Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Zmiana - zakończenie roku szkolnego 19.06

123457

Komentarz

  • Zieeew ;)
    Podziękowali 3Dorotak hipolit beatak
  • Malgorzata,uwielbiam,jak sama zadajesz sobie pytania na które sama potem sobie odpowiadasz. Niekoniecznie na temat. Fascynujące
    Podziękowali 2hipolit beatak
  • No i znowu...nie da się dyskutować z Twoimi wyobrażeniami czy interpretacjami oraz dziwnymi analizami moich wpisow.

    Podziękowali 1beatak
  • UlaUla
    edytowano czerwca 2019
    Mój stosunek do kwiatków na koniec szkoły jest zalezny od ilości monet na koncie na koniec roku ;) Ale ja mam szczęśliwie jeszcze opcję pozbierania czegoś z ogródka :)
    poza tym - jednak tez robi się punkt widzenia zalezny od punktu siedzienia. jedna ladna róza to np. 5 zł. Dla każdego dziecka powiedzmy po 3 dla wychhowawczyni + 3 luzem dla kilku nauczycielek poza tym - 6 szt, 30 zł. Ale razy 4,5, 6 dla dzieci w wieku szkolnym - robi sie 100 - 150. Na kwiatki, które za 3 dni wyladuja w koszu.
  • Ula powiedział(a):
    Mój stosunek do kwiatków na koniec szkoły jest zalezny od ilości monet na koncie na koniec roku ;) Ale ja mam szczęśliwie jeszcze opcję pozbierania czegoś z ogródka :)
    poza tym - jednak tez robi się punkt widzenia zalezny od punktu siedzienia. jedna ladna róza to np. 5 zł. Dla każdego dziecka powiedzmy po 3 dla wychhowawczyni + 3 luzem dla kilku nauczycielek poza tym - 6 szt, 30 zł. Ale razy 4,5, 6 dla dzieci w wieku szkolnym - robi sie 100 - 150. Na kwiatki, które za 3 dni wyladuja w koszu.
    Lepiej inwestowac w złoto  :D
    Podziękowali 3Odrobinka Hope Basja
  • Ula powiedział(a):
    Mój stosunek do kwiatków na koniec szkoły jest zalezny od ilości monet na koncie na koniec roku ;) Ale ja mam szczęśliwie jeszcze opcję pozbierania czegoś z ogródka :)
    poza tym - jednak tez robi się punkt widzenia zalezny od punktu siedzienia. jedna ladna róza to np. 5 zł. Dla każdego dziecka powiedzmy po 3 dla wychhowawczyni + 3 luzem dla kilku nauczycielek poza tym - 6 szt, 30 zł. Ale razy 4,5, 6 dla dzieci w wieku szkolnym - robi sie 100 - 150. Na kwiatki, które za 3 dni wyladuja w koszu.
    O wow, w przedszkolu chętni, 10zl za dwoch chłopaków,.panie dostana jeden prezent, u córki z klasowych (5zl miesięcznie była składka), więc nawet nie wiem, ile i co. Wczesniej klasowe szły na jakąś wycieczkę, upominki z okazji kilku swiat dla dzieci, więc nie straciliśmy za bardzo. 
