie zachowal mnie w swoim kosciele. Nie dal sie poznac najpierw przez slowo którym mnie karmil przez wiele lat. Takie zdarzenia jakie byly udzialem Andre Frossard raczej rzadko sie zdarzają. Ta sama ofiara żywego Jezusa Chrystusa uobecnia sie podczas eucharystii we wspolnocie neokatechumenalnej, nomu czy mszy łacinskiej. To nam slabym ludziom forma mszy moze przeszkadzac lub pomagac dostrzec to co sie dzieje. Mozemy ja zagadac lub otrzymac wiecej łask. Ale Jezus Chrystus żywy przychodzi do kazdego kto ko szczerym sercem szuka i prowadzi go najlepszymi dla niego scieżkami. Mnie prowadzi na tridentine ale nie tylko , wiem ze jego wolą bym przychodzila na Nom bo w ten sposob przyznaje sie do niego w srodowisku w ktorym mieszkam i żyje. Bo tez jestem częścią mojej wspolnoty parafialnej. By pójść z mezem i dziećmi na czuwanie paschalne w naszej wspolnocie neokatechumenalnej ktore tez może byc godne i piękne.
I wiecie co jest smutne... Że bracia z mojej wspolnoty gdy mowilam im o pieknie starej mszy to niektorzy byli otwarci ale inni reagowali tak jakbym cos bardzo groznego robila. I w druga strone tez jest to samo. A przeciez to ten sam kosciol Katolicki. Kościół Chrystusowy. A kazdy sie okopuje w swoim grajdolku i boi sie . To diabelskie podziały. To ten maly czarny gnojek chce zniszczyc i podzielic kosciol. I robi to inteligentnie.
Jak bylam w Szwajcarii to nie chodziłam na NOM. Bo tam NOM z pewnością nie był katolicki. Wolałam nie pójść niż w takiej mszy uczestniczyć, bo była zgorszeniem. Podobnie było ze spowiedzią. W Polsce NOM bywa jeszcze Mszą świętą więc chodzę zamiennie, choć wolę NFRR.
W zasadzie np u Lefebrystów to cały czas demonizuje się jacy to ortodoksi i wogole a ostatnio na drodze krzyżowej wierni modlili się w intencji Papieża Franciszka Także dużo się zmienia "ku jedności Kościoła"
Po czym poznać, czy Msza jest katolicka? To bardzo dobre pytanie. Warto szukać odpowiedzi u pierwszych katolików. W Dziejach Apostolskich (2 rozdział) czytamy:
42 Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. 43 Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. 44 Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. 45 Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. 46 Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. 47 Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.
Widzimy tu cztery elementy: 1. przekazywanie nauki Kościoła 2. wspólnota 3. sakrament Eucharystii 4. modlitwa
Rdzeniem Mszy św. jest ponowienie Wielkiego Piątku (Golgota) w czasie Przeistoczenia i Wielkiego Czwartku (Wieczernik) w czasie Komunii św. To jest coś, co pochodzi wprost od Chrystusa, który nam nakazał "czynienie" tego, co sam czynił, "branie i jedzenie" Ciała Pańskiego, "branie i picie" Krwi Pańskiej. Do tego rdzenia dodane są kolejne warstwy: dydaktyczna (czytanie Pisma Świętego i homilia - wyjaśnianie czytań) oraz modlitewna (pierwotnie psalmy). To jest to, co konstytuuje katolicką Mszę św. Jeżeli jakiegoś elementu zabraknie, jak np. u protestantów, to nabożeństwo Mszą nie jest.
Jak widać, obie formy liturgii, o których tu dyskutujemy, zawierają kluczowe elementy, plus bogatą obudowę, która nie jest konieczna, ale dodano ją na przestrzeni stuleci kierując się przekonaniem o korzyściach duchowych dla wiernych. Co istotne, do Soboru Trydenckiego Kościół podchodził do tej obudowy dość swobodnie, zezwalając na modyfikowanie jej w różnych krajach, czy w różnych zgromadzeniach zakonnych. Papież św. Pius V, realizując zalecenia soboru, tę różnorodność zredukował, narzucając w całym Kościele formę Mszy św. sprawowanej w Rzymie (dlatego: ryt rzymski) i zezwalając na odstępstwa jedynie zakonom, o ile ich liturgia liczyła ponad 200 lat. Ten stan rzeczy utrzymał się 400 lat, kiedy wprowadzono Mszę, jaką dziś znamy.