    To jeszcze gdzieś te nadgorliwe mamusie pozwalają na to, żeby nie było składek i każdy indywidualnie? Szok xD
  • edytowano czerwca 2019
    Czasem te składki idą na potrzeby klasy i na koniec roku nic nie zostaje . Moi właśnie dziś wręczyli bombonierki tym nauczycielom,  z którymi mieli zajęcia dodatkowe np. Szachy.
  • Co do prezentów dla nauczycieli, to jest po prostu miły gest, tak po ludzku. Oczywiście, że nie łapówka, nawet jeśli byłaby to składkowa biżuteria. Łapówkę daje się dla jakiejś własnej korzyści przed faktem, np.przed egzaminem ze stosownymi poleceniami ;) To, co dajemy nauczycielom na koniec roku, nie zapewnia nam żadnych korzyści, a zresztą, to są kwiaty, słodycze, laurki. Zwłaszcza te laurki są słodkie.
    To wypływa z serca, bo nauczyciele stają się trochę częścią naszego życia, są osobami znaczącymi w życiu naszych dzieci. W niektórych sprawach, może niewielu, ale jednak, wiedzą o dziecku nawet więcej niż rodzice. Często w nich jest dobroć, spokój dawany innym, poczucie bezpieczeństwa, no i pasja. Często to oni pierwsi na gorąco cieszą się z dzieckiem, smucą, gratulują mu. Szewc, krawiec, kosmetyczka itd. mogą świetnie wykonać swoją pracę, ale raczej nie angażują się emocjonalnie. Nie mają pragnienia typu "by ten warsztat był dla was drugim domem" :D No i OK, ale nauczyciele dają nam coś zupełnie innego niż usługa.
    Ja nie chciałabym w życiu posyłać dziecka do szkoły tylko po naukę. Ale mamy ciekawy wątek o naszych postulatach i oczekiwaniach wobec szkoły, spróbuję tam coś napisać.
    Jeszcze chcę podkreślić, że jeśli ktoś nie daje prezentów czy kwiatków, to w porządku, nie ma sprawy. Ale niech wie, że inni chcą to zrobić i to też w porządku.
    Podziękowali 2hipolit beatak
  • Od razu napiszę, że nie zdołałam przeczytać wszystkiego...
    Ale. To chyba jednak nie nauczyciele mają "problem" z żądzą kwiatów i czekoladek, ale my jako społeczeństwo. Tak się składa, że dość często bywam w szpitalach z jednym z dzieci. Nagminnie obserwuję jak rodzice, opuszczając oddział, wypychają przodem maluchy z czekoladkami, ciachem czy kawą dla pielęgniarek. Sama nie daję nigdy, po prostu uważam, że to praca jak każda inna. Nie wyobrażam sobie, np. po założeniu konta w banku, wciskać pani w podziękowaniu bombonierkę. Albo wypożyczając książkę w bibliotece, serwować babeczki z cukierni.
    To niestety pokłosie PRLu...