Jak ktoś mógł zauważyć, do tej pory nie pisałem o elemencie wspólnoty. Liturgia w klasycznym rycie rzymskim, która wywodzi się ze wspólnot monastycznych, przewiduje elementy wspólnoty (znak pokoju, współtworzenie różnych elementów liturgii) w obrębie prezbiterium, dla duchowieństwa, ale zupełnie ignoruje świeckich. Świecki jest pojedynczym atomem oderwanym od pozostałych. Msza posoborowa stara się budować wspólnotę także wśród świeckich, stąd powszechny znak pokoju, zaangażowanie świeckich do czytań, śpiewu psalmu i aklamacji, czy przygotowania darów.
Obrządek jest bizantyjski, z niego czerpią zarówno prawosławni jak i grekokatolicy. Ale nie wiem co z tego ma wynikać. Do grekokatolików można chodzić. Do prawosławnych nie za bardzo.
Prawosławni odprawiają ważną z perspektywy katolików Mszę Świętą. W razie braku możliwości uczestniczenia w liturgii w kościele katolickim można zadośćuczynić obowiązkowi uczestniczenia we Mszy Świętej niedzielnej u prawosławnych. Tak przynajmniej pamiętam jakiś wykład na ten temat z prawa kanonicznego.
Choć nadal niepojęte dla mnie jest kwestionowanie ważności katolickości NOM. Owszem bywałam np w katedrze w Lyonie i wiele rzeczy mi się tam nie podobało na Eucharystii. Nie zdecydowała bym się popełnić grzech ciężki mając obok kościół katolicki. Eucharystia może być sprawowana niegodnie ale jest ważna o ile sprawuje ja kapłan katolicki.
@PaniWiosna być może wynika to z tego, że na terenie Polski praktycznie niemożliwe jest, by w niedzielę nie mieć możliwości uczestnictwa we Mszy Świętej w świątyni katolickiej, ze względu na zbyt duże odległości czy brak księży katolickich. Zresztą - artykuł, który wstawiłaś, opiera się o pytanie, czy mając do wyboru obrządek prawosławny/unicki i obrządek rzymskokatolicki, można wybrać jeden z pierwszych, zamiast drugiego. Swoją drogą ciekawy wątek. Pokazuje mi, dlaczego należy zachować pewien dystans do środowisk mocno tradycjonalistycznych.
Komentarz
jestem czasem w sytuacji, że nie mam możliwości pójść na NFRR
( ale nie mam na myśli Polski czy Europy)
no więc kiedyś w takich sytuacjach chodziłam pod kościół w czasie Mszy i nie przystępowałam do Komunii
a potem sprawę przemyślałam, uczestniczyłam we Mszy, Komunię przyjmowałam na klęcząco, choć wzbudzało to sensację
nie pojechałabym jednak do jakiegoś kraju, gdzie nie ma Tridentiny ot tak, bez powodu czy na ezgotyczne wakacje
nie traktuję NOM jako zagrożenia,
raczej KRR jako błogosławieństwo, którego pozbawianie się byłoby brakiem roztropności
wg mnie nie tyle niekatolicki, co mniej katolicki
chodzi o czystość doktryny
Wiara jest aktem rozumu wydanym pod naciskiem woli. Wierzymy Bogu który się nie myli ani nie kłamie.
Wiara nie jest irracjonalna, odwrotnie!
Kiedy już znam dowód na istnienie Boga czy nieśmiertelność duszy, ciągle pozostaje coś czego nie umiem udowodnić, np. realna obecność Pana w Eucharystii.
czyli?