    Trochę też obronię nauczycieli. Pracowałam przez trzy lata i za każdym razem bałam się zakończenia roku. Jakieś Merci to jeszcze czy nawet kawa, ale kilkanaście wiązanek kwiatów? Miałam problem nawet z tym, żeby jakoś dowieźć je do kościoła.
  • PaniWiosna powiedział(a):
    Ja myślę, że podziękować za udaną operację ratującą życie jest ok. 
    Dawać bombonierki i flaszki, żeby doktor przyjął przed innymi pacjentami (tzn żeby mieć usługę medyczną kosztem innej osoby) - nie ok.

    @PaniWiosna, nie twierdzę, że nie ok, twierdzę, że coś to o nas mówi jako o społeczeństwie. Jeśli ktoś chce w ten sposób wyrazić wdzięczność, niech wyraża, w wolności.
    Przekonanie, że tak wypada i wzmacnianie "wybraństwa" pewnych zawodów jest chore. Bo za pracę jest zapłata. Ona powinna wystarczyć, wszystko ponad to kwestia dobrej woli ofiarodawcy. Złe jest przyzwyczajenie społeczne, że tak ma być, bo tak zawsze było. No nie, było źle.
    Podziękowali 1Odrobinka
  • Nie traktuję i nie chcę traktować szkoły jako drugiego domu. Wolę płacić za usługę nauczycielom. W relacjach uczeń - nauczyciel zawsze są emocje, bo to jest więź międzyludzka, ale nie jest to przesłanką żeby przeceniać wychowawczą i opiekuńczą rolę szkoły. Posyłam dzieci do szkoły tylko po naukę. A więź między nimi a wychowawcą jest dla mnie drugorzędna.
    Argumenty ad patologia wiedząca o swoich dzieciach mniej niż nauczyciel mnie nie przekonują.
  • Mam złe wspomnienia z dawaniem prezentów nauczycielom. Terroryzm odnośnie składki. I nie kwiatki tylko kosmetyki z Avonu :P albo jeszcze inne rzeczy...
  • Ale zupełnie czym innym jest worek orzechów od sąsiada któremu mąż pomagał w sprawach urzedowych i podobnych.
    A czym innym składka bo "trzeba".
  • I chyba nikt tu nie wspomniał że to nauczyciele oczekują takich dowodów wdzięczności. 
    Ja czasem na prośbę któregoś dziecka daję jakiś prezencik nauczycielce, najczęściej chcą coś rękodzielniczego ode mnie. Ostatnio zrobiłam breloczki do kluczy z małymi maskotkami. Ale to dziewczyny chciały. I nie widzę przeszkód żeby zrobić je tym nauczycielkom które moje dzieci lubią i mnie o to proszą bo chcą same z siebie im podziękować.
    Cyrk robią rodzice. Nie tylko zresztą tu, bo np z powodu I komunii i rocznicy I komunii jest o wiele gorszy cyrk. Zwłaszcza mamusie. Kosze kwiatów dla nauczycielki... 
    Podziękowali 1Barbasia
  • edytowano czerwca 2019
    Fajnie Elunia, że masz takie pozytywne doświadczenie. Ja się spotkałam ze wzgarda- narobili dzieciaków, to ich nie stac. Mieliby jedno, to by zapłacili, jak ludzie.
    A z sukienkami do komunii ile przepychanek,jak się uparpam, że T. ma sukienkę po Z. I drugi raz 3 stówy nie wyloże, by cała klasa (5 dziewczynek!) miała jednakowe. Tu mnie druga mama poparla (W podobnej syt) i z tego powodu małej nie dokuczano. Aczkolwiek mamy na zebraniu patrzyly na mnie tak, jak na wyrodna matkę, co o dzieci nie dba.
  • Elunia, to miałaś szczęście. W szkole dziecka zamożne matki windowały kwoty składek w kosmos i potem klasowymi pieniędzmi szastały na prawo i lewo.  Dorota łatwo mówi, bo nie ma dzieci w starszych klasach szkoły, tylko początkujące. Jest różnica, że jedno dziecko i jedna pani, a kilkoro dzieci i więcej nauczycieli.
    Podziękowali 1kiwi
  • I jednak to spora różnica, że daję ciasto, a kupuję coś drogiego.
  • Czyli wychodzi na to,ze te prezenty to inicjatywa rodzicow jednak...tylko dlaczego taki hejt na nauczycieli?
  • Jeden z moich najbardziej wzruszających prezentow,jaki pamietac będę do śmierci to kostka mydełka w papierku...bardzo ubogi dom,dziecko z problemami...tak bardzo chciał podziękować za wszystko.
    Mija 19 lat,a mydelko do ub roku w szufladzie sobie było.
    Klasa specyficzna,terapeutycznoresocjalizacyjna,sami chłopcy, srodowisko kryminogenne,dzieciaki z mnóstwem problemów i dysfunkcji, wyrzutki społeczne.  Moja najukochańsza klasa,pomimo zlych prognoz 3/4 z tych chłopaków w zyciu się nieźle ustawiło finansowo i rodzinnie. I mnostwo w tym wlasnie mojej zasługi. 
    Z tej samej klasy "wyszedł" jeden z lepszych fryzjerów w miescie. To on krytycznym okiem spogladal na moj makijaz,lakier do paznokci i fryzurę. I z jego inicjatywy koledzy sami zrzucali się np na...błyszczyk czy lakier do paznokci. Dla mnie  :D bo moj wizazysta uznawał,ze moje kiepsko podkreslają urodę. 

    Kolejny prezent,jaki będę pamietac to sernik na zimno,z torebki...przygotowany  przez zazwyczaj nawaloną mamusię. Wowczas moj uczeń wymogl na niej,by zrobila ten sernik,ktory on sam kupil w przyszkolnym sklepie.