Stanisław Krajski o zaskakującym tekście, który niedawno napisał Benedykt XVI
https://youtu.be/xZqY578h7mUeee
napisałam zanim edytowałeś
uważa, że uczestnictwo w NOM jest grzechem? czy może, że jest to mniej katolickie?
o rety...
Papacy and La Salette! Fr.Gregory Hesse canon lawyer
https://youtu.be/w5C248xgBg4Pamiętajmy, że proroctwa to nie przepowiednie, nie spełniają się literalnie, bo to co się wydarzy zależy od nas.
Zabawa w "powiedzieli w dawnych czasach":
Należy wystrzegać się chęci prowadzenia innych ku wierze za pomocą dowodów. Z jednej strony przynosi to uszczerbek godności wiary, gdyż jej prawda przewyższa wszelki ludzki rozum, z drugiej strony, tego rodzaju argumenty są najczęściej słabe, dając niewierzącym okazję do kpin, gdyż myślą oni, że nasza wiara opiera się na tego rodzaju uzasadnieniach
Także dużo się zmienia "ku jedności Kościoła"
42 Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. 43 Bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów. 44 Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. 45 Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby. 46 Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca. 47 Wielbili Boga, a cały lud odnosił się do nich życzliwie. Pan zaś przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia.
Widzimy tu cztery elementy:
1. przekazywanie nauki Kościoła
2. wspólnota
3. sakrament Eucharystii
4. modlitwa
Rdzeniem Mszy św. jest ponowienie Wielkiego Piątku (Golgota) w czasie Przeistoczenia i Wielkiego Czwartku (Wieczernik) w czasie Komunii św. To jest coś, co pochodzi wprost od Chrystusa, który nam nakazał "czynienie" tego, co sam czynił, "branie i jedzenie" Ciała Pańskiego, "branie i picie" Krwi Pańskiej. Do tego rdzenia dodane są kolejne warstwy: dydaktyczna (czytanie Pisma Świętego i homilia - wyjaśnianie czytań) oraz modlitewna (pierwotnie psalmy). To jest to, co konstytuuje katolicką Mszę św. Jeżeli jakiegoś elementu zabraknie, jak np. u protestantów, to nabożeństwo Mszą nie jest.
Jak widać, obie formy liturgii, o których tu dyskutujemy, zawierają kluczowe elementy, plus bogatą obudowę, która nie jest konieczna, ale dodano ją na przestrzeni stuleci kierując się przekonaniem o korzyściach duchowych dla wiernych. Co istotne, do Soboru Trydenckiego Kościół podchodził do tej obudowy dość swobodnie, zezwalając na modyfikowanie jej w różnych krajach, czy w różnych zgromadzeniach zakonnych. Papież św. Pius V, realizując zalecenia soboru, tę różnorodność zredukował, narzucając w całym Kościele formę Mszy św. sprawowanej w Rzymie (dlatego: ryt rzymski) i zezwalając na odstępstwa jedynie zakonom, o ile ich liturgia liczyła ponad 200 lat. Ten stan rzeczy utrzymał się 400 lat, kiedy wprowadzono Mszę, jaką dziś znamy.
Jak ktoś mógł zauważyć, do tej pory nie pisałem o elemencie wspólnoty. Liturgia w klasycznym rycie rzymskim, która wywodzi się ze wspólnot monastycznych, przewiduje elementy wspólnoty (znak pokoju, współtworzenie różnych elementów liturgii) w obrębie prezbiterium, dla duchowieństwa, ale zupełnie ignoruje świeckich. Świecki jest pojedynczym atomem oderwanym od pozostałych. Msza posoborowa stara się budować wspólnotę także wśród świeckich, stąd powszechny znak pokoju, zaangażowanie świeckich do czytań, śpiewu psalmu i aklamacji, czy przygotowania darów.
Swoją drogą ciekawy wątek. Pokazuje mi, dlaczego należy zachować pewien dystans do środowisk mocno tradycjonalistycznych.
E tam. Nie ma żadnych środowisk, są konkretni ludzie, którzy są braćmi w Chrystusie.