    Echhh...łezka mi się zakrecila.
    I wiesz @Malgorzata i kto tam jeszcze chce, mozesz sobie mowic o mnie,co chcesz tysiace razy jeszcze powtórzyć ,jaka jestem beznadziejna i jak bardzo szczesliwa jestes, zem daleko od Twych dzieci...wiesz,gdzie to mam?
    Ale fakt,dzięki Tobie takie właśnie cudne wspomnienia wróciły .
  • Ale cały czas mowa o jakichś głupich matkach. Ja się nie spotkałam z sytuacja żeby nauczyciel wymagał oczekiwał itp. Chociaż słyszałam z piątej ręki ze jakaś pani nauczycielka chciała np. Coś tam. Ale nie wiem czy to nie na pytanie mamusiek nadgorliwych: inna sprawa ze ja se nie wyobrażam zażyczyć czegoś w takiej sytuacji:.Oczywiście mozna wszystko sprowadzić do absurdu. Ze to łapówki ze to zSrany obowiązek uczyć dzieci i jeśli maja dostawać kwiatki to dajmy tez hydraulikom i korpopracownikom co nie dostają. Ja mysle ze każdy zawód ma swoje uroki .. i o ile windowanie składek w szkołach do niebotycznych rozmiarów i presja  uważam za głupi, szkodliwe i stawiające w sytuacji niekomfortowej samych nauczycieli, o tyle dawanie czegoś od siebie czy zgodnie z własnym przekonaniem , nawet jeśli to kwiatek  dla każdego nauczyciela czy zrzutka na wspólne, bo tak chce , bo wiem ze mu to zrobi przyjemność a lubię sprawiac Przyjemność, to nie rozumiem czemu nazywać to cyrkiem, wyzywać cała grupę zawodowa od miernych itp.  No nie kumam po prostu. Tak jak strajku nie popierałam i jakem mama uczennicy i jakem nauczycielka..
    Podziękowali 2Aga85 Barbasia
  • A mi nie wolno nawet kwiatów przyjąć, co za los :) 
  • Powiem tak - nie mam najmniejszych problemów, żeby kupować albo robić upominki dla naszych nauczycieli, gdyż są ważnymi sprzymierzeńcami w rozwoju naszych dzieci, ich przewodnikami i mentorami. Przy czym nasze upominki szkolne należą do tych nieoczywistych, kupujemy kolorowe skarpetki i personalizowane torby płócienne, pieczemy ciasteczka, projektujemy śmieszne kupony. Lokalne mamy robią stroiki z bibuły albo hodują kwiatki w doniczkach. Fajnie jest i luźno, na koniec roku tak samo jak w trakcie. 
  • @matuleczka a dlaczego ja mam dziękować nauczycielom że uczą moje dzieci? To ich praca. Dzieci owszem, okazują wdzięczność i tego je uczę. Ale nauczyciele nie wyręczają mnie w niczym, po prostu wykonują usługę, za którą mają płacone także z moich pieniędzy. Jeśli robią to solidnie to moje dzieci im okazują wdzięczność a ja im na to pozwalam i w tym pomagam. Także przez drobny upominek czy kwiatka. Nie uważam ze zrzuta na panią bo tak chcą rodzice to okazywanie wdzięczności. Ja sie zupełnie nie integruje z rodzicami z klas moich dzieci. Nawet niewielu ich znam i nie mam takiej potrzeby, żeby poznać. Nie muszę chodzić na zakończenie roku szkolnego żeby doceniać panie nauczycielki. Jeśli chcę za coś szczególnie pani podziękować to pytam moich dzieci co ich pani lubi i robię coś co jej sprawi przyjemność. Raczej nie kupuję. Ale gdybym miała dwie lewe ręce to może bym i kupiła jakiś drobiazg. 
    Podziękowali 2Rogalikowa Basja
  • A jesli rodzic naprawde ma za co dziękować?
    Podziękowali 1MamaWeroni
  • Mówiłam, fatalnie wybierasz szkoły dla dzieci xD

    Pytasz, ilu uczniów wyraziloby wdzięczność bez inicjatywy rodziców? Moje uczę okazywania wdzięczności. Nie wnikam w twoje metody.


    Natomiast te wdzięczność i podziękowania takimi drobnymi rzeczami jak opisują dziewczyny mój chłop z nowej roboty przynosi bardzo czesto. Był i dedykowany komiks składający się ze zdjęć piernikowych ludzików, i były laurki, ciastka upieczone w domu. A rodzice jakoś bezsensownie się wtrącają pisząc maile wdzięczności.w różnych sytuacjach .absurd,.co nie?
  • Ja pamiętam, że na zakończenie szkoły średniej kupiliśmy mojej wychowawczyni, zgodnie z jej sugestią, przekazaną za pośrednictwem innej nauczycielki - szatkownice elektryczną do kapusty, serio :)
    Podziękowali 1MAFJa
  • Ja z tym złotem żartowałam a widzę że to się jednak praktykuje .
    O jeszcze mi się przypomniało jak nasza wychowawczyni z Liceum dokładnie podała model perfym Diora jaki mieliśmy jej kupić 
    Tak trzeba żyć ..
     :D 
  • edytowano czerwca 2019
    Prezenty typu wazon czy biżuteria to jakiś absurd i przeżytek. Natomiast kwiaty uważam za ładny gest, nie niezbędny, ale miły, nie ma co tak wydziwiać. Kwestia kulturowa. Jak przepuszczanie kobiety w drzwiach, nie wszędzie się praktykuje, a jednak mi się podoba.

    Jak wręczanie kwiatów artyście po pięknym występie. Niby też grał za pieniądze, więc mu się nie należy... Tak jak koncert jest zwieńczeniem wielu godzin ćwiczeń, tak zakończenie roku jest uroczystym świętowaniem efektów całorocznej pracy. 
  • Elunia powiedział(a):
    Sami wiecie co sądzę o współczesnej szkole i nauczycielach, ale serio nigdy nie mieliście potrzeby podziękować? Tym pielęgniarkom też nie?
    Ponieważ czytam o pielęgniarkach, o których sama wspomniałam, to odpowiem.
    Ponad rok temu na oiomie było przynajmniej kilka pań, które walczyły jak lwice o to, by moje dziecko oddychało samodzielnie. Jedna z nich usnęła na krześle dopiero nad ranem a pomyślała nawet o tym, by o 5 zrobić dla mnie kawę. Przez łzy, mówiłam im po prostu "dziękuję" - za każdym razem. Albo, że dobrze, że tak właśnie pracują, bo to szczególny oddział i ważne, by byli tu ludzie z sercem, którzy nie poddają się rutynie.
    Innym razem, kiedy bardzo bałam się znieczulenia ogólnego, a anestezjolog głaskał mnie po głowie i obiecywał, że mnie obudzi i na pewno wrócę do dzieci, odlatując po podaniu znieczulenia, zdążyłam jeszcze powiedzieć: "potrzebujemy lekarzy takich jak pan".

    Doprawdy, nie wiem jakim sposobem można przeliczyć coś takiego na czekoladki.

    Jeśli faktycznie jestem za coś wdzięczna, to staram się okazać miłość - po prostu. Jeśli wdzięczna nie jestem, to żadne ziele tego nie nadrobi.
    Podziękowali 2Odrobinka Rogalikowa
  • Agnicha powiedział(a):
    W sumie to dziwne ale to moje dzieci dostaja prezenty od nauczycieli...
    Od pani od gitart i od pianina. Niezmiennie co roku. Na święta urodziny i zakonczenie roku
    Zyje w Matrixie

    @Agnicha, przypomniałaś mi jak przed laty nocami piekłam ciasteczka dla uczniów na Mikołaja i z okazji dnia dziecka. Fajnie było i cieszyli się bardzo.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.